Prasa o Berlinale c.d.

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Prasa o Berlinale c.d.

Postprzez nat So, 14.02.2009 11:44

Premiera "Tataraku" bez Jandy
FILM WAJDY NA FESTIWALU W BERLINIE
tvn24


"Tatarak" pokazuje jak "film krzyżuje się z życiem aktora" - mówił przed berlińską festiwalową premierą swojego najnowszego filmu Andrzej Wajda. W ten sposób nawiązał do jednego z wątków filmu - osobistej opowieści Krystyny Jandy, która w "Tataraku" zagrała główną rolę. Aktorka na premierę nie przyjechała. - To historia dla niej zbyt osobista i dotkliwa - tłumaczył Jan Englert.
"Tatarak" jest ostatnim filmem pokazywanym w ramach konkursu głównego 59. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. - Berliński festiwal ma szczęśliwą rękę. Filmy tu pokazywane zostały zauważone, weszły nie tylko na polskie, ale światowe ekrany - stwierdził Wajda.

Nowy Wajda powalczy o Niedźwiedzia

Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest ekranizacją prozy Jarosława Iwaszkiewicza. W "Tataraku" występują m.in. Krystyna Janda, Jan Englert, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Julia Pietrucha i Paweł Szajda - amerykański aktor polskiego pochodzenia, znany z filmu "Pod słońcem Toskanii" Audrey Wells (2003), gdzie wystąpił u boku Diane Lane.

- Cieszę się, że dyrekcja berlińskiego festiwalu filmowego znalazła miejsce dla starego reżysera i jego filmu - mówił reżyser.

Powrót do Iwaszkiewicza

Wajda przyznał, że "Tatarak" powstał z dwóch powodów. Po pierwsze - jak mówił - po filmie "Katyń" szukał jakiegoś innego tematu, który "uwolniłby go od wszystkich napięć, jakie tamten film niósł ze sobą". - Dlatego wróciłem do autora, który zawsze dawał mi wielką radość - Jarosława Iwaszkiewicza - powiedział reżyser. Na podstawie utworów tego autora powstały także wcześniejsze filmy Wajdy "Panny z Wilka" i "Brzezina".

"Tatarak" według Wajdy
Drugim powodem była chęć ponownego spotkania się na planie z Krystyną Jandą - dodał. "Tatarak" nie powstał jednak dwa lata temu, jak planowano, lecz dopiero w zeszłym roku, ze względu na ciężką chorobę męża aktorki.

Dwie opowieści

W filmie "Tatarak" Krystyna Janda zagrała główną bohaterkę, doktorową Martę - dojrzałą, doświadczoną życiem kobietę, która żyje wspomnieniami. Przypadek sprawia, że do Marty na moment "wraca młodość". W życiu doktorowej pojawia się młody mężczyzna. Kobieta przypomina sobie, czym jest bliskość. Niestety, przygoda będzie miała smutny finał. "Tatarak" to m.in. opowieść o przemijaniu i o dojmującym poczuciu utraty.
Nigdy nie zdarzyło mi się, bym dostał tak bolesne wyznanie aktora na jego osobisty temat. Przeczytałem i zadałem jej proste pytanie: czy dajesz mi te kartki, żebym ja to przeczytał, czy ty chcesz to powiedzieć do kamery. Ona (Janda) nagle ku mojemu zdziwieniu powiedziała: ja to powiem do kamery.
Andrzej Wajda


Rozwinięciem opowiadania jest nakręcona w ciemnym, prawie pustym pokoju hotelowym osobista opowieść aktorki o chorobie i śmierci jej męża, operatora Edwarda Kłosińskiego. Zmarł on w styczniu 2008 r.

"Film krzyżuje się z życiem aktora"

Na początku nie było jasne, czy opowieść Krystyny Jandy znajdzie się w filmie. - Dokładnie w dniu, kiedy skończyliśmy realizację części filmu opartej na opowiadaniu, Krystyna Janda wsunęła mi do ręki kilka kartek i powiedziała: "przeczytaj to" - relacjonował reżyser.

- Zrobiłem 50 filmów, wydawało mi się, że mam już za sobą wszystkie sytuacje, jakie zachodzą pomiędzy aktorami a reżyserem. Tymczasem okazało się, że nie - mówił Wajda. Według niego "Tatarak" pokazuje, jak "film krzyżuje się z życiem aktora".

Premiera bez Jandy

Krystyna Janda nie pojawiła się na Berlinale. O powodach jej decyzji poinformował Jan Englert. - To historia dla niej zbyt osobista i dotkliwa. To, co się wiąże z publicznymi pokazami i naszym zawodem, ten rodzaj jarmarku, w którym uczestniczymy, byłby zbyt dużym wysiłkiem dla pewnej ofiarności, jaką (Janda) włożyła w swą rolę - wyjaśnił Englert.

Złoty Niedźwiedź już w sobotę

Laureata Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film na tegorocznym Berlinale poznamy w sobotę wieczorem. Przyznane zostaną też Srebrne Niedźwiedzie - m.in. dla najlepszego reżysera, aktora i aktorki.

mon



W Berlinie wyświetlono najnowszy film Wajdy
sobota 14 lutego 2009 07:30


Poruszająca spowiedź Krystyny Jandy

Najnowszy film Andrzeja Wajdy, pokazany po raz pierwszy oficjalnie wczoraj na festiwalu w Berlinie "Tatarak", w mniejszym stopniu jest ekranizacją opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, w większym - przejmującym i osobistym monologiem Krystyny Jandy.

Szary pokój, łóżko przykryte czarną kapą, okna z widokiem na podwórze i kobieta w żałobie. W dekoracjach rodem z obrazu Edwarda Hoppera Krystyna Janda rozpoczyna przerażająco szczery monolog, w którym krok po kroku opisuje, jak jej mąż, operator Edward Kłosiński, umierał na raka. Opowiada bez egzaltacji, bez aktorskiej szarży, co - jeśli pamiętamy o jej tradycyjnym emploi - zaskakuje. Janda mówi, jakim Kłosiński był towarzyszem życia, jak wspólnie budowali warszawski Teatr Polonia, ale przede wszystkim precyzyjnie przywołuje detale z każdego etapu choroby - jak złościł się na nią, gdy wydano jej wyniki jego badań tylko dlatego, że jest popularną aktorką, jak znosił chemię, jak żył pod aparatem tlenowym. Jednak jej opowieść nie jest monumentalną półgodzinną przemową, widz otrzymuje ją w kilku dawkach, splecioną z dwiema historiami. Tą wzięta z Iwaszkiewicza, opowiadającą o przerwanym tragicznym wypadkiem uczuciu dojrzałej kobiety o imieniu Marta do 20-letniego chłopca. I tą, która rozgrywa się na planie filmu na podstawie "Tataraku".

Pierwszy pomysł scenariuszowy to struktura filmu w filmie: kręcąca "Tatarak", grana przez Jandę bohaterka miała uciec z planu i przeżyć przygodę podobną do historii postaci odtwarzanej przez nią w ekranizacji Iwaszkiewicza. Czyli spędzić noc z przygodnie spotkanym mężczyzną, odkryć, że to uczucie jej życia i nie spotkać go już nigdy potem. Ta część pierwotnego scenariusza "Tataraku" powstała na podstawie historii, którą Wajda usłyszał jako autentyczną w latach 70. podczas pobytu w Moskwie. Dotyczyła rosyjskiego aktora, który kręcąc na ulicy film, wypatrzył w tłumie gapiów dziewczynę, umówił się i spędził z nią noc. Gdy rano poszedł do sklepu kupić coś na śniadanie, odkrył, że w labiryncie identycznych bloków nie potrafi odnaleźć mieszkania swojej kochanki. Dziewczyna, sądząc zapewne, że miał takich romansów wiele, więcej na planie się nie pokazała. Wajda opowiedział tę anegdotę Jerzemu Gruzie, który napisał na jej podstawie scenariusz "Blok mieszkalny". Film miał powstać w latach 70., a jako obsadę rozważano Władimira Wysockiego i jego żonę Marinę Vlady.

Do tekstu Wajda wrócił niedawno, zlecając jego odświeżenie kilku osobom. Na tekście Gruzy w połączeniu z opowiadaniem Iwaszkiewicza pracowało kilka osób, m.in. Władysław Pasikowski, Olga Tokarczuk (która nadal figuruje w wielu serwisach informacyjnych jako autorka scenariusza "Tataraku", choć w czołówce filmu jest nim sam Wajda) i Krystyna Janda. Ta ostatnia we wstępnej propozycji przedstawionej reżyserowi włożyła w swój tekst osobiste akcenty bezpośrednio odnoszące się do śmierci jej męża. Wajdzie pomysł się spodobał i ostatecznie zamiast historii miłosnej o ucieczce z planu powstał 19-stronicowy monolog dotyczący relacji aktorki z Edwardem Kłosińskim.

