Droga Pani Krystyno,
bardzo poruszyl mnie Pani wpis o Panu Jerzym Stuhrze. Nazywam sie Patrycja Dubielecka i jestem adiunktem na Brown University w Providence, USA. Wyjechalam z Polski na staz podoktorski w 2005 roku. Tych ostatnich 9 lat to czas ciezkiej pracy, wyrzeczen i nieustajacej tesknoty za Ojczyzna. Z Kraju wyjechalam 2 lata po tym jak zdiagnozowano u mojej Mamy nowotwor zlosliwy. Leczenie zakonczylo sie sukcesem i Mama do niedawna byla zdowa. W lipcu 2013 roku urodzilam coreczke i Mama pomagala mi w tym nowym rozdziale zycia. Kilka dni temu dowiedzialysmy sie, ze Mama ma guza trzustki. I znow caly swiat runal. Z tej strony wszystko wyglada zupelnie inaczej. Kontakt z moja Mama podczas mojego pobytu na obczyznie, kazdy telefon, kazda rozmowa to nic, ktora laczy z domem. Mama mnie wychowala, tato odszedl jak mialam kilka lat. Jedziemy z moja coreczka do Polski w najblizszy poniedzialek. To beda bardzo smutne swieta. Chcialabym Pani sedcznie podziekowac za kazdy Pani wpis. Gdy je czytam, znow jestem na chwile w domu. Gratuluje serdecznie Pani wszystkich sukcesow i zycze duzo zdrowia i wszelkiej pomyslnosci dla Pani i calej Pani rodziny. Z calego serca. Patrycja z corka Hania i Mama Ewa.