Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

/

Postprzez zla_kobieta1 Wt, 14.02.2006 17:26

Skoro tak pieknie Walentynkowo popisalyscie - i ja sie dolacze.

Wam wszystkim.



"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością."

Prośba o wyspy szczęśliwe

Konstanty Ildefons Gałczyński

PS
Dlugo szukalam wiersza, pasujacego do "fotela" 13-stki.
Ostatnio edytowano Wt, 14.02.2006 18:37 przez zla_kobieta1, łącznie edytowano 1 raz
zla_kobieta1
 
Posty: 920
Dołączył(a): Pt, 07.10.2005 17:25
Lokalizacja: Ksi

Postprzez M.C. Wt, 14.02.2006 18:02

Dzien, no nie da sie ukryc walentynkowy, dobry HP.

Ostatnich pare nocy spedzilam przygotowujac walentynki do szkoly dla moich dzieci. Dzieci tez odrobine pomagaly... zeby nie bylo.... Wcale sie nie zale U-WIE-LBIAM bawic sie w walentynkowa fairy. W tym roku robilismy wisiorki z imionami i bransoletki. Oczywiscie ze sie chwale, phi. Aaaa, wczoraj jeszcze bylam na party walentynkowej w przedszkolu, tam to dopiero bylo super!!!

Teremi, osobisty wiersz dziwnie do mnie pasuje, jak nic pan Czeslaw pisal o mnie, hihi. Dziekuje pieknie. Wszystkim dziekuje za walentynkowe zyczenia, kwiaty, piosenki. Chociaz ja raczej tez nie obchodze, ale te czekoladki od Kangurzycy dosyc mnie natchnely.... Mam tutaj taka podobna cukiernie oprocz domowej roboty czekoladek sa tam rowniez domowej roboty ciasta i ten zapach kawy....Dla mnie zdecydowanie late, decaf, rozmarzyalm sie....Trzynastko wiem, ze nawet Ty dalabys sie na niejedno tam skusic...

Jutro wyjezdzamy w goru Sierra, ma byc zamiec....Hmmm powiem Wam tylko, ze nigdy nie prowadzilam samochodu w sniegu, dobre, co?

Kangurzyco dzieki za opwiesc o wiszacej skale i zdjecia....

Mam dla Was piosenke, doswiadczylam kilku problemow z jej wklejeniem.... Pojawily sie bowiem jakies dziwne znaki (HTML, czy cos), Misiek pewnie wiedzialby jak je usunac jednym machnieciem klawiatury, ale ja nie Misiek, musialam zasuwac na piechote...Mam nadziej ze docenicie moj wysilek, oczywiscie ze moglam podac STRE-SZCZE-NIE, phi!

two, three, four (no i zaczynamy...)
(woo-hoo, woo-hoo)(tak jest wszystko sie zgadza, 4Xwoo-hoo, przyzwyczailam sie juz do czworek...oczywisty plagiat, ale nic mnie to nie obchodzi, phi, Izanno i prosze mi tu nie skarzyc!!!)
(woo-hoo,woo-hoo)(no i kon ma cztery nogi a to w tej piosence b. wazne, kon znaczy sie)
well my heart knows me better than i know myself (to sie jeszcze okaze, phi)
so i'm gonna let it do all the talking. (a to mi nawet odpowiada, hihi, moze nawet spiewac)
(woo-hoo,woo-hoo) (sowa jedna, nie serce, phi)
came across a place in the middle of nowhere (U-WIEL-BIAM takie miejsca!!!)
with a big black horse and a cherry tree. (woo-hoo!!!)
(woo-hoo,woo-hoo) (ooo-ooo....ta piosenke TRZEBA slyszec)
fell in fear, upon my back (czili serce w piersi mocno zabilo...)
i said don't look back, just keep on walking. (fine, fine, wprawe sie ma, phi)
(woo-hoo,woo-hoo) (walk, walk, walk, lewa, lewa, lewa...)
when the big black horse that looked this way,(i jak on patrzyl...dzizyz)
said hey lady, will you marry me? (kon przemowil i to od razu z sensem!)
(woo-hoo,woo-hoo) (woo- wooo- woooo, gidyja!!!)
but i said no, no, no,no-no-no (oto moj U-LU-BIO-NY wers!!!)
i said no, no, you're not the one for me (i drugi)
no, no, no,no-no-no (i trzeci)
i said no, no, you're not the one for me (i czwarty!)
(ooooo,woo-hoo) (ooooo-hooo)
and my heart had problem, in the early hours, (jeden problem? hi hi, i jest sie czym chwalic?)
so it stopped it dead for a beat or two. (czary mary takie, Kopernik tez byla kobieta, phi)
(woo-hoo,woo-hoo) (oooo-oooo-oooo)
but i cut some cord, and i shouldn't have done that, (oczywiscie ze should, phi, ze sznurka mozna lejce zrobic, konia okielzac!!!)
and it won't forgive me after all these years (oczywiscie ze forgive, szczesliwe konie czasu nie licza, acha!)
(woo-hoo,woo-hoo)(woo-hoo, woo-hoo-hoo, zmeczyla sie juz kobyla)
so i sent her to a place in the middle of nowhere (odludne miejsce, tajemnicze...moze nawet jakis ksiezyc poswieci...)
with a big black horse and a cherry tree. (ale nie bezludne!!!! i jakie tam beda sny pod ta wisnia, kolo tego konia, pod tym ksiezycem!!!)
(woo-hoo,woo-hoo) (howdy cowboy!!! czili TEXAS, hi hi)
now it won't come back , cause it's oh so happy (z mlodej piersi sie wyrwalo...)
and now i've got a hole for the world to see (....a hole in my life, jakbym slyszala pana Stinga)
(woo-hoo,woo-hoo) (...shadow in my heart....)
but it said no, no, no,no-no-no (i znowu mamy NO, wystarczy wstawic literke D i bedzie...)
i said no, no, you're not the one for me ( "no" mowie(my) zdecydowanie TAK!!!)
no, no, no,no-no-no (bo "TAK" to pachnie i NUDA, hi hi)
said no, no, you're not the one for me (pewnosc prawie oczywista)
(ooooo,woo-hoo) (noooo-noooo-noooo))
(oooo, oooo , ooooo) (nooooo-nooooo-nooooo)(koni co potrafi spiewac, acha!)
said no,no, no,no, no, no, no (oooooooo, zmienil zdanie!!!!)
you're not the one for me (i co tu z takim koniem poczac?)
said no, no, no,no, no, no, no (uwierzyl w moc slowa NO)
you're not the one for me (prosze, co za NO-torycznosc!....)
big black horse and a cherry tree (no wlasnie...)
i can't quite get there cause they've all forsken me (bo TAM zostala po nich sina dal, czili MGLA, o i pieknie jest)
big black horse and a cherry tree (czarny kon z czeresnia w siodle, i...poszlil!!!!)
i can't quite get there cause they've all forsken me (UN-FOR-GIV-ABLE!!!!...tak to wlasnie jest z konskim snem....jedyny slad to ta piosenka....)

KT Tunstall (nowe odkrycie mojego P., przyznam sie ze ja polubilam i ja)
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Małgosia Sz Wt, 14.02.2006 18:48

Zdążę jeszcze z [tekstem] do (tekstu) przed koncertem AMJ dzisiaj wieczorem.

two, three, four (no i zaczynamy...) [NARESZCIE!]
(woo-hoo,woo-hoo)(tak jest wszystko sie zgadza, 4Xwoo-hoo, przyzwyczailam sie juz do czworek...oczywisty plagiat, ale nic mnie to nie obchodzi, phi, Izanno i prosze mi tu nie skarzyc!!!) [zaraz tam plagiat, to nie jest takie oczywiste - luzik]
(woo-hoo,woo-hoo)(no i kon ma cztery nogi a to w tej piosence b. wazne, kon znaczy sie) [Emciu nie uprzedzaj faktów, bo saspensu nie będzie]
well my heart knows me better than i know myself (to sie jeszcze okaze, phi) [MY heart knows U better than U know, ale walnęłam, co?]
so i'm gonna let it do all the talking. (a to mi nawet odpowiada, hihi, moze nawet spiewac) [serce? uwaga wątek sercowy coraz częściej pojawia się w HP, mam nadzieję, że ten tekst uda mi się wkleić, bo inaczej będzie tylko streszczenie ku rozpaczy wielbicielek mojego talentu – dobre co?]
(woo-hoo,woo-hoo) (sowa jedna, nie serce, phi) [sowie serce?]
came across a place in the middle of nowhere (U-WIEL-BIAM takie miejsca!!!) [wiem, moje serce mi to już powiedziało]
with a big black horse and a cherry tree. (woo-hoo!!!) [cherry to wiśnia czy czereśnia? – ponoć w angielskim tylko cherry mają phi]
(woo-hoo,woo-hoo) (ooo-ooo....ta piosenke TRZEBA slyszec) [PRAWDA OCZYWISTA]
fell in fear, upon my back (czili serce w piersi mocno zabilo...) [uda się wkleić czy nie?]
i said don't look back, just keep on walking. (fine, fine, wprawe sie ma, phi) [inaczej może się skończyć słupkiem soli]
(woo-hoo,woo-hoo) (walk, walk, walk, lewa, lewa, lewa...) [emciu, nowy Generał się szykuje w HP?]
when the big black horse that looked this way,(i jak on patrzyl...dzizyz) [czy ten fragment jest już nieprzyzwoity?]
said hey lady, will you marry me? (kon przemowil i to od razu z sensem!) [wali prosto z mostu, nie ma co]
(woo-hoo,woo-hoo) (woo- wooo- woooo, gidyja!!!) [teraz saspens jest ... co odpowie?]
but i said no, no, no,no-no-no (oto moj U-LU-BIO-NY wers!!!) [oj okrutna!]
i said no, no, you're not the one for me (i drugi) [oj wybredna!]
no, no, no,no-no-no (i trzeci) [oj kapryśna!]
i said no, no, you're not the one for me (i czwarty!) [czwarty też nie?… może się jeszcze zastanów]
(ooooo,woo-hoo) (ooooo-hooo) [dziwny dźwięk tutaj wstawcie sobie]
and my heart had problem, in the early hours, (jeden problem? hi hi, i jest sie czym chwalic?) [taaaa... DNO]
so it stopped it dead for a beat or two. (czary mary takie, Kopernik tez byla kobieta, phi) [wszystko się może zdarzyć kurcze]
(woo-hoo,woo-hoo) (oooo-oooo-oooo) [odgłos jak wyżej]
but i cut some cord, and i shouldn't have done that, (oczywiscie ze should, phi, ze sznurka mozna lejce zrobic, konia okielzac!!!) [ma się ambicje!]
and it won't forgive me after all these years (oczywiscie ze forgive, szczesliwe konie czasu nie licza, acha!) [no i problem forgive czy nie forgive się nam rozwiązał!]
(woo-hoo,woo-hoo)(woo-hoo, woo-hoo-hoo, zmeczyla sie juz kobyla) [ale rymuje ładnie]
so i sent her to a place in the middle of nowhere (odludne miejsce, tajemnicze...moze nawet jakis ksiezyc poswieci...) [Nad wiszącą skałą? A czemu nie?]
with a big black horse and a cherry tree. (ale nie bezludne!!!! i jakie tam beda sny pod ta wisnia, kolo tego konia, pod tym ksiezycem!!!) [a kto tu mówi o spaniu Emciu?]
(woo-hoo,woo-hoo) (howdy cowboy!!! czili TEXAS, hi hi) [cowboy i country na fali teraz jak nic]
now it won't come back , cause it's oh so happy (z mlodej piersi sie wyrwalo...) [ale gdzie? może kierunek ocean?]
and now i've got a hole for the world to see (....a hole in my life, jakbym slyszala pana Stinga) [e tam szuka(sz) dziury w całym!]
(woo-hoo,woo-hoo) (...shadow in my heart....) [cie(r)ń w sercu? Niedobrze!]
but it said no, no, no,no-no-no (i znowu mamy NO, wystarczy wstawic literke D i bedzie...) [za trudne to jest]
i said no, no, you're not the one for me ( "no" mowie(my) zdecydowanie TAK!!!) [oj zależy od propozycji]
no, no, no,no-no-no (bo "TAK" to pachnie i NUDA, hi hi) [jak pachnie nuda?]
said no, no, you're not the one for me (pewnosc prawie oczywista) [nic nie jest pewne]
(ooooo,woo-hoo) (noooo-noooo-noooo)) [uparta no!]
(oooo, oooo , ooooo) (nooooo-nooooo-nooooo)(koni co potrafi spiewac, acha!) [zagadka?]
said no,no, no,no, no, no, no (oooooooo, zmienil zdanie!!!!) [tylko inne zwierzę zdania nie zmienia]
you're not the one for me (i co tu z takim koniem poczac?) [nauczyć się z nim żyć, nie ma wyjścia]
said no, no, no,no, no, no, no (uwierzyl w moc slowa NO) [masz siłę przekonywania, nie ma co! nawet z koniem sobie poradziłaś!]
you're not the one for me (prosze, co za NO-torycznosc!....) [ale mi NO-wina phi]
big black horse and a cherry tree (no wlasnie...) [kurcze scena jak z filmu Davida Lyncha]
i can't quite get there cause they've all forsken me (bo TAM zostala po nich sina dal, czili MGLA, o i pieknie jest) [poszukiwanie piękna – 10 w skali do 10]
big black horse and a cherry tree (czarny kon z czeresnia w siodle, i...poszlil!!!!) [w cholerę!]
i can't quite get there cause they've all forsken me (UN-FOR-GIV-ABLE!!!!...tak to wlasnie jest z konskim snem....jedyny slad to ta piosenka....) [no, to dopiero zakończenie, tego się nikt (NO-1) nie spodziewał!]

MarysiuB - Piknik.. to jeden z moich ulubionych filmów. Obejrzany po raz pierwszy w kinie Iluzjon. Ale o tym już było.

Emciu - byłam kiedyś w górach samochodem na letnich oponach. Padało strasznie. Drzeba było kupić łańcuchy. Naucz się zakładać to cholerstwo może!

U&U
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez GrejSowa Śr, 15.02.2006 00:52

No, dobra, już po północy, a zatem i po Walentynkach, ufff, czas na podsumowanie...

Rano za cholerę nie mogłam się zwlec z łóżka...ale jakoś tam doczłapałam się do kompa i go włączyłam. Najpierw udałam się na pocztę, żeby sprawdzić kto nie może beze mnie żyć i czy warto w ogóle iść na spotkanie dnia, czy może lepiej od razu popaść w deprechę...okazało się, że nie mogą, głównie ci od tenisa...;-))) Kurna, jest jak jest, ale na nich zawsze można liczyć!!! Ale nie ma co narzekać, no nie? Nigdy nie jest tak, by nie mogło jeszcze gorzej być... Niektórzy może i tego nawet nie dostali z powodu braku kabla na przykład...Ale jak tak pogrzebałam dokładniej w tym gołębniku, to nawet, nawet...jak na ten wiek...Oporządziłam więc gołąbki, potem siebie i poszłam na robotę. Na ulicy korciło mnie, żeby podejrzeć, jak to płeć męska szykuje się do wyznań...ale padał śnieg, kaptur na oczach, zero widoczności...Wsiadłam do autobusu, po drodze odkryłam, że do właściwego, co za radość...potem się w nim trochę kimnęłam, bo nudno było, a jak się zrobiło ciekawie, to musiałam wysiadać...Tak to w życiu jest...Roboty było co nie miara, na szczęście szef miał mnóstwo spraw "na mieście", a ja święty spokój. To znaczy tak myślałam, nie wiedząc jeszcze, że się mylę, i to bardzo.
Pracuję z dziewczyną niewiele starszą od mojego Miśka. Z założenia - moja asystentka, w praktyce to różnie...Dzisiaj na przykład cały dzień wysyłała i odbierała mejle, telefony, smsy oraz siedziała na gg...Wiem, ile dla młodego człowieka znaczą Walentynki (no, przecież Misiek...), więc ani nie pisnęłam nawet, jeszcze zapytałam, czy może przynieść jej herbatę, bo widzę, że zajęta ;-))) Nie przynieść, ale być cicho...Dobra...Więc być chicho i pracować jak ta polska mrówka, nie gorsza od azjatyckiej...chyba...
Jak na złość dzień był zwariowany, wszystko dzwoniło, wchodzili i wychodzili ludzie, zamęt że hej!! Ale co tam, Walentynki, nie wypada się wkurzać...Więc pracuję aż się dymi, obok mnie M. z wypiekami na twarzy, gada do siebie, śmieje się, to płacze...zwariować można...Ale wytrzymuję...W końcu prosi mnie, żebym gdzieś zadzwoniła i udziela instrukcji: jak odbierze, to zapamiętaj kto, co mówi i odłóż słuchawkę...Pod inny z kolei numer: jak odbierze, to powiedz to, to i to...Więc daję się w to wciągnąć, bo nie na darmo mam ksywkę Matka Teresa z Ochoty...ale jednocześnie pracuję...Po chwili wszystko już mi się pierniczy...tam, gdzie mam milczeć, robię się rozmowna, tam gdzie mam coś powiedzieć - rzucam słuchawką. M. szaleje, macha rękami, rusza ustami, daje znaki...obłęd...W końcu i ja mam wypieki, zaczynam do siebie coś mamrotać, chce mi się płakać i czuję, że już ledwo żyję...Przypomina mi się, że jeszcze nie miałam przerwy na obiad, więc uciekam do kuchni...Zostawiłam bajzel jak jasna cholera, z którym jutro będę musiała się przepychać cały dzień...No, nic...Eh, ci młodzi...W końcu ubrałam się i wyszłam...przy wyjściu zaczepili mnie "koledzy z warstatu", czili z naszego działu produkcji (czy muszę dodawać, że wszyscy się we mnie kochają...? chyba to oczywiste, no nie?), którzy sobie przypomnieli nagle o święcie...i dawaj mnie ciągnąć na stronę w celu upojnym...Ja na to, że kiedy indziej, to BARDZO chętnie, tylko że teraz lecę na zajęcia i nie mogę nieść kaganka oświaty po pijaku...a w ogóle to mi zaraz ucieknie autobus...Dowiedziałam się natychmiast, że z podwiezieniem "Pani Małgorzatki" do przystanku nie będzie żadnego problemu...;-))) Ledwo się wyrwałam...W szkole nuda, ponad połowa młodzieży na Walentynkowych szaleństwach...Wracając spałam w metrze...potem w autobusie...Na koniec kupiłam piwo i się wstawiłam, czego i Wam życzę. Koniec filmu o Walentynkach.

Ciao amore mio, czy jakoś tak...A co tam u Was...? Bo ja idę spać. Ajlawiu....

P.S. Aha, żeby nie było...mój że tak powiem kolega zaprosił mnie do knajpy na wódkę...Pójść, czy się obrazić...?
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez teremi Śr, 15.02.2006 09:49

witam "po" świątecznie (?) - dzięki wszystkim za miłe słowa i wiersze i nie tylko...

dziękuję Grejs za podsumowanie i szczegółową walentynkową analizę młodzieży - ubawiłam się i jak się domyślasz poprawiłaś mi humor - nie wiem jeszcze do której godziny, ale chyba jednak ubiorą się i wyjdę z domu... niestety nie w celach rozrywkowych.

M.C. - jestem przekonana, że będziecie bawić się świetnie - własnie odnalazłam kupione przed kilku laty nowe śniegowce. Przez okres snieżny zapomniałam, że je mam a teraz przypadkiem - niestety żadnym gołębiem już do Ciebie nie dotrą - tak więc w tych górach musisz radzić sobie sama. Fajne te Twoje rodzinno-przyrodnicze doświadczenia. Niestety jakoś mam bardzo negatywny stosunek do takich stworków jak płazy i gady (do kilku innych też) - no kot, tygrys, pies czy słoń to tak, ale one są duże i je dobrze widzę.

Zła_Kobieto - uprzejmie proszę o adres (wraz z biletami) tych "szczęsliwych wysp" - oj jak ja tam chcę być

Kangurzyco - film ten zawsze mnie fascynował, to musi być niesamowite miejsce i dziękuję za zdjęcia. Kiedyś w czymś czytałam historię tego wydarzenia i późniejsze konsekwencje. Przyznaję, że jest to bardzo zagadkowa historia.

wszystkich oczywiście wciąż zimowo pozdrawiam, ale żeby ten nastrój wczorajszego dnia chwilę jeszcze trwał - piosenka z repertuaru Jaremy Stępowskiego - byc może nawet była już tu, ale co tam. Jest to też dowód na to, że nie każdy Walenty jest święty a ten z piosenki nawet z lekka frywolny.

"Pan Walenty"

Pan Walenty człek z fasonem
I wąsikiem podkręconem
Ledwie świtać dzień zaczyna
On już siada do pianina
I gra i gra tak hejże, hejże ha
Cały dom obudził
Bądź pan cicho krzyczą ludzie
A Walenty jak zaklęty
Nic nie słyszy uśmiechnięty
I gra i gra tak hejże, hejże ha.

Aż wytrzymać z nim nie sposób
Więc się sąsiad wziął na sposób
Jak Walenty do pianina
To on w bęben grać zaczyna
I gra i gra, tak hejże, hejże ha
Ktoś zamieszkał wyżej troszkę
Kupił w PDT harmoszkę
Jak Walenty grać zaczyna
On harmoszkę ino, ino
I gra i gra, tak hejże, hejże ha
Koty, szczury, myszy białe
Od tej gry pouciekały
Ani diabeł, ani święty
Nie pomoże gdy Walenty
I gra i gra tak hejże, hejże ha.

Aż dozorca stary Maciej rzecze
Szkoda nerwów tracic
Zrobić, że mu pójdzie w pięty
A tymczasem Pan walenty
I gra i gra tak hejże, hejże ha
W końcu znalazł Maciej sposób
Poszedł, a z nim kilka osób
I Agnieszkę tak pospołu proszą
Poradź bo ten z dołu
I gra i gra tak hejże, hejże ha
Szybko zeszła doń Agnieszka
Ta co to najwyżej mieszka
Rzecze pieknie, proszę pana
Czemu pan tak wstaje z rana
I gra i gra tak hejże, hejże ha

Od tej pory wszyscy spali
Starzy, młodzi nawet mali
Bo Agnieszka co dzień schodzi
Ponoć abu mu przeszkodzić
grać i grać tak hejże, hejże ha.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Trzynastka Cz, 16.02.2006 04:17

Nie spij, HP!
Bedzie troche slow, wiecej relacji w obrazkach.
Szpaki kloca sie o miejsca w przygotowanych im apartamentach, trzeba bedzie dobudowac nowe. Tym samym obwieszczam, idzie wiosna. Czuje ja w powietrzu, czuje, ze budze sie do zycia i to oznaczac bedzie energie nie „ustawowo przyjeta”, ale tryskajaca. Obudzenie z zimowego snu, super!
Moj Valentine przyniosl mi piekny „tomik poezji” czyli "Przewodnik po winach swiata" (jak on mnie dobrze zna).
Pisac o winach i ich nutach smakowych tak, jak producenci perfum o nutach zapachowych. Majstersztyk, ile w tym serca.
Posluchajcie:
„W warstwie aromatycznej atrakcyjnego, kraglego, sprezystego w konsystencji Zinfandel rocznik 1995 wonie podmoklego lasu rywalizuja z rozbuchana nuta jagod. Suknia jest umarkowanie ciemnorubinowa. To trunek wyraziscie uformowany, srednio lub dobrze zbudowany, ktory bedzie u szczytu swych mozliwosci przez najblizsze dwa, trzy lata... W rezultacie dostalismy kragly, uwodzicielski, zmyslowy w konsystencji i cielisty Zinfandel o szczodrym ladunku tresci wisni i malin w rejestrze owocowym, sredniej lub mocnej budowie oraz przydymionej, sutej, idacej do glowy koncowce...”
Oj, Parker, piszesz o tych winach, jak o ponetnej kochance:)
Ze sciaga jutro jade do skladu win, musimy teraz sprawdzic, jak ta poezja ma sie do zmyslowych wrazen na jezyku. Zycia mi nie starczy na zapoznanie sie z tymi cudenkami. Jak sie rozpije, Apollo szpakowaty sprowokowal nalog dostarczeniem ponetnej literatury.

