Bob jest już ugotowany i przyznam, że z trudem się powstrzymałam, żeby nie zjeść całego, bo jest przepyszny, ale coś tam z nim chciałam trochę poszaleć jeszcze.
W nieco uszczuplonej ilości (naprawdę, pychota!) stanowić będzie bowiem farsz do kabaczków (albo cukini, nie jestem pewna w sumie co to jest). Usmażyłam kiełbaskę, cebulę, paprykę, pomidory i ten pyszny
bób, i jeszcze winem to zalałam na koniec, i to będzie właśnie farsz do kabaczków, które nafaszerowane do piekarnika pójdą za jakieś pół godziny.