Witam Pana Grzegorza!

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Witam Pana Grzegorza!

Postprzez GrejSowa N, 12.08.2007 20:29

Droga Pani Krystyno

Jaka wspaniała wiadomość! Bardzo się cieszę, że każdy tydzień będę mogła rozpocząć od przeczytania felietonu Pana Grzegorza. Teraz to już na pewno nigdy nie powiem, że nie lubię poniedziałku! Jaki piękny gest z Pani strony! A ja akurat na dzisiejszy wieczór wybrałam sobie "Pożądanie w cieniu wiązów". To dopiero zbieg okoliczności, prawda...?
Z wielką przyjemnością przeczytałam powitalny felieton Pana Grzegorza i już nie mogę doczekać się kolejnego. Wiedziałam, że pracował kiedyś jako taksówkarz zanim ta taksówka podwiozła go pod warszawską fabrykę marzeń, w której szczęśliwie został. A mnie się przypomniała w związku z tym historia sprzed kilkunastu lat...kiedy rozpoczynałam pracę w świecie wielkiej reklamy. Biuro naszej agencji dopiero się organizowało i rozwijało, nie mieliśmy jeszcze firmowych kurierów ani kierowców. Często więc korzystałam z taksówek z pobliskiego postoju. Dość często trafiałam na młodego, sympatycznego chłopaka, który w swoim rozklekotanym fiacie 125p, w oczekiwaniu na pasażerów, czytał książki, a w trakcie jazdy można było z nim uciąć ciekawą pogawędkę, że aż się nie chciało wychodzić. Był żonaty, miał małe dziecko i jak twierdził ledwo wiązal koniec z końcem. Polubiłam go, chciałam mu jakoś pomóc i z czasem wykonywał dla nas coraz więcej kursów, wiele z nich mógł wkrótce wykonywać sam i załatwiać dla mnie różne sprawy bez mojego udziału. Choć stale jeździł na własny rachunek, to stał się już w pewnym sensie pracownikiem firmy i polecony przeze mnie wykonywał kursy także dla innych osób w firmie. Ufaliśmy mu i polegaliśmy na nim. Pracował bez zarzutu. Pewnego dnia zagraniczna centrala firmy zapragnęła mieć w naszym biurze "swojego człowieka". Niestety, okazało się, że to ja muszę mu ustąpić miejsca i nawet wstawiennictwo mojego szefa na nic się nie zdało. Odeszłam z firmy. Tymczasem ów taksówkarz rozwijał się i awansował. W tzw. środowisku wieści rozchodziły się błyskawicznie. W prasie branżowej zaczęłam widywać wzmianki o nim, pojawiał się na różnych imprezach, stary fiat 125p poszedł na złom, a zastąpił go nowy, zachodni, błyszczący samochód. Zamiast wytartych dżinsów garnitur, a zamiast plecaka - teczka. Do kompletu komórkowy telefon. Jednym słowem: ze "słupka" do biznesu. Bardzo się cieszyłam, że kiedyś mogłam mu pomóc i że potrafił tak dobrze ten zbieg okoliczności wykorzystać. Dla dobra swojego i rodziny. Więc kiedy wpadłam w zawodowe kłopoty i szukałam pracy, to odważyłam się, choć bardzo długo się wahałam i przyszło mi to z ogromnym trudem, odszukałam jego numer i postanowiłam zapytać, czy mógłby mi jakoś pomóc. Przedstawiłam się, żeby się przypomnieć, ale...on mnie już niestety nie pamiętał...Koniec rozmowy...i tej historii. Ten pan jest dzisiaj dyrektorem do spraw realizacji w jednej z największych międzynarodowych agencji w tym kraju.

Pani Krystyno, bardzo się cieszę, że Państwa przyjaźn trwa już tyle lat i że to właśnie tutaj, a nie w jakiejś gazecie, Pan Grzegorz będzie pisał swoje felietony. Mogę nawet powiedzieć, że jestem z tego dumna!

Dziękuję i pozdrawiam najserdeczniej Panią i Pana Grzegorza

Małgorzata Matuszak
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krystyna Janda Pn, 13.08.2007 03:22

Dziękuję. Pozdrawiam Panią serdecznie, zawsze mnie dziwią ludzie którzy tak łatwo zapominają, ja nie pamiętam twarzy, ale po przypomnieniu szczegółu wszystko wraca.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja