Witam serdecznie !
Przeczytałem ostatnio wywiad jakiego udzieliła Pani Piotrowi Najsztubowi z "Przekroju":
http://www.przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,4402.html
Nie powiem, zrobił na mnie niemałe wrażenie. Niebywałe wręcz. Od lat [jestem 37-latkiem] oglądam Panią w kinie, TV i z rzadka na scenach teatralnych. Generalnie - pewnie za sprawą zawodowego emploi - postrzegam Panią jako osobę niezwykle dynamiczną, egzaltowaną [bez pejoratywnego kontekstu oczywiście], nadekspresyjną nawet.
A tu - bach ! Taki wywiad, w takiej sprawie. Spokój. Szacunek. Miłość. Bez epatowania. Jest mi łatwiej zrozumieć stan Pani ducha, bo sam niedawno [juz ze 3 lata będzie] straciłem Ojca. Wróć, nie tyle ojca, co Przyjaciela. Albo nawet P R Z Y J A C I E L A. I też - podobnie jak Pani lubię czasem jak mnie boli, bo to specyficznie miły ból.
Ale nie o mnie tu chodzi. jestem Pani Krystyno pod wielkim wrażeniem tego jak Pani myśli i mówi o swoim Mężu. To największy sukces człowieka. Zostawić po sobie kapitał bezinteresownej życzliwości. I wiary w niezastępowalność. Pan Edward był szczęśliwym Człowiekiem.
A tak na marginesie. Słucham czasem śpiewanej przez Panią piosenki "Jak ten śnieg pada" [to chyba jakiś cover utworu "Tombe la neige" Salvatore Adamo]. To jest dopiero ilustracja do artykułu. Ech...
Pozdrawiam i życzę siły.
Wojtek Łucki - bulista [gracz w petanque]