" Moje dzieci, cudze dzieci i ja"

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

" Moje dzieci, cudze dzieci i ja"

Postprzez kundzia85 Pn, 13.02.2012 13:52

Droga Pani Krystyno!

Jestem, czy raczej jesteśmy z mamą w trakcie wspólnej lektury książki "Gwiazdy mają czerwone pazury". Jest to pierwsza książka podczytywana troszkę przeze mnie od czasu mojej choroby i problemów z oczami. Ostatnio czytałam jeszcze w moim poprzednim życiu, na studiach ładnych parę lat temu. A po wielu namowach mamy na przeczytanie przez nią, dla nas ostatnio"Mojej drogiej B" (no bo jak iść na spektakl i nie przeczytać książki :) ) przyszła kolej na "Gwiazdy...".Mamie to wspóne czytanie bardzo się spodobalo, ale tym razem druk jest jakiś lepszy dla mnie i ją troszkę podczytuje sama. To takie moje małe zwycięstwo, ale muszę uważać żeby naraz nie przeczytać za dużo, muszę się pilnować co nie jest łatwe bo książka świetna. Wybieram te nieco krótsze rozdziały i właśnie przed chwilą przeczytałam ten fragment o Dniu Matki w szkole integracyjnej Pani syna Adama. I tak jakoś mnie to poruszyło, trzepnęło mną coś gdzieś od środka, nawet nie wiem jak to nazwać. Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia (nie za bardzo lubię jakoś tak o sobie myśleć czy pisać ale tak przypominam się trochę, bo może to gdzieś Pani umknęło, dostaje Pani tak wiele listów) i wszystko co udalo mi się osiągnąć w życiu, to że jestem tu gdzie jestem zawdzięczam przede wszystkim mojej mamie. Od samego początku robiła wszystko co tylko można, wyćwiczyła najlepiej jak się dało i służyła pomocą. Pracowała nade mną- tak należy powiedzieć poświęcając wiele. I też tak chłonęła każdy mój uśmiech i płacz, później każdy krok (dosłownie tj. kiedy uczyłam się chodzić i bałam się tego na początku musiała być tuż za mną), każdy wiersz na szkolnej akademii, była zawsze bardzo dumna z moich sukcesów głównie w naukach humanistycznych, uwielbiała czytać moje wypracowania... A potem jeździła ze mną do Warszawy na zjazdy, na studia ( sama w Warszawie nie dałabym sobie rady). A teraz kiedy przyszło to moje drugie życie, gdy choroba ukazała swoje inne, dużo gorsze oblicze pomaga mi nawet czasem w codziennych czynnościach a przede wszystkim pomaga znieść wszystko to, co przyszło tak niespodziewanie. I teraz nie jeździmy już do szkoły, ale na przykład do teatru (to zostało mi z czasów warszawskich) i moja mama to naprawdę uwielbia i cieszy się zawsze ze mną, ale myślę że cieszy sie też z mojego uśmiechu mimo wszystko. I tak chyba było od samego początku. Niby to takie oczywiste, ale ja jako osoba "zaangażowana w sprawę" nie zawsze potrafiłam to dostrzec, a właściwie tak w pełni uświadomiłam sobie to wlaśnie w tej chwili, kiedy przeczytałam ten fragment, czułam się trochę tak jakbym stanęla z boku ia patrzyła na swoje życie, na moją mamę, którą odnalazłam gdzieś pośród tych matek opisanych przez Panią w książce. Dziękuję za to, wiele zrozumiałam, może trochę późno, ale nie za późno. I teraz gdzieś pośród tych, przyjacielskich w sumie, z moją mamą relacji będę miała też i ten obraz i te Pani słowa. I zastanowie się ze 3 razy zanim powiem czasem coś przykrego, czego nie chcę.To będzie taki mój flashback pozytywny, albo czerwony znak STOP. I za niego dziękuję. Strasznie się rozpisałam, proszę mi wybaczyć znowu :) Już kończę pozdrawiam i zabieramy się do dalszego czytania. Z ciekawością wyczekuje soboty z nowym "Seksem..." jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało.
Pozdrawiam serdecznie, trochę mądrzejsza :)
Ewa Sobkowicz
kundzia85
 
Posty: 238
Dołączył(a): Cz, 26.11.2009 10:32

Re: " Moje dzieci, cudze dzieci i ja"

Postprzez Krystyna Janda Pn, 13.02.2012 23:28

Pani Ewo, sprawiła mi Pani tak wielką przyjemność tym listem. Serdecznie Panią Pozdrawiam. panią i pani mamę. Do zobaczenia. Radości życzę.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron