No, wreszcie wyszła sobota...Z przejęcia aż spać nie mogłam...Jest tak pięknie, że...eh...Bezchmurne niebo, i tyle słońca w całym mieście...i w ogrodzie botanicznym w Powsinie...Jeszcze tylko śniadanie i już nas nie ma...gazety, książka, trochę muzyki, aparat...bilet, pieniądze...paszport....? Eeeee, na cholerę mi paszport...dzizys, jak ja to uwielbiam!!!! Wrócimy wieczorem, nieżywi od wrażeń i przebytych kilometrów...Relacja soon, a tymczasem zapraszam Was na stronę ogrodu
http://www.ogrod-powsin.pl/
Trzymajcie się, Druhny, dobrego weekendu!!!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przyjdz! Przyjdz! (luuudzie, troche Swietej Cierpliwosci! "until your mud settles and the water is clear") [aha, widać tę cierpliwość u Druhen jak nawołują nieobecne Druhny...hi hi]
Przyszedl zmierz, (czek,wrzesniowy, najpiekniejszy z pieknych bo piatkowy!) [chyba wolę jednak sobotni zmierzch...po wolnym od pracy dniu...taki czysty, nieskalany niczym przez dzień zmierzch...sto procent zmierzchu w zmierzchu...]
kwiaty pogasil w ogrodzie. (ale za to JAK sie swiecily w ciagu dnia! Dowod na zdjeciach nizej.) [aha, jak będą Druhny wychodzić z HP to niech pamiętają, że ostatnia gasi kwiaty!]
Przyszedl zmierz – (sama sprawdzalam, mierzylam, wszystkie pomiary wskazuja na to, ze mamy zmierzch) [lubię ten czas kiedy jest tak jasno-ciemno...Emcia, a do pomiaru zmierzchu używasz może zmierzchometru...?]
wiec czemu ty nie przychodzisz? (jak to dlaczego, zostal dluzej na robocie, ktos musi pracowac, zeby czekac mogl kto) [a pewnie! razem to dopiero jest fajny zmierzch!!]
Przyjdz! Przyjdz! (a moze zapomnial, ze mial przyjsc? Zagapil sie na Atrape?) [a może wpadł na Atrapę..?]
Pek astrów mi przynies! (na dzisiaj beda dalie, sorry) [a ja jeszcze nie wiem co przyniosę w dziobie, ale na pewno coś przyniosę]
O, przyjdz! Przyjdz – (a moze mu auto na highwayu wysiadlo?) [o, właśnie, Emciaaaaa!! Czy Ty wiesz co ja widziałam wczoraj w mojej piekarnio-cukierni? Tort w kształcie czerwonego autka, koła z czekolady itp...kręcił się w takiej szklanej, obrotowej lodówce! No, normalnie mi się oczy spociły!!]
by szeptac me imie. (byle nie baby , baby) [i nie Kotku, co nie...?]
O, przyjdz! Przyjdz! (to sie nazywa "upierdliwa" tesknota /tylko cytat zeby Teremi wiedziala, ze to "upierdliwa" to nie jest moje) [to się nazywa "namolność"]
Niech cicha noc (Swieeeeta noooooc....niedlugo beda prawdziwe Swieta, co nie Sciana, hi hi, koledy, jemiola, choinka) [Emcia, Ty wiesz, że oberwiesz od ¦ciany jarzębiną...? Wolę tego nie widzieć...]
z ust twych na oczy me splynie. (bo deszcz jest pocalunkiem! Deszcz to sie zna na calowaniu!!! A Teremi taka okazje zmarnowala, okno zamknela...) [Emcia, przeczytałaś poprzedni wers ze zrozumieniem...? To NOC jest pocałunkiem...a jak noc zna się na całowaniu...eh...]
Nie wiem juz – (to od tych pocalunkow, takie rozkojarzenie, nie u mnie jeszcze NIE pada, ale codziennie odmawiam sowie modlitwe przeddeszczowa, w koncu nie od parady jest sie ksiedzem, phi) [Emcia, a czy mogłabyś się pomodlić o to, żeby po niedzieli był piątek...? Dziękuję]
melodia jestes czy wierszem? (wierszenka!) [każda wierszenka jest o wierszence, i już!]
Nie wiem juz – (trzeba sie dowiedziec! Zaraz zbadamy sprawe. Podpisano: Druhna Colombo.) [jak to TRZEBA...? A jak się lubi niewiadome, to co...?]
ostatnim mym czy mym pierwszym? (czwartym) [nie chcę wiedzieć, mogę...?]
Przyjdz! Przyjdz! (nie moze pewnie zlapac autostopu, Alberta go przyslania!) [Emcia, czy Ty chcesz przez to powiedzieć, że Alberta dorabia pilnując lasu...? O rany julek!!! A ja myślałam, że ona jest stjuardesom w konkordzie!!!]
Pek astrów mi przynies! (tylko jeden, phi ja poprosze o cale polacie astrow) [ale Ty jesteś pażerna, Emcia...]
O, przyjdz! Przyjdz – (albo mozna zadzwonic po taxi) [żeby przyjechał zamiast przychodzić...?]
by szeptac me imie. (moze tez wyszeptac cos wiecej niz imie, nich sie troche osmieli...) [najpiękniej to szepce cisza...nikt jej nie przebije!!!]
O, przyjdz! Przyjdz! (moze nawet "arive", a co!) [do wesołego miasteczka znaczy się...?]
Niech cicha noc (ekhm ekhm, noce sa ciche i ciche) [i ciche też, ekhm, ekhm...]
z ust twych na oczy me splynie. (czy Maszmun dalej sie obcalowuje w labiryntach i wysyla dziwne sms-y do Sowy? Wg mnie to, obecnosc grzesznego Maszmuna jest wierszenkom rownie niezbedna jak obecnosc glupiej jak stary but Alberty) [też tak uważam...aaaa, właśnie, wyślę sms-a do Maszmuna, może wybiorę jakiś z ubiegłego tygodnia...?]
To juz noc – (no, u mnie to juz noc, a w W-wie Sowa pewnie robi kanapki i zaraz poleca z Miskiem na Szczesliwice) [Emcia, czy ty mnie czytasz ze zrozumieniem...? My lecimy do ogrodu botanicznego w Powsinie!! To kawał drogi stąd, kierunek Konstancin...kawał za Wilanowem jeszcze...a suchego prowiantu nie zabieramy, bo w ogrodzie można i dobrze zjeść i się napić!! Zabieramy tylko pokarm dla duszy!!!]
znów bede czekac do rana. (do rana to ja dzisiaj spie bezsennie, postanowione, zaklepane!) [można sowie umilić i skrócić to szczekanie po prostu śpiąc...chrrrr...chrrr.]
To juz noc – (i bardzo dobrze ze juz!) [eeee, o wiele fajniej jest szczekać na noc...zbliżać się do niej powoli, nieśpiesznie...]
przez pana znów nieprzespana. (jak ten pan to poeta z tatuazami to sie rozumie...) [niby tak, ale jeszcze jakie pretensje!!! chiba się nie sprawdził...opuszczał korepetycje...]
Przyjdz! Przyjdz! (czy to jest szczerosc, prosba, czy pokorne blaganie?) [może ciche pragnienie...?]
Juz nic mi nie przynos! (siebie niech przyniesie to dopiero bedzie COS!) [żartowałam, przynieś mi dwa piwa!!! Tylko żeby były mi zimne!!!!]
O, przyjdz! Przyjdz! (Sciana, pan potrzebuje GPS-u, zrob sowie moze przerwe w pracy i pomoz panu znalezc droge do szuflady) [Emcia, kryj się!! ¦cianowa jarzębina leci do Ciebie znowu!! Już to widzę, jak ¦ciana wychodzi panu na przeciw i sama pana podprowadza do szuflady, w zastępstwie GPS-u..i mówi: "tędy proszę, oto moja szuflada...normalnie się tarzam i turlam ze śmiechu...a niech se gupek błądzi, co nie ¦ciana? Trochę się też zdenerwowałam...]
Nie pomyl mnie z inna. (hi hi, dobre, czy Hobbity znowu bawily sie wizytowkami?) [dobre...facet jak nic gadał przez sen do innej kobiety...ale jak go znam to zwali na Hobbity..]
O, przyjdz! Przyjdz – (spoko, wlasnie zapalono latarnie, czek, bedzie dobrze widac) [Emcia, a oczy duszy...? Chyba, że będzie lepiej widać Albertę, to tak...]
by dobry sen (biore dobry sen, zanim KTOS mi go sprzed nosa gwizdnie!) [co to jest dobry sen, ¦ciana...?]
z ust twych na oczy me splynal. (sennie sie robie bo okazalo sie, ze ten pan to Piaskowy Dziadek, no sama sie zawiodlam puenta....standarty sie obnizaja odkad Maszmun rozrabia z Kretem a Sciana rozrabia na robocie, hi hi) [aha, teraz całuje sen...tys piknie....A czy o Piaskowym Dziadku było na trzepaku...? Oczy mi się spociły, bardzo lubiłam tę bajkę...Dziadku, drogi dziadku, nie chcemy jeszcze spać...chodź tutaj, z nami siądź, miejsce jest, na dobranoc bajka musi być, właśnie na nią czas, wielki czaaaaaas...buuuuu]
Jeremi Przybora + (Emcia) + [Sowa, no, i znowu jestem nostalgiczna...a w cholerę, jadę do botanicznego!!!]