A skoro jeszcze o milosci mowa, to dawalam wczoraj historie dla duszy pod tytulem: „Milosc, ktora trwa”. Motto bylo nastepujace:
„Aby zdobyc serce kobiety, mezczyzna musi najpierw uzyc swego wlasnego”.
Panowie, slyszycie, NAJPIERW UZYC WLASNEGO!

Jade za dwa tygodnie na fajna konferencje. Dni przeznaczone na nauke i wyklady, wieczory na zabawe w nastepujacych stylach, ktore wymagaja przygotowania przez nas odpowiednich strojow:
Pierwszy wieczor- lata 30-te, lata40-te
Drugi- Broadway musical ( bedzie red carpet i paparazzi)
Trzeci-brazylijski karnawal
Pierwszy wieczor jestem zbuntowana feministka, spodnie oczywiscie, szeeeerokie na dole, do tego biala, meska bluzka i niedbale zwiazany krawat. Na te bluzke idzie gorset na ramiaczkach (wiem, ze to sobie trudno wyobrazic, ale wyglada cudnie prowokujaco, w stylu tamtych lat), a dzis z trudem zdobylam fifke w sklepie z cygarami i niedbale bede trzymac papierosa na dlugiej, czarnej, ozdobnej fifce ( musze sie nauczyc tego trzymania z odpowiednim gestem). Jednym slowem zbuntowane babisko, takiej mnie jeszcze nie znaja. Ile sie tej durnej fifki uszukalam, a to taki wazny rekwizyt. Po ogien mam isc do dystyngowanego CEO firmy (David padnie z wrazenia, firma mowiaca o zdrowiu i baba z papierochem w zebach).
Jesli jeszcze macie jakies propozycje, czekam niecierpliwe, tu przeciez na forum specjalistow roznej masci pelno. Moze znacie namiary na odpowiednie strony internetowe o strojach z tamtej epoki (please)?
Broadway to nie problem, kazda polska kobieta wychodzaca wieczorem ma klasyke w jednym paluszku, gorzej ze swojskimi Amerykankami.
Brazylijski karnawal wymaga cwiczenia bioder, no cwicze, cwicze, bo Latynosi kreca nimi cala noc bez zadnych oznak zmeczenia.
Ciesze sie na ten wyjazd, niektorych cudnych ludzi nie widzialam dwa lata.
Teraz juz fotki i zmykam, trzymajcie sie cieplutko, wiosna, wiosna idzie.......13
Ostatnio edytowano Cz, 16.02.2006 04:48 przez Trzynastka, łącznie edytowano 2 razy
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Trzynastka Cz, 16.02.2006 04:26

MarysiuB, te moje spacery to odpowiedniki Twojego bledzika, bledzik w plenerze.
Nic dziwnego, skoro obydwie mieszkalysmy w takich spokojnych okolicach, pelnych dzikiej przyrody. Pewnie obydwie bylysmy odmiencami z Osrodka Zdrowia, mimo wszystko troche na zewnatrz calej spolecznosci tubylcow.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Małgosia Sz Cz, 16.02.2006 15:48

Krótka historia dla Was. Zdarza się w mojej pracy, że poznaję ciekawych ludzi (nawet dość często). Kilka lat temu poznałam cztery wspaniałe starsze panie, które odzyskiwały nieruchomość w Warszawie zabraną ich rodzicom po wojnie przez ludową ojczyznę. Ojciec zginął w Powstaniu Warszawskim, matka zmarła po wojnie. One robiły wszystko, żeby odzyskać swoją własność. Wszystkim zajmowała się starsza siostra (dzisiaj 81 lat). Ja poznałam je już na etapie ostatniej części procedury (czytaj: drogi przez mękę) w 2001 roku. Chodziłam z Panią M po wszystkich możliwych urzędach i razem przekonywałyśmy mało przychylnych urzędników do podjęcia decyzji. W końcu na początku 2003 roku udało się! Podpisana została umowa, siostry odzyskały swoją własność. Przez te dwa lata zaprzyjaźniłam się z Panią M i bywałam czasami u niej w domu. Pani M miała cudownego męża. Nigdy wcześniej nie widziałam tak zakochanej pary! Jak oni się do siebie zwracali! Każde słowo, gest, spojrzenie pełne było miłości. Troszczyli się o siebie jak nikt. Patrzyłam na nich naprawdę ze wzruszeniem. Lubiłam ich odwiedzać. Byli na bieżąco z polityką i wydarzeniami kulturalnymi. W zeszłym roku dowiedziałam się, że mąż Pani M zmarł. Chciałam do niej zadzwonić, ale bałam się. Potem miałam zadzwonić przed ¦więtami, ale też stchórzyłam (chociaż Mała radziła mi zadzwonić!). Kilka dni temu okazało się, że firma chce zaprosić Panią M i jej siostry na jakąś uroczystość i koleżanka z marketingu (Agnieszka od zdjęć) poprosiła mnie o telefon do niej. Zadzwoniłam. Pani M bardzo się ucieszyła. Opowiedziała mi o swoich problemach (zmarła też jedna z sióstr), ale ona pozostała sobą. Pełną werwy starszą panią (nie omieszkała skomentować sytuacji politycznej). Obiecała, że przyjdzie na imprezę. Choć jak stwierdziła, na imprezie może nie być dobrej okazji żeby pogadać, a ona chętnie wybrałaby się ze mną na plotki, na kawę. No i czego ja się bałam? Jeżeli macie gdzieś wokół kogoś takiego, to zadzwońcie. Nie ma się czego bać.

Pozdrawiam całe HP

PS – z innej beczki – na stronie http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3166559.html artykuł o tym jak pachnie księżyc. Temat HP-wski więc wklejam.
PS2- Grejs uśmiechy walentynowe dla Ciebie za walentynkową historyjkę.
PS3- Trzynastko, obyś miała rację z tą wiosną!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez nie ma mnie Cz, 16.02.2006 16:03

....pst.... podczytałam .... jak zwykle ...... :):):)

MałgosiuSz, tak sie cieszę !...... spotykaj się z Pania M. tak często jak tylko Ci się uda....
i na te plotki koniecznie ..... zazdroszczę, bardzo.... ja straciłam kilka lat temu, taką dobrą "powiernicę" w wieku 86 lat ......

Małgorzato M ...... bardzo miłe te Twoje "Walniętynki":):):), nie ma to jak na dzień dobry przeczytać sobie coś Twojego hihihihihihi

Teremi..... dla Ciebie jak zawsze szeroki uśmiech .... wpędzasz mnie w kompleksy, wiesz?
chociaż na korzyść czytania książek, zaprzestałam już nawet chodzić do fryzjera, gotować, robić manicure i wiele, wiele innych rzeczy :):):):)
wyobrażasz sobie jak wyglądam?..... ale czytam, czytam, czytam......
Avatar użytkownika
nie ma mnie
 
Posty: 3496
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 14:31
Lokalizacja: .... nieważne

Postprzez Małgosia Sz Cz, 16.02.2006 21:13

Mała co to za zmiana emblematu? Aaaaaa i wcalę nie wierzę, że zaprzestałaś ... gotować:)))) U&U.
PS Może pojedzieś ze mną do Paryża? Mam zarezerwowane bilety lotnicze (okazja!) a T nie może. Propozycja serio.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez GrejSowa Cz, 16.02.2006 21:22

Małgoś, idź Ty już do domu, dobra...?
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez teremi Cz, 16.02.2006 21:49

Witaj HP - niestety wciąż mroźnie
i zacznę od końca, czyli od "Małej" - myślę i myślę i nic nie wymyśliłam w "temacie: wpędzanie w..." To ja wciąz mam kompleksy: różne, różniste, ale Ty? i to za moją przyczyną - nie wierzę, to jest absolutnie niemożliwe. Z tym czytaniem, to mam duże braki. W mieście gdzie mieszkam mam swoje dwie ulubione księgarnie (takie z fachowcami od sprzedawania książek) i wczoraj w jednej z nich wspólnie z księgarzem (księgarką? - to kobieta) doszłyśmy do wniosku, że przed laty były pieniądze a nie można było kupić książek a teraz książek w bród a ceny... koszmar. Jakoś cena nie zawsze przekłada się na zawartość. Jednak jak tak piszę, to doszłam do wniosku, że Mała poprawiłaś mi tą uwagę moje samopoczucie, które troszkę przymarzło.

Trzynastko - dzięki za fotograficzną opowieść a wiosna to już mnie zupełnie rozmarzyła.

Teraz będzie opowieść "z życia wzięte"

Małgosiu Sz - mam w swojej przeszłości podobną historię - niestety nie mialo to szczęśliwego (z mojej winy) zakończenia. Poznałam przed laty pewne niemieckie małżeństwo. On mieszkał w E. i wraz z rodzicami wyjechał jako młody chłopiec w ostatnich dniach wojny. Ja pracowałam w ich dawnym mieszkaniu (przepięknym). Któregoś dnia spotkałam ich w tym "mieszkaniu". Stali w holu, drzwi były pozamykane - zaproponowałam więc, że mogę im pokazać wszystkie pomieszczenia i opowiedzieć historię tego budynku - w odpowiedzi usłyszałam od tłumacza/przewodnika, że ten pan tu właśnie mieszkał i jest to dom jego dzieciństwa, wspomnień. Udostępniłam wszystkie pomieszczenia, zaprosiłam na kawę i zostawiłam. Nie chciałam chyba być świadkiem wzruszeń - ten pan był tu po raz pierwszy po ok. 50 latach. Później już przy kawie i koniaczku opowiadał, opowiadał i dziękował. Jego żona usiadła do fortepianu i na zakończenie spotkania zagrała poloneza Chopina - jest pianistką. Przez kilka lat utrzymywałyśmy sympatyczny kontakt (byli jeszcze dwa razy), ale były też wzajemne upominki i to co jest dla mnie najcenniejsze: stworzyła książkę - tomik poezji ilustrowany zdjęciami kwiatów. To były Jej wiersze i przez nią przy pomocy kogoś z rodziny przetłumaczone na język polski (nie znam niemieckiego). Dostałam to w pięknej okładce. Drugi tomik, to wybrane specjalnie dla mnie wiersze księdza Twardowskiego ilustrowane Jej rysunkami ; no i listy. Później wyjeżdżali na stałe do Austrii - miałam poważne w tym czasie problemy rodzinne i nie odpowiedziałam na ostatni list. Kiedy zdobyłam się na odważny krok i napisałam - po 3 latach - list wrócił z adnotacją "adresat nieznany". Nie wiem czy żyją - On po poważnym zawale (ok. 75 lat) a Ona - piękna kobieta, pełna energii - nie umieliśmy określić ile ma lat (nikt o to oczywiście nie pytał). Dzisiaj bardzo żałuję swojego egoizmu, tchórzostwa. Jest mi też po prostu wstyd, że tak się zachowałam.

Dedykuję wszystkim w HP i nie tylko słowa Jonasza Kofty

"Co to jest miłość"

Co to jest miłość
Nie wiem
Ale to miłe
Że chcę go mieć
Dla siebie
Na nie wiem
Ile

Gdzie mieszka miłość
Nie wiem
Może w uśmiechu
Czasem ją słychać
W śpiewie
A czasem
W echu

Co to jest miłość
Powiedz
Albo nic nie mów
Ja chcę cię mieć
Przy sobie
I nie wiem
Czemu
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez tygryspokojowy Cz, 16.02.2006 21:55

Przepraszam,że się tak wtrącam bez zaproszenia, bo ja to zwykły prostak pręgowany, ale ..
Może spróbuj ich jakoś odnaleźć, ładna ta historia, aż szkoda, żeby tak smutno....
A radzę, bo z własnego doświadczenia wiem, ze potem człowiek dłuuugo bardzo to analizuje, myśli i żałuje, że coś wartościowego, lub Ktoś wspaniały umknął z horyzontu...
Och, ile takich wspomnień mam:-((( A żal zostaje, uwierz
Już spadam i jeszcze raz przepraszam za najście, teremi
PS o kisązkach, to już dramat dla mnie prawie, dobrze, że w bibliotece tyle nowości, bo inaczje płacz i zgrzytanie zębów!
Avatar użytkownika
tygryspokojowy
 
Posty: 322
Dołączył(a): Pn, 13.02.2006 19:46
Lokalizacja: NIE z Marsa !!!!!!

Postprzez GrejSowa Cz, 16.02.2006 23:43

Nie mam humoru...i żołądka...może w weekend napiszę...

Dobranoc
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez teremi Pt, 17.02.2006 09:30

Tygrys (jestem z tego znaku) pozdrawia Tygrysapokojowego

niestety, nie jest to łatwe (odnalezienie), bo ci moi znajomi wyjechali do syna, który byc może nosi inne nazwisko - szukałam w internecie, ale nie znalazłam. Tu w Polsce nie mają nikogo a sprawę komplikuje jeszcze nieznajomość języka niemieckiego.
Książki - no niestety jak dotąd o czym juz kiedys pisałam, wolę książki przekazywać do biblioteki niż pożyczać. Czasami korzystam tylko z wymiany przyjacielskiej. Bibliotekę ograniczam do spraw naukowych a po księgarniach uwielbiam się szwendać.

MałgorzatoM - gdzie zgubiłaś tak ważną część organizmu? to efekt stresu czy bankietów ze ¦cianą? - pozdrawiam i zapewniam Cię, że najlepszym lekarstwem jest łóżko+bledzik+wino+kawa/herbata+dobra muzyka+dobre (HP) towarzystwo, które za sprawą różnego rodzaju wojaży nam się trochę przerzedziło.
Ciekawe jak tam M.C. dojechała w tę śnieżycę i czy bałwan już gotowy (liczę na fotograficzną dokumentację).

podrzucę też jednak tekst piosenki - na poprawę zdrowia/nastroju?

"Z Tobą obudzić się"

Idę przez lód, nogi nie chcą mnie słuchać
Kryształowy mróz dookoła
Północ i mgła, obłąkany zły szklarz
We władania wziął świat
Dopala się ostatnia śnieżna róża
Jedyny znak ciepłych stron
Byle do dnia, byle do dnia
Uwierzyć chcę w bordowe winogrona
I w ciało Twe i Twój głos

Tylko z Tobą chcę obudzić się
Twoje oczy widzieć z bliska
Ręka w rękę z Tobą iść
Gdzie nocy brzeg
Z Tobą chcę obudzić się
Z Tobą dłonie grzać przy ogniskach
Może z oka wymknie się
Lodowy cierń

Idę przez lód, ponad wodą milczenia
Nawet mądry kos nie wie, gdzie słońce
Noc nie ma dnia, nocą Ty, nocą ja
Otwieramy się cali, do końca
Szukamy się, jak pogubione dzieci
Łykając łzy, gubiąc szloch
Byle do dnia, byle do dnia
I wierzyć chcę w bordowe winogrona
I w ciało Twe, i Twój głos

Tylko z Tobą chcę obudzić się...
(Marek Dutkiewicz)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ibiza Iza Pt, 17.02.2006 13:47

Witojcie, ja z piosenką do HP
na chwilkę
jak już była, to sorry
ale tak jakoś...dziś mi się nawet śpiewać nie chce, to może Wy zaśpiewajcie

Piosenka jest dobra na wszystko

Piosenka jest dobra na wszystko
Piosenka na drogę za śliską
Piosenka na stopę za niską
Piosenka podniesie Ci ją
tararara...rarara..rarara...

Piosenka to sposób z refrenkiem
na inną nieładną piosenkę
na ładną niewinną panienkę
piosenka chanson de chanson (desząsną)

Piosenka to jest klinek na splinek
Na brzydki bliźniego uczynek
Na bruczek rzucony na rynek
Na taki jakiś nie taki ten byt

Piosenka pomoże na wiele
Na codzień jak i na niedzielę
Na to żebyś Ty patrzał weselej
Piosenka kansona de sli

Po to wiążą słowo z dźwiękiem Kompozytor i ten drugi
Żebyś nie był bez piosenki żebyś nigdy jej nie zgubił
Żebyś w sytuacji trudnej mógł lub mogła
westchnąć z wdziękiem:
Życie czasem nie jest cudne, ale przecież mam piosenkę

Piosenka jest dobra na wszystko
Piosenka na droge za śliską
Piosenka na stope za niską
Piosenka podniesie Ci ją

Piosenka to sposób z refrenkiem
na inną nieładną piosenkę
na ładną niewinną panienkę
piosenka chanson de chanson

Piosenka to jest klinek na splinek
na brzydki bliźniego uczynek
Na braczek rzucony na rynek
Na taki jakiś nie taki ten byt
Piosenka pomoże na wiele
Na codzień jak i na niedzielę
Na to żebyś Ty patrzał weselej
Jej słowa, melodia i rytm

sześć, siedem i szczekam
ahoj
Ibiza Iza
 
Posty: 204
Dołączył(a): Wt, 08.11.2005 20:33
Lokalizacja: z Warszawy n/Wis

Postprzez kmaciej Pt, 17.02.2006 14:01

Pozdrawiam cieplutko , dziekuje za wszystkie walentynki, przysiadlam z wrazenia czytajac co i ile napisal ktos (wiecie kto) deklarujacy sie jako osoba nie obchodzaca tego swieta ... mile to bylo, dziekuje...
Ja tez jestem troche w rozjazdach typu jedna noc poza domem dlatego tak wpadam i wypadam z jezykiem na brodzie... to tyle , znikam polecajac na zimowe chlody i stresy kawe z Irish Cream... relaksjuje, rozgrzewa nie usypia .......Pa !Pa !
kmaciej
 
Posty: 421
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 02:13

Postprzez Ibiza Iza Pt, 17.02.2006 14:40

w trakcie gotowania makaronu jeszcze coś...

GDYBY¦ WIEDZIAŁ,O CZYM MY¦Lę,KOCHANY,
KIEDY PŁYNĄ ŁÓDKI GWIEZDNEJ FLOTYLLI...
NIE,NIE PYTAJ MNIE,NIE PYTAJ OCZAMI,
BO NIE POWIEM CI,ŻE MY¦Lę O CHWILI.

GDY MI CIEBIE ZABRAKNIE,
GDY ZABRAKNIE MI CIEBIE,
JAK W GODZINIE OSTATNIEJ,
¦LADU SŁOńCA NA NIEBIE,
JAK SNU W NOCE GŁęBOKIE
NIBY MORZA BEZ DNA,
GDY PODCHODZĄ DO OKIEN,
ZIMNY KSIęŻYC I MGŁA...
GDY MI CIEBIE ZABRAKNIE,
JAK POWIETRZA I ¦WIATŁA,
CO WYBIERZE - KTÓŻ ZGADNIE -
MA TęSKNOTA NIEŁATWA ?
CZY SIę ODDA WSPOMNIENIOM,
ZASUSZONYM,JAK KWIAT,
CZY CZERWONĄ JESIENIĄ,
PÓJDZIE SOBIE PRZEZ ¦WIAT ?

MOŻE MY¦LEć O TEJ CHWILI NIE WARTO,
PRZECIEŻ SAM SIę NAZYWAŁE¦ MOIM CIENIEM...
NIECH ZOSTANIE NIE SPRAWDZONĄ JUŻ KARTĄ,
CO BY BYŁO,GDYBY¦ ODSZEDŁ ODE MNIE ?

GDY MI CIEBIE ZABRAKNIE...

GDY MI CIEBIE ZABRAKNIE,
JAK POWIETRZA I ¦WIATŁA,
CO WYBIERZE = KTÓŻ ZGADNIE -
MA TęSKNOTA NIEŁATWA ?
CZY SIę ODDA WSPOMNIENIOM
ZASUSZONYM,JAK KWIAT,
CZY CZERWONĄ JESIENIĄ
PÓJDZIE SOBIE PRZEZ ¦WIAT ?
PÓJDZIE SOBIE PRZEZ ¦WIAT.
PÓJDZIE SOBIE PRZEZ ¦WIAT !

Ahoj
Ibiza Iza
 
Posty: 204
Dołączył(a): Wt, 08.11.2005 20:33
Lokalizacja: z Warszawy n/Wis

Postprzez sonja Pt, 17.02.2006 14:55

..........jak zimowa to z pradem........chyba:)
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Postprzez Małgosia Sz Pt, 17.02.2006 17:47

Hej HP.
Kilka słów przed wyjściem do domu. Grejs – dzisiaj wychodzę punktualnie, dobrze?
Teremi dziękuję za Twoją historię. No i dopisuję tekst do piosenki. Już tyle pięknych tekstów, które zamieściłaś się „zmarnowało”.

Z Tobą obudzić się" (jesteś pewna?)

Idę przez lód, nogi nie chcą mnie słuchać (łyżwy trzeba było wziąć)
Kryształowy mróz dookoła (kryształowe to są kieliszki do nalewki)
Północ i mgła, obłąkany zły szklarz (księżyc i mgła? Matko jak ja lubię tę piosenkę!)
We władania wziął świat (hola hola!)
Dopala się ostatnia śnieżna róża (że co?)
Jedyny znak ciepłych stron (aaaaaaa)
Byle do dnia, byle do dnia (byle do dna! - też tak myślę)
Uwierzyć chcę w bordowe winogrona (pożycz od Trzynastki przewodnik po winach)
I w ciało Twe i Twój głos (to nie będzie takie proste)

Tylko z Tobą chcę obudzić się (się uwziął czy co?)
Twoje oczy widzieć z bliska (każde innego koloru, może być?)
Ręka w rękę z Tobą iść (jak nadążysz to proszę bardzo)
Gdzie nocy brzeg (nad oceanem?)
Z Tobą chcę obudzić się (nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić)
Z Tobą dłonie grzać przy ogniskach (harcerstwa się teraz zachciewa)
Może z oka wymknie się (a może nie?)
Lodowy cierń (waniliowy? bo ja lody to tylko waniliowe)

Idę przez lód, ponad wodą milczenia (żeby się tylko nie zarwał!)
Nawet mądry kos nie wie, gdzie słońce (a co mu ta wiedza da?)
Noc nie ma dnia, nocą Ty, nocą ja (ale noce i dnie są, czili wszystko OK)
Otwieramy się cali, do końca (bez przesady, o otwieraniu do końca w HP na stronie...)
Szukamy się, jak pogubione dzieci (aaa teraz w chowanego się bawimy?)
Łykając łzy, gubiąc szloch (no i czego głupia płaczesz?)
Byle do dnia, byle do dnia (kiedy wraca Emcia?)
I wierzyć chcę w bordowe winogrona (wierzę, że już wrótce)
I w ciało Twe, i Twój głos (a najbardziej to czekam na jej POST)

Tylko z Tobą chcę obudzić się...(w HP!)

Spadam. Miłego weekendu.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron