Pani Krystyno!
Ogromne podziękowania za występ w Opolu. Było wspaniale! Z teatru wyszłam zachwycona, a następnego dnia w szkole każdy, kto zadał mi pytanie na temat Pani koncertu, miał przechlapane. Na co dzień jestem gadułą, a co dopiero, jak zaczęłam się zachwycać na Pani talentem Pani energia, humor oraz to sypanie anegdotami... Mnie najbardziej zapadła w pamięć ta o Marlenie Dietrich i Lilly Marlene, która okazała się być inną piosenką (nawiasem mówiąc, cały czas się zastanawiam, o jakiej piosence mówiła M. D.). Późniejsze podziękowania i Pani ,według mnie, szczere zdziwienie na widok mamy Początkowo denerwowało mnie tylko, że cały czas siedzi Pani, wykonując piosenki, bo była Pani bardzo energiczna, a wykonywanie piosenek siedząc z tak ekspresyjnym ich wykonywaniem, nie pasowało mi. Po dwóch czy trzech utworach byłam już jednak tak zachwycona, że przestałam zwracać na to uwagę. Nie będę pisała, które wykonania spodobały mi się najbardziej, bo wymieniłabym przynajmniej jedną trzecią wykonywanych przez Panią piosenek Zachwyciłam się, po raz kolejny, dbałością o widza, gdy koniecznie chciała Pani zaśpiewać od nowa Johnny'ego (i uśmiałam się, bo gdy powiedziała Pani, że się pomyliła, to zrymowało się to, z wcześniejszym wersem ).
Szkoda, że koncert trwał tak krótko... Choć z drugiej strony, trzeba oszczędzać struny głosowe.
Eh, znów miało byś rótko, a wyszło wypracowanie. Ale tego wszystkiego nie da sie opisać jednym slowem. Chociaż nie, właśnie znalazłam - to było superkalifradalistodekspialityczne ^^.
Mam nadzieję, że Pani też podobało się w Opolu i że wyjechała Pani stamtąd z miłymi wspomnieniami
Pozdrawiam serdecznie, Magda M.