Praca

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Praca

Postprzez Pestka Wt, 17.07.2007 14:41

Droga Pani Krystyno
Pani pracuje i ja pracuję.....w szpitalu, to cud, że jest 1 klimatyzator! Molach 12 piętrowy na "patelni". Dowiedziałam się właśnie, że lekarze wywalczyli podwyżki - DLA SIEBIE. To przykre. Piszę to jako pielęgniarka, która 5 lat swojego życia poświęciła nauce tego zawodu na uniwersytecie. W pierwszym roku pracy - miałam wtedy 23 lata - przejrzałam na oczy, ale miałam nadzieje, że to i sio. Teraz mam już tylko oczy, które wiele widziały, ale nie mam już nadziei na nic, co się tyczy przyszłości tego zawodu. Za parę lat, jeżeli nie już, przy uszkach pacjentów będą pracować roboty z twarzą przypominającą człowieka. Moich koleżanek już nie stać na żadne współczucie. Skąd brać siły na to wszystko, skoro środowiska są tak skłócone. Każda z nas ma swoje własne problemy i sztuką jest dźwigać jeszcze problemy i cierpienia innych osób. Nikt tego nie docenia, wszędzie piętrzą się tylko trudności. Braki w personelu pielęgniarskim są takie, że się "ciągnie się" po 12 godzin dzień w dzień padając nie raz na pysk. Pielęgniarek nikt nie traktuje poważnie, gdyż i tak powszechnie wiadomo, że nie opuszczą swoich pacjentów choćby nie wiem, co się działo. Ja się tylko pytam jak długo jeszcze? Doszło do tego, że kolejka do magazynu jak "rzucą" mundurki raz na kilka lat, przypomina tę z kronik PRL albo i gorzej. Ostatnio w takiej stałam i doszło do rękoczynów, bo pielęgniarkom po nocnym dyżurze puszczały nerwy. Magazyn i "wydawka" była tylko do 10 rano, a one stały tam od 4 i nie wystały. Zamknięto im drzwi przed nosem. Trudno się dziwić, jeżeli szpital ma 12 pięter na każdym jest po 2 oddziały, a mundurków do podziału tylko kilkadziesiąt. Więc prawo dżungli - kto pierwszy ten lepszy lub, jak kto woli, kto silniejszy ten lepszy. W kolejce stały również pielęgniarki z dziećmi na ręku, bo im inne dały "cynk" i przybiegły z domów. Proszę sobie wyobrazić, co tam się działo. Byłam w "białym miasteczku". Przez chwile uwierzyłam, bo może chciałam wierzyć. Pisze to prosto po dyżurze i proszę mi wybaczyć ten ton, ale na inny mnie nie stać.
P.S. Stałam również w innej kolejce - po ratunek, dla mojego umierającego brata. Widziałam twarze tych wszystkich ludzi i widziałam coś na kształt GETTA. Doznałam wstrząsu widząc wyciągnięte ręce dzieci, bezradnych rodziców, moją matkę i siebie w tej wielkiej pomyłce bez odwrotu. Potem była trumna i dale już nic nie było. Coś we mnie pękło na zawsze i to, co ze mnie zostało po tej wycieczce, sięgnęło dna ludzkiego cierpienia. Umarłam razem z nim, ale mnie wskrzeszono. Może, dlatego, że wróciłam, rozumiem istotę tego zawodu i nigdy nie dotknie mnie zaraza znieczulicy.
Avatar użytkownika
Pestka
 
Posty: 71
Dołączył(a): Śr, 01.06.2005 16:49
Lokalizacja: Krak

Postprzez Krystyna Janda Wt, 17.07.2007 19:35

Na co liczyć? Na siebie? Sytuacja jest okropna, okropna, ja teraz jestem " klientką" w jednym ze szpitali warszawskich. Bardzo potrzebującą , chodzi o kogoś z mojej rodziny. Widzę z bliska co się dzieje. Opadają ręce i serce. Bardzo , bardzo serdecznie Panią pozdrawiam. w prywatnych rozmowach używam dużo ostrzejszych słów i ocen w stosunku do tego co z nami wyprawiają.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja