Kiedy nocy ciepłej aksamit
Nas pomału, pomału omami
I wytchnieniem nam przylgnie do warg
Widzą tylko fabryczne kominy
Jak się schodzą Dziwne Dziewczyny
I mniej pusty nocą robi się park
Każda taka dziewczyna
Coś tam w duchu przeklina
I na oko- za dużo pije
Pachnie wczorajszym tańcem
Kiedy, trochę na bańce,
Uwierzyła, że znowu żyje
Pogubiła wspomnienia
I wyrzuty sumienia
I kolczyki od matki
I nie dla niej mieszkanie
I cepelia na ścianie
I niedzielne obiadki
Czasem wszystko odmieni
Ktoś z Gałczyńskim w kieszeni
Bez zachodu i wielkiej roboty-
Takie smutne dziewczyny
Staro-młode dziewczyny
Błagają o czułość jak koty
Da mu dbać o jej zdrowie
Może coś mu opowie
Czego nigdy nikomu
I pożegna go wierszem
Kiedy w chwili najświętszej
Nie pozwoli się zabrać do domu
Serce zgubi w łajdaku
Który z burzą w plecaku
Idzie przeciw całemu światu
Nigdy jej nie przeprosi
I się każe wynosić
I nie kupi jej kwiatów
Ona z nim pójdzie raz w gości
Będzie pęcznieć z radości
Nie przeczuje dramatu i kolejnych ze stu
A gdy zostanie już -sama i mała
To nie będzie wcale płakała
Przecież oczy puchną też od snu
Potem nagle się opamięta
Wróci nocą do tego studenta
I on pomyśli o siódmym niebie
Ale zanim się schyli do barku
Ona będzie już z powrotem w parku
Żeby znów móc skądś wracać do siebie..