Obywatelka drugiej kategorii

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Obywatelka drugiej kategorii

Postprzez Magnolia Pn, 13.03.2006 20:54

Obywatelka drugiej kategorii

"Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w reż. Małgorzaty Szumowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

«Oksana Zabużko nazywa swoje "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" "postkomunistyczną psychoanalizą narodową", czytelniczki zaś podobno uznały je za "pierwszy manifest ukraińskiego feminizmu".

Oksana, czterdziestoletnia poetka, wykształcona i atrakcyjna, wyrwała się z Ukrainy i wykłada w Cambridge. Wyreżyserowany przez Małgorzatę Szumowską monodram Katarzyny Figury zaczyna się i kończy sceną, w której Oksana stojąc pod prysznicem w foliowym worku na głowie próbuje popełnić samobójstwo. Dlaczego?

Jest Ukrainką - obywatelką kraju drugiej kategorii i ofiarą nieustającej komunistycznej inwigilacji. I jest kobietą - ofiarą biologicznych popędów, pchających ją w ramiona mężczyzn. Nieudaczników, egoistycznych brutali. Katarzyna Figura bardzo stara się oszpecić swoją bohaterkę - ładna byłaby banalna i niewiarygodna.

Monodram jest trzecią premierą w Teatrze Polonia i trzecią próbą stworzenia portretu współczesnej kobiety z kraju zza żelaznej kurtyny. I jak poprzednie, próbą tylko częściowo udaną. Także i tym razem problemem jest tekst - mieszający wątki, przeładowany, bełkotliwy, tutaj jeszcze dodatkowo grany przez aktorkę przesadnie histerycznie.»

"Obywatelka drugiej kategorii"
Aneta Kyzioł
Polityka nr 10/11.03
09-03-2006

***********************************************************
Feminizm plus nihilizm, czyli horror

"Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w reż. Małgorzaty Szumowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
«W centralnym miejscu maleńkiej sceny umieszczono fotel ginekologiczny. Pewnie z "odzysku", bo prawdziwy. W każdym razie widać, że nie jest nowy. "Frontem" zwrócony w stronę widowni. Pełni tu kilka funkcji. Prócz tej, którą ma już z samej nazwy, raz jest łóżkiem, potem stołem, innym razem bieliźniarką, a to znowu łóżkiem, by za chwilę pełnić rolę jakiejś garderoby, szafy czy szafki. Niewykluczone, że sporadycznie awansuje nawet do funkcji katedry uczelnianej. Choć tego, tak do końca nie byłabym pewna. Jak zresztą niczego w tym przedstawieniu.
Jeszcze parę lat temu pewien znany, bardzo znany reżyser w większości realizowanych przez siebie przedstawień ustawiał w najbardziej wyeksponowanym miejscu na scenie łóżko. Niezależnie od tematu sztuki. Co poniektórych to bulwersowało. Można powiedzieć, że w porównaniu z rekwizytami, które wykorzystują w swoich spektaklach współcześni reżyserzy, tamto łóżko - patrząc z dzisiejszej perspektywy - było niewinną igraszką. W każdym razie, spoglądając na owo łoże, jeszcze nim rozpoczął się spektakl, można się było domyślić, co będzie leitmotivem przedstawienia.
Podobnie jest w spektaklu "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" według książki Oksany Zabużko. Nim na widowni zgasną światła i na scenę wejdzie Katarzyna Figura, by wcielić się w rolę bohaterki monodramu o imieniu - nomen omen - Oksana, publiczność ma przed oczami widok na "ginekologię" lub, używając nieco poetyckiego określenia: pejzaż ginekologiczny. Czy tego chce, czy nie chce, ma i już. No i oczywiście, w ten oto bijący w oczy sposób widzowie są już wprowadzeni nie tylko w klimat spektaklu, ale bez wysiłku umysłowego (ten raczej w ogóle jest tutaj nieprzydatny) mogą się domyślić, co za chwilę będzie "grane" i kto, a raczej: CO przejmie tu główną funkcję.
Tak więc zastosowano tu modny dziś zabieg socjotechniczny: zawczasu przygotowano widzów, by tego wieczoru nie oczekiwali ze sceny żadnych subtelności, bo spektakl docierać będzie aż do samych trzewi. I rzeczywiście, subtelności tu nie uświadczysz. Cała intymność człowieka, zarówno seksualna, jak i emocjonalna, a nawet duchowa (kilka razy wyświetlany z projektora na ścianie zarys obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem, co zresztą uważam za nadużycie ze względu na wulgarny kontekst) została tu wywalona niczym kubeł śmieci, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Ta celowa degradacja intymności, a co za tym idzie, także godności istoty ludzkiej, odarcie człowieka z jego tajemnicy przeżywania najgłębszych uczuć i ukazanie kobiety jako kawałka "mięsiwa" (nic to, że wyposażonego w rozum) ma tutaj spełnić swój cel. Mianowicie wstrząsnąć odbiorcą (skoro innymi środkami się nie potrafi), ale nade wszystko w głośny sposób zaakcentować tzw. filozofię feministyczną. Książka Oksany Zabużko określana jest bowiem jako rodzaj manifestu feministycznego.
Okrzyknięty diagnozą społeczeństwa ukraińskiego w dobie transformacji tekst jest "nobilitowany" na wyrost. Ambicja przeprowadzenia czegoś na kształt wiwisekcji narodu w oparciu o sferę życia seksualnego obywateli brzmi nader groteskowo. "Wzmacnianie" tekstu tzw. kompleksem bycia Ukrainką, a tym samym ofiarą systemu komunistycznego też nie pomaga. Ten temat w twórczości literackiej nie jest już oryginalny, został zgrany do cna. Oczywiście, zależy, jak głęboko myślowo się do tego podejdzie. Tutaj, w przedstawieniu, ma to wymiar, niestety, bardzo powierzchowny. Rozliczanie się z komunizmem przez zaglądanie do łóżka obywatelom i na tej podstawie stawianie diagnozy całemu społeczeństwu brzmi jak temat skeczu kabaretowego.
Katarzyna Figura gra czterdziestoletnią kobietę "po przejściach". Ale większości tych "przejść" doświadczyła, można powiedzieć na własne życzenie. Wprawdzie oskarża mężczyzn, iż ją wykorzystywali przez całe życie, ale przecież nie jest osobą ubezwłasnowolnioną i odmóżdżoną. Przeciwnie, jako znana i uznana poetka została zaproszona do Ameryki na stypendium naukowe. Wykłada na Harvardzie. Jej problemem jest samotność, kompleks wynikający z tego, że jest Ukrainką oraz, a właściwie nade wszystko, tęsknota za niegodziwcem Mykołą, artystą malarzem, który został na Ukrainie i nie dzwoni do niej. Może wrócił do żony? Wiedziała przecież, że jest żonaty, kiedy nawiązywała z nim romans.
Monodram ujęty jest w wyraźną ramę kompozycyjną: rozpoczyna się próbą samobójstwa Oksany, a kończy zrealizowaniem tegoż. Finałowa scena, która w zamierzeniu miała wstrząsnąć widzem, wywiera całkiem odwrotny skutek. Bohaterka dusząca się powoli w kabinie prysznicowej w celofanowym worku na głowie to istny obrazkowy horror. Ale tylko horror, bez żadnej głębi. Obraz ten przypomina zresztą samobójczą śmierć pisarza Kosińskiego w Ameryce, który wybrał podobny sposób odejścia.
Katarzyna Figura w roli Oksany daje z siebie wszystko i jeszcze więcej. Jednak ta naturalistyczna nadgorliwość w środkach wyrazu w którymś momencie zaczyna nużyć, co wyraźnie odsłania słabości tekstu i aż do znudzenia powtarzające się wątki. No, bo ileż razy można słuchać o toksycznej miłości, o toksycznych relacjach międzyludzkich, o toksycznej filozofii życia, o toksycznej rodzinie, bo, oczywiście, nie mogło zabraknąć tu wspomnień z dzieciństwa, kiedy to bohaterka była molestowana seksualnie przez ojca itd., itd. Czarny nihilizm. Najkrótsza recenzja powinna brzmieć tak: feminizm plus nihilizm równa się horror.»

"Feminizm plus nihilizm, czyli horror"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik nr 57
08-03-2006

**************************************************

Sceniczne protezy

"Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w reż. Małgorzaty Szumowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
«Oglądam monodram Katarzyny Figury według książki Oksany Zabużko "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w Teatrze Polonia i ze wstydu chce mi się schować pod krzesło. Nie, nie z powodu aktorki. Katarzyna Figura robi bardzo dużo, aby nas dotknąć losem ukraińskiej poetki, nieco naiwnej i głęboko samotnej kobiety uwikłanej w toksyczne związki z mężczyznami. I choć nie jest to rola na miarę poprzedniego występu Figury w "Alinie na Zachód", to trzeba docenić pracę i zaangażowanie aktorki w trudny, najeżony rafami tekst.
Problemem jest reżyseria Małgorzaty Szumowskiej. Zdolna reżyserka filmowa, której film "Ono" był jednym z wydarzeń festiwalu w Gdyni w 2004 r., na scenie jest zupełnie bezradna. Zdaje się nie wierzyć w zdolności aktorskie Figury i wszędzie tam, gdzie aktorka powinna uruchomić wyobraźnię widza, podtyka jej sceniczne protezy. Na plazmowym ekranie (za który przedstawiciel teatru po premierze serdecznie dziękował sponsorowi) wyświetlane są różne zdjęcia ilustrujące wewnętrzne monologi bohaterki. Kiedy na przykład kobieta myśli o dziecku, widzimy twarz dziecka, kiedy wspomina swego ojca, który ją w dzieciństwie molestował, widzimy oczywiście sylwetkę drania. I tak dalej. Dosłowne ilustracje odwracają uwagę od Figury, właściwie aktorki mogłoby nie być na scenie, wystarczyłby jej głos z offu komentujący kolejne obrazki. Po głos z offu reżyserka zresztą sięga w scenach z mężczyznami. Bohaterka próbuje rozmawiać z nagranymi męskimi głosami, co wypada rozpaczliwie. To tak, jakby ktoś zaczął nagle mówić do głośnika nadającego komunikaty na Dworcu Centralnym.
Tymczasem świadoma, dojrzała aktorka, jaką jest Katarzyna Figura, może doskonale się obyć bez żadnych podpórek inscenizacyjnych i gadżetów. Udowadnia to w tych nielicznych scenach, w których telewizor i głośniki są wyłączone. Kiedy staje na środku sceny rozkraczona i zbiera spódnicę w garść, jesteśmy na ukraińskiej wiosce utopionej po kolana w błocie. W scenie z ojcem nie potrzebuje kwestii z głośnika, sama powtarza jego rozkazy: "podnieś koszulę", "odwróć się", "muszę zobaczyć, jak się rozwijasz", które tkwią w jej głowie niczym kawałek szkła. Bo siłą teatru jest wyobraźnia, to za jej pomocą aktor uruchamia na scenie rzeczywistość. Aż wstyd powtarzać tę oczywistą prawdę.
W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z kilkoma udanymi przeszczepami filmowców na grunt teatralny. ¦wietnie odnalazł się w teatrze Przemysław Wojcieszek - i jako dramatopisarz, i jako reżyser, ogromny sukces odniósł Andrzej Saramonowicz, scenarzysta i autor "Testosteronu", wcześniej zaistniał serią mrocznych, psychologicznych spektakli reżyser Mariusz Grzegorzek. Niestety, Małgorzata Szumowska na razie w teatrze się nie sprawdziła. Cała nadzieja w Instytucie Sztuki Filmowej, który ma zapewnić pracę młodemu pokoleniu reżyserów. Może nie będą musieli sprawdzać się w teatrze.»

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 55
06-03-2006

****************************************************
Demaskowanie rodu męskiego

"Badania terenowe nad ukraińskim seksem" w reż. Małgorzaty Szumowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

«Polskiemu teatrowi przybyła znakomita aktorka. Nazywa się Katarzyna Figura. Udało jej się niemożliwe: przeskoczyła z ekranu na scenę, by przekonująco grać kobiety po przejściach. Takie jak Oksana w monodramie wystawionym przez Małgorzatę Szumowską na podstawie książki "Badania terenowe nad ukraińskim seksem" Oksany Zabużko.

Autorce, doktorowi filozofii, śmiała obyczajowa powieść przyniosła ogólnonarodową sławę. Uznana za pierwszy manifest ukraińskiego feminizmu, ukazywała spustoszenia, których w ludzkiej psychice dokonał poprzedni system. Siermiężność bytowania nie pozostała bez wpływu na sferę prywatności.

Bohaterka, jak autorka, jest poetką. Mężczyzną jej życia zostaje malarz Mykoła - wprawdzie żonaty, ale cóż to znaczy dla osób wyzwolonych? Na stypendium w Stanach Zjednoczonych Oksana przeżywa katusze wykorzenienia, samotności i wściekłej zazdrości, gdyż wybranek okazuje się nie do złowienia przez telefon.

Bohaterka dokonuje przy tej okazji intymnej spowiedzi życia - oscylującej między intelektualną trzeźwością a niekontrolowaną babską histerią - w której obrywa sięcałemu rodowi męskiemu. Demaskowanie jego nikczemności każe brzydszej części widowni nisko zapaść się w krzesła.

Z wyznań pełnej witalności kobiety wynika, że w sprawach uczuciowych trafiała fatalnie. O co pretensje powinna mieć, niestety, także do siebie. Chyba że nadal czuje się tak bezbronna, jak w dzieciństwie, kiedy za sprawą ojca doświadczała złego dotyku.

Katarzyna Figura świetnie odnalazła się w roli miotanej emocjami kobiety, zagubionej w chęci wyzbycia się pruderii. Tylko dzięki talentowi aktorki - widocznemu w nagłych przemianach nastrojów - można dotrwać do końca przydługiego przedstawienia.

Nie pochwalam ekranów na scenie, chyba że używa się ich tak trafnie, jak to robiła Małgorzata Szumowska. Najbardziej bolesne wyznania dorosłej kobiety ilustrowała zbliżeniem jej fotografii z lat dziewczęcych. Piorunujący efekt, który nie pozostawia widza obojętnym - choćby się nawet zżymał na tendencyjność feministycznego spojrzenia na świat.»

"Demaskowanie rodu męskiego"
Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita nr 53
03-03-2006
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez Krystyna Janda Wt, 14.03.2006 08:29

Bardzo, bardzo dziekuje za pomoc i informacje. To w mojej sytacji wielka pomoc. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja