RAZ
dla moich namiętności
Kochankowie z ciemności..
idą sobie nocą.
Weszli za daleko,
poszli kłamstwa drogą
Więc biegną do przodu...
topiąc się w obłudzie
z rozkoszy spotkania...
nie szukając złudzeń.
Tak ciągle tylko biegną,
do bram tego piekła,
wciąż skracając akty
by dokończyć spektakl.
Gdzieś w cieniu pod niebem
siedzą Ich partnerzy...
skaleczeni słowami
w zdradzie utopieni.
Lecz to ich nie zatrzyma
łzy kapiące z nieba...
Zdradziłem, oplułem,
kochałem, zabiłem.
Kochankowie w ciemności
skończyli swoje dzieło...
kurtyna rozkoszy dopadła Ich błogo
a cieńki materiał osuwa się wolno
po ciele zdradzonego z karmiącego zdradą.
Nagle znów są razem, patrząc sobie w oczy.
On nic już nie mówi, już nie zauroczy...
Wstaną, pójdą wspólnie, zaparzą ciepłą kawe
i zjedzą śniadanie. ¦niadanie po zdradzie.