takie trochę z życia opowiadania...

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

takie trochę z życia opowiadania...

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 08:59

Wiecie mam cholerny problem..jak gdzies cos napisze czy opowiadanie czy zanczne pisac bloga to natychmiast po jakims czasie zapominam niku jaki tam używałam...to chyba nie pogniewacie sie jak tu wrzucę swoje opowiadani co??? Dzięęęękiii....
p.s wszystko co napisze wydarzylo się na prawdę....
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Pilot i ja....

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:04

Było to jakos tak w lipcu rok temu....
Od 3 dni szukaliśmy w domu z dzieckiem pilota do telewizora.

Nawet nie wiecie jak męczące jest wstawanie i przyciskanie guzików żeby przełączyć programy...:((

Dziś się znalazł...

Rano moje kochanę dziecię wydarło się na cały dom: "Jeeeeestttt piiilooootttt!!!"

Więc ja na to w podobnej tonacji " A gdzieee byyył?????"

Moj syn na to: " W zaaamrażaalcee!!!"

" A po jaką cholerę tam zaglądasz o 6 rano w sobote?" Zapytalam

" Lodów szukam,ale nie ma. Za to pilota znalazłem..."

Lody stały na oknie....

Zapomniałam schować do zamrażarki:))

Ale nie ma tego złego - nie ja poszłam w sobotę rano po zakupy...:))))
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Moje żebro Adama

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:06

Postanowiłam zacząć pisać ten pamiętnik wiele lat temu.
Miał nosić tytuł "Przypadki z życia blondynki"....tylko nie wiem czy ktoś by w to uwierzył że są one prawdziwe..tzn te przypadki...W razie czego służę świadkami:))

Jak chociażby moja sąsiadka z góry....urocza i bardzio sympatyczna kobieta..

Któregos dnia gdy smażyłam żeberka i rozmawiałam przez telefon trochę mi się tłuszcz przypalił ( oczywiście otworzyłam okno, bo w kuchni już nic nie było widać ), usłyszałam bardzo natarczywy dzwonek do drzwi....

Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mam robić: -ratować moje żeberka, dalej rozmawiać czy lecieć otworzyć...Wybrałam to trzecie... a tam za drzwiami stoi moja sasiadka i zobaczywszy mnie mówi " Tak myślałam ze to Pani gotuje, ale wolałam się upewnić...bo wie Pani....to mógł byc pożar...a dziecko w domu same..rozumie Pani...wolałam się upewnić" Rozumiałam.

Żeberka przeżyły.....Dziś je spaliłam...zapomniałam wyłączyć gaz pod kuchenką i trochę się sczerniły...

Dobrze że moje dziecko kocha pizzę...a sierściuch zjada wszystko co choć trochę zapachem przypomina mięso...:))
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Kocham patrole.....

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:10

Przed-przed-ostatni patrol zatrzymał mnie ... przez moją własną głupotę dawno temu bo jakos tak w listopadzie dwa lata temu. A było to tak:

Po 3 tygodniach stania samochodu pod moim blokiem, udało mi się w końcu ściągnąć mechanika, który z usterką rozprawił się od ręki ( cytuję: A może byś tak q**&%$&*% naładowała akumulator????!!!!), więc wyjechałam na miasto.

Wracając do domu, a właściwie będąc już na swoim parkingu zostałam zatrzymana przez panów, którzy grzecznie zapytali mnie czy wiem że już powinnam jeździć na światłach.

Wiedziałam ale zapomnialam. Podziękowałam im grzecznie za przypomnienie i chciałam wsiąść do samochodu i pojechać dalej, ale oni nie wiedzieć czemu uparli się żeby mnie zatrzymać i sprawdzić jakieś głupie dokumenty!!!:)))

Pech - dokumentów też nie miałam! OC to jeszcze może by się i jakieś tam w domu znalazło ale dowód???

Zapomniałam że mam nieważny.......dwa lata....:( Kurcze - ja nikomu w dowód nie zaglądam a oni mi ciągle...)

Panowie byli bardzo mili i załatwili mi holowanie...niestety na parking po drugiej stronie miasta:(( i na dodatek straaasznie drogi:(( Dobrze że miałam jeszcze 2 dowody w domu;D

Po całym incydencie moja koleżanka Słonica stwierdziła że jestem nienormalna, a druga kazała mi codziennie rano , zaraz po wstaniu powtarzać słowa :

"Moje życie jest normalne, moje życie jest normalne, moje życie jest normalne..."

Robię to ,ale nie pomaga....dalej żyję na wariackich papierach:))
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Dinozaury i baranki...

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:12

29 czerwca 2006 r - Dzisiaj mamy piękny dzień.Słońce przygrzewa od samego rana. Jak tak wyszłam ze swoim sierściuchem to przypomniała mi sie pewna sobota sprzed roku...

Też był wtedy taki piękny dzień , a moje kochane autko jeździło jeszcze. Sierściuch był "maleńkim" szczeniaczkiem ( zmutowane połączenie psa, osła i konia - określenie Betona), wię postanowiłam wszystkim zrobić przyjemność i pojechaliśmy za miasto na fermę strusi.... Wszyscy sie cieszyli.... do czasu....

Gdy dojeżdżaliśmy do Fermy moja koleżanka Beton ( generalnie i na codzień bardzo poważna pani doktor na uczelni - pewnie nikt ze studentów nie uwierzyłby że ona jest stuknięta)dostała ataku histerii.. " Przeciez to są dinozaury!!! Gdzie ty mnie przywiozłaś??? Miałyśmy jechać na ferme strusi a nie do JurasiC park!! Mutantów też nie lubię!! Ja chcę do domu..!!"

Otworzyłam drzwi i zapytałam czy chce iść na piechotę....Nie chciała...Zamknęła się....

Spędziłysmy na fermie bardzo miły i niestresujący dzień - dla nas bezstresowy...

Nasze dzieci wlazły do zagrody strusi po pióra ( właściciel malo zawału nie dostał), dosiadały strusia i jeździły na nim ( struś mało zawału nie dostał),

sierściuch zajął się kurami (kury mało zawału nie dostały),

koza zajęła się sierściuchem ( koza mało zawału nie dostała),

następnie dzieci paliły ognisko ( ferma ubezpieczona) i piekły kiełbaski którymi wykarmiały całą zwierzynę na fermie( właścicielka malo zawału nie dostała)

a my zajęłyśmy się konsumpcją specjałów z mięsa strusiego( serca mamy zdrowe)....

Po 3 -4 godzinach postanowilysmy wracac do domu...

Zgarnęłyśmy nasze dzieci ostęplowane pięczątką pamiątkową od stóp do czubka czoła ( zawału nie dostałyśmy tylko dlatego że jesteśmy przyzwyczajone) i poszłyśmy na parking...

Jakoś dziwnie wszyscy wylegli żeby nam pomachać na do widzenia...dzieci twierdziły że to dlatego żeby upewnić się że odjeżdżamy, ale ja w to nie wierzę...

Do domu dojechałysmy prawie bez przeszkód...nie licząc oczywiście paru siniaków jakie nasze dzieci sobie nabiły w trakcie wyjaśniania który ma więcej pieczątek na czole...

Chciałyśmy odstawić ich do domu i iść same na lody ale się nie dało...usłyszałyśmy że jesteśmy wyrodne matki...poszli z nami...

udawałyśmy że ich nie znamy...ale się nie dalo...co chwila pytali czy im do twarzy z tymi pieczątkami....

generalnie fajnie było...
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Moja delegaja

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:16

czerwiec 2006 r - Jestem genialna! Właśnie doszłam do takiego wniosku!

Zamiast 2 dni delegacji załatwiłam sobie jeden...i to na dodatek w miejscowości którą trudno znależć na mapie Polski..:) A było to tak:

Rano pojawiłam się na dworcu w mojej ukochanej miejscowości. Kupiłam bilet do miejscowości Elbląg. Poszłam na peron wsiadłam do pociągu i usiadłam w przedziale nie przerywając interesującej konwersacji przez telefon .- omawialam sprawy wagi państwowej - otworzyli u nas nowy sklep z ekstra ciuchami i na dodatek tanimi:)) Wszystko było fajnie i normalnie. Do czasu....

Jak w to w takich przypadkach bywa wszedł dobrze zbudowany pan który poprosił łagodnym altem " Bileeeciki do kooontroli proooszę" Podałam Pan skasował, oddał i....cofnął się do przedziału z zapytaniem " A Pani to przepraszam dokąd jedzie??" " No jak to?? Przeciez ma Pan na bilecie! Do ELblaga"...w przedziale zapadła cisza...

" No ale ten pociąg nie jedzie do Elblaga!" Odpowiedział Pan

Na co ja inteligentnie odpowiedziałam " Jak to nie??? Przeciez ja mam bilet! A po za tym 1 kwietnia minął dawno...Prosze sobie nie stroić żartów ze mnie"

W przedziale siedzialo 6 osób...wszystkie probowały przekonać mnie że to nie jest pocią do Elblaga tylko do Ełku. Nie udalo im się....

