Kochana Aktorko!
Ogromnie dziękuję za sobotnią Wassę...Wam wszystkim. Boże jak ja Was lubię. Napięcie-w trakcie,ból głowy i noc z głowy-po. Piękny spektakl. Mroczny, obnażający, "chory". Pani kreacja magnetyczna, momentami się bałam. Ten ton, powolne wydobywanie z siebie słów poprzedzone niby groźnym spojrzeniem, a zarazem jakaś taka tajemnicza ta twarz. Taka widząca-nie widząca. MUZYKA! Budowała emocje i to wspomniane napięcie. Uwielbiam jak mnie spektakl tak totalnie pochłonie i wciągnie do środka...Bardzo żałuję,że nie mogłam dzisiaj pójść. Nawet jeżeli potem się przewracam z boku na bok całą noc. Chwała Wam wszystkim.
W piątek obejrzałam "Sponsoring". Rozłożyły mnie na łopatki "martwe liście", pierwszy dźwięk gitary dreszcz przeszył,po chwili pomyślałam -nie,no gdzie...ale to było TO. Pewnie za sprawką Pawła Mykietyna. Poruszający film...najmocniej Juliet Binoche, d o s k o n a ł a. Ona jest w tym filmie głównym ogniwem. Ona i jej życie, tak myślę. Najbardziej mnie wzięła (prawie na mokro) przedostatnia scena - kolacja z szefem męża...Chyba wszystko się kumuluje w tej scenie.
Uściski przesyłam
PePe