Droga Pani Krystyno,
jak to dobrze, że dziś o 17:00 Shirley! To już chyba "moja trzecia". Czekam na nią/Panią jak na magiczny moment oderwania od swoich problemów, zapomnienia, pocieszenia siebie, ale też "dostrojenia się" do wysokich jakości, wartości jakimi Pani emanuje.
Mam teraz bardzo trudny moment w życiu, odeszłam a właściwie odchodzę od męża - mówiąc w skrócie - nie byłam szczęśliwa, ale mimo walki o siebie teraz mam poczucie winy, że to ja jestem "ta zła" bo zostawiam go we łzach...
Stosując Pani metaforę o butach - ja za szybko kupiłam takie, które uwierały, nie w moim stylu i jeszcze (o ja durna!) miałam nadzieję, że się rozejdą...i trudno teraz winić "buty" za to, że ranią, że zdarły skórę...
To takie trudne zobaczyć swoje naiwne, niemądre myślenie, zachowanie, zadziwić się, że ja tak zrobiłam. Wstyd mi.
Tak przy okazji dodam, że nie domyśla się Pani nawet jakim "wsparciem" dla moich rodziców są opóźnienia i komplikacje związane z remontem teatru! Robią właśnie wielki remont mieszkania-oczywiście już dawno miał się skończyć Opowiadam im o Pani "przygodach" uśmiechają się i czują, że nie są sami, że to "normalne" i że o terminach i planach można zapomnieć Przyjdziemy we troje na "Grube ryby" i aby podziwiać efekty remontu
Pozdrawiam Panią bardzo, bardzo serdecznie,
Juz się nie moge doczekac 17:00
Magda