Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez double13 Pt, 11.08.2006 06:48

................
Załączniki
q3.JPG
Nostalgiczne widoki jesienne
q8.JPG
Ocean Grozny
q6.JPG
Nawet jest drozka na wybrzeze
Avatar użytkownika
double13
 
Posty: 38
Dołączył(a): Wt, 26.04.2005 06:14

Postprzez GrejSowa Pt, 11.08.2006 07:40

Dzień dobry, bo rozpoczynający dłuuuuugi weekend w Polska!!! Obudziłam się, przed chwilą, otworzyłam oczy, zajrzałam do skarpety, ale tam przez noc nie przybyło kasy, kurna...potem wlazłam do HP, zobaczyłam zdjęcia Trzynastki, przeszłam się nostalgicznym, jesiennym brzegiem zaciągając się głęboko powietrzem...Potem spojrzałam na sowy, te od Emci, które się zagnieździły w moim prawdziwym gołębniku i we wtorek je stamtąd wyciągnęłam...Przeczytałam sowie po raz niewiemktóry słowa pisane Emciową ręką...nazwywam takie słowa DIAMENTY (to znaczy nie, że dlatego że pisane ręką...żeby nie było ;-)))...i pomyślałam sowie: phiiii taaaam skarpeta...co nie...? A potem zajrzałam do gołębnika, z którego uśmiechnęły się do mnie wszystkie przyfrunięte ostatnio gołąbki i uświadomiłam sowie, że jestem jednak kurna bogata!!! Porządki w gołębniku będą soon! Pucować mi tam parapety!!!

No, dobra, wklejam sowy i spadam...macham jeszcze przedtem jak oszalała do Kangurzycy!!! Aha, i do ¦cianulki się zwracam, że jakoś te majtki nie chcom mi spaść, kurna...no, dawajżesz tom obiecanom tasiemkie wreszcie...bo od tego szczekania będę niedługo wyglądać jak sowopies ;-)) Hau, hau!!! Dawaj mi tu biegusiem trampolynę pod drzewo, no chiba że Ty chcesz, żeby moje PH spadło poniżej poziomu morza...dżizys...jak nic pobiję rekord Guinessa w siedzeniu na najbardziej dennej gałęzi na świecie...jak tak dalej pójdzie...

Trzymajcie się, Druhny, nie wiem kiedy będę, ale jak już będę to wkleję tę zaległą opowieść z życia wziętą o torciku bezowym, którego jeszcze nie zjadłam ;-))) Napiszę ją sowie najpierw w brudnopisie...a tak naprawdę to taka zmyła jest, bo chodzi w tej historii o coś całkiem innego ;-)

No, to pa!!! Muszę sowie troszkę odpocząć...czego i Wam życzę!

P.S. Jeśli mi się uda, to w ciągu dnia może dopiszę jeszcze jakieś peesy...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Marysia Pt, 11.08.2006 09:35

Jesteście WSZYSTKIE barrrrdzo kochane! Na razie...
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Bromba Pt, 11.08.2006 10:37

Rzutem na taśmę zostawiam piosenkę i niech się ten weekend zacznie!

MY WE TRZECH

Ja i ja i ja,
to znaczy my we trzech
- jedna taka myśl nam spędza z powiek sen
wlecieć niby ptak, obojętnie jak,
tak po prostu latać, latać
i nie spadać i nie spadać,
każdy z nas by chciał!

Mi i mi i mi,
to znaczy nam we trzech
różny loty z dachu nie udały się.
Lot za krótko trwał,
wdzięku mało miał,
szczerze mówiąc boli potem,
z lądowaniem są kłopoty,
przyjemności brak.

Ach polecieć w przestworza
Wysoko, wysoko, wysoko,
ponad lasy i miasta
w obłoki, w obłoki, w obłoki.
W płuca samo powietrze,
a w oku ten błysk,
Ach, polecieć wysoko, wysoko, wysoko....

KABARET POTEM
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Postprzez Małgosia Sz Pt, 11.08.2006 11:54

Drogie HP!

Wczorajszy odbiór mieszkania bez przebojów. Mamy już klucze! W sobotę mam nadzieję ostatnie zakupy typu – podłoga, gres, żarówki itp. (MarysiuB trzymaj kciuki). W niedzielę wyjeżdżamy na 3 dni do Baranowa Sandomierskiego (jeszcze nigdy tam nie byliśmy), żeby przez chwilę odpocząć (ponoć ma cały czas padać, ale ja się tym nie przejmuję zabieram Labirynt nad morzem i przenoszę się na Kretę, phi). Trzynastko, czy w Sandomierzu gdzieś się mam przytulić od Ciebie albo jeszcze lepiej od Apollo Szpakowatego?

15 sierpnia będzie dla mnie zawsze datą kończącą wakacje. W domu mówiło się „po odpuście to już zleci, zaraz szkoła no i po wakacjach i po lecie”. W mojej leśnej miejscowości jest kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i tego dnia jest zawsze odpust. Kiedyś na ten dzień czekało się przez cały rok, a już na pewno od początku wakacji – wiadomo – wiatraczki (można było potem przyczepić do roweru), piłeczki na gumce (pamiętacie?), strzelnica, wata cukrowa, lody bambino, karuzela (rekord mojego brata – 18 razy z rzędu – nie muszę wam pisać, co się działo następnego dnia). Straaaaasznie dawno to było.

Znalazłam taki wiersz mistrza Jeremiego. Pasuje i do mojego nastroju i do HP (ilość wątków hapowskich zdumiewająca).


Niespodziewany koniec lata

Niespodziewany koniec lata
od ust mi odjął wiśnie.
Czy jeszcze w ustach smak ich ma pan?
Czy ja się panu przyśnię?
Czy nam się przyśni jeszcze to
za wcześnie zgasłe lato?
Czy nawet w snach nie będzie go
i lata zniknie fantom?

Ach, więc to tak –
ach, więc to tak –
znienacka, cicho, raptem
odleciał ptak
i to był znak,
że czas się żegnać z latem.

Niespodziewany koniec lata
wytrącił z rąk mi wiosło.
Już nie popłynę nigdzie, a tam
podobno palmy rosną.
Zapewne też tak marzył pan,
wyglądał – gdzie ta wyspa?
Lecz do niej już nie płynąc nam –
bo nasza rzeka wyschła.

Ach, więc to tak –
ach, więc to tak –
znienacka, cicho, raptem
odleciał ptak
i to był znak,
że czas się żegnać z latem.

Niespodziewany koniec lata
spod stóp mi zabrał łąkę.
I już po trawie, i po kwiatach,
i trzeba znieść rozłąkę.
Ten lata kres za lata próg
wyjść kazał również tobie –
by wspólny los dwu naszych dróg
osobno kresu dobiegł.

Ach, więc to tak,
ach, więc to tak,
znienacka, cicho, raptem
przyleciał sęp
i to był wstęp
do pożegnania z latem.
(1980)

¦ciskam całe HP.

Aaaa jeszcze ciekawa historia z przebudową dworca w Berlinie (odnosząc się do T&T). http://pl.wikipedia.org/wiki/Berlin_Hauptbahnhof

Ciekawe jak będzie wyglądał dworzec w Krakowie, po tym jak miasto wszystko popsuło. KJ ma rację. Budowa czegokolwiek w Polsce to piekło. No i się na koniec zdenerwowałam. Pa!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Ściana Pt, 11.08.2006 15:08

Wrrr...wrr...wrrr....wrrrr.....Zostawiam wierszenke i juz mnie nie ma. Terapia slowem. Wrrr wrrr....wrrr.....wrrrrr.....Prosze nie pytac aocochodzi. Niech sama skisne na dnie dna. Dzisiaj doszlam do wniosku, ze jak przestane walczyc z tym dnem, jak sie tak w nim rozgoszcze i zrobie z niego porzadny Kredens, to moze...to moze...przestane warczec. Pomysle o tym jutro.

"Taka glupia to ja juz nie jestem"/ to o mnie chyba na pewno,hi/(wiadomo, ze kazda piosenkajest o....) [zdecydowanie jestem glupia, przerazilam sie dzisiaj poziomem mojej glupoty. Glupota = naiwnosc zyciowa]

Jak on mi mówi, /oj, mówi, mówi, mówi/(gdzie sa zatyczki do uszu!) [a ja lubie jak ON mowi. Jego glos mnie uspokaja, phi! Nerwowa jestem]

ze go swiat w ogóle drazni / dzizis!!/(a moze cierpi na migrene i wrazliwy jest na swiatlo?) [mnie tez dzisiaj podraznil, ten swiat w realu. Nie mam migreny, wrazliwa jestem na zycie]

ze w srodowisku on sie czuje zle, /w zanieczyszczonym srodowisku/(wcale sie nie dziwie, smog, dziura w ozonie, smieci na Antarktyce) [prosze sowie popatrzec na srodowisko na zdjeciach Trzynastki! Jaki smog? Jaka dziura? Jakie smieci?]

ze ze mna jedna chcialby byc w przyjazni, /to rozumiem/(ja tez TO rozumiem, znamy takich przyjaciol...) [a jak nie znaMY, to poznaMY. Pojawila sie HOPE. Moze jeszcze COS wyjdzie z tej wierszenki]

to chetnie moge, bardzo prosze, czemu (phi, moc a chciec to nie to samo!) [czlowiek normalny chce, a neurotyk musi. Tak mi sie przypomnialo]

nie /no wlasnie, czemu nie/(mowie NIE bo ladnie brzmi, nie, nie ,nie) [tez mowie dzisiaj NIE, bo juz mam dosc mowienia TAK]

Jak on mi mówi, ze jest starsznie sam,/ a ja to co? sciana glucha jestem, czy co?hi /(Sciana tylko udaje, ze nie slyszy, SCIAAANAAA! Pan jest sam.) [a ja to co? Call Girl, czy jak? Niech sowie ten pan posiedzi troche w samotnosci, to moze nabierze szacunku do Burki]

ze do nikogo nie ma wprost otworzyc ust / no a ja to co? sciana? powtarzam sie? wim, hi/(mezczyzni sa zdecydowanie slabsi niz kobiety, nie trzeba filmu z narodzin dziecka, wystarczy go zostawic samego na kilka wersow i juz nie wytrzymuje) [zdecydowanie wybieram bycie kobieta! Dam sowie zawsze rade. W kazdej samotnej wierszence. Powoli odbijam sie od dna]

To ja bym chetnie z nim chodzila tu i tam, / czili wszedzie, z wyjatkiem...kanapy rozkladanej,hi/(no ja to akurat chyba odwrotnie....) [a ja to bym chetnie zasnela, moze byc na rozkladanej kanapie]

Lecz dlaczego przy tym mnie dotyka (ciemno troche pewnie pomylil byl z kanapa) [zaraz "dotyka", a o "glasku" Druhny nie slyszaly? Terapia glaskiem, phi!]

w biust /towar macany nalezy do macanta, ale w supermarkecie, a ja to ja ,czili Izanna/(o luuudzie w tej mojej nowej ksiazce "Until I find you" to juz piecioletni chlopiec ma biustowa obsesje! Pocieszam sie, ze to tylko fikcja, moj P. kiwa nade mna z politowaniem glowa...) [jakie "juz piecioletni"? Przeciez to jest Prawda Oczywista. Karmienie piersia, przywiazanie do Matki Kury, te sprawy. Podpisano: Dr Frojd]

Refren (Izanna opuszcza wersy!) [prosze mi tu nie opuszczac wersow! Porzadek w wierszence MUSI byc. Podpisano: Neurotyk z Wierszenki]

To taka glupia, to ja juz nie jestem /wiadomo!!/(zalezy o jaka glupote chodzi) [moja glupota czyni mnie unikatowa]

Moze glupia, ale taka to juz nie /o, nie, o le/(czy mozna zmierzyc poziom glupoty wzgledem powierzania? Czy ja juz mowilam ze ze statystyki to ja mialam fajnego profesora? Wygladal jak Gregory Peck...Jak sie tak skoncentruje, to chyba byl Gregory Peck!) [poziom powierzania mozna zmierzyc poziomem zapotrzebowania na glask. Emciu! A jakby tak glaskac mial Gregory Peck, to co? Nie powierzylabys?]

I zaraz sie domyslam, czego on chce / madra jestem, co nie? tak sowie mysle, ze jak Sowa...no dobra, troche mniej/(Taaaa, Izanno! Toz to bylo wiadomo nawet zwyklym nie-sowom, odkad ON zapragnal "przyjazni") [sie usmialam! Emciu! Sama widzisz, ze nie moge wierzyc Twojej kolezance]

A ja poszlam z nim do kina / na „Kochankowie mojej mamy”/(Na "Shining", hi hi, i to byla pierwsz proba "przyjazni", bo ja, Emcia, musialm wyjsc juz po kilkunastu minutach...) [konkurs! Dlaczego Emcia musiala wyjsc?! Odpowiedz: Emcia byla neurotyczka. Po prostu MUSIALA. PS Co wygralam?]

To dlatego, ze grala Sylwia Sydney /alez nie!!! grala KJ/(Gral Jack Nicholson, a wlasciwie wcale nie gral, tylko byl soba) [Jodie Foster pieknie mowi po francusku w filmie "A very long engagement". Oddalam raport mojemu O. On mnie zawsze przepytuje z wojennych filmow. Mozecie spalic mnie na stosie za brak burki. Publicznie dziekuje mojemu O. za to, ze swoimi filmami i zmuszaniem mnie do ich ogladania ocala mnie od zapracowania sie na smierc]

Ach jak ona gra /to swieta prawda/(no JackN, to zdecydowanie nie jest swiety!) [zdecydowanie nie! Moim zdaniem to przez Jacka N., nasz wlasny Romek Polanski nie moze poleciec do Stanow]

A potem on powiedzial, zeby pójsc (Dlaczego facet dyktuje pojscie?! Z tego nie bedzie bezsennosci! Wspomnicie moje slowa...) [zaraz "dyktuje"! Emciu! Porzadna Burka wie jak rzadzic facetem. Wystarczy Mu dac poczucie rzadzenia, takie na niby. Facet i tak nie zakuma]

do niego /nie ze mna takie numery,hi/(ze mna tez nie!) [a ze mna TAK! Na koncu i tak wyjdzie na moje!]

Ze on obrazki rózne reczne w domu ma /reczne? ciekawostka/(robotki niby, moze dziergane?) [summer project! Normalnie wysiadam. Czy kazda wierszenka MUSI byc o mojej robocie? Normalnie neurotyczne te wierszenki]

Obrazków nie mial, tylko tapczan ma,(A skad Izanna to wie?) [jak to skad? Zaraz sie walnela na tapczanie! Zmeczyla sie ogladaniem robotek. No bo ilez mozna?!]

gdzie spi /czyli kanapa rozkladana/(Izanno, wazniejsza od kanapy jest kapa!) [prosze nie mylic kapy z bledzikiem, dobra? A o zimnej podlodze bez kapy Druhny nie slyszaly?!]

I czyja nózia - tak sie pytal, ze niby nie wie ("nózia"???? To gorsze niz "honey"!) [Hey Honey, gdzie jest Twoja nozia?!]

czyja /ach, te chlopy/ (a nie Twoja, lapy przy sobie!) [Powierzaj, nie marudz. Chodzi o podtrzymanie gatunku!]

I rózne inne czesci takze sciskal mi /never!!/(spokojnie facet sciskal poduszki na kanapie, sprawdzal CO maja w srodku) [mial taka obsesje sciskania, cwiczyl sowie miesnie reki, bo mial je naderwane. U nas w Azji sa takie kule do sciskania, phi!]

Nerwowy strasznie byl i w koncu krzyk-(Przestraszyl sie, w jednej poduszce spala Alberta! Hobbity wyrzucily ja za chrapanie z szuflady) [tylko tak udawala, ze spi! Szczekala na glask]

nal: Gieniu! /wpadka straszna, bo ja nie Gienia, tylko Izanna/(no ona tez nie Gienia tylko Alberta) [nie Alberta tylko Atrapa w Przyjazni]

(Ja Eugenia jestem) / bo ja Eugenia nie jestem!!...co to za tekst w ogóle pomieszny, czy cós/(Znalam jedna Eugenie z Hiszpanii, fajnie sie z nia gadalo...czas zatarl slad) [a czy ten slad zostal zatarty na scianie?! Tak pytam, lubie sie ubezpieczyc na przyszlosc]

Powiada - tak nie moze byc / a moze byc inaczej? przyjazn na ten przyklad bez obmacywania/(oczywiscie ze moze, przeciez pisalam o mojej kolezance, ktos jeszcze jej nie wierzy w sprawie powierzania oprocz Scianay?) [przyjazn bez powierzania! A Druhny to w ktorym wieku sie urodzily?!]

Ja nie chce cie miec pierwszy (udaje!) [zdecydowanie klamie jak z nut!]

na sumieniu /skad mu taki rachunek wyszedl,hi?/(babka mu podala kopie rachunku na kalce zeby wiedzial jakie koszty) [a co to byla platna babka? Pretty Woman?]

Chcesz nietknieta byc - powiada - idz / no to ide ...na calosc/(ja nie ide, bo wlasnie wrocilam z jazdy na rowerze, pojechalismy do parku, wracalismy o zmroku, dookola nietknieta cisza...) [ide spac. Nietknieta! To znaczy sie tknieta przez to zyciowe dno]

Refren
To taka glupia, to ja juz nie jestem / to o mnie znów/(ale jaka glupia to byscie nigdy nie zgadly!) [a KTO jest najglupszy? Konkurs na drugie miejsce!]

Moze glupia, ale taka to juz nie /o nie!!!/(moim skromnym zdaniem jak ktos mowi ze jest glupi to tak naprawde dobrze wie ze nie jest glupi, phi, tylko sprawia takie wrazenie na otoczeniu, czy to ma sens?) [aha! Chodzi tylko o to po co on chce sprawic takie wrazenie?]

I skoro raz juz tu jestem / w HP??/(czy kanapa w HP to to samo co kozetka dr Frojd?) [rozkladana kanapa jest od powierzania, a kozetka dr Frojd jest od kozetkowania! Czy KTOS w ogole czyta HP ze zrozumieniem? Konkurs na drugie miejsce!]

I skoro nie jest mi zle z tem / z czem??? sie pytam/(z bezsennoscia) [z pracoholizmem? Pytam niesmialo]

To juz trudno / se la wi/(via con me) [vivo per lei]

To niech tknie. /oj,.../(Nie zdazyl dotknac, KTOS mu przylal! I to jest puenta!) [a wlasnie, ze dotknal, ale zaraz po tym sie obudzil! Bo to wszystko mu sie TYLKO snilo! Amen]

Autor nieznany + Izannaniepanna + Emcia + [Sciana, wrrr..wrrr...wrrr...wrrrr]
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Monika:* Pt, 11.08.2006 16:36

Ahoj!

Ibiza Iza –dziękuje za wode, tak miło było się rozłożyć z kocykiem i odpocząć po pracy

Teremi-dobrze dobrze słyszałam o góralskich skarpetach, ale one tak kłują w nogi okropnie. I masz racje teraz wszystko kupisz wszedzie. Byłam teraz w Gdańsku i na targu sprzedawali oscypki. Aż śmiać mi się chciało jak pani mówiła że oryginalne. Ale cóż…tak chyba będzie ze wszystkim.
Podnieciłam się tak tym dzikiem a okazuje się że to normalne. jakie to człowiek ma niewielkie pojęcie o świecie;) nawet jeśli to normalne to i tak odczuwam jakiś lęk widząc blisko takie duże zwierzątko. To samo tyczy się tych muczących, beczących i tych co robią ichaaaa, czy tam jakoś tak. I bardzo dziękuje za zdjęcie

M.C. ale co taki szop pracz może Ci zrobić? Skoro po spotkaniu z dzikiem jestem cała i zdrowa to ty także bys uszła cało. W moim mniemaniu czym mniejsze zwierze tym mniej niebezpieczne.
A co do deszczu to nie wiem czego tu można zazdrościć. Ciągle pada i pada, przynajmniej u mnie. Słońca nie widać. A ja tu na urlop się udaje. Jak zwykle trafiłam z terminem jak kulą w płot. Kto tu jest dobry do odstraszania deszczu???

SOWA-jak to się pisze nie patrząc na klawiature? Wiesz co to było jak raz spróbowałam! Jakie ja tam rzeczy popisałam, o matko aż rumieniec mi wyskoczył ze wstydu.
Kochana Ty piszesz nie patrząc w klawiature i czytasz T&T z zamkniętymi oczami, cudo wprost cudo. Już wiadomo dlaczego Ty dostałaś od losu skrzydła a my nie. Nieźle się tam na górze przysłużyłaś czymś;) Nasza niesamowita Sowa…

Scianka a Ty uważaj bo odjedziesz nam za daleko wrr


Ide się pakować. Jade jutro nad morze, znów tylko na chwilke a potem wreszcie urlop na mazurach. Poprosze o ładną bezdeszczowa pogode. Odezwe się jak wróce. Miłego weekendu!!
Avatar użytkownika
Monika:*
 
Posty: 1183
Dołączył(a): So, 24.06.2006 19:28

Postprzez M.C. Pt, 11.08.2006 17:26

Ja tylko na kilka chwil.

Trzynastko, wiadomo ze biore wode w kazdej postaci! Moze byc ryczaca moze byc spokojna.

Moniko, jakby Ci to powiedziec....Deszcz to jest jedna ze swietosci w HP....Ale waznejsza swietoscia jest wolnosc! Wiec nic sie nie boj bumerangojablka prodeszczowe az tak bardzo nie bola. Specjanlnie dla Ciebie uruchamiam moja moc Ministra Deszczu, Slonca, Lasow i Lak. Bedziesz miala swoja ulubiona pogode nad morzem, albo nie nazywam sie Ministrem! Daj znac jak wrocisz!
PS Dorosle szopy sa calkiem pokaznych rozmiarow. Bronka na ktorej stronie jest opis szopowych przygod? Ostatnio z szopami tez nie gadam! Zzarly nam WSZYSTKIE sliwki z jedynej sliwy za domem! A zebyscie wiedzialy jakie te sliwki byly pyszne!

Bromba dobrego wypoczynku i oderwania od zdobyczy elektronicznych. Ale to COS czym robisz zdjecia ala Monet zabierasz z soba?

Maszmunie no zalamalam sie czytajac o Berlnie...Czy w Krakowie tez maja zmieniac dworzec kolejowy? Prosze nie odpowiadc jezeli tak. Zamykam oczy, nie chce tego widziec...
Jezeli nie bylo przebojow przy odbiorze mieszkania to juz tak bedzie do konca. NUUUDA, bez przebojow, zbiera i sie na placz.
PS Maszmunie w tym Baranowie to dopiero musza byc kanapy..., ekhm, ekhm...
PS A ja nie chce zeby wakacje sie skonczyly!

Bromaba i Maszmunie kilka Waszych ostatnich piosenek az sie prosi o teksty! Tak malo czasu tak duzo wierszenek...

Sciana, no dobrze ze wpadlas, ale groznie warczysz!!! No i co pomaga? Tylko o ile sie nie myle to tygrysy warcza inaczej "Wrrrraugh, wrrrraugh", podpowiadam jezykowo gdyby tamte poprzednie warczenie nie wystarczylo. Kiszone warczace tygrysy to co najmnej ciekawe zjawisko..., takie azjatyckie. Bez pytania dotykam i glask glask, glask, glask, zanim strace reke w tygrysiej paszczy. Chyba odwiedze jeszcze raz ta wierszenke...

Sowa, nie zawstydzaj mnie az tak, co? Jakie diamenty?! Czys ty w zyciu diamentow nie widziala?!!! Gdzie jest Kangurzyca? A sowy rzeczywiscie znajome, uspokoilam sie bo juz myslalam, ze im tez kazesz sie lambadowac na palach, ufff. U&U.
PS To co odpoczywasz? Pytanie: jak odpoczywaja sowy?

Marysiu dla dla Ciebie specjalne U&U.

No to tyle, wpadne pozniej jak sie uda.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez teremi Pt, 11.08.2006 19:14

witam HP
jeszcze rano zadawałam pytanie "jaki weekend, jakie wolne" a tym czasem mam "ludzkiego" szefa; dzisiejsza rozmowa moja z nim (via telefon):
Szef: co słychać?, jak się pracuje?
Ja: nic nowego, papiery czekają, pracuje się dobrze ale w środę mnie nie będzie (nieobecny - usprawiedliwiony)
Szef: no a ja chciałem panią odwiedzić
Ja: to proszę w poniedziałek
Szef: no też a kto normalny pracuje w TEN poniedziałek
Ja: ja
Szef: to zrobi pani sobie wolne, bo przecież w tym dniu nikt nie pracuje
Ja: dziękuję ale w środę i tak mnie nie będzie
Szef: no to już wiem - powodzenia

no i jak mam narzekać i mówić, że dno/dna?

poza tym dzień zaczął się dla mnie zupełnie wyjątkowo i był taki do chwili obecnej a że już raczej wieczór i noc się zbliża to mogę stwierdzić, że dzień był pełen niespodzianek a dlaczego?

Sowa pamiętaj pieniądze same do człowieka przychodzą (tak zaczął się dzień z niespodzianką) - rano pukanie do drzwi a za drzwiami listonosz zwany doręczycielem:
listonosz: mam dla pani przekaz - pieniądze
ja: fajnie ale dlaczego się pan śmieje
Listonosz: no bo kwota taka malutka
Ja: ale pieniądz to pieniądz; a skąd (bez okularów nie przeczytam a literki malutkie)?
Listonosz: z banku (przez litość nie napiszę z jakiego)
Ja: a ile
Listonosz: 0,25 zł. (słownie: dwadzieścia pięć groszy)
Ja: to może już niech pan ich nie szuka, mógł pan sam podpisać i nie wchodzić na górę

no i czy nie był to miły początek? tym bardziej, że żadnych pieniędzy nie spodziewałam się.

Emciu/Izanno a teraz w sprawie dzieci czyli dnia niespodzianek ciąg dalszy:
miejsce: autobus, którym dojeżdżam do pracy; ja już w autobusie a na kolejnym przystanku wsiada 3 latek
3-latek (do mnie): widzisz jaki duży jestem? sam skasowałem bilet? (podrywanie na dojrzałość?)
Ja: no widzę wspaniale sobie poradziłeś
/.../ taka luźna dyskusja
3 latek: ale jestem zmęczony, bo długo czekałem na autobus a ty długop czekałaś?
Ja: nie, szybko przyjechał ( podrywanie na słabości mężczyzny?)
3 latek: a ja jadę na lody, pójdzisz ze mną? zapraszam, lody są dobre, ja lubię czekoladowe z taką kolorową polewą (cokolwiek to znaczy)
Ja: niestety nie mogę bo jadę do pracy (phi powód by inny - ON jechał z przyzwoitką, czyli babcią)
3 latek: no to trudno a jutro też będziesz jechała?
Ja: chyba tak ale teraz już wysiadam
potem było przesyłanie buziaków i robienie pa pa
i tak ja zostałam na przystanku a on odjechał w siną dal...

teraz już rozumiecie, że to był dobry dzień i żadne dno nie zmieni tej opinii, nawet Emciu pytanie do Sowy kiedy była ta wierszenka - uśmiałam się, a to koleżanka nie zna regulaminu i hasła powtarzaniu mówimy TAK?... no może nie zawsze ale ja się przyznałam już kilkanaście stron wcześniej, że pamięć szwankuje.

Emciu no trudno zdjęcie mam u siebie kolorowe wklejam i taki skutek, że nie widać promieni słońca. Sprawa basenu z tego wynika sama się rozwiązuje. Dzieci mają tę cudowną zdolność pomijania osób, których nie akceptują i lgną do tych właściwych. Może jednak czasami taka groźna też się przydaje? może jest takim strachem na wróble?
Choreografia uwzględni pląsy Sowy no i w ogóle tańce zbiorowo-indywidualne. Będzie się to odbywało na kilku płaszczyznach/poziomach w sensie wysokości a nie umiejętności tanecznych.
Też lubię D. Washingtona chociaż nie każdy film z nim, ale czego się nie robi dla aktora którego się lubi?
Kot - aktor - rozumiem. W informacjach o psach rasy szpic pomeranian wyczytałam, że może udawać chorobę - atak astmy, kiedy jego Państwo zbierają się na urlop. Choroba mija kiedy pies jest też zaokrętowany urlopowo lub właściciele zostają rezygnując z wyjazdu. Ciekawe jak na to wszystko reaguje Twój kot? - wyjazdy, przyjazdy, goście, tłum ludzi itp? czy się np. obraża?
Z książkami mam teraz podobnie - kupuję znacznie mniej niż bym chciała, co nie oznacza, że czytam mniej. Lubię czytać kilka równoczesnie.
a teraz cytat z Twojego postu:
"pijcie duzo wody" mam pytanie, wiem że nie masz "ó" to w wyrazie wody jest "o" czy "ó"? - tak tylko pytam, bez podtekstu...

¦ciana o wrrr nie pytam ale tak myślę czy Ty przypadkiem nie odebrałaś telefonu czy nie otworzyłaś jakiegoś e maila?
Głaski Pana G.P.? też poproszę chociaż jeden.
Lubię księgarnie z prawdziwymi księgarzami, takimi co mają dla mnie czas i jeszcze coś znajdą zakamuflowanego nawet w tych czasach.

Masza klucze tak normalnie? to do Ciebie niepodobne. a to są klucze na pewno od Waszego mieszkania? chociaż jak od Waszego, to może dlatego tak normalnie.
Miłego wypoczywania z lekturą i T. u boku.
Protestuje przeciwko zakończeniu lata - dla mnie lato niech trwa i trwa do... stycznia? lutego? z przerwą na jesień.
Też lubię odpusty ale niestety znam je raczej z opowieści. Osobiście byłam tylko na jednym i to na Litwie w miejscowości Troki - było cudnie. Jak na odpust przystało wszystko było wokół kościoła i tak jak opisujesz - no nie było tam karuzeli, ale były wiatraczki, piłki na gumce, wata cukrowa, obwarzanki, święte obrazki i mnóstwo różnych innych rzeczy a po drodze do domu kilka knajp oraz takich cystern z kwasem chlebowym. Początkowo miałam opory żeby to pić, bo kojarzyło mi się z benzyną, ale pili wszyscy więc i ja.
Moja Mama krytycznie tylko oceniła mój ubiór - jakoś dziwnie wcześniej Jej to nie przeszkadzało, ale na tle innych odpustowiczów mogłam odrobinę szokować - były to lata siedemdziesiąte - to tak dla wyjasnienia.

Sowa czekam na opowieści pod tytułem "torcik bezowy".
Dlaczego przed trzepaniem klawiatury trzeba ją odłączyć od komputera? Ty wiesz co może wyjść za tekst przy takim bezwzrokowym "pisaniu"? - nie mogę odłączyć, bo nie będę wiedziała gdzie podłączyć. Ty wiesz jakie mam cyrki jak podłączam nową mysz?
z tym kinem i HP w kontekście trzaskania no nie wiem, jest to jakaś metoda ale budzisz przy okazji wszystkich i ja nie chcę być oburzona - niewyspana z powodu zawartości beczki co to na niej siedzisz (tej z piwem a nie prochem), to mogę być niewyspana, ale od trzaskania przy wychodzeniu? a kto pozwolił wychodzić?

Bromba baluj na tym urlopie tylko przygotuj jakąś tasiemkę no i T&T

Ibizo Izo dzięki za podtekstowe teksty i ten od Czerwonego Kapturka też.

Moniko* to nie tak, że to nie jest przeżycie (spotkanie z dzikami) - ja jestem w bezpiecznej odległości, bo mamuśka z małymi bywa groźna. To oswojenie dzików jest dużym problemem dla Mierzei - teraz mają gdzie i co jeść, ale jak kończy się sezon i wiekszość "stołówek" stoi pusta, to zwierzaki nie są nauczone szukania pożywienia. Teraz jest pomysł, żeby ogrodzić w lesie takie jedno bardzo duże miejsce i żeby te dziki tam sobie pomieszkiwały - tylko jak im to wytłumaczyć, że to dla ich dobra.
Taaak Emcia w sprawie deszczu ma rację - w HP to świętość, ale Ona ma moc nieograniczoną i nad morzem nie będzie padao - no może nie nad całym, ale przecież nie możesz mieć całego wybrzeża dla siebie.

Emcia a jak wysoko rosły śliwki? czy szopy wchodzą na drzewa, czy śliwki nisko rosną?

no dobrze konczę już, bo i tak powstał niezły tasiemiec a miało być krótko - udaję się na emigrację do drugiego pokoju i poszperam w książkach a może w zdjęciach? - zobaczymy jeszcze

Sowa odgrażała się, że tu wpadnie ale coś Jej nie widzę.

P.S. 1/
Marysiu - trudne sytuacje są elementem na trwałe wpisanym w nasze życie, z trudem się godzimy kiedy odchodzi ktoś bliski, ale po pewnym czasie się godzimy - ważne co z tym czasem robimy. Jak wyczytałam Trzynastka jest przekonana, że Ty dobrze ten czas wykorzystasz, czego Ci z całego serca życzę.

P.S.2/
Trzynastko - kolorowych snów - sen to piekny element naszego życia, na ogrodowym łożu, pod gwiazdami i chmurami, u boku fantastycznego człowieka...

P>S>3 mam nadzieję, że list Kangurzycy zwanej MarysiąB do K.J w Korespondecji - został przez druhny dostrzeżony zarówno ze względu na treść - usmiałam się - dzięki Kangurzyco - jak i to kto jest autorem tego listu i mam nadzieję, że już za chwileczkę, już za momencik - cierpliwość winna być nagrodzona
będę jak będę, tzn stawię się na dyżur - tylko nie ma grafiku.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ściana So, 12.08.2006 14:37

Nocodzien. To ja - Stary Warczacy Odkurzacz. Wpadam TYLKO z piosenka. Na zycie nie mam sily.

"Niespodziewany koniec lata /bardzo spodziewany, niech juz to lato sie skonczy/

Niespodziewany koniec lata /koniec lata, hip! hip! hura!/

od ust mi odjął wiśnie. /zaraz spadnie snieg i bedzie zimno/

Czy jeszcze w ustach smak ich ma pan? /lody smakuja jak zima/

Czy ja się panu przyśnię? /jasne, ze TAK, co to za pytanie?! Dlugie zimowe wieczory, tyle sie nam bedzie snilo, ze kozetka dr Frojd bedzie pekala od tych labiryntow i zakretow/

Czy nam się przyśni jeszcze to /i to i tamto. W snach, jak w Kredensie, jest WSZYSTKO/

za wcześnie zgasłe lato? /niczego nie zaluje, patrze w przyszlosc/

Czy nawet w snach nie będzie go /jak nie TEN, to tamten, ekhm...ekhm.../

i lata zniknie fantom? /a nie mowilam, ze to LATO to nam sie tylko snilo?/

Ach, więc to tak – /Alberta tez sie dziwi. A ja juz sie nie dziwie, ze ona sie dziwi/

ach, więc to tak – /czek/

znienacka, cicho, raptem /warczacy tygrys czuwa. Przyczajony tygrys, ukryty smok/

odleciał ptak /Sowa, czy Ty na zime odlatujesz do cieplych krajow? A moze tylko zakladasz cieple skarpety?/

i to był znak, /bawiMY sie w podchody. Prosze spojrzec na strzalki ---->, albo <----- albo....troche wyobrazni, Druhny!/

że czas się żegnać z latem. /do zobaczenia za rok. Sio!/

Niespodziewany koniec lata /jak sie konczyla wiosna, to juz przepowiadalam zime. Podpisano: Jasnowidzka z Szuflady/

wytrącił z rąk mi wiosło. /eeee..tam, wlazlam na drzwi i doplynelam do Titanica, tfu, bezludnej wyspy bez atrap/

Już nie popłynę nigdzie, a tam /zostaje na BEZLUDNEJ wyspie. Terapia samotnoscia/

podobno palmy rosną. /a jak nie rosna, to sowie zrobie Winter Art Project. Zeby z tektury zrobic palme, to trzeba.....phi!!!! Dzisiaj zrobilam Summer Art Project - PALME z Middle East/

Zapewne też tak marzył pan, /faceci w ogole nie marza. Nie miesci im sie to w glowie/

wyglądał – gdzie ta wyspa? /no przeciez mowie, ze brakuje im SOUL/

Lecz do niej już nie płynąc nam – /a po zamrznietej rzece to mozna sie slizgac do woli/

bo nasza rzeka wyschła. /nie wyschla, tylko zamarzla. Trzymac mi sie tutaj por roku/

Ach, więc to tak – /lubie sie klocic w wierszenkach. Ach, wiec to NIE/

ach, więc to tak – /cichutko kwile: jestem TAAAAAKAAA zmeczona/

znienacka, cicho, raptem /w glowie mi huczy od tego odkurzacza!/

odleciał ptak /Sowa, gdzie Ty sie szlajasz?/

i to był znak, /daje Ci znak na droge: Powrocisz Tuuuuu. Copy/

że czas się żegnać z latem. /see you soon, niech Wam bedzie/

Niespodziewany koniec lata /a gdzie on tak lata, hi hi/

spod stóp mi zabrał łąkę. /Emcia! I co Ty na to?/

I już po trawie, i po kwiatach, /zaraz zakwitna przebisniegi. Cala laka przebisniegow/

i trzeba znieść rozłąkę. /zeby zniesc rozlake to najlepiej sie nie rozlaczac/

Ten lata kres za lata próg /a kto przeniosl Panne Zime przez prog?/

wyjść kazał również tobie – /nigdzie nie ide, dopiero co wrocilam do domu/

by wspólny los dwu naszych dróg /trzesa mi sie rece, bo przeczuwam piekna puente/

osobno kresu dobiegł. /a nie mowilam?! Zyciowa ta wierszenka. Lubie takie/

Ach, więc to tak, /dobranoc HP/

ach, więc to tak, /dobranoc Kredensie/

znienacka, cicho, raptem /prosze nie chrapac, cierpie na bezsennosc, blagam na kolanach o chwilke snu. Moge nawec kleczec na ryzu, zwanym grochiem/

przyleciał sęp /Sowa! Jakby co, to mozesz pozyczyc sowie moj samurajski miecz. Nie powierzaj sie sepom. Szanuj sie!/

i to był wstęp /kazda puenta jest wstepem/

do pożegnania z latem." /albo rozstepem. Takim na duszy/

tekst: Mistrz + /Malgorzata?! Hi hi....Nie, to ja - Stary Warczacy Odkurzacz/
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez double13 So, 12.08.2006 17:07

Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr:)
Hello dziewczyny!
Wyglada na to, ze 13 ma dyzur w HP dzisiaj. Czytam zaleglosci.

Sowa,
Jak zapodalas Miska lat 6, to uderzylas w czuly punkt, bo za tydzien pakowal sie bedzie Apollo Starszy i wyruszal z domu w swiat. Jak go nie bedzie, to tez niejednokrotnie zajrze do szuflady i albumow i przypomne sobie daaawne czasy.
Codziennie zegnaja juz kogos (sportowcy zaczynaja studia wczesniej) i czesto kapia lzy, u chlopakow tez, pamietajac sportowe, wspolne chwile. Mowia, ze nie zdawali sobie sprawy z tego, ze to bedzie takie emocjonalne.
Gadamy z Apollinami, mowie starszemu, ze pewnie uronie lezke z powodu jego wyjazdu, a on szturcha mlodszego i mowi; „A nie mowilem, nie mowilem”. Pytam, czy bedzie dzwonil, a ten na to: „Bede sie czul zobligowany”, no to ja wdziecznie, ze nie chce telefonow z tego powodu, chce tylko wtedy, kiedy bedzie czul potrzebe i dodaje szybko, zeby nie bylo to raz na pol roku.
Mlodszy przezyje to rozstanie mimo tlumu kolegow i dziewczyny. Cale zycie byli razem, a gadula, ciepelko, romantyk Apollo Mlodszy przesiedzi zawsze w pokoju u A.
Zmiany, zmiany, zmiany. Gdzies tam czuje to moje serce, mimo, ze wiem, ze taka kolej rzeczy.
Aha, tez kocham miejsca po sezonie, miejsca dzikie. Zawsze pytam tubylcow o tylne drogi. Pierwsza nasza daleka podroz dookola Stanow po Parkach Narodowych odbyla sie we wrzesniu, niektore campingi byly zupelnie puste. Morze zima tez uwielbiam, ja z powodow milosnych przez lata nawiedzalam Lebe. A dzikie plaze sa, tylko trzeba ich dluzej szukac i z reguly nie pisza o nich przewodniki.
Kiedy na Kauai szukalam tej obiecanej w jednej z publikacji dzikiej plazy i przedzieralismy sie przez ostre trawy i waskie sciezki, Apollo Mlodszy jeczal glosno: „O Boze, nie wiedzialem, ze przyjdzie mi umrzec tak mlodo i na takiej dzikiej wyspie”, ale potem jednak byl zadowolony. Te wlasciwa znalezlismy dopiero za drugim podejsciem.
Jeszcze Ci dziekuje, ze mi streszczasz T&T. Nawet mnie zaintrygowalo to, ze iles lat zycia Emcia stracila, ale nie wiem, gdzie tego szukac.
Gruntowka Ci sie podoba? Mnie tez, przypomina mi telepanie sie Syrenka na wizyty domowe z moim tata w dziecinstwie. Te hawajskie sie nie umywaja do naszych polskich. Za dawnych, dobrych czasow musieli nas, zakopanych po kolana w blocie, wyciagac traktorem z glebokich kolein, a tato zawsze wczesniej brnal do przodu i dzielnie wierzyl, ze te blotniste koleiny Syrenka pokona.
Tak zaczynam o przeszlosci z nadzieja, ze Kangurzyce kiedys obudze. My tu strasznie musimy pierdaczyc trzy po trzy, skoro ja reka nie zaswedziala ani razu, zeby wskoczyc do HP:) MarysiuB, obie pamietamy piekne, dzikie dziecinstwo i ojcow zapalencow pomagajacych innym.
Przedwczoraj w lesie zmoklam potwornie na rowerze podczas burzy tak, jak kiedys w dziecinstwie i tamten klimat mi sie przypomnial. Z trudem widzialam droge przed soba, a chwilami przy ostrej, szybkiej jezdzie krople wody mocno, bolesnie odbijaly sie od skory. Po powrocie Szpakowaty, kiedy spojrzal na moj tylek (wcale nie pozadliwie), caly ubrudzony blotem, pomyslal to o mnie, co Maszy T. o niej. Zebyscie wiedzialy, jaka to byla radocha, obserwowac przyrode, co sie zrywa do ataku. Najpierw cisza, granatowo-szare niebo i chmury, jakby ktos rozmazal farbe pedzlem na wodzie. Potem z daleka odglosy grzmotow, nagle zaczal sie taniec lisci (Emcia, Kassssssandro, z debow faktycznie zaczynaja juz spadac), pierwsze, delikatne krople laskoczace skore, a nastepnie atak zmasowany, bez znieczulenia i zupelny mrok w polowie dnia. Zupelnie inaczej sie to widzi siedzac w domu.

Bromba, urlop przyznany, tylko przywiez jakies brzozkowe zdjecie, please. Gruntowki na drogach zycze:)
Monika, czekamy na relacje.

Rfechner, duzo, duzo spokoju i sil na teraz. No i ufnosci, ze nic nie dzieje sie bez sensu w naszym zyciu, nawet, jak tych chwil nie rozumiemy.

Izabella, Czerwony Kapturek sprowadza Ci slonce na twarz i bardzo Ci z nim do twarzy, czuc to w kazdym slowie. Dwie gospodynie w jednej kuchni? Jak dlugo taki uklad pracuje bez wyladowan atmosferycznych? Pozdrawiam:)

Sciana, a ja bym wolala, jakbys miala jakies inne wyrzuty sumienia, a nie spowodowane zasluzonym odpoczynkiem po pracy. Czy ta Korea od polncoy ma az taki duzy wplyw?
A nie moglyby kochane druhny zawiazac nowy konkurs na przodownika wypoczynku, a nie pracy? Albo rownowagi? Bo ten pierwszy mnie nic a nic nie mobilizuje. Poprzestawialo mi sie w polowie zycia i mam „turning point”, upieram sie, ze mozna laczyc prace z wypoczynkiem. Zgubny wplyw wyspiarskich podrozy i rozmow wielu, co to oznacza byc spelnionym w zyciu.
I jeszcze jedno pytanie, Sciana- skoro kochasz swoja robote i te dzieciska, to co Cie tak wykancza? No, nie kumam.

Teremi, tez nie wiem, co z tym wylacznkiem pamieci. Za kilka dni 10 rocznica, jak odszedl przedwczesnie moj tato. Wylacznika nie mam nadal, ale zawsze wierze, ze nie my tutaj rozdajemy karty, moze dzieki temu przyjmuje wiele bez buntu; czasem ze smutkiem, ale bez buntu. Moment odejscia taty, to byl moment mojej odmiany w spojrzenie na zycie, wiele mnie ten fakt nauczyl, bardzo wiele i zwrocil w kierunku tego, co robie teraz. Lance Armstrong powiedzial ostatnio, ze nigdy nie bylby takim sportowcem, zwyciezajacym wielokrotnie, gdyby nie rak, a przeciez spotkala go ta choroba w bardzo mlodym wieku.
Kiedy mnie spotyka cos zlego, czego nie rozumiem, wtedy ironicznie mowie, patrzac w gore, ze nie kapuje, po co mi to, ale nie buntuje sie, a po jakims czasie juz sie uklada w calosc, dlaczego. Apollo Starszy napisal w swojej piosence: „It hurts, even when you know it’s for the best” i zgadzam sie, ze czesto i wiele w zyciu boli, ale przeciez wtedy nas najbardziej ubogaca i ksztaltuje. Rzadko kiedy stajemy sie lepsi, kiedy wszystko cudnie sie uklada.
Mialam dluga rozmowe wczoraj ze znajoma, ktorej zalamalo sie zycie kilka miesiecy temu. Jest zla na siebie, ze jeszcze odczuwa bol, choc strata byla najwieksza z mozliwych. Co ja uspokoilo? To, ze ktos z zewnatrz powiedzial, zeby byla lagodna dla siebie i dala sobie czas, na bol, przerobienie cierpienia, na lzy, ze to nic zlego. Ma juz chwile, kiedy aktywnosc zwycieza.

Masza, cokolwiek przedeptasz na sandomierskich sciezkach, to bedzie radosne serducho u mnie i Szpakowatego. Jesli zaliczysz wszystkie zabytkowe koscioly, to juz zajmie mnostwo czasu. Na gory Pieprzowki sie wybieracie popatrzec na panorame miasta?
W naszej jadalni wisi kilim i wiedzialam od poczatku, ze Szpakowaty bedzie tam chcial dac sandomierski akcent. Kilim przedstawia panorame Sandomierza. Wszystko sie Szpakowatemu na nim zgadza, tylko o jednej rzeczy zapomniano, o jego domu rodzinnym, dumnie stojacym u stop Sandomierza. Tam od pokolen do ogrodu z pieknym, duzym stawem ciagle ktos zwozil nowe szczepki i sadzonki i tak jest do dzisiaj. W kronice miasta jest zapisany pierwszy czlowiek z rodziny T. wiele wiekow temu; w katedrze ktos o takim nazwisku byl nawet dawno, dawno temu organista, wiec zdolnosci muzyczne byly od dawna. Nie dziwi mnie ten wielki sentyment mojego Szpakowatego do miejsca o takiej dlugiej historii. Moi bliscy wszystcy juz po amerykanskiej stronie ( to juz 5 pokolenie tutaj dorasta).
Lubie Sandmierz, miasteczko, perelka, przy odrobinie zapobiegliwosci moglby byc drugim Kazimierzem. Brak mu chyba gospodarza.

To byl moj tasiemiec nieplanowany.

Aha, Emcia, wszystkie mgly i deszcze mi sie kojarza z Toba:)

Buzka>>>13
Załączniki
Na Pali od polnocy.JPG
Kauai, Na Pali widoczne od polnocy, mozna siedziec godzinami i sie gapic. W zaleznosci od oswietlenia zmieniaja sie co chwila kolory skal i wody.
k1.JPG
Kotlowalo sie pieknie, im blizej, tym emocje wieksze; nieco dalej wiele przybrzeznych jaskin, utworzonych z piasku twardego jak skala.
095_95.JPG
Emciowe mleko zamglone
Avatar użytkownika
double13
 
Posty: 38
Dołączył(a): Wt, 26.04.2005 06:14

Postprzez teremi So, 12.08.2006 19:49

witam leniwie - przyłączam się Trzynastko do dyżuru - we dwie będzie nam raźniej (¦ciany w tym przypadku nie liczę, bo był to gościnny występ a nie prawdziwy dyżur).

Co może zrobić z wolnym dniem "kobieta pracująca"? - zaczyna porządki - ufff mam już za sobą.

Trzynastko, będzie to dla Was trudna sytuacja ale ciesz się, że zostaje jeszcze Młodszy A. o Szpakowatym nie wspominając, bo to wiadomo. Gorzej jednak będzie miał Starszy A. - Was zostaje troje (aż) a On? da sobie radę ale będzie tęsknił.
Piszesz o bezdrożach - ja mam tendencję do skracania drogi i dawno, dawno temu jechałam ciężarowym samochodem spod Warszawy do siebie - droga niby prosta, ale chcieliśmy być jak najszybciej w E., bo to co wieźliśmy wymagało delikatnego wyładunku i kilka osób czekało. Efekt skracania drogi był taki, że znaleźliśmy się na jakimś podwórku, bo droga się skończyła. Potem już jechaliśmy bez skrótów, ale też i bez przygód.
Wspomnienia, wspomnienia - mój Tata - to już 36 lat, Mama - 24 no i brat 10 lat mija w tym roku, ale te fakty dotarły do mnie dopiero przed 4 laty i to za pomocą pewnej osoby. Zawsze myślałam o tym w kategoriach urlopu, wyjazdu, długich wakacji. Dopiero choroba i odejście brata zmieniło moje nastawienie do tempa życia - zwolniłam tempo i jak ktoś powiedział (chyba w "rozmowach") zaczęłam być dla siebie ważna, jeszcze nie najważniejsza, bo są w moim otoczeniu osoby, których życie jest dla mnie ważniejsze - najważniejsze ale jak na mnie, która przez 24 godziny na dobę była nastawiona na "dawanie", to i tak duży postęp. Czy czuję się z tym dobrze? - nie wiem. Wciąż jednak wolę "dawać". Priorytety? a co tak na prawdę jest w życiu ważne? - mimo lat, doświadczeń wciąż nie jestem pewna na 100%. Ile sobie trzeba dać czasu? po odejściu Mamy wpadłam w wir pracy: kilka miejsc, duża różnorodność i wszystko sama musiałam zrobić, wszystkiego dopilnować - tak było łatwiej. Dla mnie największą stratą jest właśnie odchodzenie bliskich - nie tylko rodziny, ale też przyjaciół, dobrych znajomych - największą, bo nieodwracalna.
Przepraszam za ten nostalgiczny ton, ale to chyba ta mgła ze zdjęcia - mgła zawsze tak na mnie działa a wyłącznik? muszę "kupić" - taki automatyczny.
Pozdrawiam "dyżurną" i koreańską przodownicę pracy no i wszystkie druhny HP-ówki.
znikam - zjechała moja przyjaciółka mieszkajaca w Niemczech oj będą wspomnienia.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez M.C. So, 12.08.2006 19:52

Czolem Druhny! Ja tylko z tekstem do wierszenki i pedze do kuchni. Podpisano Wasza kuchenna burka.

"Niespodziewany koniec lata /bardzo spodziewany, niech juz to lato sie skonczy/(bardzo spodziewany i niech sie te wakacje jeszcze nie koncza, czili tzw tekst opozycyjny)

Niespodziewany koniec lata /koniec lata, hip! hip! hura!/(zatykam uszy buuuuuu, buuuuuuu, moj syn sie pyta dlaczego nie mozemy wyjechac na caloroczne wakacje...Dlaczego?!)

od ust mi odjal wisnie. /zaraz spadnie snieg i bedzie zimno/(snieg nie spadnie nie ma obawy...wisnie ale zart, hi hi hi, ale na pewno bedzie mniej czasu, bo zima, dni sa krotsze...)

Czy jeszcze w ustach smak ich ma pan? /lody smakuja jak zima/(a zielone lody to lato, phi)

Czy ja sie panu przysnie? /jasne, ze TAK, co to za pytanie?! Dlugie zimowe wieczory, tyle sie nam bedzie snilo, ze kozetka dr Frojd bedzie pekala od tych labiryntow i zakretow/(Sciana=Jasnowidz!!! Czy moge sie juz teraz wpisac na grafik?)

Czy nam sie przysni jeszcze to /i to i tamto. W snach, jak w Kredensie, jest WSZYSTKO/(NIKT nie potrafi przewidziec co mu sie przysni!)

za wczesnie zgasle lato? /niczego nie zaluje, patrze w przyszlosc/(w ogole nigdzie nie patrze nic nie czuje, lubie ten stan, niebytu)

Czy nawet w snach nie bedzie go /jak nie TEN, to tamten, ekhm...ekhm.../(przepraszam ale Mistz zdecydowanie nie mial problemow zyciowych w tym wersie! Przyszlymi snami sie martwic???!!!!)

i lata zniknie fantom? /a nie mowilam, ze to LATO to nam sie tylko snilo?/(znaczy sie ten upal byl wytworem wyobrazni?)

Ach, wiec to tak – /Alberta tez sie dziwi. A ja juz sie nie dziwie, ze ona sie dziwi/(Alberta sie nadasala, liczyla na zdziwienie Druhny z Kredensu...)

ach, wiec to tak – /czek/(Alberta wychodzi z szuflady....)

znienacka, cicho, raptem /warczacy tygrys czuwa. Przyczajony tygrys, ukryty smok/(smok zapolowal na Alberte!)

odlecial ptak /Sowa, czy Ty na zime odlatujesz do cieplych krajow? A moze tylko zakladasz cieple skarpety?/(Sciana, czy Ty w ogole czytasz ze zrozumieniem?! Sowa zbiera do skarpety pieniadze na przelot!)

i to byl znak, /bawiMY sie w podchody. Prosze spojrzec na strzalki ---->, albo <----- albo....troche wyobrazni, Druhny!/(biore przecinek...., taki bardziej obiecujacy jest....moja wyobrazni dziczeje od przecinkow!)

ze czas sie zegnac z latem. /do zobaczenia za rok. Sio!/(a ja sie trzyma lata kurczowo za rekaw, nie pozwole mu odejsc)

Niespodziewany koniec lata /jak sie konczyla wiosna, to juz przepowiadalam zime. Podpisano: Jasnowidzka z Szuflady/(Kassandra czek, Bronki nie ma, nie wiem na ktorej to bylo stronie, czuje sie zagubiona)

wytracil z rak mi wioslo. /eeee..tam, wlazlam na drzwi i doplynelam do Titanica, tfu, bezludnej wyspy bez atrap/(a dzisiaj jedyna dostepna bezludna wyspa to Alcatraz)

Juz nie poplyne nigdzie, a tam /zostaje na BEZLUDNEJ wyspie. Terapia samotnoscia/(zaraz przyplyna wycieczki, hi hi)

podobno palmy rosna. /a jak nie rosna, to sowie zrobie Winter Art Project. Zeby z tektury zrobic palme, to trzeba.....phi!!!! Dzisiaj zrobilam Summer Art Project - PALME z Middle East/(lubie daktyle, Sciana, z czego robi sie daktyle na palmie z projektu?)

Zapewne tez tak marzyl pan, /faceci w ogole nie marza. Nie miesci im sie to w glowie/(ja tez nie marze jestem facetem!)

wygladal – gdzie ta wyspa? /no przeciez mowie, ze brakuje im SOUL/(phi ale za to maja BODY I MIND)

Lecz do niej juz nie plynac nam – /a po zamrznietej rzece to mozna sie slizgac do woli/(u mnie to beda rwace potoki, deszcz, deszcz, deszcz...)

bo nasza rzeka wyschla. /nie wyschla, tylko zamarzla. Trzymac mi sie tutaj por roku/(trzymam sie kurczowo lata, sucha rzeka troche mi przeszkadza...)

Ach, wiec to tak – /lubie sie klocic w wierszenkach. Ach, wiec to NIE/(nie chce mi sie dzisiaj klocic, jestem w lagodnej opozycji)

ach, wiec to tak – /cichutko kwile: jestem TAAAAAKAAA zmeczona/(mam tyle rzeczy do zrobienia, a juz bylam pogodzona z zyciem w poprzednim wersie! Wrrrrrr)

znienacka, cicho, raptem /w glowie mi huczy od tego odkurzacza!/(Wylaczyc, kabel oddac Kangurowi!)

odlecial ptak /Sowa, gdzie Ty sie szlajasz?/(a ja wiem, phi, Sowa chyba poleciala po torcik bezowy)

i to byl znak, /daje Ci znak na droge: Powrocisz Tuuuuu. Copy/(Sowa powroci z ta bezowa opowiescia!)

ze czas sie zegnac z latem. /see you soon, niech Wam bedzie/(nie zamierzam sie w ogole zegnac z nikim ani z niczym!)

Niespodziewany koniec lata /a gdzie on tak lata, hi hi/(nad glowami, na latawcu)

spod stóp mi zabral lake. /Emcia! I co Ty na to?/(phi, na lace lezal turecki dywan, czili atrapa, cieszy sie jak glupi)

I juz po trawie, i po kwiatach, /zaraz zakwitna przebisniegi. Cala laka przebisniegow/(Sciana, a Ty wiesz co kwitnie na lakach na Bliskim Wschodzie /nie chodzi tu o maki/, widzisz pomagam Ci w Bliskowschodnim Projekcie!)

i trzeba zniesc rozlake. /zeby zniesc rozlake to najlepiej sie nie rozlaczac/(i papozki to potwierdzaja!)

Ten lata kres za lata próg /a kto przeniosl Panne Zime przez prog?/(znaczy sie w nowym mieszkaniu Maszmuna?)

wyjsc kazal równiez tobie – /nigdzie nie ide, dopiero co wrocilam do domu/(ide po ryz, projekt golabki)

by wspólny los dwu naszych dróg /trzesa mi sie rece, bo przeczuwam piekna puente/(przyzwyczailam sie do przedpuent, poddaje sie...)

osobno kresu dobiegl. /a nie mowilam?! Zyciowa ta wierszenka. Lubie takie/(ale czy to byla milosc z powierzaniem czy bez?)

Ach, wiec to tak, /dobranoc HP/(Sciana, niech Ci sie przysnia chinskie milorzeby daja sile!)

ach, wiec to tak, /dobranoc Kredensie/(z Kreeeedensu na Scianulke iskiereczka mruga....)

znienacka, cicho, raptem /prosze nie chrapac, cierpie na bezsennosc, blagam na kolanach o chwilke snu. Moge nawet kleczec na ryzu, zwanym grochiem/(i to ma pomagac na sen? Opus Rizo?)

przylecial sep /Sowa! Jakby co, to mozesz pozyczyc sowie moj samurajski miecz. Nie powierzaj sie sepom. Szanuj sie!/(Tak jest szanuj sie Sowa, ale gdyby sep wygladal jak GregoryP, to wtedy...przyslij go do Druhny Teremi i Druhny Emci, poradzimy sobie z nim bez miecza, ekhm, ekhm...)

i to byl wstep /kazda puenta jest wstepem/(Sciana! Wesze podstep, czy kazdy wstep to puenta w takim ukladzie?)

do pozegnania z latem." /albo rozstepem. Takim na duszy/(Sa przeciez specjalne kremy na rozstepy duszy, z organicznej marchewki!)

tekst: Mistrz + /Malgorzata?! Hi hi....Nie, to ja - Stary Warczacy Odkurzacz/+(Emcia, Sciana, chcesz nowy worek?)
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Trzynastka N, 13.08.2006 15:24

Weekendowe Hello HP!

Czytam przy porannej kawce, osob na stronie 25, a cisza, jak makiem zasial w postach i tak sobie mysle, ze to forum zapada w jakis letarg. Tu ostatnio pisze chyba tylko jakies 10 znajacych sie osob.
Ludziska, napiszcie cos od siebie! Jakim cudem zadna mysl sie nie nasuwa godna podzielenia sie?

Ja dzis kierunek Indiana, odebrac zacnego pielgrzyma, czyli moja rodzicielke. Od lat 80-tych panuje tutaj tradycja pielgrzymowania do sanktuarium M.B. Czestochowskiej w miejscowowsci Merrillville w stanie Indiana. Taki gest laczenia sie z pielgrzymami w kraju, ktorzy ida do Czestochowy ( a swoja droga jestem bardzo ciekawa, czy ktos z forumowiczow bral kiedys udzial w pielgrzymce). W pierwszym roku tej inicjatywy, chyba w 1988, byla to garstka 53 osob, potem coraz wiecej, a teraz jest to wielki ruch obejmujacy ladnych kilka tysiecy ludzi. Amerykanie pewnie tego nie rozumieja, bo u nich nie ma tradycji pielgrzymowania, a wiele lat temu, kiedy probowalam jednemu z nich wyjasnic zjawisko, na koniec zadal mi pytanie; "No, dobrze, sanktuarium, msza, ale po co isc, skoro mozna jechac?".
Ja pielgrzymowalam w szkole sredniej i na studiach, po raz pierwszy w czasach, kiedy bylo to jeszcze malo popularne. Pierwsza moja pielgrzymka warszawska to sierpien pelen strajkow robotniczych i skrawki tych wiadomosci docierajace do nas na kolejnych przystankach. Ciekawe czasy.

Tekst ponizej, to piosenka B.Streisand, ale mozna zmienic tytul i nazwac piosenke zbuntowana nieco modlitwa. Niech sie Panu Bogu zakreci w glowie od naszych pytan:)
Mnie sie podoba , no i gdzie jest napisane, ze nie moge miec "my share of every sweet imagined possibility", no gdzie?

Cudnej niedzieli, ja bede wracac w korkach stulecia, pol Chicago wyruszy odebrac swoich strudzonych pielgrzymow.... 13


Where Is It Written


There's not a morning I begin
without a thousand questions
running through my mind.
That I don't try to find the reason
and the logic in the world
that God design.
The reason why, a bird was given wings
if not to fly, and praise the sky
with every song it sings.
What's right or wrong,
where I belong
whithin the schem of things.

And why have eyes that see
and arms that reach
unless you're meant to know there's
something more.
If not to hunger for the meaning of it all
then tell me what a soul is for.

Why have the wings unless you're meant to fly
and tell me please why have a mind
if not to question why
And tell me where,
where is it written what it is I'm meant to be
That I can't dare to have the chance to
pick the fruit of every tree
or have my share of every sweet imagined possibility.
Just tell me where, where is it written, tell me where.

If I were only meant to tend the nest
then why does my imagination sail
accross the mountains and the seas
beyond the make-believe of any fary tale
why have the thirst if not to drink the wine
and what a waste to have a taste
of things that can't be mine.

And tell me where,
where is it written what it is I'm meant to be
that I can't dare to see the meanings
in the mornings that I see
or have my share of every sweet imagined possibility.
Just tell me where, where is it written, tell me where.
Or if it's written anywhere.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Monika:* N, 13.08.2006 23:47

ahoj druhny.

zupełnym przejazdem jestem i postanowiłam napisać.
po 2 mam pociąg do olsztyna. jutro ma tam padac. zostawcie sobie ten święty deszcze w HP!
nad morzem nie za ciepło, ale za to woda przyjemna, aż miło sie kąpać. chciałam porobić kilka fotek dla was i aparat padł na plaży. zrobiłam tylko kilka ale nie hapowskich, takich zupełnie moich...

przejeżdżając koło Płońska przez jakąś miejscowość na P, zauważyłam taką taką tablice reklamowo/informacyjną na środku pola:
DZIEń KUKURYDZY I BURAKA
17 WRZE¦NIA
ale że co w tym dniu tylko k i b jemy bo to ich święto, czy raczej nie jemu tylko czcimy?!
kolejna czerwona kartka w kalendarzu;)


lece już na ten pociąg. trzymajcie sie ciepło
Avatar użytkownika
Monika:*
 
Posty: 1183
Dołączył(a): So, 24.06.2006 19:28

Postprzez Ściana Pn, 14.08.2006 02:57

Trzynastka kazala napisac cos od siebie, no to znalazlam wierszenke.
Bez podtekstu, bo musze leciec. Do siebie. Pozdrawiam. Wasz Ulubiony Głuszec.

"Może lepiej, że
nie zdążyliśmy
powiedzieć sobie tych
ostatnich słów
ostatnie słowa
mogłyby nas zawieść
Może lepiej, że
nie zdążyliśmy
powiedzieć sobie tych
ostatnich słów
bo nieostrożne mogły
zawadzić o czas przyszły
Mogłyby nic nie mieć do powiedzenia
przedwcześnie pogrzebać coś w nas
Mogłyby mówić nad wszelką miarę
Powiedzieć do nas o wiele za wszystko
Jak czynny wulkan pod tweedowym niebem
Mogłyby nic nie mieć do powiedzenia
Przedwcześnie pogrzebać coś w nas
Może lepiej, że
nie zdążyliśmy
powiedzieć sobie tych ostatnich słów
w ostatnich słowach
zamknięty jest
głuszec."

muzyka: Grzegorz Turnau, słowa: Ewa Lipska + /Sciana, jak wroce od siebie, to sie dopisze do wierszenki. Soon. Monsoon/
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez M.C. Pn, 14.08.2006 06:09

Zaraz bede tylko pierwsze wkleje pare zdjec.

Jestem. Drogie HP, wklejam tylko pare zdjec z wycieczki, raczej nie pielgrzymki, chociaz miasteczko misyjne i dosyc dla nas wazne z roznych takich osobistch wspomnien sprzed lat...San Juan Bautista, male, leniwe, ciche miasteczko, polozone z dala od utartych szlakow turystycznych. Tak, jest tam stara misja (1797). Lubie stare koscioly, slychac w nich modlitwy ludzi, ktorzy odwiedzali je przede mna. Misje kalifornijskie popadaja w nielaske, bo nie tylko Boga przyniesli pierwotnym mieszkancom tych ziem misjonarze...Jest w nich jednak COS, kawalek historii, jeszcze mozna dostrzec rece przesuwajace sie po balustradach i stopy wycierajace wglebienia w drewnianych stopniach schodow, jakies duchy snuja sie jeszcze po ogrodach...wiatr porusza galeziami tych samych drzew, ktore wszystko widzialay i pamietaja...
No i oczywiscie Vertigo, Kim Nowak, Jimmy Steward, Alfreda H. i wieza ktorej tak naprawde nie ma i nie bylo.
PS Mam jeszcze pare zdjec roslinnych, ale nie chce przynudzac zdjeciowo, gdybyscie Druhny chcialy to wkleje pozniej drzewa pieprzowe ktore tak naprawde nie sa drzewami pieprzowymi. To co wkleic?
PS Wpadne pozniej bo teraz MUSZE wskoczyc do labiryntu.

Dobrego nocodnia! Pa!
Ostatnio edytowano Pn, 14.08.2006 06:35 przez M.C., łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez M.C. Pn, 14.08.2006 06:16

Po obu stronach drogi czernice...
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Ściana Pn, 14.08.2006 14:57

Emciu! Piekne zdjecia. Sie rozmarzylam. Z roznych wzgledow. No to siadam w polcieniu, na beczce piwa. Poslucham sowie jak bija w dzwony. Pogapie sie na widok. Czernic nie bede jadla, bo boje sie dzikich owocow. No co? Mieszkam w Azji, to boje sie, ze zjem jakas egzotyczna trucizne. Pozdrawiam Druhny! Wasz Ulubiony Mur Misyjny.
PS Vertigo! Uwielbiam ten film. Troche mi sie kreci w glowie!

"Może lepiej, że /dzisiaj w boys' clubie bylam milczaca. Moj szef powiedzial, ze widac na mojej twarzy moj proces myslowy. I trzy razy zapytal mnie "o czym myslisz?". Zaparlam sie, w ten mojej burce, normalnie mur i nie powiedzialam CO NAPRAWDE MYSLE. Tak sowie postanowilam, ze dzisiaj bede dobrze wychowana, phi! Tak LEPIEJ/

nie zdążyliśmy /jak sobie robie liste rzeczy, ktorych nie zdazylam, to normalnie zalamka. Dno dna. Zmiana nastawienia nie pomaga/

powiedzieć sobie tych /a czy to trzeba je powiedziec? Dobre sa takie milczace "slowa"/

ostatnich słów /moje ulubione ostatnie slowa to: "ja Ci jeszcze pokaze!". Hi hi/

ostatnie słowa /dzisiaj to bedzie "dobranoc"/

mogłyby nas zawieść /na dno dna?/

Może lepiej, że /kolega mi dzisiaj powiedzial, ze jestem agresywna, a ja mu na to, zeby nie mylil "lagodnosci owieczki" z "agresja". Przeciez mowilam, ze chlop nie ma SOUL/

nie zdążyliśmy /nie zdazylam dzisiaj byc agresywna - czek. A mialam powody!/

powiedzieć sobie tych /nie powiedzialam tez tego, co naprawde mysle. Moja wina, moja wina. PS Tutaj wyjasniam Trzynastce, ze kocham moje dzieci i kocham moja prace, ale oczom nie moge uwierzyc, jak widze etyke zawodowa (a raczej jej brak) roznych ludzi, ktorych spotykam na mojej drodze/

ostatnich słów /amen. Czek - cztery litery/

bo nieostrożne mogły /albo i nie! Zawsze jest podreczne NIET!/

zawadzić o czas przyszły /lubie czas przyszly. Daje HOPE/

Mogłyby nic nie mieć do powiedzenia /hm.......zdecydowanie to nie jest wers o mnie/

przedwcześnie pogrzebać coś w nas /Dr Frojd zabiera sowie slowo "pogrzebac". Pachnie kozetka/

Mogłyby mówić nad wszelką miarę /Chowam sie do szuflady!!! Hobbity! Prosze przestac partowac na bloku nr # 10/

Powiedzieć do nas o wiele za wszystko /no wlasnie dlatego postanowilam miec dobre maniery/

Jak czynny wulkan pod tweedowym niebem /kurna! I to jest dopiero wers o mnie. Hip! Hip! Hura!/

Mogłyby nic nie mieć do powiedzenia /ja mam jedno: zycie jest do......przelkniecia. Trzeba tylko uwazac, zeby sie nie udlawic/

Przedwcześnie pogrzebać coś w nas /np radosc zycia! Jak wykrzesac iskre radosci? To pyta Alberta. Dac jej krzesiwo?/

Może lepiej, że /dobrze, lepiej, najlepiej/

nie zdążyliśmy /to se ne vrati. Dzieki Buddzie!/

powiedzieć sobie tych ostatnich słów /dzisiaj przychodza mi do glowy same warczace slowa/

w ostatnich słowach /czili w puencie/

zamknięty jest /zatrzasnelam sie w szufladzie, dobrze mi tutaj/

głuszec." /puk! puk! Nikogo nie ma w domu! Kredensowy listonosz zawsze puka CZTERY razy/

muzyka: Grzegorz Turnau, słowa: Ewa Lipska + /Sciana, jak wroce od siebie, to sie dopisze do wierszenki. Soon. Monsoon PS A nie mowilam, ze "wroce do siebie"? Ja to jestem slowna!/
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez gocha Pn, 14.08.2006 19:24

Witaj, HP mile. Wrocilam z tej Polnocnej Karoliny i zapewnic moge Trzynastke, ze mozna laczyc prace z wypoczynkiem, przynajmniej od czasu do czasu, a juz zwlaszcza na naszej firmowej corocznej konferencji. Konferencja byla w Asheville, i jesli ktoras z was czytala "Cold Mountain", to wlasnie w tych okolicach sie dzieje (film niestety byl krecony w Rumunii, a nie w Smoky Mountains). Smoky Mouintains rzeczywiscie zamglone przeslicznie, zdjecia w przygotowaniu.
Poza wycieczka w gorki (to na wlasna reke), w programie byl splyw tratwami (a raczej pontonami) po gorskiej rzece. To bardzo tu w hameryce popularna rozrywka, jest caly przemysl tym sie zajmujacy. Splyw byl z przygodami, bo rzeczka wprawdzie z dosc lagodnymi przelomami, ale poziom wody byl niski i sterczace kamienie wysadzily kilka osob z pontonu, mojego O. nie wylaczajac. Splynal sobie nogami wprzod (taka jest prawidlowa technika) z malego wodospadziku, nic mu sie oczywiscie nie stalo ale okrutnie wystraszyl znajome osmioletnie trojaczki, ktore plynely z mama na naszym pontonie i dla ktorych byl to pierwszy taki splyw w zyciu. Chlopcy (dwoch) trzymali fason, ale ich siostra oczki miala wielkosci spodkow za kazdym razem kiedy podplywalismy do nastepnego progu. Trzeba ich bylo za to widziec na koniec, dumni i bladzi cala trojeczka.
Oprocz tego wizyta polaczona z obiadem w Biltmore, najwiekszym prywatnym domu w Hameryce, posiadlosci Vanderbildtow (juz od dawna tam nie mieszkaja, udostepnienie posiadlosci turystom jest duzo lepszym interesem). Zbudowany pod koniec XIX wieku z zewnatrz przypomina europejskie palace, z tym ze w piwnicach ma olbrzymi basen, sale gimnastyczne i kregielnie, a ponadto trzy kuchnie (ogolna, do smazenia mies i do przygotowywania deserow) i salon wypoczynkowy dla sluzby. Posiadlosc zajmowala kiedys olbrzymi teren, teraz pozostaly juz tylko ogrody, troche pol uprawnych i winnice. Jest tez winiarnia, w ktorej mozna posmakowac biltmorskich win. Na spolke z O. "posmakowalismy" 14 gatunkow, pod koniec to juz bylo bardziej dla sportu niz smaku, ale Pinot Noir byl przedni.
No i na koniec, druhny, atrakcja number lan. W "czesci artystycznej" obiadu dane nam bylo posluchac "Jackson" (tak, tak) w autentycznym autorskim wykonaniu. Billy Edd Wheeler (a to on wlasnie napisal te piosenke dla Johnnego Casha i June Carter) z grupa swietnych muzykow dal nam koncert prawdziwego, nashvillskiego country. A po koncercie krotkie, ale rewelacyjne jam session z Cluster Pluckers (graja przede wszystkim blue-grass, ale tu jazzowali, ze hej) i mlodziutkim Ethanem Ballingerem na banjo (jak ten chlopak gra!, trzeba nadstawiac ucha na to nazwisko).
Pora lunchowa mi sie konczy, spadam do pracy, czesc.
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum