spotkały się cztery koleżanki...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

spotkały się cztery koleżanki...

Postprzez zbi.gra.durzynscy N, 29.10.2006 19:22

Droga AKTORKO !
Jak to miło, że Pani praca, zapał, wytrwałość dała w efekcie powstanie TEATRU. Gratulacje. Noszę się od kilku dni z zamiarem napisania o czymś smutnym, nie wiem czy teraz to odpowiedni moment, w końcu to jakieś ¦więto - ten Pani nowy teatr...Ale Pani zrozumie.Otóż zmarła wychowawczyni mojej klasy (III-VII) w szkole podstawowej. Od 15 lat co parę miesięcy spotykaliśmy się z Nią, czasem było nas 20 osób, czasem 5-8 , ale zawsze wesoło, sympatycznie. Zmarła miesiąc temu, miała 69 lat i była tylko 10 lat od nas starsza...Cztery z nas, te najbardziej zaprzyjaźnione, po pogrzebie poszłyśmy do kawiarni. Nie widziałyśmy się 2 lata. Każda z nas zaczęła w końcu opowiadać o tym "co u niej"...I zrobiło się tak smutno, były łzy... BO : jedna z nas od roku wie, że jej 4-letni wnuczek(śliczny) jest dzieckiem autystycznym. Córka jej boryka się z tym sama (na szczęście doktorat z psychologii), bo partner opuścił ją jak była w ciąży. A więc babcia nie śpi po nocach, łyka tabletki na uspokojenie. Druga z nas 25 lat temu, nie mogąc mieć dziecka - adoptowała niemowlę-chłopczyka, któremu teraz nie bardzo chce się uczyć, pracować, "iść na swoje", a w domu jest ordynarny, chamski, bezczelny. Oczywiście nic nie wie, a ona mówi, że czasem ją korci żeby mu wygarnąć...W dodatku żyje z rozrusznikiem serca i nie powinna się denerwować...Trzecia z nas ma dwóch synów. Jeden się ożenił, ale od 10 lat są ciągłe tam awantury, jest alkoholikiem, właśnie zapadła decyzja o rozwodzie. Z 10-letnim wnukiem babcia widuje się okazjonalnie (3-4 razy w roku), syn kontaktuje się jak potrzebuje pomocy. Drugi syn - jest właśnie na etapie zmiany płci - zbiera na operację, będzie zmieniał imię - oraz wszystkie dokumenty (jest naukowcem, co sprawi pewne komplikacje) i mimo pozytywnej reakcji rodziców (np.kupiona kawalerka,serdeczny stosunek) - nie jest dla nich ani dobry ani miły. Czwarta z nas ma ciężko chorą matkę, a że jest pielęgniarką z zawodu - zawsze, dzień i w nocy była do dyspozycji.Ale matka jest symapatyczna tylko dla jej 2 braci - do niej ma zawsze i o wszystko pretensje...I tak sobie 3 godziny spędziłyśmy przy kawie ( na ciastko straciłyśmy apetyt)...Tyle marzeń. Znamy się "od zawsze". Mieszkałyśmy na sąsiednich ulicach. Po szkole byłyśmy nierozłaczne. Patrzyłyśmy na siebie w tej kawiarni, a w rozpaczonych oczach czaiło się pytanie : dlaczego ? Każda z nas, jako matka, do śmierci będzie żyć z ta rysą w sercu...Cztery kobiety.Cztery losy. Na zdjęciu z VII klasy stoimy w tych okropnych granatowych fartuszkach, ale uśmiechnięte, mrużące oczy przed słońcem - takie fajne 4 dziewczynki z dziewczyńskimi marzeniami...Gdybyśmy wtedy wiedziały...
Pozdrawiam.Serdecznie. Ja tego naprawdę nie wymyśliłam.
zbi.gra.durzynscy
 
Posty: 59
Dołączył(a): Pn, 23.01.2006 15:14

Postprzez Krystyna Janda Wt, 31.10.2006 06:29

No to chyba trzeba siadać i pisac sztukę teatrlana.
Ale przyszło mi do głowy że mogłybyście Panie wynająć jedno mieszkanie i zamieszkac choćby na rok razem, oderwac sie od wszystkeigo i pomogac rodzinom ale w innej sytuacji będąc. Wime że łatwo tak się tylko pisze. Ale na świecie to znana sprawa, takie terapie indywydualne. Pozdrowienia.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja