przez Trzynastka Wt, 25.07.2006 18:09
Witajcie o swicie, 6 rano na Kauai.
Jeszcze tylko kilka godzin na Wyspie Ogrodow i przez Oahu na Maui, byc moze na spotkanie huraganu Daniel w piatek, ale to tez moze byc ciekawe i najbardziej interesuje Szpakowatego operujacego kamera. Wprawdzie uderzyc ma na duza wyspe Hawaii, ale my bedziemy nie tak daleko.
Tak jakos jest, ze najpiekniejsze, dzikie miejsca odnajduje sie na koniec i tak bylo tutaj. Najpierw dwa dni temu mlode Apolla zgodzily sie pojsc na dziko z nami przez sciezke, "po ktorej nikt latami nie chodzil" ( uwaga Apolla Mlodszego). Ile to bylo gadania, ze jak ze mna, to zawsze w dzungli, tylna droga, co jej na mapie nie ma, itp. Wczoraj w nocy pokazali nam, ze krecili fragmenty tego przedzierania sie w kierunku oceanu na swoich telefonach i zasmiewalismy sie z tych mlodzienczych jekow i uwag, czy ja naprawde wiem, gdzie jestesmy, jak sie nazywa plaza ( a tam, wiem, plaza sie nazywa UKRYTA i to mozna odczuc po poszukiwaniach). Koniec drogi i co? Mamuska w zachwycie, Szpakowaty filmuje na prawo i lewo, chlopaki zaczynaja spiewac. Tak dotrzymalam towarzystwo do zmroku (nawet nie protestowali), a potem zakrecilam do restauracji, gdzie rozpoczely sie fajne rozmowy. Panstwo starsi (kurde, czyli ja i Szpakowaty) wypili cala butelke wina, kluczyki do kabrtioletu zabral Apollo Starszy i krzyknal: " wsiadac, staruszkowie", po czym probowalismy wejsc tak, jak oni, czyli od razu wskakujac na tylne siedzenie (uf, udalo sie). Mlodzi zapodali swoja muzyke, spiewali znowu, wiatr z tylu wial niezle, ale widok na mlodziez zadowolona byl radujacy serce, a kiedy cos tam probowalam powiedziec A. Starszemu, odparl tylko: "Madre, spokojnie, jedziesz po wyspie z doswiadczonym kierowca" i pozostalo nam tylko gapienie sie w gwiazdy. Aha, jeszcze w restauracji przed placeniem rachunku A. Mlodszy wyjal pieniadze, a ja powiedzialam, ze przeciez place karta. On na to, ze chcialby ze swoich wynagrodzic kelnera, ktory tak go pieknie, serdecznie obsluzyl. Ok, kiedy przyszedl nasz kelner, powiedzialam, ze te dodatkowe pieniadze to od A. W tym momencie usmiechniety, ogorzaly kelner odparl: "Dziekuje, co za gest, dotknales mojego serca". Apollo puknal w swoja umiesniona klate i z usmiechem odparl: " Ty mojego tez" i tak sie pozegnali. Piekne to bylo.
A wczoraj, od switu poszukiwanie drugiego, dzikiego zakatka. Mlode kurczeta spaly, a Szpakowaty dzielnie podazal za mna ( moze on dlatego chodzi, bo mysli, ze sie zgubie?).
Znalezlismy!!!! Znowu droga sie skonczyla; Poipu Rd urywa sie nagle i dalej juz tylko tumany kurzu i wertepy oraz mily znak, ze wlasnosc prywatna, brama, ale nadzieja sie pojawia, bo brama zamykana o 7 wieczorem. Poszlam, zapytalam panow z obslugi pola golfowego, czy moge przejechac dalej, bo czytalam, ze tam pieknie i co? Pozwolili! Nagroda dla oczu. Po horyzont dziko i pieknie. Na jednym z drzew zostawiony stary hamak, miejsce na ognisko nad oceanem. Po lewej stronie wielkie gory nad samym oceanem, intensywnie obrabiane przez wysoka fale. Bedac na ladzie, stojac na takiej skale, mozna bez trudu wyczyc drzenie wody pod spodem. To ocean drazy niestrudzony. Zrobilam mnostwo zdjec, kazde wydaje sie inne, kazdego zal usunac, mimo, ze karta znowu pelna. Po drugiej stronie plaza ciagnaca sie po horyzont, piasku tyle usypanego w mini wydmy, ze nogi zapadaja sie gleboko, a na zakonczenie wedrowki niespodzianka: na zakrecie dom, pieknie usytuowany, samotny. To farma, gzdie wypozycza sie konie na wedrowki wzdluz oceanu. Tuz za farma zaczyna sie trasa, a zaraz potem kolejna niespodzianka- rzeka uchodzi do oceanu, leniwie sie saczy, ale wyraznie widac, jak spotykaja sie dwia rodzaje wody; widac i czuc, bo ocean cudnie cieply, a rzeczna woda ostra i zimna. Zajrzalam dalej wzdluz rzeki, nie da sie przejsc, przejechac kajakiem tez byloby trudno, splatane galezie nachylonych, gestych drzew daja kompletny cien i tajemniczy, mroczny widok.
Pokochalam Kauai ze wzgledu na dzikosc- najmniej przez czlowieka zmieniona wyspa hawajska, jaka widzialam.
Lezka w oku, pozegnanie, wrocimy tutaj, wiemy nawet w ktorej okolicy chcemy zaplanowac pobyt- blisko tej odnalezionej dzikosci.
Niewiele czlowiekowi trzeba do szczescia, czasami lyk wody do picia i takie widoki, jak ostatniego tygodnia.
Maui od dzis, tez jestem jej ciekawa i tak sobie mysle- czy cos bedzie w stanie pobic prawdziwa dzikosc Kauai? Chyba nie.
Pozdrawiam serdecznie, te zatroskane niektore istoty z HP tez:) Szczegolnie te, ktorym zycie daje teraz droge pod gorke. Sle Wam dobra energie, duzo energii, bo tu jakos daja bez ograniczen. Aloha, ostani spacer wzdluz Poipu Beach i w droget!!!!
P.S. Byki niemienne, dla Pana Darka