Do Mistrza

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Do Mistrza

Postprzez arti Pt, 01.12.2006 13:35

Postanowiłem napisać do Pani list...
Ale od postanowienia do realizacji daleka droga. I tysiące powodów, dla których nie powinienem pisać. Bo niby dlaczego chciałaby Pani czytać list od jakiegoś tam Artura Ch., kosmity, szaleńca i rozbitka życiowego w jednym? Problem pojawił się już na samym początku (dlatego list jest bez zwrotu grzecznościowego): jak mógłbym się do Pani zwrócić? Mistrzu? Pani Krystyno? Kochana Pani Krysiu? I jeszcze kilka innych wariantów, z których każdy wydawał się nieodpowiedni. A główny powód to ten, że ja w ogóle nie potrafię pisać listów.
Jeśli Pani dalej czyta to CO¦, co listem raczej zwać nie można, to jestem pełen podziwu. Ale do rzeczy...
Otóż chciałem Pani zakomunikować, że winię Panią... Tak, tak... Za co? Za to, że uwiodło mnie Pani aktorstwo. Stało się to dosyć późno, ale nadrabiam zaległości. I pomyśleć, że kiedyś Pani nie oglądałem. Z przekory. Dlatego, że wszyscy Jandę wielbili. I nadal wielbią. Teraz już łącznie ze mną.
Zaczęło się od "Przesłuchania". Przez tydzień nie chodziłem do pracy, żyłem powietrzem i wtedy upewniłem się w przekonaniu, że też chcę zostać aktorem. Znalazłem Mistrza. I zaczęło się. Film, teatr tv, wywiady... Słowem: JANDOMANIA. W tajemnicy przed rodziną zacząłem chodzić na lekcje śpiewu i aktorstwa do Pana Marka Wiatra. Kiedy zaprosiłem ich na mój debiucik sceniczny, nie byli zadowoleni (delikatnie mówiąc). Oczywiście daremnie wypatrywałem ich na widowni.
W tym czasie zmarł tatko. I musiałem zapomnieć o swoich marzeniach, a zająć się rodzeństwem i mamą. Dom, praca i niewiele czasu dla siebie: czasem skrobnąłem jakiś wiersz, lektura, wyjście do kina... Niestety, teatru Krosno (moje rodzinne strony) się nie dorobiło.
Teraz, kiedy w domu jest normalnie, postanowiłem odgrzać swoje marzenia. Wyruszyłem w "daleki świat". Od trzech tygodni jestem w stolicy. Zaczynam od zera. Dosłownie. Dworzec Centralny, schronisko, roznoszenie ulotek, itp. Nie jest łatwo, ale wierzę, że będzie lepiej. Zresztą bywało gorzej. Mam dopiero 22 lata i jak mawiają: życie dopiero przede mną. Choć przyznam, że nie potrafię się już tak cieszyć, jak kiedyś. Chciałoby się choć przez moment poczuć dzieckiem, dostać zabawkę za free, ale nie ma powrotu do dzieciństwa. Musiałem szybko dorosnąć. Ale przez to jestem na pewno silniejszy. Czasem tylko łezka zakręci się w oku, kiedy przechodzę obok teatru i nie mam odwagi wejść. Bo wtedy odżywają marzenia, a teraz nie mogę sobie na nie pozwolić. Teraz jest walka o każdy dzień. Prawdziwe życie. Tak prościej.
Może kiedyś dane mi będzie z Panią porozmawiać. Choćby przez parę sekund. Żeby podziękować za wrażliwość i szczerość. Kiedyś, kiedy zmienię miejsce pobytu i znów będę przypominał człowieka.
Trzymam za Panią kciuki dziś, jutro, zawsze...
Podziwiam!
:-)
arti
arti
 
Posty: 1
Dołączył(a): Pt, 01.12.2006 12:40

Postprzez Krystyna Janda So, 02.12.2006 06:28

A ja trzymam kciuki za Pana.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron