przez She Wt, 15.09.2009 14:52
06.02.09r.
Ona dziś jedzie tam, gdzie chciała zabrać swojego Anioła.
Gdzie bywa taka cisza, którą tylko On potrafi zmierzyć i przełożyć na cyferki.
Tego Jej teraz potrzeba...tej ciszy.
Wróciła z gór.
Nie dotarła wszędzie tam, gdzie chciała, ale i tak było wspaniale, jak na tak krótki czas.
Pięć dni, to zdecydowanie za mało czasu na na to, co sobie zaplanowała. Niestety - zapalenie zatok czasu nie wybrało najszczęśliwszego.
Trudno.
Siostra Marchewka pogoniła Ją do domu i lekarza.
Wredna.
Za to też ją kocha.
Siostra Marchewka jest cudowną osobą.
Ona nawet chyba wie dlaczego - ma takie samo imię jak On.
Dwie osoby, które są Jej bardzo bliskie mają to samo imię w dwóch odmianach.
Zatem na powitanie piątkowe siostra zarekwirowała Jej medykamenty.
Z siostrą, zwłaszcza starszą się nie dyskutuje.
I kiedy postawiła na stole wodę rozmowną, ruskie kiszone i nakazała spowiedź - Ona postanowiła mówić. Upewniwszy się, że Paskud sety raz się brata z ruskimi czołgistami w Red Orchestra - zaczęła.
Mówiła długo, a siostra uważnie słuchała.
Równie uważnie pilnowała, żeby rozmowna woda swoje przeznaczenie wprowadzała w czyn.
Chyba po raz pierwszy Ona wypowiedziała swój cały żal, gniew, złość, smutek, ale też całą miłość, jaka w Niej jest, całą tęsknotę...płakały przy tym obie i obie się śmiały, kiedy np. wspominała motyw desperackiej zmiany garderoby z McD.
Siostra jest jedyną osobą, która wie wszystko...prawie wszystko, bo to co On dał Jej z siebie - zachowała w sobie - tam, gdzie powinno być.
To wiedzą tylko Oni.
Po całej spowiedzi, nie wiadomo kiedy zniknęła woda rozmowna.
I siostra z żalem stwierdziła, że to Ją miała upić, a nie siebie.
Powiedziała Jej, że ma niczego nie żałować, bo żaden romansidło-pisarz, nawet najlepszy - nie potrafiłby wymyślić tak pięknej, fascynującej, a zarazem smutnej historii.
Po czym przytuliła swoją młodszą, nieco zawianą siostrę i poszła tropem węża sprawdzić czy ma w normie odruch odwrotny.
Zdarza się - nawet najlepszym.
A Ona ogarnąwszy się nieco, położyła się spać.
Śniły Jej się dziwne sny, ale w prawie każdym był jeden i ten sam motyw - jasny płomień świecy.
Od jakiegoś czasu, jeśli pamięta swój sen - pierwsze, co Ją uderza, to właśnie jasny płomień świecy.
Anioł nie kłamie. Ona to wie.
*******
Siostra Marchewka miewa różne pomysły, czasem dziwne, czasem śmieszne, a czasem wręcz straszne.
Tych Ona boi się najbardziej.
W sobotę, kiedy Marchewka wypiła odpowiednią ilość jogurtu jako lekarstwa na syndrom dnia poprzedniego - stwierdziła, że już jej myślenie nie boli, po czym z hukiem wpadła na pomysł i rzekła:
-Mała, trzeba coś z tobą zrobić! Zmienić Cię! Jedziemy do Any!
Ana okazała się fryzjerką w Brumov, gdzie Marchewka Ją wywlokła.
Siostra rzuciła hasło: -Black Rose jeden raz Ana!
Ana z diabelskim uśmiechem na ustach wzięła się do pracy. O dziwno nie przed lustrem.
Tego uśmiechu i znaczących spojrzeń trochę się przestraszyła.
Ale co tam, jak to pisał J.L.W. w "Martynie" - trzeba łapać karpia czyli carpe diem.
Po około dwóch godzinach pozwoliły Jej spojrzeć w lustro.
Spojrzała i... ...zobaczyła jakąś zupełnie nieznaną jej istotę, o niebywale niebieskich oczach, pięknie wystrzyżonych włosach w kolorze czarnym z bakłażanowym połyskiem - ni to czerwień, ni fiolet. - O cholera! - to było pierwsze, co była w stanie powiedzieć.
Siostra wraz z Aną mamrotały coś pod nosami i patrzyły z zadowoleniem na swoje dzieło -na Nią.
Tak, trzeba przyznać, że wyglądała pięknie.
Ona sama nigdy by się nie odważyła na tak radykalną zmianę.
Czarny kolor? Nigdy!
A jednak była w błędzie.
I przyszła Jej pewna myśl...- czy On by Ją teraz poznał?!
A jeśli tak, to jaka by była Jego reakcja?
Tego nie wie.
Ale uśmiechnęła się do tej w lustrze - warto było aż do Czech jechać, by dostać nową twarz.
Zupełnie nową.
Ktoś napisał, że wszystko ma swoje miejsce i czas.
Jej zmiana też.
Anioły nie kłamią. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.