Hellol. Od razu taki problem, ktory chodzi za mna od dawna. Piszac gleboka noca, jak powinnam sie witac? Dobra noc? Noc dobra? A teraz do rzeczy, czyli do tenisa. W tym roku pierwszy raz dosc intensywnie ogladalam Wimbledon, bo od cwiercfinalow. Transmisje na zywo wypadaly w godzinach przyzwoitych, miedzy 22 a 4. Stary obrzydzal turniej, szydzil z prestizu i Pomow, na poczatku, bo ostatecznie kompletnie stracil zainteresowanie Wimbledonem. Szkoda, bo lubie jego celne komentarze, wysoko oceniam zdolnosci parodystyczne (naprawde swietny w nasladowaniu akcentow), poza tym na finale z Na Li okazalo sie, ze nawet zna chinski. Najbardziej go chyba podkurzalo, ze czesto trudno bylo stwierdzic w Najwyzszej Loży Sędziowskiej, znaczy na kanapce, czy out, czy nie out. Musze przyznac, ze tez mi sie to nie podobalo. Po drugie, przerwy z powodu deszczu. Na poczatku podkurzaly, a na finalach juz tylko glupawka. Pa-da, pa-da, pa-da..., paaaaada! Chlopaki, skladajcie i suszcie kort!
No i calkiem obiektywnie
porownujac z AO, wszystko jakos inaczej – nie ta oprawa, nie ta atmosfera i nie ta pogoda. I to ‘inaczej’ jednak bardziej mi odpowiada. Moze jak na mnie po prostu za duzo tego prestizu, napuszenia, celebry i skostnienia. Ale biore tez pod uwage, ze australijscy kamerzysci zgodnie z odgornymi zaleceniami byc moze pokazuja w tv co innego, a angielscy, co innego.
Mecz Radwanska – Williams. Radosc przeogromna, ze rodaczka dopykala do finalu. Chcialam nawet napisac o tym do KJ, ze taka nadzwyczajna, wspaniala, fantastico wiadomosc, ale se pomyslalam: A jak odpisze: Ale nie wiem, o co chodzi?
Piotrek zwial do swego pokoju juz przy stanie 2:0. Bo spodziewal sie pogromu i nie chcial na to patrzec. Czlowieku malej wiary! A matka musi siedziec na kanapce i szarpac nerwy, nie ma zmiluj.
Mecz byl dobry i godny finalu. Z lekka tylko irytowaly mnie dropszoty Polki. Jak sama pozniej mowila – jej ‘bron”, tyle ze w starciu z Serena nie wypalila chyba ani razu, wiec moze po piatym trzeba bylo sobie dac spokoj. Amerykanka nie tylko je odbierala, ale i czesto obracala w punkt dla siebie, wiec moze nie na nia taka amunicja. No ale wiadomo, z Najwyzszej Lozy Sedziowskiej zawsze wszystko lepiej widac i oceniac, a i nerwowka mimo wszystko mniejsza.
Jeszcze raz ogromne brawa dla Agnieszki Radwanskiej za wole walki i emocje.
Bardzo, bardzo podoba mi sie w niej spokoj i opanowanie (machniecia rakieta czy stukanie nia w kostke/but po zlym zagraniu, miny rozczarowania/niezadowolenia/zrezygnowania itp. zupelnie sie nie licza). Nie widac bylo po niej tych strasznych nerwow, ktore na pewno ja zjadaly. Cicha, a skuteczna i waleczna zawodniczka. Bije z niej godnosc. I pieknie bedzie reprezentowala Kraj-Raj, niosac polska flage na olimpijskiej defiladzie. Taki polski Federer:
http://www.youtube.com/watch?v=T-4Uc_yNfsENo i radosc wielka, miod na serce, ze ten tenis tak sie wysforowal. Wiadomo: krolowa, znaczy krol sportu.
O Serenie Williams mam zdanie mozna powiedziec wrecz odwrotne. I nie raz sie nim tutaj dzielilam. W sumie to chyba nic mi sie w niej nie podoba, a juz na pewno jej gra i wystepy na korcie, okolo- i pomeczowe. Do szalu doprowadzaja mnie komentatorzy, ktorzy wynosza ja na tenisowy Olimp, jak niedawno cytowany w "Herald Sun" J. McEnroe, ktory nazywa Serene „the greatest female player that's ever played this game” i twierdzi, ze jest ona czescia „an elite, exclusive and an amazing club”, przywolujac m.in. takie nazwiska jak M. Seles i S. Graff. A mnie tenis w wykonaniu S. Williams zwyczajnie meczy i boli. Do tego zawodniczka znana jest z wielu calkiem niesportowych zachowan podczas turniejow, raz po raz wylazi z niej cos, czego juz nie bede nazywac po imieniu, wiec moze troche umiaru w tym wazeliniarstwie. Kurcze, czy naprawde chodzi tylko o tytuly, puchary i kase?
Mecz Federer – Murray. Jak chyba jasno wynika z pozostawionego tu podczas finalu przekazu, kibicowalam Szkotowi (postawa hopeful). Niechby ta sirota zamazana w koncu wygrala jakiegos szlema i przestala dzwigac na swoich barkach marzenia i nadzieje calego krolestwa. I myslalam (postawa realistic), ze tym razem ma szanse. Bo polfinal Federer – Djokovic byl bezbarwny i niemrawy. Po meczu Novak powiedzial, ze Roger gral przecudnie, ale moim zdaniem to Novak byl zupelnie nie w formie. I stad wlasnie moje nadzieje. No niestety, jak wiadomo, Andy znowu polegl i chlipal, a moje serce lkalo razem z nim. Federer zrobil sporo jak na niego dziwnych i niepowaznych bledow, ale poza tym gral jak opetany. Nie jest to moj najulubienszy tenisista i w sumie trudno byloby mi powiedziec dlaczego. Bo przeciez wszyscy kochaja Rogera F. Nigdy mu nawet nie kibicowalam, tak jakos wyszlo. Moze za bardzo przewidywalny.
Obiektywnie, jest to Olimp Olimpu, mysliciel, intelektualista tenisa (na jego drugim biegunie nurt fizolski), maestro, krol i bozon.
Pozdro i dobranoc.
(zdjecia z mojego AO 2012)