Z ekranu Janda opowiada widzowi, że telefon od Wajdy w sprawie kręcenia filmu odebrała w samochodzie - w dniu, w którym badania potwierdziły nieuleczalną chorobę jej męża. Przez chwilę myślała, że będzie mogła grać, że plenery - planowane w Grudziądzu, gdzie ostatecznie powstał film - da się przenieść bliżej Warszawy. Szybko okazało się, że nie da się tych rzeczy pogodzić. "Edward powiedział mi: <Andrzej na ciebie poczeka>" - mówi do widza Janda. Poczekał siedem miesięcy po śmierci Kłosińskiego, a pomysł nabrał skrajnie różnego od pierwotnej wersji kształtu. Scena ucieczki z planu pojawia się w nim wprawdzie, ale bez dalszej części historii i z zupełnie nowym znaczeniem. Janda ucieka, by przerwać zdjęcia do filmu, by być z mężem, który daje coraz wyraźniejsze sygnały, że jej potrzebuje.

To nie pierwszy przypadek w karierze Wajdy, gdy reżyser gra z biografią własną lub swoich przyjaciół. W powstałym w 1968 r. filmie "Wszystko na sprzedaż" podobnie jak tutaj powodem takiej decyzji była strata. Wtedy miał zagrać reżysera poszukującego aktora wzorowanego na Zbyszku Cybulskim. Osadził aktorów pod ich własnymi imionami, w roli żony reżysera wystąpiła jego ówczesna żona Beata Tyszkiewicz. Ostatecznie powierzył rolę siebie Andrzejowi Łapickiemu. Tym razem odważył się stanąć przed kamerą - w początkowych scenach pojawia się, omawiając z aktorami - Jandą i Janem Englertem - sceny z "Tataraku".

Czy ten eksperyment - mieszania filmu w filmie ze spowiedzią Jandy - wyszedł filmowi na dobre? Otóż tak. Monolog aktorki doskonale komponuje się z tym, co dzieje się we właściwym, Iwaszkiewiczowskim "Tataraku", włącza się nienachalnie, w odpowiednich momentach, i odnosi się do nich tematycznie. Może trochę gorzej łączą się z całością sceny kręcenia filmu, bardzo zgrabne na początku, w drugim wejściu - ucieczce Jandy z planu - wypadają sztucznie i są nie do końca uzasadnione. Już lepsze są drobne sugestie umowności kręconego filmu, jak choćby scena, w której chcąc zachęcić swojego młodego znajomego, by czytał książki, bohaterka Jandy Marta podsuwa mu… "Popiół i diament".

Mimo to powrót do kameralnego kina wyszedł Wajdzie tylko na dobre. Pięknie plastycznie zakomponowany film, w którym każdy kadr ma wagę malarskiego dzieła, z dużą siłą działa na emocje widza. Janda w swoim monologu nie daje recepty, jak zmierzyć się ze stratą, dzieli się z widzem najbardziej prywatnymi obserwacjami, bez patosu przyznaje, że nie wie, jak po miesiącach napięcia była w stanie wyjść na scenę w kilka godzin po śmierci Kłosińskiego, by zagrać "Boską". Jej odwagi i chłodnego oglądu tego, co się stało, nie sposób nie docenić. To chyba zresztą bardziej jej film niż Wajdy - w dużej mierze wymyślony przez nią i bez niej niemożliwy.

Na pierwszym prasowym pokazie brawa były skromne. Ale to film bardzo udany, dystansujący dorobek Wajdy z lat 90. o kilka długości i jeden z najlepszych w tegorocznym berlińskim konkursie. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby dostał jedną z głównych nagród. Dowiemy się tego w sobotę wieczorem. Już wiemy, że filmem zainteresowali się zagraniczni dystrybutorzy. Michael Barker, szef Sony Pictures Classics, poważnego dystrybutora kina niezależnego, rozważa wprowadzenie filmu do kin w USA.

Magdalena Michalska
"Dziennik"



"Samobójczo odważny film"
PIERWSZE RECENZJE "TATARAKU" ANDRZEJA WAJDY
TVN24


"Tatarak", najnowszy film Andrzeja Wajdy, otrzymał na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie pierwsze recenzje. Film polskiego reżysera jest nominowany do nagrody Złotego Niedźwiedzia Berlinale.
"Diament w popiele", "Samobójczo odważny film", to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się po premierze polskiego filmu na Festiwalu w Berlinie.

Niemcy zachwyceni "Tatarakiem"

Wajda jeszcze raz nakręcił prawdziwie osobisty film, minimalistyczne dzieło o szczerej poetyckiej sile.
Daniel Kothenschulte, recenzent "Frankfurter Rundschau"

- Jestem bardzo szczęśliwy, że mój nowy film mogłem pokazać po raz pierwszy publiczności właśnie tu - w Berlinie. Ten festiwal przynosi mi szczęście - powiedział Andrzej Wajda po wczorajszym premierowym pokazie swojego najnowsze dzieła "Tatarak". Recenzent "Frankfurter Rundschau" Daniel Kothenschulte uznaje film Wajdy za najbardziej interesujący film biograficzny.

- Wajda jeszcze raz nakręcił prawdziwie osobisty film, minimalistyczne dzieło o szczerej poetyckiej sile - pisze Kothenschulte.

"Tatarak" dla Jandy

-Zrobiłem ten film z dwóch powodów - mówił na konferencji prasowej Wajda. - Po pierwsze szukałem tematu, który uwolniłby mnie od wszelkich obciążeń, jakie niósł ze sobą "Katyń". Ale ważniejsze było pragnienie artystycznego spotkania z Krystyna Jandą, która przecież swoje pierwsze aktorskie kroki stawiała w moim filmie.

Reżyser podkreślił, że opowiadanie Iwaszkiewicza, na którego podstawie powstał film, idealnie nadawało się do tego celu. - Miałem nadzieję, że będzie to tekst wystarczająco satysfakcjonujący dla tak utalentowanej aktorki.
Jestem wdzięczny dyrekcji festiwalu, powiedział reżyser na konferencji prasowej

Smutny finał

Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest ekranizacją prozy Jarosława Iwaszkiewicza. W "Tataraku" obok Jandy występują m.in. Jan Englert, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Julia Pietrucha i Paweł Szajda - amerykański aktor polskiego.
Zrobiłem ten film z dwóch powodów. Po pierwsze szukałem tematu, który uwolniłby mnie od wszelkich obciążeń, jakie niósł ze sobą "Katyń". Ale ważniejsze było pragnienie artystycznego spotkania z Krystyna Jandą, która przecież swoje pierwsze aktorskie kroki stawiała w moim filmie.
Andrzej Wajda

W filmie Krystyna Janda zagrała główną bohaterkę, doktorową Martę - dojrzałą, doświadczoną życiem kobietę, która żyje wspomnieniami. Przypadek sprawia, że do Marty na moment "wraca młodość". W życiu doktorowej pojawia się młody mężczyzna. Kobieta przypomina sobie, czym jest bliskość.

Niestety, przygoda będzie miała smutny finał. "Tatarak" to m.in. opowieść o przemijaniu i o dojmującym poczuciu utraty. Ten wątek filmu jest oparty na osobistych doświadczeniach Krystyny Jandy i opowiada o jej związku z Edwardem Kłosińskim.

Reżyser dzieli się z aktorem

W "Tataraku" kryją się jeszcze głębsze intencje. W jednej ze scen w hotelowym pokoju, Janda wspominając męża mówi: "Zadziwiające, jak duże znaczenie w życiu człowieka ma zawód". "Tatarak" to również opowieść o aktorstwie, o tym jak osobowość i losy aktora splatają się z materią filmu.

Wajda zrobił już kiedyś taki obraz - we "Wszystko na sprzedaż" rozliczył się z legendą Zbyszka Cybulskiego. Ale jego najnowszy film to historia znacznie bardziej intymna, w której reżyser decyduje się na nadzwyczajny artystyczny gest - dzieli się dziełem ze swoim aktorem.
Film dla Jandy

Powrót do podejmowanego już wątku filmu w filmie to zresztą nie jedyne autotematyczne odniesienie w "Tataraku". Gdzieś udało się przemycić "Popiół i diament", inna jeszcze scena przywołuje wspomnienia "Brzeziny" i "Panien z wilka" - czyli dzieł Iwaszkiewicza, które Wajda przeniósł na duży ekran. Subtelne siatki odniesień, filmowe wspomnienia, ten sam krąg współpracowników - wszystko to czyni z "Tataraku" obraz w pewien sposób nostalgiczny.

"Zbyt prywatny"

Tabloid "BZ" pisze natomiast, że film nie ma szans na Złotego Niedźwiedzia, gdyż jest zbyt prywatny, a monologi Jandy są wstrząsające.

Widownia w Berlinie przyjęła film bardzo ciepło, co w kontekście nie najlepszych recenzji z innych startujących w konkursie obrazów (wygwizdany Lukas Moodysson czy rozczarowujący Francois Ozon), może wróżyć obiecująco.

Ale najważniejsze są odczucia samych widzów. Jeden z nich na konferencji prasowej wyraził nie tylko podziw dla odwagi aktorki, która postanowiła podzielić się swoimi przeżyciami, ale podziękował też reżyserowi: - Opowiedział pan swoim filmem bardzo uniwersalny i odwieczny temat - powiedział. Czy to wystarczy, by zdobyć festiwalowy laur? O tym przekonamy się już podczas sobotniego rozdania nagród.

Laureata nagrody Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film poznamy dziś wieczorem.

Monika Borycka/msz/sm/bea




Recenzje: "Tatarak" Wajdy to diament w popiele
awe, PAP
2009-02-14

"Tatarak" Andrzeja Wajdy to "diament w popiele tegorocznego konkursu" na festiwalu Berlinale - napisał dziennik "Frankfurter Rundschau" o nowym filmie polskiego reżysera.
Krystyna Janda w ''Tataraku''. Film Wajdy nie porusza żadnego współczesnego problemu,mówi o czymś tak elementarnym i tajemniczym, jak zderzenie sztuki ze śmiercią

Premiera "Tataraku" odbyła się w piątek późnym wieczorem na 59. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Recenzent "Frankfurter Rundschau" Daniel Kothenschulte (który nawiązał do tytułu filmu Wajdy z 1958 r. "Popiół i Diament" na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego) uznaje "Tatarak" za najbardziej interesujący film biograficzny konkursu Berlinale. - Wajda jeszcze raz nakręcił prawdziwie osobisty film, minimalistyczne dzieło o szczerej poetyckiej sile - pisze.

"Tatarak" jest "poruszającą medytacją o śmierci. Niemal samobójczo odważny film- - napisał z kolei dziennik "Tagesspiegel".

- W zeszłym roku Wajda był na Berlinale z "Katyniem". W "Tataraku" znów chodzi o śmierć, ale nie tak nieuniknioną i bezsensowną, jaką dyktuje często historia. Tym razem 82-letni Polak nakręcił wielką, subiektywną medytację o umieraniu - napisał dziennik.

"Zbyt prywatny film"

Z kolei berliński tabloid "BZ" ocenia, że "wstrząsające" są monologi Krystyny Jandy o jej prawdziwej żałobie, nakręcone w pokoju hotelowym. Gazeta dodaje jednak, że film Wajdy raczej nie ma szans na Złotego Niedźwiedzia Berlinale. - Jest zbyt prywatny - pisze "BZ".

Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest ekranizacją prozy Jarosława Iwaszkiewicza. Krystyna Janda zagrała główną bohaterkę, doktorową Martę - dojrzałą, doświadczoną życiem i śmiertelnie chorą kobietę, która jednak nie wie, że może nie przeżyć lata. Przypadek sprawia, że w jej życiu doktorowej pojawia się młody mężczyzna.

Rozwinięciem opowiadania jest nakręcana w ciemnym, prawie pustym pokoju hotelowym osobista opowieść aktorki o chorobie i śmierci jej męża operatora Edwarda Kłosińskiego. Zmarł on w styczniu 2008 r. Monolog Jandy kilkakrotnie przerywa fabułę "Tataraku". Obie historie krzyżują się, Janda gra zarówno doktorową Martę jak i siebie samą.

Laureata nagrody Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film poznamy w sobotę. Za faworytów uchodzą "London River" francuskiego reżysera Rachida Bouchareba, amerykański film "The Messenger" Orena Movermana oraz niemiecki thiller "Sturm" w reż. Hansa-Christiana Schmida.
w szeregu biegniesz kilka lat,
a potem - jazda w boski sad!
Avatar użytkownika
nat
 
Posty: 3038
Dołączył(a): Cz, 22.01.2009 14:19
Lokalizacja: W-wa/Poznań

Re: Prasa o Berlinale c.d.

Postprzez Krystyna Janda Pn, 16.02.2009 09:20

Bardzo wielkie podziurkowania. Dzięki temu jestem na bieżąco. Ukłony.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja