Kieślowski vel Łobodziński

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Kieślowski vel Łobodziński

Postprzez Glossary Wt, 05.04.2011 22:30

Szanowna Pani Krystyno,

Szanowni Państwo,

Jestem tak poruszona, że nie mogę zasnąć i postanowiłam do Pani napisać, bo albo ja zwariowałam, albo świat zawirował tak, że tylko upaść i płakać. Krytyka, krytyką, ale chyba są jakieś granice przyzwoitości.

W ostatnim tygodniku "Newsweek" z dnia nomen omen 10. 04. 2011 (nr 14/2011) przeczytałam artykuł Filipa Łobodzińskiego pt.: "Kieślowski, czyli nic". W tym roku mija 15. rocznica śmierci tego wybitnego, polskiego reżysera.

Pisze On m. in.: "Oskarżam Krzysztofa Kieślowksiego o to, że tworzył filmy nudne, puste i złe. Oskarżam Go o to, że zmarnował talent za sprawą bezkrytycznych wielbicieli".

"Chcę zabrać głos w sprawie tego, co cesarskie - cesarza kinowej egzaltacji, ekranowego kiczu intelektualnego, filmowej pustki. Koronowano go i czyniono obiektem kultu. Oto więc geniusz, przed którym należy paść na kolana i oddać mu pokłon. Otóż nie zgadzam się (...)".

Ten zarzut dotyczy wiekszości filmów Kieślowskiego nakręconych po "Przypadku" (1981), czyli: "Bez końca" (1984), "Krótkiego filmu o zabijaniu" (1987), "Dekalogu" (1988), "Podwójnego życia Weroniki", trylogii "Biały - Niebieski - Czerwony" (1993-94) (!)

Pierwsza myśl po przeczytaniu artykułu Filipa Łobodzińskiego "Kieślowski, czyli nic" to ogromne zdziwienie! Szok!!

Przecież "De gustibus non est disputandum"! (O gustach się nie dyskutuje)

Władysław Grzeszczyk w "Paradzie paradoksów" powiedział: "Ze względu na to, że mężczyźni mają różne gusty, wszystkie kobiety są piękne."

Per analogia jest z filmem. Ze względu na to, że ludzie mają różne upodobania, wszystkie filmy są piękne. Wszystkie!

Dla mnie filmy Krzysztofa Kieślowskiego są "przepiękne" i ogromnie mi przykro, że musiałam przeczytać taki, bardzo delikatnie mówiąc, niestosowny artykuł.
Jerome David Salinger, amerykański pisarz, autor powieści "Buszujący w zbożu" powiedział: "Możemy się założyć, że na dziesięć osób, które wypłakują się nad głupią historią filmu (miał na myśli właśnie film "Buszujący w zbożu"), dziewięć jest w gruncie rzeczy sobkami i łajdakami".

Sam Krzysztof Kieślowski (1941-1996) stwierdził: "(...) bo ja wiem, czy jest znowu taka głęboka zawartość intelektualna? Ja myślę, że ja opowiadam historyjki, a państwo czasem w nich znajdujecie więcej, nawet często więcej niż ja chcę", ale również ze znaną sobie skromnością: "Tak się zdarza geniuszom, że od razu znajdują właściwe miejsce dla siebie. Ja do tego miejsca muszę dochodzić całe życie. Wiem o tym, ale idę".

Irene Jacob, tak wspominała pracę z Kieślowskim: "Nie sądzę, aby tematem "Podwójnego życia Weroniki" było: Czy sądzisz, że jest ktoś taki jak ty, albo czy ty mógłbyś być taki jak ktoś inny? To nie to. Tu raczej chodzi o to, że czasem czujemy, że jesteśmy sami, a czasem czujemy kogoś przy nas. W jaki sposób odczuwamy innych? Jaka jest nasza percepcja? Czemu nieznane nam miejsca mogą się nam wydawać bliskie? Jaki jest punkt odniesienia?"
"(...) Często nie potrafimy pomóc przyjacielowi, który źle się czuje. Natomiast bohaterowie Krzysztofa są wszyscy przepełnieni tą godnością, która unosi ich samych oraz innych: to właśnie to daje im ich szlachetność. Oni nieustannie patrzą na innych poprzez pryzmat wrażliwości, podczas gdy w życiu, takie coś przytrafia się nam tylko przez krótką chwilę - na przykład kiedy się zakochujemy! U bohaterów Krzysztofa głębia jest czymś trwałym. Dlatego jestem dumna, że mogę grać takie role!" (Irene Jacob).

Nie rozumiem Łobodzińskiego! Przepraszam.
„Duchowi memu dała w pysk i poszła” - należałoby powtórzyć za wieszczem Juliuszem Słowackim. Ewentualnie parafrazując jego słowa: „Duchowi memu dał w pysk i poszedł... nie wiem dokąd po takim tekście”.

W ogóle przestaję rozumieć ten destrukcyjny "trend", w którym wszystko zostaje podważane. Świat zwariował. Przewartościowuje się oczywiste oczywistości: Kieślowski to nie - wybitny reżyser, Ślązak to nie - prawdziwy Polak, Karol Wojtyła to nie - polski Papież, Polska to nie - cudowny kraj, patriotyzm... i tak można, nomen omen "Bez końca".

Z wielkim szacunkiem, ukłonami i samymi serdecznościami dla Pani
Joanna

P. S.
Wysłałam właśnie tenże list do Redakcji "Newsweeka" i Pana Łobodzińskiego. Mam nadzieję, że to choć trochę ukoi moją nadszarpniętą wiarę w ludzki obiektywizm i należny innym ludziom szacunek.
Glossary
 
Posty: 14
Dołączył(a): So, 26.02.2011 16:44

Re: Kieślowski vel Łobodziński

Postprzez Krystyna Janda So, 09.04.2011 19:05

Nie czytałam artykułu. Jestem poruszona. Zaraz go odszukam. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek

Re: Kieślowski vel Łobodziński

Postprzez Krystyna Janda N, 10.04.2011 21:51

Nie ma takiego artykułu. Jest tak dwu zdaniowy wpis na forum i nic więcej. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja