No, cze, jestem. Wczoraj padlam. Musze zmienic swoj tour po forum: najpierw HP, a pozniej, jesli sil starczy, okolice. I tego twardo sie trzymac /a wiecie, ze konsekwencja jest moja mocna strona./ Za duzo rzeczy mnie wciaga, interesuje /zawsze rozmienialam sie na drobne/, a przeciez wszystkiego nie da sie ogarnac. Wlasnie to sobie uswiadomilam, kolejny raz zreszta. OK, pokajalam sie, a teraz do rzeczy.
Na poczatku sport, wszak mamy olimpiade. W Australii narodziny gwiazdy. Wczoraj na okladce 'Herald Sun' zdjecie Dale Begg-Smitha, ktory zdobyl zloty medal dla Aussie /jak na razie jedyny na tej olimpiadzie/ w jezdzie po muldach. Australijczyk 'swiadomy', ze tak powiem, bo pochodzi z Kanady, a osiedlil sie w Melbourne 5 lat temu. Mial wtedy 16 lat, rodzicow ze soba nie zabral. Luuudzie, jaka ta mlodziez teraz przedsiebiorcza! Prowadzi tu wraz ze swoim bratem Jasonem /25 l., tez startowal w tej samej konkurencji, zajal 29.miejsce/ IT biznes /filia AdsCPM Network/. Z sukcesem! W onecie jego majatek zostal wyceniony na 40 mln. dol., a w 'Heraldzie' podali, ze firma warta jest milion. /Phi! Tyle to ja zgarniam rocznie z coffee shopu w Japonii./ Nie wiem, skad taka roznica - albo z powodu oddalenia onetu od zrodla informcji, albo o rozne wskazniki bogactwa im chodzi. Biznes zalozyl dosc wczesnie - w wieku 13 lat, to i nie dziwota, ze majac 21, jezdzi lamborghini. Musial dzieciak jakos finansowac swoje sportowe pasje, nie? Na temat roboty niewiele mowi, chociaz dziennikarze draza temat. Na pewno nie jest jego hobby, ot, zwyczajny srodek do celu. Firme czesto zaniedbuje, bo mimo ze Melbourne nazywa swoim domem, wiekszosc roku mija mu na wojazach - do Europy, USA i Kanady. W Australii podobno pasuja mu metody treningowe. Luuudzie! Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie dziecielina pala! Opuscic Kanade, zeby trenowac jazde po muldach w Australii - nooo, troche fantazji trzeba miec. Jest szczesliwy, ze zdobyl zloto dla swojej nowej ojczyzny. "I'm very happy to do it for Australia." Premier Wiktorii Steve Bracks /bezlitosnie zwalczam go na wyborach/ juz szykuje imprezke na jego powitanie. Zwycieski przejazd Dale ogladali w Turynie rodzice, siostra /14 lat, lyzwiarka figurowa/ i osobista dziewczyna Kelli. Tato byl b.dumny, Kelli ciagle sie usmiechala: "I'm very, very happy for him.", a brat wyznal, ze ani przez chwile nie watpil w jego zwyciestwo. Lubie takie historyjki. Takie powinno byc zycie.
Jest to trzeci zloty medal dla Aussie w historii olimpiad zimowych. Dwa poprzednie zdobyli Steven Bradbury /nr 1/ i Alisa Camplin /akrobacje na nartach/ cztery lata temu w Salt Lake City. Alisa, delikatna, sliczna dziewczyna niosla austr. flage na ceremonii otwarcia w Turynie. A Steven Bradbury to dopiero historyjka! Moze widzieliscie, moze pamietacie. Steve uprawia lyzwiarstwo, ale takie wyscigowe, speedowe. W finale na 1000m dlugo, prawie do samego konca jechal jako piaty czyli ostatni. Nagle tuz przed meta w czolowce, ktora egoistycznie zostawila Aussie w tyle, jakies wielkie zamieszanie, kotlowanina, no, rece i lyzwy im sie poplataly i 'wszyscy na siebie poupadali.' Steve nie stracil glowy, nie oslupial ze szczescia, tylko pieknym, nonszalanckim lukiem ominal nieszczesnikow /naprawde przesadzili z ta ambicja/, triumfalnie wzniosl rece do gory i w tym gescie godnym mistrza spokojnie przekroczyl mete jako pierwszy. W Australii radosci co niemiara: pierwszy zloty medal na olimpiadzie zimowej, a w jakim stylu zdobyty! I czy to naprawde zawsze warto tak sie spieszyc, gnac nie wiadomo po co?
Z onetu:
http://sport.onet.pl/1262032,wiadomosci.html
OK, ide smazyc placki z jablkami.