przez M.C. Pn, 08.05.2006 03:24
Czolem HP to ja Druhna Emcia, melduje sie na posterunku, czuj, czuj, CZU-WAJ!
Wlasciwie nie bardzo potrafie opisac komunie mojego W. Obawiam sie troche, ze wyjdzie albo sztucznie albo zbyt osobiscie. No ale sprobuje... Od zewnetrznej strony byl to dobry, radosny dzien. Sloneczny, z orzezwiajacym wiatrem od oceanu. Udalo mi sie jakos odsunac na bok moje zapedzenie, troske o szczegoly, zlapac oddech i cieszyc sie chwilami, troche sie zamyslic. Spacer jest dobry na dobry poczatek! (Trzynastko klaniam sie) Do kosciola przeszlismy na piechote, mieszkamy dosyc blisko. Dzieci byly piekne, przejete, swiadome, ze uczestnicza w czyms waznym. Kazde dziecko mialo jakas funkcje podczas mszy komunijnej. W. byl jednym z chlopcow ktorzy wkladali swiece do swiecznikow przy oltarzu. Jego koledzy i kolezanki czytali pismo swiete, wnosili dary: chleb, wino, kwiaty, ksiazki z ktorych uczyli sie przez caly rok, wstazkowe choragwie (no przy tych to na twarzach niosacych chlopcow blakaly sie usmiechy a w oczach bylo widac figlarne blyski, bo te maszty az prosily sie o jakis wybryk, ale, nic, pierwsza lekcja trzymania chopiecych ciagot na wodzy, hi hi). Tyle milosci dla tych dzieci, tyle dobrych zyczen na ich cale zycie. To prawda Kangurzyco, TO sie czuje i wlasciwie tylko to mozna Im zyczyc, zeby udalo Im sie cos z tego dnia ocalic, niewinne serca, radosc, wiare w Boga, w siebie, w ludzi. Ten dzien byl dla tych dzieci szczegolnly jeszcze z jednego powodu. Tuz przed komunia, chyba tydzien wczesniej, okazalo sie ze jedna z dziewczynak w ich klasie ma ciezka forme bialaczki. Nie mogla byc ze wszystkimi w kosciele, prosila zeby jej nagrac komunie na wideo, byla w szpitalu po pierwszej chemoterapii. Lzy w oczach, nas rodzicow, bo dzieci nie zdaja sobie jeszcze sprawy przez co przechodzi Ona i Jej rodzina. Tak, zdecydowanie i dnie i noce. Dla naszej rodziny tez dosyc szczegolny moment bo moglismy spedzic ten dzien z bliskimi, z moimi rodzicami, z kuzynami mojego meza, z przyjaciolmi z ktorymi wiele wspolnie przezyliamy. Piekny dzien. A sprawy przygotowan i gotowania... Gdy ja robilam salatki to moj P., ktory mial mi podpowiedziec to i owo gdzies wybyl, koncowe wiec doprawianie smakow odbylo sie juz podczas jedzenia, Marta Steward to nie ja. No i bardzo dobrze, phi. (Maszmunie jak obiad?). Dla mnie jeszcze jedna przyjemna chwila do zapamietania, gdy juz pod koniec usiadlam z lampka wina wsrod bliskoch nam osob w "ogrodzie", na "patio" (hi hi) i rozmawialismy i smialismy sie i bylo tak jak w takim dniu byc powinno. (Tak nawiasem piszac, to podzielilismy sie na obozy filmowe, zwolennikow i przeciwnikow Brokeback Mountain i Rush). Zjecia komunijne beda nieco pozniej, chwilowo tylko dwa z sali gimnastycznej gdzie zebralismy sie przed komunia i skad nastapil luzny przemarsz do kosciola. Zdjecia beda PO PeeEsach.
PS Sciana, co JA mysle o zdjeciu Maszmuna ?, hmmmm, JA mysle ze znamy Cie Druhno (ja i Maszmun) od jednej sciany, to raz, po drugie w HP tylko arcydzielom zdarza sie byc fotografowanym wiecej niz przez jedna druhne, po trzecie, powinnas ta sciane zobaczyc przy okazji bo warto (zwracam uwage czytajacym ze slowo "powinnosc" to jedno z bardziej ulubionych slow w Kredensie, hi hi), po czwarte (dalej odnosnie zdjecia Maszmuna a wlasciwie sciany z Krasiczyna) JA widzialam te sciany podczas prac konserwatorskich, mlodzi ludzie, ekhm, ekhm..., na rusztowaniach w akcie tworzenia, przypatrywalam sie im przez dluga dosyc chwile, ale z wrazenia jakie zrobilo na mnie polacznie elementu ludzkiego i sciennego nie zrobilam dokumentacji fotograficznej czego niezmiernie zaluje. Poza tym Maszmun twierdzi ze ta sciana z Krasiczyna to Twoja LADNA kolezanka, no ja nie wiem co TY o takim postaiweniu sprawy sadzisz, hi hi (?)
PS Fiji, mialam znajomych z Fiji, nie chce Ci pisac co jest terazniejszym przysmakiem na wyspie, bo pewnie i tak wiesz, nasluchalam sie o tym co niemiara. Dla mnie osobliwa rzecza bylo to, ze ludzie z Fiji mieszkajacy lokalnie w Redwood City i okolicach wszyscy sie znali, albo byli z soba spokrewnieni, albo o sobie slyszeli. Moi znajomi mieli dosyc dziwne dla mnie uklady rodzinne, dzieci pozostawione na Fiji z dziadkami, mezowie o ktorych sluch zaginal, dziecko adoptowane przez ciotke, bo siostrzenica juz jedno miala. Oczywiscie to tylko takie przelotne obserwacje. Beda zdjecia?
PS Kangurzyco, gratulacje dla Piotrka i reszty Kangurow, wiem ze to ulga i zadowolenia, ze jakis fragment ukladanki znalazl sie we wlasciwym miejscu. Porady jezykowe w moim przypadku zupelnie realnie przydatne. Skromnie chyle glowe, Wasza Sekciara aspirujaca ku wyzszym poziomom intelektualnym, hi hi. Tak naprawde, to wszystko mi jedno, ale wstyd sie przyznac przed Strzygami. Czy Strzygi mieszkaja z Elfami w Kredensie w szufladach? Lubie swojski folklor, hi hi.
PS Maszmunie moj skladzik w ogrodzie czeka na Ciebie. Z zasady nie wypowiadam sie w sprawach polityki polskiej, bo zdecydowanie zbyt malo o niej w tej chwili wiem. Moze to jednak dobrze, ze takie ekstermalne rzady, moze uswiadomia one ludziom kogo wybrali, skrystalizuja poglady niezdecydowanych. Moj P. twierdzi, ze tak powinno byc w prawdziwej demokracji, zmiany miedzy jednym ugrupowaniem a drugim czy trzecim, nawet jezeli jest to dno kompletne. Wg niego o wiele bardziej niepokajace jest to co dzieje sie w Rosji. Jest mi tylko smutno, czytajac wypowiedzi na forum, o Polsce, bo to uczucie radosci ktore odczuwalam w pierwszych wolnych pokomunistycznych wyborach (zdarzylo mi sie byc wtedy w Polsce) gdzies sie ulotnilo (to byl rok '89 chyba, tyyyle lat i co?).
Zdjecia cudne. Czy T.juz dostal jakas odznake z Kredensu? (to pytanie do Sciany). Oczywiscie najpiekniejsze jest to PIERWSZE i niewymuszone (hi hi) zdjecie z lampa w uchu igielnym, a za nim zielen. Ja tez lubie San, pomimo krytyki znajomych, ze dno kamieniste, ze zamulone, phi, trzeba wiedziedz GDZIE jest dobre dno i GDZIE mozna plywac. Podobno przed wybudowaniem zapory w Solinie, San byl zupelnie inna rzeka (dlatego zaporom wodnym mowie jednoglosnie NIE (jeden glos moj osobisty Emciowy, phi).
PS A jeszcze o emigracji cos mi sie przypomnialo, czy slyszaly kolezanki i kolega RK, kiedys okreslenie "mojosc"? Zapozyczylam od lokalnego poety z S. Bardzo mi sie ono podoba, bo gdy przyjezdzam do S. to wlasnie czuje mojosc jakby wiecej niz swojskosc. Bredze. No to trzeba konczyc.
PS Teremi, tak sie zastanawiam, juz od paru dni i niepokoje, jak Ty rownoczesnie wojazujesz do/po stolicy i opiekujesz sie kotem? Daj znac czy kot przezyl, hi hi. Tekst o ogrodzie botanicznym wzielam dla siebie, phi. Zachwycajacy jak wiosna.
PS Zla ladne te zdjecia, tez zajrzalam! To z Sowa w dziupli oczywiscie z podtekstem do Sowy zeby WYSZLA! A przepraszam Sowa siedzi u mnie w golebniku...I co ja mam z Nia teraz zrobic?
Pozdrawiam cala Sekte. PA. Jeszcze wpadne. Zdjecia tylko takie jakie wyszly. No i wybaczcie dluuuugi post ale juz dawno nie pisalam...
PS Przepraszam ale nie moge zamiescic wspomnianych zdjec, zdjecia zbiorowe, zbyt lawe do zidentyfikowania...., moj maz mnie podgladnal, i twierdzi ze to nie w porzadku ze wzgledu na inne dzieci. Jak bede mial cos bardziej indywidualnego to wtedy wkleje.
Ostatnio edytowano Pn, 08.05.2006 08:09 przez
M.C., łącznie edytowano 1 raz