przez MarysiaB Śr, 25.05.2005 05:10
W 2002r. bylam w Polsce sama, bez rodziny. Mozliwosci bagazowe mialam b. ograniczone: walizka - 20 kg i torba podreczna - 6 kg. Bardzo mnie to martwilo, bo wiadomo, ze ksiazki i gazety troche waza. Poza tym zalecialam w kwietniu, a wracalam w lipcu, wiec stroje musialam miec na rozne kaprysy pogody. Mimo ze na koniec wyslalam droga morsko-ladowa paczke ponad 15 kg, to i tak moj bagaz wygladal imponujaco: walizka -35 kg, torba podreczna - 16 kg. Ale nic to, pojechalam z tym na lotnisko, jak zwykle na cos liczac. Lubie improwizowac. Juz na miejscu dopadla mnie pewna pani z Warszawy, ktora dowiedziala sie od swojej corki, a mojej kolezanki w Melbourne, o mojej podrozy-powrocie do Australii. Pomyslala, ze to swietna okazja, zeby podac swoim wnuczetom /w liczbie 4/ paczuszke z prezentami. "Oczywiscie, nie ma sprawy, wszystko zawioze i ucaluje wnuczeta." Tak, mam dobre serce. Paczuszka wazyla 4 kg, a pani zniknela. Taaak, mam bardzo dobre serce, a ludzie - fantazje. Kiedy podeszlam do pierwszego okienka, od razu sie okazalo, ze sie przeliczylam. Bo mila /kuuurcze, jaka zaklamana jestem!/ pani powiedziala, ze mnie z takim bagazem nie pusci. Podala jakas kwote za kazdy kg nadbagazu, ale to byla taka suma, ze nawet nie staralam sie zapamietac. Usilowalam ja przekonac, ze jestem dosyc chuda /53 -54 kg/, w zwiazku z czym ja+moj bagaz to moze byc mniej niz np. pan, 80 kg,+jego bagaz. Ale pani jakas taka niekumata byla. W dodatku perfidna, bo powiedziala, ze moge isc do nastepnego okienka, moze mnie tam odprawia. OK, poszlam, ciagnac za soba klamoty, a tam baaardzo mila pani oznajmila mi, ze ona by mnie puscila, bo rozumie odleglosc i te sprawy, ale ta z pierwszego okienka juz mnie wpisala do komp. I teraz jak ona mnie pusci, to bedzie musiala zaplacic za moj nadbagaz. Bylo pol godziny do odlotu, a ja miotalam sie po lotnisku. W koncu dotarlam na gore do jakiejs kierowniczki lotow, odlotow, przylotow, czy cos. Nawet nie pamietam dokladnie, co powiedzialam, chyba cos o stesknionej babci i wnuczetach, w zasadzie to na nia zrzucilam caly swoj nadbagaz - "Widzi pani, i z tym wszystkim mnie zostawila", a wyglad tez na pewno zrobil swoje, bo ten aniol zadzwonil na dol i mnie puscili. Na koniec tylko dowiedzialam sie, ze jak mnie wyczytaja w Wiedniu, to bede musiala sobie radzic sama. OK, OK, OK, tylko mnie wypusccie! Kiedy w Wiedniu dotarlam przed bramke dla odlatujacych do Australii, zaczelam wypatrywac polskiej twarzy. Bo od meza wczesniej sie dowiedzialam, ze tym samym samolotem bedzie lecial brat naszej innej znajomej z Melbourne, konkretnie - na wakacje. Oczywiscie, w zyciu nie widzialam go na oczy, ale wsrod tylu ludzi - rozpoznalam za pierwszym razem. "Czy pan M.? Bo ja mam spory nadbagaz, jakby mnie wyczytali, to lecimy razem, co? A pan, tak w ogole, to ile ma kg? Okolo 15?! Ojej, jak milo! Dzieki!" Nie wyczytali mnie. Ale milo bylo do konca, bo potem mielismy jeszcze miedzyladowanie w Malezji, to znowu sobie pogadalismy. Tak, swiat jest pelen mlodych kulturalnych i zdyscyplinowanych ludzi. Na lotnisku czekal maz z bukietem roz i pozdrowieniem: "Nic mi nie opowiadaj, dzwonilem do ciotki, wiem wszystko. Bywasz zenujaca." Kuuurcze, niech on skonczy z tym 'bywasz', dzieki mnie moze sie otrzec o jakies szalenstwo w zyciu. Bo on tez jest zdyscyplinowany i z takim bagazem nie pozwolilby mi nawet wsiasc do samochodu na lotnisko.
Do czego zmierzam? Otoz tatus tych wnuczat leci za kilka dni do Polski. Musze go wykorzystac. Maz cwiczy u niego w garazu, to juz przygotowuje liste swoich cd. Zwracam sie do Panstwa z prosba o podanie 2 - 3 tytulow ksiazek, najlepiej nowosci, ktore warto przeczytac. Jak mialam tv Polonia, to wiedzialam, co w trawie piszczy, chociazby z 'Kawy czy herbaty'. Ze wzgledu na ograniczone mozliwosci szkoda mi czasu na czytadla, chodzi mi o ksiazki 'z trescia' /lubie biografie i autobiografie/. I jaka plyta Kj jest w tej chwili dostepna w sklepach? Wiem, ze jest internet, ale ja zawsze lubilam miec swoje, oryginalne cd /spoooro sie nazbieralo/. Ksiazki, zreszta tez, a nie pozyczone, tym bardziej, ze zdarza mi sie w nich pisac. Kiedy studiowalam, ksiazki byly tanie i czasami tez sie je zdobywalo, szczegolnie albumy, wydania specjalne, rocznicowe itp. Tesciowa miala znajoma pania w ksiegarni, to wiem. Dziekuje za pomoc.
Ostatnio edytowano Śr, 25.05.2005 05:16 przez
MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz