przez MarysiaB N, 17.07.2005 16:46
Czesc, to ja. Wiecie, co? Tez ostatnio myslalam o wolnosci /'tez', bo czasami Sciana cos na ten temat przebakuje/. Konkretnie o wolnosci od dzialu ogolnego. Znowu jakies zniechecenia, zrezygnowania sie pojawily, nie majace nic wspolnego z jakakolwiek 'radocha'. Moze dlatego, ze pada i wieje? No, wlasnie, Trzynastko. 'Cudne lato trwa'... NIE WSZEDZIE, kochana, nie wszedzie. Ja np. mam niecudna zime. Z tego wszystkiego nawet 'sprytna' mysl S.J. Leca zaswitala mi w glowie: 'Niejeden bumerang nie wraca. Wybiera wolnosc.' I tak sobie leciaaalam, szybowaaalam, upajalam sie lotem, a potem myk, nawrot i jestem w HP. Tu sa dziewczyny, z ktorymi rozmowa zawsze sprawia mi przyjemnosc, wiersze, piosenki, obrazy /nie ma M.C. i Marii to troche bryndza, nie wspominajac o ograniczeniach, ale B. Schulz - piekny/, cudne zdjecia Trzynastki - gdzie mi bedzie lepiej? Ja mam nawet taka zlota mysl J.W Goethego na te okolicznosc: 'Nalezy kazdego dnia posluchac krotkiej piesni, przeczytac dobry wiersz, zobaczyc wspanialy obraz i jesli byloby to mozliwe - wypowiedziec kilka rozsadnych slow.' Niestety, jak wiecie, robie skoki na boki. Cos mnie nosi. Ciagle wszystkiego mi sie chce. Tylko jeszcze nie wiem, czy sa to ostatnie podrygi, czy dopiero przygrywka do czegos wiekszego /tu, majac w pamieci zaslyszane gdzies kiedys slowa M. Kondrata, ze 'starosc musi sie wyszalec', zwyczajnie sie boje./ Bo wolnosc to dla mnie rowniez wiernosc sobie, stad CZASAMI zycie na maksa, no na pol maksa, na jakies 100%. Jest taka zasada jakiegos fizyka, chyba, /Sturgeon?/: 90% czegokolwiek nie nadaje sie do uzytku /dygresja - kiedys mnie wykoncza: z fizyki bylam glabem kapuscianym, tzw. cymbal skonczony, a mialam zaciecie do rozwiazywania zadan matematycznych. Matematyka - krolowa nauk. Kto to powiedzial?/ Pewnie dlatego tak lubie film 'Thelma & Louise'. Chociaz loty /znowu!/ samochodem to nie dla mnie. Troche z ta wolnoscia przesadzily. Poszly kobitki na maksa. Ja to bym tak zrobila: sciagnelabym JAKOS te wszystkie policyjne samochody na skraj kanionu, potem myk! na bok, one /te samochody z zawartoscia/ 'po grani, po grani', 'w dol na zlamanie karku', a ja hooop! na Hawaje pod palme do Trzynastki. I to jest, uwazam, zakonczenie git. I piszcie do mnie na Berdyczow do koali!
Do teremi - beda didaskalia. Droga teremi! Dziekuje za poparcie! /mrugam szelmowsko lewym oczkiem/ Przepraszam, ze tu takie przedszkole odstawiam. /smieje sie DOBRODUSZNIE, z lekkim westchnieciem na koncu/. Wojciecha Manna uwielbiam. Pamietam go przede wszystkim z radia, z Trojki. Wieki temu np. w programie z A. Resich-Modlinska. Kiedy byla tv Polonia, rodzinnie ogladalismy 'Szanse na sukces': mnie bawily zagajenia WM, a dzieci - cala reszta. Teraz czasami czytam jego felietony /w 'Elle'?/. Aaa, i kiedys moj maz spotkal przypadkowo pana WM na ulicy w Warszawie. Wywiazal sie nawet dialog. Moj maz: 'Dzien dobry, panie Wojtku.' WM: 'A dzien dobry, panu.'
Ty, Sciana, nadal rozdawaj swoje odznaki, punkty i tytuly /ale wymyslilas!/, a ja czasami slodycze, bo lubie i zeby utrzymac wyrownany poziom slodkosci w HP. Nie nalezy jednak przesadzac, bo PODOBNO ida w biodra /ale wyskoczylas, mala!/. Dzis czekoladka dla Malgosi Sz, chociaz woli suchary, ale jak przeczytalam: 'wreszcie troche o mnie!', to jakies tesknoty wyczulam. Malgosia Sz - dziewczyna z klasa, do ktorej pasuja tulipany i jazz.
A dla wszystkich wisnia z japonskiego ogrodu w melbournenskim zoo. Niech Wam sie przysni.
Ps. Zajrzalam do archiwum radia SBS /moj codzienny godzinny kontakt z polskoscia/ i sciagnelam wywiad z Marcelem Weylandem, ktory przetlumaczyl 'Pana Tadeusza'. Bardzo ciekawy. Nastepnym razem opowiem. A dzisiaj juz spadam, bo pozno. Bede snila o wisni.