Ostatni świąteczny dzień dla braci studenckiej dobiega końca.
Żeby było milej niż jest słucham na przemian starego i nowego Dancingu. Jeden i drugi fantastyczny, choć na razie zwycięża jeszcze siła przyzwyczajenia
A na świecie wciąż i na szczęście 'wiosna jak cholera'. Wczorajszy ryzykowny spacer (ale udało się wrócić równie suchą jak się wychodziło) zaowocował nawdychaniem się woni kwitnących wiśni i mirabelek, a także, wydawało by się, że majowego, bzu. Przyroda zwariowała.
Nie tylko ona. Mój 'papug', Stefan(ia) zainaugurował sezon balkonowych kąpieli i tak się prezentuje po "praniu"
wygląda jak szyszka
Pani Krysiu, jak się miewa Pani Zofia i Pan Grzegorz?
Pani życzę miłych wiosennych dni poświątecznych.
Pozdrawiam,
N.