Biala bluzka 1987 - 2010

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Biala bluzka 1987 - 2010

Postprzez maciejlysakowski Wt, 08.06.2010 01:04

Droga Pani Krystyno,
musialem ubrac w forme moj zachwyt nad Pani sensacyjnym sukcesem w roli Elzbiety w przedstawieniu “Biala bluzka“. Dziekuje za ten niezapomniany wieczor. Sciskam Pania i Pania Magde najmocniej, jak umiem. Pozdrawiam wszystkich Pracownikow obu Teatrow, dziekujac pieknie za opieke nad „zagubionym wedrowcem“...

Maciek


„Biała bluzka” 1987 – 2010

Premiera - 05.03.1987 - Wrocław

Zdobycie biletów na spektakle grane podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu graniczyło z cudem. Nie mówiąc o studenckiej kieszeni, w której na takie luksusy w ogóle nie było pieniędzy, a zawsze chciało się iść „na wszystko“.
Spotkana gdzieś w biegu między jednym a drugim koncertem, Magda Umer zaproponowała mi bym przyszedł pod wejście dla aktorów Teatru Kameralnego, gdzie miała się odbyć premiera „Białej bluzki“. Byłem punktualnie o umówionej godzinie na miejscu. Przywitałem się z Panią Krystyną i Panią Magdą i weszliśmy do budynku. W chwile później drzwi do teatru zostały zamknięte, bo pod teatrem zaczął się gromadzić tłumek widzów bez biletów, którzy też liczyli na cud wejścia na spektakl. Napięcie rosło niewyobrażalnie. W pewnym momencie tłum zaczął wywoływać Krystynę Jandę, która wyjrzała przez okno garderoby i próbowała jakoś tych ludzi uspokoić. Potem to legendarne wyjrzenie przez okno nazywano „Janda papież“, bo jakoś się to tak wszystkim skojarzyło, właśnie z wyglądaniem Papieża przez okno ze swej rezydencji w Watykanie. Czas do rozpoczęcia spektaklu spędzałem poznając zakamarki Teatru Kameralnego. W tym teatrze byłem po raz pierwszy kilka lat wcześniej, kiedy Krystyna Janda grała tu gościnnie „Edukację Rity“. Było to moje pierwsze spotkanie z nią. Osobiście poznaliśmy się dopiero w 1986r. podczas słynnej Gali VII PPA.
Kiedy zaczęto wpuszczać publiczność, zająłem i ja miejsce na widowni. Zgasło światło i z offu słychać było kobiecy głos: „Kartki, zaświadczenie z byłego miejsca pracy, bilety na kolej“. Zespół muzyczny zaczyna grac piosenkę Agnieszki Osieckiej „Szukam kogoś na stałe“. W tle muzyki z offu nadal ten sam głos kobiecy powtarza: „Kochana moja pamiętaj: pierwsze - kartki, drugie - zaświadczenie z miejsca pracy, trzecie - bilety na kolej. Ps. Nie chciałam Cię budzić, byłaś chyba trochę pijana. Pralnie załatwię sama, wracam koło osiemnastej“. Po dwukrotnej powtórce tekstu z offu słychać śpiewającą Krystynę Jandę, która nagle ukazuje sie na sali wśród publiczności i przeciskając się miedzy siedzeniami, co chwile potykając się o kolana widzów przeprasza, śmieje się i śpiewa: „Szukam kogoś, kogoś na stałe, na długą drogę w dal, szukam kogoś na życie całe, na wspólny los i maj, i niech by taki miał parę groszy i w oczach ciepła dość, i niechby nie był wśród ludzi najgorszy i żeby mnie kochał, kochał , jak ja jego. Komu rodzić mam weselne dzieci, kiedy przyjdzie czas, komu mam dać nadzieję, a zabrać noce i świąteczne dni, przy kim się zestarzeje, przy kim mi nie będzie wstyd. Łał, przepraszam pana bardzo.. śmiech. .tam..tam..ta –tammm…”.
Już w tym momencie publiczność wie, że ten wieczór będzie niezwykły... A po zakończeniu przedstawienia rozlegają się burzliwe oklaski. Krystyna Janda zaprasza na scenę współtwórców spektaklu i przedstawia muzyków. Publiczność szaleje!

W drodze do garderoby Krystyna Janda odbiera pierwsze gratulacje, Co chwilę ktoś ją zatrzymuje, dziękując za spektakl lub prosząc o autograf. Aktorka dociera do garderoby, a za nią wpada grupka młodzieży. Krystyna Janda i Magda Umer są mocno niezadowolone z występu. Były jakieś problemy techniczne, o których my widzowie nie mieliśmy pojęcia. Uspokajamy obie artystki, ze przedstawienie w naszym odczuciu było fantastyczne, ale Magda Umer ocenia ten spektakl jako jeden z najgorszych od przedpremierowych pokazów w Warszawie. Nikt w to nie wierzy! Dla mnie było jasne, ze „Biała bluzka“ to nadzwyczajne przedstawienie!

Publiczność została rzucona na kolana, ludzie z miejsca pokochali tę szaloną, nieszczęśliwą, z problemem alkoholowym – właściwie antybohaterkę Agnieszki Osieckiej. Współczesny - wtedy(!) - temat opowiadania Osieckiej był bliski każdemu widzowi. Wszyscy mieliśmy w pamięci niewygody stanu wojennego w Polsce, z godziną milicyjną, czołgami na ulicach, tajemnie rozdawanymi ulotkami, reglamentowaną kartkami czekoladą, cukrem, wódką i mięsem... Ta bohaterka mówiła o nas naszym głosem i dlatego, pomimo wielu słabości, podbiła nasze serca! Magda Umer robiąc adaptacje tekstu Osieckiej absolutnie genialnie dobrała piosenki napisane przez nią z różnych lat i tymi tekstami dodatkowo podkreśliła i uzupełniła warstwę tekstowa opowiadania. Cały tekst włącznie z piosenkami, po mistrzowsku zinterpretowany przez Krystynę Jandę, okazał się wielkim sukcesem.
Profesor Aleksander Bardini, którego zdanie było zawsze dla aktorów wyrocznią, nie krył słów zachwytu i gratulując Krystynie Jandzie po występie powiedział: „Dzięki Pani przeżyłem wieczór w Paryżu“.

Recenzenci pisali później o roli Krystyny Jandy, jako o NAJWIEKSZYM WYDARZENIU i KREACJI AKTORSKIEJ VIII Przeglądu Piosenki Aktorskiej.

Do garderoby przychodzi Agnieszka Osiecka i koleżanki aktorki - Dorota Stalińska i Agnieszka Fatyga. Dorota Stalińska obejmując Krystynę Jandę, mówi :”No, to teraz jesteśmy dwie“. Dotychczas to właśnie Dorota Stalińska była specjalistką od monodramów. Dla Krystyny Jandy było to pierwsze zetknięcie z tą formą teatralną. Siadam w kącie na podłodze i robie zdjęcia, aparatem fotograficznym na czarno-białym filmie z 36 klatkami.

Wykorzystuję sytuację i w imieniu moich kolegów ze szkoły teatralnej, którym nie udało się wejść na spektakl, pytam czy Pani Krystyna nie zgodziła by się przyjść na spotkanie z nami. Umawiamy się na poniedziałek, na godzinę 11:00. Temat podchwytuje jakaś nastolatka z liceum wrocławskiego i próbuje zorganizować inne spotkanie w jej szkole. Krystyna Janda odmawia, mówi, że może iść tylko w jedno miejsce, bo ma jeszcze sporo pracy w związku z występem na GALI i nie wie nawet, jakie piosenki napisali dla niej kompozytorzy. Jestem wniebowzięty, ale później muszę się tłumaczyć w dziekanacie, co ja sobie wyobrażam, by jako student pierwszego roku zapraszać aktorki na spotkanie do szkoły. Ponieważ jednak chodziło o Krystynę Jandę, nikt nie odważył się robić problemów. Na to spotkanie przyszły tłumy studentów z innych uczelni artystycznych i nie tylko. Mam gdzieś na kasecie magnetofonowej nagranie z tego spotkania, muszę je koniecznie odnaleźć i spisać, bo Krystyna Janda mówiła wtedy proroczo o przyszłości teatru w Polsce, przewidując, że aktorzy będą się gromadzić wokół jakiegoś projektu i będą to grać tak długo, jak publiczność będzie chciała ich oglądać. Jakby juz wtedy przeczuwała, ze w 20 lat później to właśnie ona będzie tą osobą, skrzykującą kolegów do pracy nad nowymi produkcjami teatralnymi w... Teatrze Polonia.

„Biała bluzka“ święciła wielkie tryumfy na scenach polskich i zagranicznych.
Przez blisko trzy lata grania „Białej bluzki“, grono wielbicielek i wielbicieli tego spektaklu nieustannie rosło. Za Krystyną Jandą jeździło się po Polsce, by po raz kolejny obejrzeć historię szalonej, potarganej przez życie Elżbiety.
Polonia amerykańska reklamując występy Krystyny Jandy z tym spektaklem w USA w 1990 roku, anonsowała na plakatach występ „najwybitniejszej obecnie polskiej aktorki“. Nie było w tym cienia przesady.

Obejrzałem wszystkie grane we Wrocławiu spektakle, włącznie z ostatnim. Od dłuższego juz czasu zrezygnowano z używania na scenie mikroportu (mikrofonu bezprzewodowego), bo jego częstotliwość była zbieżna z częstotliwością nadajników milicyjnych i często w trakcie spektaklu słychać było... tajne komunikaty milicyjnych patroli!!! Zdumienie publiczności nie miało granic, niektórzy myśleli, ze to tak właśnie miało być!

Po latach zostały we mnie strzępy tekstu, które weszły do mojego codziennego słownictwa („o mamo mam omamy“, idę na miasto przyniosę ciasto“, „Andrzej boboli“ , “kup mi kup, to jest dokładnie to, o co mi chodzi“, „tu tylko klientem ja być mogę“, „paszła kultura z dymem pożaru“, „problemy ekstremy“ , „nie pozwolę , żeby jakaś pijana dziwka poniewierała się po moich pamiątkach narodowych“) i uwielbienie do wszystkich piosenek śpiewanych w spektaklu przez Krystynę Jandę.
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski

Premiera - 04.06.2010 - Warszawa

Wiadomość o planach ponownego wystawienia „Białej bluzki“ zszokowała mnie. Od dawna tak nie czekałem na premierę w teatrze.
Minęły 23 lata, tyle się zmieniło w Polsce i na świecie. Wiele lat temu Krystyna Janda w jakimś wywiadzie powiedziała, że „trzeba umieć wąchać swój czas“. Zastanawiałem się, jak tym razem wypadnie ta konfrontacja z czasem. Już pierwsze zdjęcia prezentowane w internecie z próby dla mediów zdradzały, że szykuje się smakowita teatralna uczta.
Na szczęście w szkole teatralnej, w której uczę, był tego dnia dzień wolny, ale ja i tak bym odwołał, albo przeniósł swoje zajęcia.
Nie wyobrażałem sobie, bym nie mógł być świadkiem tego wydarzenia.

Na pustej scenie, zamiast - jak przed laty - drewnianego krzesła, tym razem postawiono obrotowy, skórzany czarny fotel. Warunki na scenie Och-Teatru wymagają grania na „dwie strony“, dlatego m.in. użyto kamer filmowych pokazujących na ekranach po obu stronach widowni twarz Krystyny Jandy w czasie gry. Był to już efekt sprawdzony przez obie Panie podczas realizacji „Kobiety zawiedzionej“, tu dodatkowo jeszcze wykorzystany do prezentacji oryginalnych filmów z ubeckiego archiwum z czasów PRL’u.
Jakże inna jest teraz wymowa tego spektaklu, prezentowanego z perspektywy pogmatwanej historii Polski. Ten spektakl oddaje hołd wszystkim, którzy przyczynili się do obalenia systemu komunistycznego w Polsce.

Bohaterka Jandy jest dzisiaj kobietą dojrzałą, nie szukającą już „nikogo na stałe“. Dzisiaj wiadomo też, że ten tekst jest w dużej mierze o samej autorce, czyli o Agnieszce Osieckiej.
Spektakl rozpoczyna piosenka „Chodzi o to, żeby nie być idiotą“.
Reżyserka Magda Umer zrobiła nową adaptację tekstu. Stara gdzieś zaginęła, a nikt nie wiedział, ze ja przechowuję u siebie właśnie tamto premierowe nagranie „Białej bluzki“ z Wrocławia.
Krystyna Janda śpiewa, jeszcze jej nie widać, a na ekranach wyświetlane są archiwalne zdjęcia filmowe - świadectwo tamtych lat: kolejki, kartki, szarzyzna codzienności lat 80-tych. Przypomina mi się moje wchodzenie w dorosłość - Solidarność, stan wojenny, pierwsze informacje, że w Katyniu to nie Niemcy, tylko Rosjanie mordowali Polaków!
Już wiem, ze to będzie zupełnie inne przedstawienie...
Krystyna Janda spokojnie wchodzi na scenę i śpiewa stając przy zespole. Na fortepianie, jak przed laty akompaniuje Janusz Bogacki. Zdjęcie mojego autorstwa, na którym jest Janusz Bogacki z Krystyną Jandą i Magdą Umer tuż po premierze w garderobie teatru, zamieszczono w programie. Nie wiedziałem o tym. Ogromnie to dla mnie miła niespodzianka. Program przejrzałem na chwilę przed spektaklem i odkryłem błędnie wydrukowaną datę premiery „Białej bluzki“ we Wrocławiu. To było 5, a nie 9 marca 1987r. W programie czytam: operatorzy kamer – Adam Kłosiński. W tamtej wersji Edward Kłosiński - ojciec Adama ustawiał światła. Ogarnia mnie wzruszenie. Podobne temu, jakie odczułem po raz pierwszy widząc córkę Krystyny Jandy - Marię Seweryn w roli Gospodyni Och-Teatru. Ależ się wszystko pozmieniało! Nowe pokolenie wyrosło na dorosłych ludzi, którzy nie mają pojęcia, że kiedyś w Polsce na półkach sklepowych stały tylko butelki z octem.

Oglądam wewnętrzną szamotaninę dojrzałej dziś Elżbiety. Co chwilę upadam na kolana przed mistrzowskim kunsztem aktorskim Krystyny Jandy. Zmieniona adaptacja, dodane inne piosenki powodują, że ten spektakl odbieram jeszcze mocniej niż tamten sprzed lat. Całkowicie ulegam lirycznym nastrojom tej „nowej“ Elżbiety, których przed laty prawie w ogóle nie było. Słuchając cichego, cudownie ciepłego głosu Krystyny Jandy śpiewającej „Ja nie odchodzę, kiedy trzeba“ - umieram z zachwytu. Odbieram reakcje widzów po obu moich stronach. Niektóre panie płaczą. Kiedy Krystyna Janda śpiewa „Wariatkę“, napięcie sięga zenitu. Mam ciarki na plecach. Znam tę historię dokładnie, a mimo to daję się zniewolić sile wielkiej, nowej kreacji aktorskiej Krystyny Jandy. Razem z resztą publiczności zrywam się do bicia gorących braw na stojąco i znów mogę zrobić kilka zdjęć. Tym razem już w kolorze i na cyfrowym aparacie…

Tak, jak przed laty idę do garderoby najwybitniejszej - nieustannie - polskiej aktorki, by ponownie okiem obiektywu uchwycić ten gorący moment tuż po spektaklu, kiedy powoli opadają popremierowe emocje i z gratulacjami przychodzą najbliżsi widzowie. Nawet nie zauważam, ze jestem ciągle pod ogromnym wrażeniem przedstawienia i całuje na powitanie jakaś panią, o której myślę, że jest to ktoś kogo od lat nie widziałem. Ona zaskoczona mówi: „dobrze“ , a ja domyślam się, że to była pomyłka, ale wiem, że dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia, bo właśnie jestem o ten jeden, niezapomniany dzień w niezwykłym Teatrze Krystyny Jandy, szczęśliwszy...
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski
Obrazek
Foto: Maciej Lysakowski

Obrazek
Krystyna Janda i Maciej Lysakowski na spotkaniu z aktorka w PWST we Wroclawiu, 09.03.1987r. Foto:Marzena Martynek
Obrazek
Krystyna Janda i M. Lysakowski po premierze Bialej bluzki, 04.06.2010 Foto: Natalia Zmyslna


Kolonia, 07 czerwca 2010r.
Avatar użytkownika
maciejlysakowski
 
Posty: 264
Dołączył(a): Śr, 23.11.2005 15:56
Lokalizacja: Kolonia/Niemcy

Re: Biala bluzka 1987 - 2010

Postprzez Krystyna Janda Śr, 09.06.2010 06:38

Maćku , dziękuję. Bardzo dziękuję.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja