Pani Krystyno!
Niesamowicie mnie rozbawił Pani dzisiejszy wpis - dziękuję!
Sama mam dwie kotki ze schroniska i wyobraziłam sobie jak są wzywane do gabinetu w ten sposób
Jedna z moich kotek ma nieustanną nerwicę, pewnie jest to związane z jej historią schroniskową, w każdym razie stosowaliśmy owe feromony do kontaktu przez jakiś czas. Za pierwszym razem zadziałało, za drugim już mniej... Ale kotka (nota bene ma na imię Anarchia ) jest fantastyczna i ostatnio również mocno naelektryzowana (to nieustanne wygrzewanie się przy kaloryferach...).
Życzę powodzenia w leczeniu kociego niepokoju
Pozdrawiam serdecznie,
Marta
P.S. A w przyszłym tygodniu wybieram się na Wassę. Już się nie mogę doczekać!