W końcu pan zdenerwowany Pan stwierdził " Prosze Pani, Pani pociąg stał po drugiej stronie peronu. A ten nawet lokomotywę ma w przeciwnym kierunku...Nie zauważyła Pani???" . Za 4 minuty jest przystanek w Czerwonce i stamtąd wróci Pani do Olsztyna jesli będzie jakieś połączenie...." ( fakt ...jakoś tak dziwnie jechałam tyłem zamiast przodem, ale myślałam że to normalne. zawsze musi byc przecież na odwrót...jak to w życiu...)

Wysiadłam Odczekałam na dworcu ( o ile to coś można nazwać dworcem- toalety jako dziury, pani w okienku z odrapanym lakierem, zwinięty asfalt itp itd. że takie coś jest jeszcze w Europie - tragedia! ) całe 45 min...wsiadłam do pociągu i wróciłam do domu.

W delegacje jadę jutro... Mam nadzieję że nie zmienią toru na którym stoi pociąg do Elblaga

A tak wogóle co za idiotyzm żeby na jednym peronie postawić 2 pociągi, jadące w dwie różne strony do miejscowości zaczynających się na tą samą literę???!!!!

Kto to wymyślił???!!!!

Okazało się że dyżurny ruchu...facet...
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Mój zwykły grudniowy dzień....

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:19

Nareszcie koniec pracy...w końcu w domu:)

właściwie to miałam dziś dość dobry dzień - mało wpadek. Tylko dwie czy trzy.

Jechałam do miasteczka akademickiego - oczywiście na spotkanie słuzbowe do mojej koleżanki Betona , bo mówiła że ma dobrą kawę.

W każdym razie skręcam w uliczke prowadząca pod jej budynek, i co widze przed sobą?? Paszczę autobusu!!! Już miałam wysiąść i opieprzyć kierowcę ale dotarlo do mnie że to JA jadę pod prąd ! Prawie słabo mi sie zrobilo...Kierowca miał oczy jak spodeczki , przerażenie w oczach a z ruchu warg możana bylo wyczytać coś takiego " A gdzie ty K&%@#!* twoja m*% sie pchasz durna babo????!!!!!"

Wycofałam się....

Potem jak już wypiłam tą kawę, oblalam się ( plama na białej bluzce) pojechałam do drugiej koleżanki ....tu parkując uświadomiłam sobie że mam karty postojowe ale nie mam długopisu . w końcu wypisałm te niszczęsne karty i poszłam spokojnie na góre do biura....gdy schodzilam po pół godziny na dół zobaczyłam smętnie stercząca kolo mojego samochodu pania ...gdy podeszłam okazało się że owszem karty wypisalam, nawet je polozyłam...tylko na odwrót....pomylily mi się dni z godziną....dobrze ze kobieta widziała mnie jak wypisuje...:)))

gdy dojechałam do biura okazało sie że raport kasowy za listopad i grudzień nie jest zrobiony więc trzeba go pilnie zrobić....zaczęłam....ale potem odechciało mi się :D

Postanowiłam przygotowac się do sylwestra...i tu niespodzianka...pod biurem nie ma mojego samochodu!!! troche się zdenerwowałam , ale nauczona doświadczeniem zaczęłam zastanawiac się gdzie mogłam go zostawić! Wyszlo mi że NIGDZIE!!!

TO GDZIE JEST DO CHOLERY MÓJ SAMOCHÓD!!!

Zdenerwowana zadzwonilam do koleżanki , która potwierdziła że odjechałam spod jej biura swoją czarna Fiestą.....zaraz, zaraz.....jaką czarna Fiestą??? Przeciez ja szukałam białego Opla!!!

No tak....jak zwykle zapomnialam....tym razem zapomnialam że dwa tygodnie temu zmieniłam Opla na Fiestę....chyba pora na Lecytynkę :)))
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Makro 31 grudnia....

Postprzez luna37 Śr, 04.07.2007 09:22

pojechałam dziś z moją rodziną do Makro - generalnie był to 4 raz w tym miesiącu - z postanowieniem że nie wydam więcej niz 100 zł...no bo tak na prawdę to ile można zapłacić za kaczkę nadziewaną jabłkami i 2 butelki wódki??? Przecież nie 500 zł....

A jednak....

Początkowo udawałam że nie widzę jak moje lube dziecie lata między półkami niczym Perszing z okrzykiem "Mama ale super gra - tylko 99 zł! mama ale super petarda - tylko 40zł!! To kupiłabyś mi chociaż to ( i wskazał palcem na kino domow dumnie stojące na środku przejścia podpisane - obniżka )"

Następnie udawałam że nie słysze słów naszej babci " Słuchaj - a może ten komplet obiadowy ?? to tylko 120 zł. Albo może te garnki - to tylko 70 zł..."

Zostawiłam ich przy grach , garnkach i kileiszkach i sama poszłam na alkohole....

Gdy wróciłam wózka nie poznałam....był dziwnie pełny ( " No wiesz to tylko kilka rzeczy")

Tym sposobem mój szampan, butelka wódki i kaczka z jabłkami wyniosła 500 zł....

Nigdy więcej zakupów z nimi!!!!
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Postprzez siedem Śr, 04.07.2007 16:37

usmialem sie... i to niezle
ale daj nam odpoczynku, prosze
sprobuj dawkowac te opowiesci
nie wszystko naraz

pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
siedem
 
Posty: 3210
Dołączył(a): Pn, 22.05.2006 16:47

Postprzez Cletoris Veritas Cz, 05.07.2007 12:46

ja też
Avatar użytkownika
Cletoris Veritas
 
Posty: 5334
Dołączył(a): Pn, 04.04.2005 15:32

Postprzez Magdalena83 Pt, 06.07.2007 11:23

czy to możliwe...? hiiiiiiiiiiii
Avatar użytkownika
Magdalena83
 
Posty: 4144
Dołączył(a): Śr, 23.08.2006 16:30

Postprzez Asia Pt, 06.07.2007 15:41

luna37 napisz cos jeszcze:)
Avatar użytkownika
Asia
 
Posty: 1465
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 14:12

Postprzez kinia0406 Pt, 06.07.2007 17:00

.
Ostatnio edytowano Cz, 11.06.2009 15:51 przez kinia0406, łącznie edytowano 1 raz
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Postprzez okularnica Pt, 06.07.2007 17:33

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSKIE!!!!!!!!!!!! Kobieto zacznij pisać książki!!!!!! :) :) :)
Avatar użytkownika
okularnica
 
Posty: 409
Dołączył(a): Śr, 14.02.2007 17:45

Postprzez kardolinka Pt, 06.07.2007 18:31

Bardzo fajne i śmieszne. :D Ale.. czy napewno są prawdziwe?! :shock: Jeśli tak to ... szacuneczek :lol:
Avatar użytkownika
kardolinka
 
Posty: 235
Dołączył(a): Pn, 23.04.2007 14:23
Lokalizacja: z

Gdańsk ukochany Gdańsk....

Postprzez luna37 Pt, 06.07.2007 19:11

Przysięgam że autentyczne...wszystko co pisze to prawda... ja na prawde mam takie życie...takie lekko zakręcone...a teraz wam opowiem co się wydarzyło po tym jak uslyszałam od Betona że mam sobie powtarzać że moje życie jest normalne..

Po jakis trzech miesiącach powtarzania że moje życie jest normalne, lekko jakby mi się wyprostowało. Dziecko już nie jęczało że go nie rozumiem bo jestem za stara żeby zrozumieć współczesne dzieci a na dodatek dzieli nas przepaść pokoleniowa większa niż dinozaury i XXi wiek, sierściuch przestał w końcu zaglądać do lodówki po małe co nieco, pamietałam o benzynie i do pracy nawet przestałam przyjeżdżać na ostatnia chwilę...

Pewna że moje życie znormalniało postanowiłam poprawić stosunki siostrzano-siostrzane ( moja siostra nie musi powtarzać że jej życie jest normalne bo prawie jest - oprócz zawodu jaki sobie wybrała).

No więc wybrałyśmy się na zakupy do Gdańska. Wsiadłyśmy do samochodu, klimę włączyłyśmy ( tzn okno odkręciłam) i pojechałyśmy...

W Gdańsku zaczęłyśmy opróżniać sklepy z dóbr doczesnych i tych innych...Gdy już lekko z szoku zakupowego ochłonęłyśmy, zdecydowałyśmy się na powrót w pielesze domowe.

Zadowolone wsiadłyśmy i jedziemy...

W pewnym momencie coś mnie tknęło...spojrzałam za okno i odzywam się w te słowa do mojej siostrzycy:

'Ty sister...a po jaką cholerę my wracamy do Olsztyna pociągiem skoro samochód stoi na parkingu w Gdańsku??"

Na co moja sister lekko zdegustowana:
" Bo kazłaś się spieszyć na ten pociąg! Przecież mówiłam że pojedziemy nastepnym!"

Rany....od kiedy to gówniara się mnie słucha???!!! Prawie 40 lat kłóci się ze mną o wszystko i właśnie dziś musiała mnie posłuchać???!!!

No nic..więc ja jeszcze raz;

" Sister ale przecież my jestesmy w pociągu a twój Opel stoi w Gdańsku!!!!"

To ją z lekka otrzeźwiło na tyle że przestała toczyć błędnym wzrokiem po torbach rozwalonych w całym przedziale
' To wysiądziemy złapiemy stopa i wrócimy. Co sie martwisz lepiej spójrz jaka kieckę sobie kupiłam"

Lekko zdębiałam...gówniara nie złości się, nie histeryzuje i nie wrzeszczy że to moja wina - coś tu nie tak....

No nic - wysiadłyśmy na najbliższej stacji, odczekałyśmy jakiś czas i wróciłyśmy do Gdańska.

Do Olsztyna wróciłyśmy z lekkim opóźnieniem - po drodze dostałyśmy ataku śmiechu....Rodzina ?? cóż....oni też dostali ataku śmiechu, wszyscy..oprócz szwagra...siostra użyła jego karty w Gdańsku...tej z zaskurniakami męskimi....

A ja już nigdy nie będę powtarzała że mam normalne życie....
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Postprzez sonia Pt, 06.07.2007 19:16

:lol:
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez kinia0406 Pt, 06.07.2007 19:19

.
Ostatnio edytowano Cz, 11.06.2009 15:55 przez kinia0406, łącznie edytowano 1 raz
kinia0406
 
Posty: 12698
Dołączył(a): So, 07.05.2005 19:15

Postprzez Asia Pt, 06.07.2007 19:36

hiiiii
Avatar użytkownika
Asia
 
Posty: 1465
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 14:12

Strzyżenie -

Postprzez luna37 Pt, 06.07.2007 21:00

Kartka z dnia 27.01.07

Wczoraj popatrzyłam na swojego sierściucha i doszłam do wniosku że pora go ostrzyc. W końcu od ostatnich "psich praktyk upiększających" minęło już trochę czasu.

Jako że akurat był pod ręką ( próbował wysiudać mnie z mojej wersalki) , sprawdziłam wielkość jego kołtunów i doszłam do wniosku że wogóle nie ma na co czekać.

Powziąwszy mocne postanowienie , przejrzałam swoje zapiski teleadresowe i obdzwoniłam kilku znanych mi psich fryzjerów...

Nieznanych też

Po mojej 4 rozmowie po prostu odłożyłam słuchawke ...

Rozumiem że strzyżenie psa musi kosztować, ale aż tyle????

Nigdzie nie chciano zejść poniżej 120 zł....a rekordzista podał mi cenę za strzyżenie z kąpielą ( po jaką cholerę mu kąpiel zimą???) 250zł...

No nie....to mnie strzygą za 50 zł, moje dziecię lube za 15 zł , a sierściucha mam ostrzyc za 150 zł??????

Aż tak mocno to mnie jeszcze głowa nie boli...:)))

Postanowiłam zrobić to we własnym zakresie....

I gdy tak smętnie stałam nad moim chodzącym dywanem z nożyczkami w ręku do pokoju wszedł syn...Popatrzył na mnie i z przerażeniem zawołał...

: "NIE!!!!!!"

"Co nie??"

" Nie dotykaj się do niego bo jak go ostrzyżesz to znowu będzie wygladał jak wyliniały kojot...!!!"

Fakt.

Ostatnio pysk mu podstrzygłam...Potem przez dłuższy czas ludzie dziwnie mu sie przyglądali, a sąsiad to nawet zapytał czy mam nowego psa...i stwierdził że gdyby nie pysk to można by pomyśleć że to tamten stary....

Na to wszystko weszła nasza Babcia.

Zobaczywszy mnie z nożyczkami w ręku stwierdziła " O pewnie dziecię chcesz podstrzyc...To dobrze. Bo już zarósł"

" Babciu, ale mama chce ostrzyc psa!!!"

"Lepiej ostrzyż syna, bo pies musi jakoś wyglądać, a jak nauczysz się na dziecku to wtedy bierz się za zwierzę"

Pies i dziecko się obrazili....

Cały wieczór był spokój w domu...nie odzywali się .....i nawet nic nie chcieli..

Dziś rano dziecię oświadczyło że nie ma zamiaru wyglądać jak wynik eksperymentu fryzjerskiego i dlatego idzie po szkole do prawdziwego fryzjera ( z podkreśleniem na słowo - prawdziwego!!!)...

Sierściucha ja prowadzę,....
Avatar użytkownika
luna37
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 03.07.2007 19:02

Następna strona

Powrót do Wasza twórczość