Nogi do odkręcenia...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Nogi do odkręcenia...

Postprzez Rinka Cz, 18.07.2013 13:00

Witam Pani Krysiu.

Niezmiernie się uśmiałam z Pani wpisu w dzienniku. Zwiedzając Rzym napisała Pani "chciałam odkręcić nogi i wyrzucić przez okno". Tym wpisem przypomniała mi Pani moją śp. mamę. Otóż czasami przeważnie wieczorami stwierdzałam raczej niż pytałam o zgodę "mamo, zaraz Cię umaluję". Mama nie protestowała, leżąc na wersalce i oglądając jakiś film. Siadałam koło mamy, i malowałam ją, znaczy twarz. I kiedyś już po pełnym makijażu stwierdziła "teraz to tylko głowę odkręcić, postawić na stole i iść spać, a rano przykręcić". Strasznie się uśmiałam z tego maminego stwierdzenia. Oczywiście potem twarz mamy dokładnie zmywałam. Oj tak to czasem bywało.

A co do śmiechu to oczywiście, że jest dobry i to obojętnie z czego. Kiedyś a była to zima, szłam wzdłuż Hotelu Wrocław na przystanek tramwajowy, a że było bardzo ślisko szłam powoli. Jak już byłam na górce, zobaczyłam niedaleko mężczyznę w kapeluszu i długim płaszczu. Niósł tort, bo tak był zapakowany, że na tort mi wyglądał. Szedł tak dostojnie i nagle się poślizgnął. Wyglądało to tak, że miał nogi w górze, głowę w dole a kapelusz i tort wylądowały gdzie indziej. Nigdy się nie śmiałam z takich upadków, bo przeważnie to śmiano się ze mnie. I znałam dobrze powiedzenie "nie śmiej się dziadku z czyjegoś upadku". Ale nie mogłam się powstrzymać, pierwszy raz śmiałam się do rozpuku i nie mogłam przestać. Ów Pan wstał, pozbierał się i również dostojnie odszedł, patrząc się na mnie z "pod byka". Do tej pory jak to wspomnę to nadal chce mi się śmiać.

A z deszczem w słońcu też mam wspomnienie związane z moją śp. mamą. Był lipiec, wracałyśmy od Cioci i Wujka, który był bratem bliźniakiem mojej mamy. Byłyśmy ubrane w letnie lekkie sukienki, jako, że ukrop był okropny. Nagle zaczął padać deszcz. Nie wiadomo skąd, bo chmur było jak na lekarstwo, a słońce ciągle grzało. Potem lunęło tak, że obie wyglądałyśmy jak te przysłowiowe "mokre kury". Spojrzałam na mamę a ta z uśmiechem zdjęła pantofle i podskakiwała jak szczygiełek na chodnikowych płytach, które od gorąca parowały. Ja również zdjęłam sandały i szłyśmy tak całą drogę do domu na bosaka. Ludzie mijający nas pukali się w czoło, ale i ja i mama z uśmiechem szłyśmy dalej. A po jakimś czasie na niebie zobaczyłyśmy tęczę. To było największe wynagrodzenie za nasze zmoczenie. Jak przestał padać deszcz momentalnie wyschłyśmy. Do tej pory pamiętam ten dzień. Uśmiech mojej mamy i tęczę.

Życzę spokojnego powrotu do domu. Dużo słońca życzę i pogody ducha również.
Basia
Avatar użytkownika
Rinka
 
Posty: 8
Dołączył(a): Śr, 03.08.2011 10:46
Lokalizacja: Wrocław

Re: Nogi do odkręcenia...

Postprzez Krystyna Janda Pt, 19.07.2013 04:21

Tak, ja też się śmieję za wszelką cenę. Serdeczności i śmiechu do rozpuku.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja