Skasowałam mój ostatni post. Co kogo może obchodzić mój smutek. Są większe problemy na świecie.
Ale dzisiaj poszłam na Shirley. Nie chciało mi się wyjść z domu. Taki czas. Zmusiłam się w końcu. Przecież lubię Shirley. Przecież tak rzadko ostatnio chodzę gdziekolwiek.
I co? I tego mi było trzeba!
Pani Krystyno, dziękuję, wyciągnęła mnie Pani z marazmu, śmiałam się pierwszy raz od dawna. Do tego ta podróż sentymentalna. Wchodzę.Ten nastrój, ta muzyka i od razu zobaczyłam nas tam, na proscenium przed przedstawieniem.
Teatr, niby iluzja, a często ma taki wpływ na nasze życie, odczucia. Niezawodny.
Teraz długo mnie nie będzie, ale jak wrócę, odbiję sobie tę nieobecność. Będę miała do zaliczenia co najmniej dwie premiery, nie mówiąc o powtórkach.
Do zobaczenia w obu Teatrach.
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia dla Pani i Pani Marysi.
Małgośka
P. S. Wygląda Pani pięknie. Radość, energia, życie, szczęście. To się udziela i nam, publiczności.
M.