Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Ściana N, 22.10.2006 10:58

Luuuuuudzieee! Jak to DNA nie ma? Prosze mi nie odbierac ostatniej trampolyny nadziei na cos, co istnieje ZAWSZE i WSZEDZIE. Swiete Dno! Czegos trzeba sie w zyciu trzymac, co nie? Trzymam sie DNA, od zarania dziejow, czili od malutkiej sciany i jakos mi idzie. Bez DNA w ogole nie wyobrazam sowie zycia. Bez DNA to by mi sie w ogole nie chcialo wstawac rano do zycia. A tak - budze sie rano, widze DNO, zbieram sie w sobie i do roboty, do roboty!!! Przekladam DNO z jednej kupki, tej po prawej, na druga kupke, tej po lewej. I tak to sie kreci. Przy tym przekladaniu DNA, to zawsze cos sie ukruszy, cos sie zagubi, cos sie wypierze, nabierze zielonej nadziei. Tak wiec - DNO bylo, jest i bedzie! Ave. Podpisano: Azjatyckie Centrum Dowodzenia Dnem. PS Sciana na Prezydenta, phi! Rece precz od DNA!

No i lece wierszenka. Swiety Turnus leci wlasnie z Nippon. Musze wywiesic jakies Swiete Sciereczki nad Kredensem, zeby PHI-LOT (ma tatuze, na mur-beton) wyladowal, gdzie trzeba. U mnie noc, Swiety Deszcz, Ulewa znaczy sie. Jest bosko. Na DNIE zawsze jest BOSKO!

Klaniam sie Wszystkim Druhnom. Bede w Kredensie soon.

WIERSZEMKA

I hear the train a comin' (zeby uslyszec przyjezdzajacy pociag nalezy polozyc sie kolo torow i sluchac odruchow Matki Ziemi, ogladalo sie polskie filmy wojenne to sie wie!) /Boje, ze Alberta nie bedzie wiedziala, w ktorym momencie "oderwac" ucho od torow. Alberta zdecydowanie nie ogladala polskich filmow wojennych/

It's rollin' 'round the bend, (bend, czek, zakret czili dno, zaznaczam ze wierszenka utekstowialam przed moja antydenna obietnica) /Emciu! Przelozyc Ci Twoje dno z prawej kupki na lewa? Moge?! Podpisano: Azjatycka Mrowka/

And I ain't seen the sunshine, (no nie widze wschodu slonca, bo zapada Swiety Zmierzch) /normalnie juz Swieta Noc - co za zbieznosc czasu, no popatrz/

Since, I don't know when, (Amnezja, trzeba bylo robic notatki w brudnopisie a z braku brudnopisu na scianie...) /ekhm...ekhm...wypraszam sowie...mam sie obrazic?/

I'm stuck in Folsom Prison, (znalam kobiete ktora zarzadzala wiezieniem, pozniej zarzadzala m. in. mna....) /w wiezieniu?/

And time keeps draggin' on, (no i mamy recepte na przedluzenie czasu! Wystarczy dostac sie do wiezienia! Moze byc tez chinska pagoda.) /mozna tez zagrzebac sie na dnie DNA i bedzie git/

But that train keeps a-rollin', (zycie to pociag, rozne stacje sie mija po drodze) /zebym tylko nie zapomniala wysiasc, pstryk/

On down to San Antone. (lubie San Antonio chociaz mam stamtad zle wspomnienia, znaczy sie wymazane wspomnienia) /San Antonio to taka Wenecja Teksasu, co nie, Emcia?/

When I was just a baby,(wkleic? Nic z tego, nie mam starych zdjec zdjec, nie mowiac juz o rodzinnych pamiatkach, przyzwyczailam sie) /hi hi ... Teremi - mrugam do Ciebie ze zrozumieniem. Wkleic w HP?/

My Mama told me, "Son, (mialam byc chlopcem, mialam sie nazywac Gregory/Grzes po GPecku, moja Mama uwielbiala "Dziala Nawarony") /Czesc Grzes! Emcia tez byla (?) kobieta, hi hi/

Always be a good boy, (a co to znaczy "good"? pyta Alberta) /ma tatuaze, pluje przez zeby i w ogole udaje, ze wszystko ma w nosie......Druhny! Odmaszerowac do brudnopisow/

Don't ever play with guns," (phi, niewykonalne, wiem co mowie!) /pif! paf! Ogladalo sie polskie filmy wojenne to sie wie, ze Niemiec jest dobry, a Polak zly, hi hi/

But I shot a man in Reno, (ale czy to byla zima czy lato? A jezioro bylo widac?) /jasne, ze bylo! Po przegranej w kasynie, to jak nic - rzucic sie w to jezioro w cholerkunie/

Just to watch him die, (lubie patrzec na obumarle kwiaty, wkleic?) /a krecila Druhna nosem na chinski ryz, a tu prosze TAKIE wyznanie/

When I hear that whistle blowin',(a gwizdki juz na trzepaku byly?) /a co tam w ogole slychac na trzepaku? Poprosze o streszczenie/

I hang my head and cry.(placz na zawolanie to moj J.! Mowimy ze ma za oczami dwa wielkie jeziora) /Alberta pyta czy w tych jeziorach to sa ryby/

I bet there's rich folks eatin', (a ja dzisiaj mialam golabki, gwizdze na jedzenie bogatych ludzi, phi) /a czy to byla kapusta od Sowy? normalnie zaraz pekne ze smiechu!!!/

In a fancy dining car,(jak dining car to musi byc jakies "murder mystery", np Mission Impossible 4, hi hi) /o rany! To TomKat maja naprawde dziecko? Emcia! Jakie sa doniesienia z CA? Suri?/

They're probably drinkin' coffee, (eeee tam coffee, espresso! Akcja sie rozgrywa we Wloszech,....nie chwileczke zrobimy sobie chinski pociag, akcja sie rozgrywa POD lawka!) /niech sie Emcia zdecyduje, prosze sowie nie przeszkadzac. A ja w tym czasie wygulgam sowie to espresso/

And smokin' big cigars, (a tak naprawde to byla Cuba, Teremi a moze kilka opowiesci na skrzynke?) /Teremi a moze kilka cigars na skrzynke?/

But I know I had it comin',(Oj! Maszmunie, bierzesz ten wers?) /pstryk, zgasilam Maszmunowi lampe. Oj! Maszmunie, bierzesz TERAZ ten wers?/

I know I can't be free, (FREE, pewnie ze FREE! Eggs to tez moga byc "Cage Free") /hi hi...Ktora Druhna chetna? Trzeba Albercie wytlumaczyc jakie sa sposoby zapobiegania ciazy/

But those people keep a-movin',(buduja nowe domy, nowe mieszkania, to i sie przeprowadzaja, zostawiaja przyjaciol, odchodza w sina dal, no wiem co mowie! PROTEST!) /Emciu! A gdzie freewolnosc? Jaka sina dal? Co Ty zycia nie znasz?/

And that's what tortures me. (a zeby tylko....TO jest jeszcze i TAMTO) /takie maciupkie DNO na skale kredensowa, phi! PESTKA!/

Well, if they freed me from this prison, (a po co? A wiecie ile jest rodzajow wiezien, tyle samo co dyn?) /Wiezienie # 1: Zycie/

If that railroad train was mine, (a to bym w koncu byla bogata) /A to bys wtedy nie jadla golabkow/

I bet I'd move out over a little, (moze tak do innego nawiasu, a co tylko Sowa moze??!!) /Sowa NIE moze, Jej sie TYLKO WYDAJE, ZE MOZE, phi!/

Farther down the line, /{[no wlasnie wzielabym sowie sasiednie nawiasy, phi/}] /(a ku ku!)/

Far from Folsom Prison, (za Sacramento, nie tak znowu daleko) /a wyslesz nam pocztowke?/

That's where I want to stay, (wlasciwie to lubie Redwood City, niektorzy mowia, ze jest plebejskie, czili pasujemy do siebie) /niektorzy, czili KTO? Moge im dac w-czape! Narwana jestem/

And I'd let that lonesome whistle,(a dlaczego ten gwizdek jest samotny, gdzie sa Hobbity z piszczalkami?) /a KOGO to ja zostawilam na strazy Kredensu?/

Blow my Blues away.(PHI, dziekuje bardzo lubie blues, uwielbiam blues! Chodzi o muzyke, zeby nie bylo!) /Blues! Uwielbiam blues! Chodzi o DNO, zeby nie bylo!/

JC + (Emcia) + /Sciana na DNIE. PS Emciu! Piekne to zdjecie naszej pary, autorstwa A.L. Samo zycie/
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez MarysiaB N, 22.10.2006 14:45

Buon giorno, HP!
Przy porannej kawie zajrzalam na forum, ale nie moglam zaistniec dluzej, bo zaraz musialam spadac. Karate Piotrka, kosciol, gwozdz dnia, bledzikowanie /no jakos spik mnie wzial/, 20. urodziny corki znajomych... i po niedzieli. W dobry nastroj wprawil mnie post Trzynastki i zdjecia Grejs. Warszawa da sie lubic, nie? Szczegolnie po/na takich fotkach. Wielkie dzieki, Sowa. Post 13 przeczytalam glosno Kangurowi. "Tez pozdrawiam. Sa normalne kobiety na swiecie." Po poludniu cos mi kliknelo w glowie i zapytalam Go, co mam wydedukowac dla siebie z takiego komentarza. "No ze sa kobiety, ktore mysla jak mezczyzni." Kurcze, z jakim szowinista zyje! A moim zdaniem to zwyczajna zmowa Bykow. Dno dnu nie rowne, jak zauwazyla Emcia. Sama doswiadczylam go kilka razy, roznych zlych przezyc siegajacych dziecinstwa mi nie brakuje. Ale odbilam sie od nich, wyplynelam na powierzchnie. A przeciez sa ludzie, ktorzy musza ze swoim DNEM zyc do konca, dzien po dniu. I tez potrafia sie smiac, zarac swoim spokojem, dostrzegac piekno swiata... Ile razy patrzac na niepelnosprawna corke mojej znajomej, ktora znam juz kilkanascie lat, pomyslalam, ze nie dalabym rady? To nieprawda, czlowiek moze i MUSI wiele zniesc. Czasami nawet dostrzega jasna strone swojego DNA. Tak jak moja kolezanka, ktora po wyliczeniu wszystkich dolegliwosci swojej corki, potrafi powiedziec: "Bogu dziekuje, ze jest sprawna umyslowo... dobrze sie uczy... inaczej n i e d a l a b ym r a d y..." Tak, DNO sie stopniuje. A dzisiaj widzialam takiego chlopca w kosciele. W pierwszych lawkach siedzialy dzieci, ktore za 3 tygodnie przystapia do I Komunii Sw. /jejku, niedlugo minie juz rok od Komunii Oli.../. Z boku, odzielnie, siedzial chlopak z ojcem, postawnym, przystojnym mezczyzna. Dziecko mialo problemy z koordynacja ruchow, stukalo ksiazka, czasami pokrzykiwalo. Na koniec ojciec podniosl jego reke i wykonal znak krzyza. Myslalam o nich po powrocie z kosciola, mysle teraz. No wlasnie. Kiedys, Trzynastko, w temacie o zdrowiu napisalas o takim panu, ktory wie, jak oczyscic umysl. Nie mam pojecia jak to zrobic. Czy naprawde jest to mozliwe? Zagladam na Onet, czytam kolejna historie o skatowanym dziecku, wlaczam tv, a tam doniesienia o osmioletniej dziewczynce zamordowanej w toalecie w centrum handlowym w Perth albo historia Sophii Delezio, malej australijskiej bohaterki, ktora w 2003r. w wyniku pozaru przedszkola miala poparzenia trzeciego stopnia obejmujace ponad 80% ciala, stracila stopy, kilka palcow, ucho, wlosy, a w maju tego roku zostala potracona na przejsciu przez ponad 80-letniego kierowce... czytam, ogladam, odruchowo zamykam oczy i poddaje sie wszystkim smetkom tego swiata.
A te moje obecne historie to oczywiscie, ze nie sa zadne DNA. Czesto male i duze problemy do rozwiazania albo przeczekania. Tez mnie mecza, martwie sie, sufituje, bledzikuje, no ale trzeba jakos pchac te wagony, nie?
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Trzynastka N, 22.10.2006 15:23

Hello HP!

Ach, dziewczyny, to wszystko tylko przez ostroznosc dobierania slow. Ja tego, ktore Wy tu powtarzacie nie uzywam, bo kojarzy mi sie z przeogromnym, wielkiej rangi problemem.
Mamy znajoma, ktora slowo "umieram" powtarza tysiace razy. Praktycznie rzecz biorac jest w kazdej barwniejszej opowiesci ( a one bardzo barwne i dlugie sa, nie myslcie sobie). Tak sie juz do tego umierania przyzwyczailismy, ze nie reagujemy, no bo ile razy i na ile sposobow mozna umierac? Tak sie troche boje, ze jej partner kiedys zupelnie nie zareaguje na to ostateczne wolanie o pomoc, bo pomysli zmeczony, "ona znowu zaczyna".
Nie uzywam slow: beznadzieja, kompletne dno, zyc sie nie chce, itp. Taki zwyczaj i tyle, wydaje mi sie, ze wielokrotnie powtarzane powoduja jeszcze gorsze samopoczucie.

MarysiuB, na jeden akt przemocy znajdziesz na calym swiecie kazdego dnia tysiace dobrych gestow. Mozna jeszcze dolozyc swoj, zeby polepszyc statystyke.
Ja chyba po moim ojcu mam to przerazliwie praktyczne podejscie do zycia, ktore kocham naprawde "nad zycie'. Nie lubie dlugiego gadania, z ktorego nic dobrego nie wynika, tylko narzekanie. Lubie konkretne czyny, a swiat dookola tworzymy my, ludzie, kazdym slowem i gestem. Za kilka godzin wyjezdzam na kolejne spotkanie. Uslysze kolejne tragiczne historie, ale nie zmieni to mojego podejscia do zycia, wrecz przeciwnie, docenie go jeszcze bardziej. Czesto tak jest, ze to, co najpiekniejsze tworzy sie w nas pod wplywem tragiczncyh zdarzen, prawie nigdy pod wplywem pelnego dobrobytu. Obcuje z cierpieniem codziennie w wielkiej ilosci, zmienilo mnie to bardzo, wcale nie na gorsze. Bardzo sobie cenie to, ze moje smutki musze przerobic, rzezbia mnie najskuteczniej.

Ponizej para, ktora spotkalam wczoraj w Arboretum. Gadamy tu o denkach naszych blaszanych. On naprawde starszy, siwawy, bardzo zniszczony, wychudzony, slaby, bardzo, bardzo chory, wie, ze terminalnie. Ona o wiele mlodsza, meksykanska uroda, radosna, ladna, w zaawanasowanej ciazy. Zapatrzeni w siebie, nieustannie trzymajacy sie za rece, cigale rozmawiajacy. Podchodzili blisko kazdego okazalego drzewa. Oboje wiedza, ze to jego ostatnia jesien, ze tych kolorow juz nie zobaczy. Podziwiam w nich obydwojgu umiejetnosc cieszenia sie tym, co jeszcze dane, chwila, godzinami, dniami. Podziwiam zgode na taki los. Poznali sie nie tak dawno, ona zadecydowala, ze dziecko bedzie przedluzeniem tej milosci.

Milej niedzieli, zobaczcie na zywo jesienne kolory. Pa!... 13
Ostatnio edytowano N, 22.10.2006 15:35 przez Trzynastka, łącznie edytowano 2 razy
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez double13 N, 22.10.2006 15:31

............
Załączniki
pioropusz.JPG
Pioropusz
(39.16 KiB) Pobrane 309 razy
trawy.JPG
Tylko schwytac pedzel i malowac
(64.27 KiB) Pobrane 308 razy
red and green.JPG
Magnolia ma racje, daje po oczach
(56.28 KiB) Pobrane 308 razy
Avatar użytkownika
double13
 
Posty: 38
Dołączył(a): Wt, 26.04.2005 06:14

Postprzez MarysiaB N, 22.10.2006 17:40

Trzynastko, zapewniam Cie, ze ja - osoba zniechecona czasami swiatem, doceniam to, co dostalam od zycia, nawet bardzo. Dostrzegam jego urode i ciesze sie chwila. Mnie nawet stac na konkretne czyny. O! Ale swiadomosc, ze swiat bywa podly i niesprawiedliwy, jednak pozostaje. Tak, tworza go wlasnie ludzie. 'Twoja' pare z arboretum podziwialabym jakby w drugiej kolejnosci. Najpierw pomyslalabym, ze bardzo mi ich zal.
Jak mi calkiem zle, to mam tu pod bokiem Byka-Kangura, a to prawie tak jakbym Ciebie sluchala/czytala. No i jakos da sie przezyc. /smieje sie/. Pozdrawiam Cie.
Grejs, wczoraj Amnezja to bylam ja. Rano dostalam list polecony z czekiem dla Kangura. Przypomnialam sobie o nim wieczorem i to tylko dlatego, ze Stary zadzwonil z lotniska. Nie mialam pojecia, gdzie go wsadzilam. Po przetrzasnieciu torebki, ktora A. nazywa workiem, przejrzeniu wszystkich papierow na wszystkich stolikach, wzielam sie za kosze. /Tak, Sciana, my tu tez segregujemy smieci./ I nic, kamien w wode. Kiedy juz prawie chcialam schowac sie pod bledzik i przespac ten problem, zadzwonila moja znajoma z wiadomoscia, ze znalazla list do A. u siebie na podlodze przy kanapie. Jejku, a ja tam bylam tylko 20 minut. No to ja w samochod i po czek. To co, Grejs, zakladamy klub?
Sowa, ale Ty masz pytania! To nie wiedzialas, ze my tu na liniach lokalnych latamy taksowkami? No! A pilotem byl Turek Ismail, normalnie taksowkarz. Wlasnie. Wracajac do Turkow i pytania konkursowego. Mylicie sie drogie Druhny, znaczy sie Grejs i Masza. /Tak samo zreszta odpowiedzial Kangur./ Moi znajomi Turcy b.dobrze znaja Orhana Pamuka, laureata tegorocznej nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Prawda jest to, co pisali wszyscy znawcy tematu - Pamuk w Turcji jest postacia kontrowersyjna. Jak to ujal Ismail: "Nie wszyscy go tam lubia." Szczegolnie maja mu za zle oskarzenie Turkow o ludobojstwo popelnione na Ormianach na poczatku poprzedniego wieku. Moi rozmowcy twierdzili, ze Pamuk, urodzony w Stambule, ma armenskie korzenie, co zostawiam pod duzym znakiem zapytania. Byc moze moi znajomi znaja pisarza tylko z powodu jego dzialalnosci politycznej. Mimo to zastanawialam sie, ile przypadkowych osob w Polsce moglo powiedziec cos o Wislawie Szymborskiej tuz po uslyszeniu werdyktu Szwedzkiej Akademii Krolewskiej w 1996r.?
Grejs, ja tez jestem z tych, co to zauwaza kazda dziure i krzywy szew. Pisalam przeciez, ze moglabym pracowac w kontroli jakosci. To co, zakladamy drugi klub? Kciuki w sprawie malarza nie dzialaja wstecz. Okno w lazience bedzie malowane czwarty raz. Ale juz przez Kangura, bo wymieklismy. Polko-tapczany oczywiscie pamietam. B. fajny mebel. Mielismy dwa - jeden byl moj, drugi brata.
I jeszcze w sprawie mobilizacji, organizacji i sufitowania. Wczoraj kupilam pazdziernikowa "Pania". Dzisiaj otwieram na chybil-trafil i co czytam? Prosze bardzo, str. 164: "Pozwolmy by czas przeciekal nam przez palce. Relaks to nie tylko marnowanie cennych kwadransow." Ha! Normalnie gazetowy dzial pt. Psychologia raczej omijam, ale ten artykul juz na pierwszy rzut oka wydaje mi sie b. do rzeczy, wiec go zglebie. /Dzisiaj, niestety, usnelam./
Teremi, wyksztalciuchu z bezpodplywowa paprotka i dobra kobieto, zdrowiej szybko.
Zawiadamiam, ze biore kilkudniowy urlop. Jednak naprawde musze sie zmobilizowac. Piwko-nieprzelewko, jak to mowilo sie u mnie w domu.
Wreczam nagrody: kwiatek dla Maszy, kookaburra do pary dla Sowy.
Pozdrawiam, buziaki, arrivederci, amore, ciao!
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez gocha N, 22.10.2006 18:17

Krociutka przerwa w weekendowym wielkim sprzataniu. Basement po wymianie scian wczoraj gruntownie odmalowany silami wspolnymi. Dzis trzeba po tym remoncie popowodziowym posprzatac. Sluchamy sobie starego dysku Grechuty przy tym sprzataniu, dobrze sie slucha, choc zal. Sowa, "wazne sa tylko te dni, ktorych jeszcze nie znamy". A w ogole to oczywiscie kajam sie publicznie, jak ja tu wypisywalam figi z makiem, Sowa wlasnie wysylala golebia. Odpisze jak odpisze, na razie sprzatam.
Trzynastko, zadziwiajace jak przez tydzien zmienily sie kolory w lesie, na twoich zdjeciach juz prawie nie ma zieleni. Same jesienne kolory, piekne. Pozdrawiam wszystkie druhny i wracam do sciery, bo za kilka godzin gnamy na teatr Buffo. Pa!
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Postprzez teremi N, 22.10.2006 19:17

no to raz jeszcze ja - a co mam wolną chwilę

Trzynastko jak mawia młodzież "spoko" z tym dnem - różnym rzeczom różne nazwy nadajemy, różnie je przeżywamy i całe szczęście, bo przez te różnorodność życie nie jest nudne. Hi hi ja też często mówię, że umieram ze śmiechu - przeważnie wtedy jak już majtki do wymiany.
Dzisiaj nawet gdybym była na swoim dnie, to dzięki zdjęciom Twoim jesiennym a wcześniej Magnolii odbiłabym sie w górę jak nikt a raczej HP-owska cyrkówka.
Ja lubie tę porę roku w parku - lesie pod nazwą Bażantarnia - o tej porze roku jest tam cudnie, chwilowo jednak wybrałam wersję jesieni po HP-owsku czyli zdjęcia.

¦ciana z tym wklejaniem to niech cię ręka boska broni - chcesz całe HP wystraszyć? ewentualnie rozśmieszyć?
w sprawach kubańskich: Ty i Emcia - zgodnie z Waszym życzeniem to postaram się jednak na cygara to nielicz, jako była palaczka zwalczam palenie - rzekomy byli palacze są pod tym względem najgorsi.
czy możesz mi wyjasnić dlaczego Emcia jak będzie bogata, to nie będzie jadła gołąbków - czy nie będzie ją na nie stać? myslisz, że w CA kapusta jest droga? to ja moge z K-R główkę rozłożoną na liście wysłać nie wiem tylko co zrobic z głąbem - zapakować czy nie.

Gocha a z czym przyjeżdża Buffo? u mnie będą za chyba miesiąc z "Metro" - widziałam to w sumie 4 razy ale w różnych wykonaniach i w różnych miejscach.
Wrócę jeszcze do gwiazd to jedna mi się przypomniała to Jan ¦widerski. Miałam też okazję oglądać na scenie Mieczysławę ćwiklińską w jej słynnym spektaklu "Drzewa umierają stojąc" nie wiem jednak czy tak powinna kończyć swe życie gwiazda, ale jak weszła na scenę to kilkuminutowa owacja.
Gwiazdą estrady była dla mnie też Hanka Bielicka i jest Irena Kwiatkowska... a teatr? oj mało tych gwiazd mało raczej gwiazdorskie (pozytywnie) role.

Sowa - trzeci rząd i środek jest dobry - ja niestety siedziałam w pierwszym, który lubię ale w t. "Studio" bolała mnie szyja.

Buona sera mia cara Kangurzyco mam cichą nadzieję, że moje gołębie docierają, bo nie wracają. Tak szybko czas płynie i juz za kilkanaście tygodni rocznica, czy w Australii jest również taka uroczysta jak w Polsce?
Mnie taki śpik wziął wczoraj i zasnęłam w fotelu - coś mnie obudziło i sądziłam, że przespałam wieczność a ja spałam tylko 20 minut.
w sprawie Noblistów - o Szymborskiej w Polsce to nawet trochę osób i słyszało, bo to i jednak reklama, rankingi, zakłady - znacznie gorzej było z Miłoszem. O nim to nawet niektórzy poloniści mieli baaardzo mgliste pojęcie (jeżeli mieli).
Hi Hi dobrze, że nie brałam udziału w konkursie - chociaż żałuję nagrody której nie dostałam za błędną odpowiedź, ale trudno się mówi - moja strota chociaż popatrzę na kwiatka i ptaka.
Ormianie to dla mnie bardzo interesujący naród a to za sprawą pewnego ormiańskiego aktora, który przed laty występował tu w Polsce wspólnie z Anną Seniuk a czasami też i sam - prezentowali ormiańskie erotyki a mnie zafascynowali ormiańską kultura. W E. jest więcej ormiańskich elementów, m.in. religijnych i może dlatego jestem bardziej po ich stronie w kontekście historii a ten aktor to ... miał tatuaże ale to już inna historia, na która teraz nie mam już czasu.
Wiesz ja taka metodą wyrzuciłam do kosza dużą kwotę służbowych pieniędzy - były w kopercie (dobrze, że jej nie porwałam) szukałam dość długo, bo miałam je w ręku dosłownie przed chwila a potem jak pod ziemie się zapadły. Nikt nie mógł ich sobie "pożyczyć" bo byłam sama w pokoju - szukałam dobrą godzinę odtwarzając każdy krok, ruch ręki po kilka razy - znalazł portier, którego poprosiłam o pomoc, ale generalnie to ja jestem bardzo poukładana w życiu.
uff teraz to już znikam na 100% jutro przede mną duzo zadań; prywatnych, służbowych, przyjacielskich - szkoda, że ten poniedziałek będzie miał tylko 24 godziny a na wtorek nic nie mogę zostawić.

no i jeszcze się pochwalę byłam na koncercie - oratorium Piotra Rubika "Tu es Petrus" - rewelacja i tyle.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Rfechner N, 22.10.2006 20:22

Trzynastko ,przepiekne zdjecia .Przepiekne ukoily moja znekana przeciwnosciami losu dusze Oczywiscie mam je juz u siebie ! Donosze ze u moich :anglikow :wszystko w porzadku .Pozdrawiam cale HP
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez M.C. Pn, 23.10.2006 09:22

Dzien Dobry HP.

W sprawie rzeczy zagubionych, nie wiem gdzie sa nasze halloweenowe dekoracje????Przeszukalam wszystkie katy duchy, czy co? Chyba nie wypada modlic sie do Sw Antoniego, co?

Ogladalyscie Australie na Discovery Druhny? Ja tylko koncowke, bo sprawy, ale wybieram sie, Kangurzyco, szoruj i dla mnie kibelek.

Aaaaa, co by tu jeszcze na dzien dobry powiedziec? Ze weekend jest za krotki... No to tyle pedze spac, dobrego dnia. PA.

No i jeszcze cos znalazlam, zamiast wierszemki, bo kurczenka wiry:

Zapach szczescia

Julian Tuwim

Wtedy palona kawa pachnialo w kredensie
A zimne, swieze mleko, jak lody, wanilia.
Kiedy sie, mruzac oczy, orzeszyne trzesie,
Po galeziach w olsnieniu pedzi lisci milion.
zywiolem zachlysniety, zziajany w rozpedzie,
Iles pokrzyw posiekal, ile traw stratowal!
A kijem obtlukujac szyszki i zoledzie
Ilezes mil po drzewach malpio przecwalowal!
I wszystko to w ognistej pamieci dzis blyska.
Ciska sie male, szybkie, goraco, daleko...
I szczescie pachnie kawa. I chloniesz je z bliska.
A chlód w pokoju saczy waniliowe mleko.

Ladne, co nie? Takiego nastroju Wam zycze. Niech zyje Kredens! Kredens na prezydenta! Hi, hi, to nic, to tylko zmeczenie. PA.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Marysia Pn, 23.10.2006 10:10

Hej Dziewczyny. Ja ciągle nie moge nadążyć z czytaniem Was...Stale mam ochotę coś dopisać, ale czasu brak....
Jesień jest piekna w Waszych ujeciach...Ta piekna jesień podobno zapowiada mroźną zimę. Ja po ostatniej zimie dopeiro teraz wymieniam pergolę, bo tony sniegu jakie an niej leżały całkowicie ja uszkodziły.
A ja dzis cos o dobroci chciałam napisać. Dobroci dla drugiego człowieka.
Mam znajomych, którzy od lat utrzymują kontakt ze starszym małżeństwem ze Szwajcarii. Moi znajomi to 50-latkowie, a Szwajcarzy 80-latkowie. Kiedyś, przed trzydziestu laty ojciec mojej znajomej znalazl balon, który wylądował na jego polu, z doczepioną kartka ze szwajcarskim adresem. Napisał, tamci odpowiedzieli, zaczęły sie wizyty i rewizyty. Ostatnie pare lat pan Szwajcar spedzil w szpitalach, w sanatoriach, jest kaleką, nie może chodzić...jezdzi teraz na wózku inwalidzkim. Jego marzeniem bylo zobaczyc jeszcze raz Polskę. Ukochał nasz kraj, dla niego tu jest wszystko piekne. Ma wprawdzie dorosłe już dzieci, ale tak ustawione konsumcyjnie do świata, ze nawet do głowy im nie przyjdzie, by poświęcic dla ojca tydzień i wybrać się z nim do Polski. Według nich, tatę należy oddac do domu starców.
Wyobraźcie sobie, że moi znajomi pojechali samochdem ponad 1000 km, by przywieżć tego pana wraz z zoną do Polski. Samolot nie wchodził w rachube z powodu fatalnego stanu krążenia. Na wózku inwalidzkim ponownie zobaczył Kraków, Katowice i...płakał, płakał ze wzruszenia. Że obcym ludziom chciało się bezinteresownie pojechac po niego, dać mu odrobinę radości. Podobno, gdy go odwieźli do Szwajcarii, jego znajomi powiedzieli, ze wrócił młodszy, odmieniony, z iskrami w oczach.... Powiedziałam znajomym, że ich podziwiam, że chciało im się zajmowac przez tydzien kaleką, pomimo, że sami mają tysiące obowiązków, chorą mamę, prowadzą swoją prywatna firmę. Oby takich ludzi było wsród nas jak najwięcej.
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez GrejSowa Pn, 23.10.2006 13:51

Cześć!

U mnie fantastycznie, a u Was? Fantastyczne życie zaczyna się zawsze w poniedziałek...Hmmm, zabrzmiało jak tytuł filmu...Jeśli takiego jeszcze nie nakręcili, a byście coś wiedziały, to dajcie znać, bo mam zamiar wygrać kasting na główną rolę, a co!!!
Dziś i jutro nie ma mojego szefa, może więc i jutro też coś stuknę, bo potem to nie wiem kiedy...pewnie w weekend, ale chyba już nie aż na tak długo jak ostatnio...przepraszam, ale życie mnie wciąga coraz bardziej, normalnie nie ma kiedy żyć...Proszę więc o wybaczenie, jeśli nie o wszystkich wspomnę, ale na pewno przeczytam...

Miałam być wczoraj, ale nie byłam...Teremi, ja nie miałam być z tasiemką, wytykam Ci niezrozumienie, dobra? Ja miałam być "może z wierszenką", ale brak wierszenkowej wełny, w ogóle brak wełny, jakiejkolwiek...no, to co robić...Wczoraj zajęły mnie sprawy...w tym także dumanie o dnie pod wpływem wszystkiego, co tu w tej sprawie nabazgroliłyście...w myślach napisałam "Traktat o dnie"...wkleić...? Przyznaję, kilka DEN musiałam w tej intencji zobaczyć, no, ale z tymi kosztami to ja się akurat liczyłam...bez nich nie byłoby w ogóle traktatu...I tak sowie myślę, że dobrze jest jak możemy wpaść do HP i wykrzyczeć swoje dno, i dobrze, kiedy jest ktoś taki jak Trzynastka, która stoi na straży HP bezdennego, czili DNO FREE HP@Sowa. Jednak w HP jest wolność i zabronić dennego krzyku nie można, bo jeśli z obawy przed stróżami bezdennego HP przyjdzie komukolwiek tłumić swoje dno, czili uczucia, i udawać, że dna nie ma, to tego się nie da po prostu wytrzymać, a HP stanie się sztuczne, tak jak my same kryjąc i udając z lęku przed oceną innych, z lęku przed popsuciem fantastycznego, optymistycznego nastroju. No, bo jak to tak...? Mam chować moje dno do kieszeni tuż przed bramą...? Na pytanie "co słychać" mam podać wersję dla HP, czili "w porządku"...? Czy komuś przez to będzie lepiej, weselej...? Siłą HP, a więc naszą siłą jest nasza autentyczność, dzięki której, pomimo wielu ograniczeń, jakie nakłada internet, udało nam się porozumieć i zaprzyjaźnić. Oczywiście, można chronić HP i o dnie mówić wyłącznie prywatnie, ale jeśli ktoś ma potrzebę złożenia dennego meldunku także lub wyłącznie tutaj, to czemu ma się krygować...? To jedno...Poza tym nie ma tak naprawdę idealnego wzorca, miary dna...Każdy ma inną, bo wyrósł w innym otoczeniu, zdobył inne doświadczenia, ma inną wrażliwość, inny próg bólu, cierpienia, nieszczęścia, wytrzymałości, cierpliwości...To co dla jednych jest dnem, na przykład śmierć, dla innych może się okazać zbawiennym przerwaniem cierpienia...Terapia cudzym dnem jest bardzo wątpliwa...Sama staram się unikać jej jak ognia...zwłaszcza w stosunku do innych...Wiem, że nie zawsze mi się udaję, ale staram się...Z jednej strony nasz egoizm i instynkt samozachowawczy sprawiają, że oddychamy z ulgą, kiedy nas akurat nieszczęścia omijają, ale zaraz potem wstydzimy się tego przed sobą...bo przecież nad innymi też się chcemy pochylać...współczujemy im, ale do jakiego stopnia cudze dno jest w stanie poruszyć nas równie mocno co nasze własne...? Może trochę złagodzi nasz ból, uspokoi, ale nie sprawi, że ból zniknie, a tym bardziej nie sprawi, że zniknie źródło naszego bólu, jak za uderzeniem czarodziejskiej różdżki. Trzynastko, Twoje słowa, zarówno tu jak i w gołąbkach są bardzo ważne, wiele razy mi pomogły, czemu dawałam wyraz. Jednak trochę niewygodnie mi z tym, że podczas gdy my piszemy, spowiadamy się tu z naszych własnych, osobistych den, Ty nas pocieszasz i próbujesz leczyć dnami cudzymi, z własnych obserwacji, nawet nie swoimi własnymi...może właśnie dlatego czegoś mi tu brakuje, jakiegoś ogniwa...nie wiem...Oczywiście wszystkie opisywane przez Ciebie przykłady życiowych den czytam i z uwagą analizuję, ale...czyżbyś Ty sama nigdy nie była na dnie...? A skoro nie byłaś...Przepraszam, miałam nie otwierać dzioba na tematy poważne, ale musiałam...naprawdę w dobrej wierze i mając jak najlepsze intencje. A zresztą...skąd wiesz, że u nas nie ma dna, tego prawdziwego...?

A z innych spraw...

Emciu - oczywiście miałam na myśli grę aktorską duetu AH i ET, bo Antosiowi to i ja bym w łeb przyłożyła za spóźniony refleks!!! Taaak, Christopher Reeves w pełni sił...aż smutno oglądać...a ja jeszcze lubię patrzeć na Hugh Granta!!!
Starówka jeszcze na pewno będzie, no i postaram się o ten teatr na wodzie, specjalnie dla Ciebie ;-) Odznakę z dyni przyjmuję, wywieszam w Kredensie w ramach dekoracji Halloweenowej, na której brak narzekasz, może być...? Z Małej S. zadzwonię i też sowie posłuchasz, obiecuję!!!
Klematisy uwielbiam, mój teść hodował je w ogrodzie, do ślubu kościelnego miałam wiązankę z kremowych klematisów, w kolorze sukni, i jeden wpięty we włosy. Wkleić? Hi hi...

Trzynastko - mój rozmiar to 44, hihi...a tak naprawdę to 38. Chyba niezłe osiągnięcie jak na ten wiek, co...? Zdjęcia jak zwykle cudne i bezdenne, co ja mówię - bezcenne ;-)
Elegantka super, widzieliśmy podobną z Miśkiem w sobotę, jaka szkoda że nie mogę wkleić, bo nie zrobiłam zdjęcia :-(((

Magnolia - zdjęcia wzorowo ostre, a to pierwsze wzorowo nieostre, jak przystało na zdjęcie z pędzącego pociągu ;-)

Teremi - stópki w skarpetkach się nie liczą i już! Ja chcę stópki całować, a nie skarpetki. Czy Ty słyszysz, Maga?
Misiek wcale nie boi się ani horrorów, ani całonocnego maratonu, no coś Ty! To ja się boję jego nocnych eskapad po mieście, jak każda matka! Na szczęście jest rozsądny, ale czasem młodzieńcze fatazje biorą górę, niestety ;-) Ja tam za horrorami nie przepadam...

Magnolia - fajny mój nawiasik...?

Kangurzyco - witaj w Klubie "Amnezja". Fajna nazwa dla knajpy...byle tylko nie prowokowała do zapominaniu o płaceniu rachunków...I witaj również w Klubie Kontrolerek Jakości! Dzięki za kookaburrę!!!

Gocha - odpisuj jak odpisuj, ja na razie i tak nie mam czasu na czytanie, phi ;-)

Emcia - kurna, zapomniałam o Australii na Discovery!!! Zapomniałaś mi przypomnieć, co...?

Marysiu - cudna i wzruszająca szwajcarska historia...uwielbiam takie...

Słuchajcie, muszę już spadać i jeszcze parę papierków poprzewracać przed wyjściem...Trzymajcie się, postaram się zajrzeć tu jutro z pracy...

Wklejam zdjęcia gazowni, które zrobiłam dla Was dzisiaj rano w drodze do pracy...Taaakie klimaty, że szok...ja normalnie mam fioła na pukncie tej gazowni, nie mogę się za każdym razem napatrzeć, takie wrażenia niesamowite, te powybijane szyby w oknach, za którymi majaczą jakieś schody, przebija się poranne słońce...eh...mówię Wam, w poprzednim wcieleniu to ja na bank byłam Krystyną z gazowni...(dla niewtajemniczonej emigracji - to postać z reklamy telewizyjnej telekomunikacji polskiej...dzwoni Krystyna z gazowni...)

Pa, Wasza Stara ale jara Gazownia. Bez gazu, gdyż na robocie nie piję!

P.S. Sowa pamięta i przytula dziś do serca kogo trzeba...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bromba Pn, 23.10.2006 15:47

Witajcie, moje Drogie! Melduje się Bronka. Przyszłam do pracy ogarnąć biurko, wydrukować HP od czwartku i przejść się do lekarza. Odporność - zero. Nic mi wielkiego nie jest, ale muszę jeszcze poleżeć. Proszę mnie nie wołać, myślę o Was.

Zostawiam wiersz z dedykacją dla Emci (moje ostatnie czytane HP to zagrzebane dno, a ten wiersz mi się skojarzył) i dla każdego, kto zechce spojrzeć. Ale ostrzegam przed tak zwanym DNEM:

BęDZIE TAK. OBY TAK NIE BYŁO

Między nami popłyną
miesiące, potem lata. Szeroką strugą,
korytem głębokim. Mętna rzeka, gęsta jak krew.
Niespiesznie. Będzie cicho, coraz ciszej, ciemniej.

Czas nie skrzepnie.
Jest nie do zatamowania.
Wszak płynie z żywego źródła rany.

Obmywa cierpliwie grudki
pamięci. Każdą, długo, skutecznie

aż do kości
milczenia.

Ten
wiersz
jest
zamiast
krzyku


JERZY SZYMIK


Pozdrawiam Was bardzo, B.
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:23

Hej Druhny! Mam siłę i czas tylko na zdjęcia dzisiaj. Wklejam lato.
Uściski!

Pokręciła się kolejność więc będzie edycja postu. To zdjęcie to wnętrze tawerny tej ze zdjęcia poniżej. Na ścianach zdjęcia dziadków i rodziców właściciela (też staruszka). Na lustrze zdjęcia jego dzieci (trójka – syn pilot, jedna córka lekarz, druga ekonomistka) i wnuków. Na tym zdjęciu dziadków takie malutkie zdjęcie na dole - to młody właściciel z bronią w czasie wojny. W tej tawernie nic nie zmieniało się od lat (przybywały tylko te kolorowe zdjęcia).
Ostatnio edytowano Pn, 23.10.2006 16:27 przez Małgosia Sz, łącznie edytowano 1 raz
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:24

Hej Druhny! Mam siłę i czas tylko na zdjęcia dzisiaj. Wklejam lato.
Uściski!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:29

Wesołe jest życie staruszka.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:31

Kreteńczyk w tradycyjnych skórzanych butach do kolan. Tylko raz udało nam się zobaczyć.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:33

Staruszka.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:40

Grejs dzban dla Ciebie od T. W innych barwach ale piękny!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Małgosia Sz Pn, 23.10.2006 16:41

A to już było?
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Trzynastka Pn, 23.10.2006 17:04

Hello HP!

Szybko i krotko, bo pedze przez zycie ostatnio.
Dziewczyny, ja normalna jestem, a Wy zrobilyscie traktat w sprawie obrony DNA i obraz 13, co to tylko gebe ma usmiechnieta. Juz mowilam, przezywam, placze, zmagam sie, jak kazdy. Mam tylko wielka ostroznosc w dobieraniu takich slow i to, ktore Wy uzywacie oznacza dla mnie cos niewyobrazalnie powaznego, od czego nie ma odwrotu i z czego nie ma wyjscia, dlatego wzbraniam sie przez naduzywanym slowem, a nie faktem. Dlatego podalam przyklady tragedii, zupelnie nie na zasadzie, ze to pomaga wlasnemu samopoczuciu. A w miedzyczasie u kazdego z nas odbywaja sie smutki i przezywamy je goraco, na tysiac swoich bledzikowo-plenerowych, milczeniowych, gadatliwych sposobow. Przez ostatnie dwa tygodnie takich smutkow przerobilam wiele, wlaczajac w to nieszczesliwy wypadek spowodowany przez kogos, kogo bardzo lubie i znam od lat. Smutki na zywo przezywam codziennie, cudze i wlasne, przezywam gleboko i angazuje sie w nie bardzo.
A kaliber slowa DNO w kredensie juz poznalam i zrozumialam, choc sobie nie przyswoje na oznaczenie chwilowych, nawet wielkich smutkow.
To tak, jak ciagle powtarzanie "tragedia, tragedia, no tragedia".
Mnie nie chodzilo o brak normalnych wypowiedzi odnosnie przezywaych smutkow, chodzilo o latwosc w uzywaniu slow.
Sto razy powtarzane "jestem na dnie" ma wielka moc, sciagajaca w dol.
Mnie jest bardziej blizsze Magnolii krotkie, "jestem nie halo".
Pozdrawiam wszystkie, te co sa halo i nie halo...13
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum