Pani Krystyno,
Z prawie tygodniowym poślizgiem, bo dopiero powróciłam na rodziny łono, chciałam najserdeczniej podziękować Pani za poniedziałkowy wieczór. Rozkosznie było uczestniczyć w tej Państwa zabawie teatralnej, bo tak to z widowni wyglądało, że Państwo bawicie się świetnie, choć nie zapominam, że to przecież praca. Czy to było przypadkowe "ugotowanie" czy pan Jerzy regularnie zabawia Panią palpitacjami i "odejmowaniem" kończyn? Byłam zachwycona, że spektakl upływa w takiej "rodzinnej" niemal atmosferze, która nie trzyma się sceny, ale rozpływa ku widowni jak poranna mgiełka. Uradowała mnie świetna forma pana Stuhra, to, jak w ostatnich słowach trzymał publiczność "za pysk" (taka cisza w teatrze zawsze mnie obezwładnia), a najbardziej to, że w końcu, po wielu latach oczekiwania, mogłam zobaczyć na scenie Ignacego Gogolewskiego. Mój Boże, ten głos, chciałabym go mieć na własność, żeby mógł mi w każdej chwili poczytać jakąś piękną prozę, albo ulubione wiersze. Już chyba nie wyrosnę z tych dreszczy od jego brzmienia
No i już ostatni moment na najserdeczniejsze 32 życzenia, zdrowia, samoodnawiającej się energii, kochającej publiczności, życzliwych urzędników i manny z nieba na wymarzone spektakle i role.
Z serdecznymi pozdrowieniami - Alison