Przeczytałam niedawno pewną mini notatkę- artykuł, który zapadł mi w pamięć. Zapewne Pani umknął, więc przesyłam. Fragment o naszej polskiej historii,poruszające.
"Odwet po polsku"
Motto: W wojnie polsko-polskiej ofiarami są najpiękniejsi, którym każdy inny naród wznosiłby pomniki...
Premier przedwrześniowego rządu Felicjan Sławoj Składkowski nie pchał się na urzędy. "Jestem lekarzem chirurgiem- pisał do premiera Sikorskiego 11 listopada 1939 roku z miejsca internowania w Rumunii- i pragnę służyć żołnierzowi polskiemu".
Odpowiedź Sikorskiego to przykład polskiej choroby, którą Melchior Wańkowicz nazwał "kundlizmem": "Nie rozporządzam tak silną policją, by uchronić pana od zniewag i zamachów, które spotkać go muszą w każdym wielkim skupisku polskim. Pan, prezes rządu odpowiedzialny za bezprzykładny pogrom, jakiego doznaliśmy, powinien zrozumieć, że jedno mu teraz pozostaje: dać o sobie zapomnieć."
Trzy lata później przebywający w Jerozolimie Sławoj Składkowski stwierdził u siebie krwotoki, które wskazywały na nowotwór jelit. Na operację potrzebował 100 dolarów.Zwrócił się z prośbą do Sikorskiego. Otrzymał odpowiedź, że od Polski nic mu się nie należy. Od Andersa nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
I wtedy powstał dokument polskiego wstydu- list do prezydenta Stanów Zjednoczonych Roosevelta.:"Pisze do Pana ostatni premier przedwojennego polskiego rządu. Człowiek, który pierwszy w Europie odważył się Niemcom powiedzieć "nie" i wydać swoim rodakom rozkaz do walki na śmierć i życie.Dzisiaj ja sam prowadzę walkę o życie.Czy mógłby mi Pan pożyczyć 100 dolarów na operację?"
Roosevelt przekazał polskiemu premierowi znacznie wyższą sumę, wykluczając zwrot pieniędzy.Operacja się udała. Składkowski żył jeszcze 20 lat.
Gdy zmarł w Londynie w 1962 r. nagle- jak relacjonowała jego żona Jadwiga- na pogrzebie pojawił się generał Anders. Wyprosiwszy wdowę, zajął miejsce za trumną. Był przywódcą polskiej emigracji. Przyszedł uświetnić swoja osobą tę uroczystość...
PS.Zmieniłam pracę. Już nie zajmuję się tylko noworodkami, ale dziećmi z wrodzonymi wadami serca. Głównie to są nadal noworodki, ale też i starsze dzieci-kilku, kilkunastoletnie. Po 6 latach wyłącznej neonatologii nagle mam pacjenta, który do mnie mówi! Trochę to dziwne .
Ostatnio na ciężkim dyżurze podeszła do mnie niebieskooka jasnowłosa 6-latka i powiedziała : "A Pani to tylko biega i biega. Tu to się chyba trudno pracuje!"