Ness, jestem z Tobą! Każdego dnia.
Często o sobie myślimy na końcu. Ja przynajmniej. Owszem, jesteśmy egoistami – dbamy, żeby mieć, żeby było nam wygodnie, żeby było nam przyjemnie. Zdrowie, dopóki jest, nas nie obchodzi.
W dużym stopniu dzięki Tobie, Ness, poszłam do lekarza. Postanowiłam nie lekceważyć, nie omijać czegoś, co przecież jest.
Lekarz rodzinny, dermatolog, chirurg. Diagnoza: włókniaki. Leczenie: wyciąć.
- Panie doktorze, a co z włosami? – pytam, głupio pytam, jakby to było najważniejsze. Uczepiłam się tej myśli, wizerunku Szined Okonor. Niesłusznie, radykalnego cięcia raczej nie będzie. Co najwyżej awangardowe - łyse placki tu i ówdzie. Awangarda, którą mój tato kochany będzie musiał zostawić bez komentarza.
Bo uwielbia i pasjami się wypowiada na temat moich grzywek wszelakich. Zabieg za jakiś czas.
Nessko kochana, Twoja siła, optymizm i otwartość mnie zdumiewają! Tak samo zresztą wielkość 7, Agnuska i wszystkich tutaj.
Wchodzę i się wzruszam… Buziakuję i ściskam!