"Przesiadła" się Pani na deskę ?

[lokata]

Cieszę się,że wypoczywa Pani w tak pięknej scenerii,słońce,tlen(co prawda rozrzedzony),te zamknięte oczy i buzia wystawiona do słońca, a po południu słodkie chwile z książką i nogami jak z waty.Znam ten błogi stan.Długo wydawało mi się,że nie ma piękniejszych widoków niż góry w Zieleńcu(sławnym Zieleńcu:))Dwa razy byłam na nartach w Alpach,przywiozłam ze sobą tyle energii odnawialnej:)),ze do dzisiaj czuję.A kiedy smutno mi i ponuro na dworze,zamykam oczy i widzę stoki zalane oślepiającym słońcem,przywołuję wspomnienia i obiecuję sobie,ze jak tylko będzie mnie stać znowu tam będę.Nauczyłam się jeździć na nartach już po "czterdziestce"(pamiętam ,jak pisała Pani o swoim kursie jazdy na nartach),instruktor opowiadał,jak to panie kupując buty,czy wypożyczając wstydzą się przyznać do swojej wagi i zaniżają ją.A potem wiązania źle napięte i przy upadku narty nie wypinają się i nieszczęścia gotowe.W austriackiej miejscowości gdzie byliśmy ,na stokach królowali Anglicy i Holendrzy.Wieczorami i w nocy w pełnym ekwipunku narciarskim bawili się na ulicach jak w Rio,super!Wysoko w górach w schroniskach w czasie przerwy na odpoczynek wypijali takie ilości alkoholu,ze zastanawialiśmy się ,jak im pójdzie jazda powrotna.I to już było mniej zabawne,dostać się pod ostrze narty lub deski takiego kogoś.Brr!Przecież jazda na podwójnym narciarskim gazie jest zabroniona, a kolizja na stoku z winy osoby pod wpływem alkoholu(policja to na miejscu sprawdza) to utrata ubezpieczenia itd i wysoki mandat.Wszystkiego dobrego,szczęśliwej drogi do domu!

[Krystyna Janda]

Miłe wysiłki narciarskie, wciąż udowadniają że nie jest jeszcze tak źle z kondycją. Ale co do deski, to nie , kręgosłup za słaby . Pozdrawiam.