trochę wiatru w plecy

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

trochę wiatru w plecy

Postprzez promyczek So, 16.05.2009 06:20

Ogromnie dziękuję za słowa otuchy, które od Pani usłyszałam. Wstałam od komputera z nowymi siłami. Udało mi się tego dnia załatwić rzeczy, których bałam się dotknąć od dłuższego czasu. Nie mam zielonego pojęcia, jak to działa. Myślałam, że w mojej buntowniczej duszy nie ma miejsca na takie "dotknięcia", a jednak sprawiła Pani, że udało mi się wziąć głęboki oddech. W związku z tym dzień zakończyłam Tatarakiem....
Bałam się pójść na ten film, bo po wielu bolesnych przejściach staram się unikać dotkliwej refleksyjności
... i oczywiście dół. Wiem doskonale, że sztuka, która nie pozostawia po sobie śladu w emocjach jest mało znaczącym epizodem ludzkiej twórczości. Z tego filmu można było wyjść tylko w ciszy........
Przeróżne historie składają się na tak silny odbiór. Nikt mnie nie przekona, że namacalna rzeczywistość nie brała w tym udziału. Zupełnie inaczej( choć ktoś w recenzji pisał inaczej) przeżyłabym ten film, gdyby nie bolesna świadomość prawdy. Zastanawiałam się nad tym, jaki to trudny zawód, w którym na talerzu podaje się każdemu swoje pokrojone, krwawiące serce. Jak trzeba (albo można) być artystą w najintymniejszych chwilach swego życia. Wszystko co najpiękniejsze płynęło z ludzkimi łzami.
Wspaniała, ciepła postać kobiety granej przez Panią, jakby zaprzeczenie nieokiełznanego temperamentu, znów wymieszała moje myślenie o filmowej fikcji z rzeczywistością. Ujrzałam kobietę, która wstrzymała oddech... Brązowe oczy (jakby nie można było kochać z niebieskimi) faktycznie złagodziły postać, i nadały jej miękkości.
Najbardziej podobał mi się fragment, w którym to zderzenie z rzeczywistością wylazło na ekran. Moment śmierci chłopca i niezwykłe pojawienie się ekipy technicznej, przebiegło tak szybko, że w świadomości ludzkiej pozostał niepokój, ogólny stan ogłupienia, panika i pytania - "co się dzieje?" Niemalże kosmiczna scena. Wajda lubi takie wejścia. I znów pomyślałam, łącząc to z rzeczywistością, że to ekranowe "przepraszam", że muszę być aktorką w takich chwilach. Ucieczka przed wspomnieniem, które wielokrotnie powraca w odgrywanych scenach.
Ciekawa jestem, jakby wyglądał ten film( bo zrozumiałam, że tkwił w zamyśle reżysera wcześniej)
gdyby życie nie dopisało ciągu dalszego?
Przepraszam, że tak długo( okropna ze mnie gaduła) i jeszcze raz dziękuję za siłę i cudny dzień.
magda
promyczek
 
Posty: 2
Dołączył(a): Śr, 13.05.2009 20:15

Re: trochę wiatru w plecy

Postprzez Krystyna Janda So, 16.05.2009 11:45

Tak mnie cieszą te listy, te delikatne listy o "Tatraku". Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja