Między tłem a kolorem...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Między tłem a kolorem...

Postprzez w_szachu_morfeo Śr, 09.01.2008 10:28

Z całym szacunkiem - to chyba nawet nie tak, że łamię to "chwilowe prawo" które zostało tu wyznaczone literami,zgrabnie uformowanymi w wers, wspominający coś o ciszy. Nie robię tego, bo przecież milczę pokornie - z drugiej zaś strony przecież nie do końca. To chyba właśnie znaczy między tłem a kolorem... Z tego właśnie miejsca chcę zwrócić się do "prawodawcy". Spoglądając wybiórczo na niektóre wpisy przypuszczam, że nie naraże się na śmieszność, posługując się apostrofą - być może moje słowa dotrą do ich adresatki. Pani Krystyno, ja nie chcę pisać głodnych kawałków o tym jak wielką jest dla mnie Pani ikoną, bo i po co? Nie znam tego co rzeczywiście kłębi się w Pani głowie, nadto obraz Krystyny Jandy, który wykreowałam na podstawie znanej mi Pani twórczości, pozwala może śmiało - ale to moje odczucie - stwierdzić, że nie karmi się Pani komplementami od osób, których Pani nie zna... może są miłe ale i tak traktowane przez palce, bo życie jest życiem - a co ja mogę o Pani wiedzieć? (właśnie...)

Od przypadku do przypadku na ludzkich drogach zatrzymują się istotne pytania i znaki, odczytanie których w danej chwili nie jest możliwe, a że wszystko dzieje się płynnie, istnieje spore ryzyko przeoczenia pewnych rzeczy. Z moich głupich przemyśleń wynika, że drogi wszystkich ludzi zaczynają się i kończą podobnie. Jest bardzo mało rzeczy, w które wierzę, ale wierzę, że drogi te krzyżując się tworzą jakąś nową świadomość, zwłaszcza jeśli obie osoby wzajemnie potrafiają wyjaśniać znaczenia tego co przeoczone... Proces cholernego przestrajania się... rezygnowania z siebie - dopiero czas wyznacza realną wartość tego wszystkiego. Pokazuje jak niewiarygodnie pięknym można być w szpetnej rzeczywistości. Pani Krystyno - przepraszam za bezpośredniość, ale ja oddałabym ostatni oddech za świadomośc tego, że ktoś mnie poprowadzi do końca i za świadomość tego, że pojęcie "moja" droga - nie ma już znaczenia, bo "ja" to "my", a "moje" to "nasze"... Ta "nowa świadomość", powstająca w miejscu skrzyżowania się dróg, to partnerstwo.

Przepraszam, że pozwoliłam sobie odnieść się do prywatnej sfery Pani życia, bo jako widz winnam, grzecznie siedząc przed telewizorem, tłumaczyć sobie podstawę - czyli to, że ze wszystkich kreacji stworzonych przez Panią wspólnym mianownikiem jest tylko fizyczność. Winnam kierując się zdrowym rozsądkiem nigdy nie adresować niczego tylko do Pani, bo to tak jakbym dzwoniła do Janiny Kowalskiej z którejkolwiek książki i prosiła o wysłuchanie. Przyznaje - logika zawiodła, ale jeśli ten sposób myślenia pozwoli mi odebrać telefon nim przestanie dzwonić, jeśli ten sam mechanizm pozwoli mi otworzyć drzwi, nim postać z drugiej ich strony zdoła się ulotnić, jeśli dzięki temu zawsze będę potrafiła znaleźć w sobie miejsce na coś więcej niż tylko "podążanie za", ale i spacer obok, to ciesze się, że napisałam.


Dziękuje Pani, bo paradoksalnie to dzięki Pani ( choć nigdy było i nie będzie mi prawdopodobnie danym Pani spotkać ) zrozumiałam istotę pewnych pojęć i zjawisk, choć byłam pewna, że to co wiem, jest kompletne...


Z wyrazami szacunku

w_szachu_morfeo
w_szachu_morfeo
 
Posty: 1
Dołączył(a): Śr, 09.01.2008 08:15

Powrót do Korespondencja