Hyde Park 2006

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Małgosia Sz Śr, 22.03.2006 19:03

Emciu, jasne że zaczekam. A co bym miała nie zaczekać? Aaaa i sojowe też nie czek. Już lecę. Pa. Miłego dnia!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Magnolia Śr, 22.03.2006 19:19

łaaaał! mój leżaczek!!! yes yes yes :]

wiosna jest, już tu jest!

wielkie dzięki dla ¦cianulki!

Izka gdzie wróbelek poleciał?

Dzięki jeszcze raz za wszelakie żyyyczonka;) Chmury moje są na miejscu, tylko gdzie ta ziemia?
Eeeeee.... wolę niebo;)
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez Rikki Śr, 22.03.2006 21:00

Tak, Miłosz ją "uważał i cenił", ale ja odkryłem ją dla siebie wcześniej niż on dla świata! (są na to nawet naukowe dowody hihi) - i tu mnie dopiero rozdyma do gigantycznych rozmiarów :)
Dobra, z "Odwagą" niech Wam będzie. Rozumiem: inny punkt siedzenia...

PS ja też ;)
Rikki
 
Posty: 433
Dołączył(a): Pn, 02.05.2005 18:43

Postprzez teremi Śr, 22.03.2006 21:47

Dobry wieczór HP

zacznę od trampoliny - czy mogę też poskakać? chociaż odrobinę. Zawsze chciałam być cyrkówką - na szczęście nie zostałam
dobrze Grejs, że się odbiłaś i to aż do HP

Greenw - wstawania mam opanowane w najmniejszych szczegółach, na szczęście nigdy nie zaczynałam pracy około 2 w nocy - dość często kończyłam (nawet później), ale mam taki wewnętrzny budzik - wstaję o tej właściwej godzinie i jeszcze nigdy nie zaspałam - a co mogę się chociaż raz czymś pochwalić. Zresztą stosuję zasadę "zero tolerancji dla spóźniania". Nauczyłam się tego skutecznie w domu i na studiach. W moim domu obowiązywała zasada: mogę wracać o której chcę, ale muszę ustalić godzinę i o tej godzinie być - to mi tak zostało. Rozumiem jednak śpiochów - prywatnie. Takim rodzinnym śpiochem był przez wiele lat mój brat - nie pomagały żadne zegarki/budziki; skuteczny był tylko wpuszczony pół godziny wcześniej pies: szalał z radości, jak nie pomagało lizanie to gryzł a właściwie zębami ściskał nos swojego pana - działało szybko (pies był mały ale ząbki miał ostre).
No cóż mam nadzieję, że uda Ci się zrealizować swój wyjazd - pozdrawiam wyjazdowo

Maszmunie - niestety najedzony głodnego nie zrozumie i dlatego nie mamy co liczyć na współczucie Kangurzycy. Ona wygrzewa się w ciepełku i co Ona wie o tegorocznej zimie - polskiej oczywiście. Dzisiaj nad ranem było -10 a w dzień śnieg, słońce i wiatr ale topi się lód na rzece, czyli idzie wiosna - człap, człap, człap.
Dziękuję za uznanie dla "moich" tekstów - staram się

M.C. - dzisiaj już do gołębnika chyba nic nie napiszę chociaż obiecałam, ale padam na twarz. Wstałam bez sensu około 4.30 i teraz nie umiem myśleć (logicznie) - jeżeli w ogóle umiem myśleć. Tekściki - perełka
i co Wy tak się czepiacie (Emcia+¦ciana) kto kogo zjadł - myślałam, że to wiecie i dlatego nie pisałam. Czerwony Kapturek, to mrożący krew w żyłach kryminał a winny był oczywiście ZAJĄC - muszę sobie jutro zobaczyć "Wilka i zająca" w wersji rosyjskiej.
acha - robiłam dzisiaj buraki - na przyszłość pisz przepisy dokładniej: ile wody, buraki jakiej wielkości, ząbki duże czy małe - zrobiłam "na wyczucie"; pięknie stoi przykryte lnianą ściereczką cdn (relacji z akcji "buraki")

¦ciana - ulubionym pytaniem polonistów jest "co autor miał na myśli" obśmiałam się z tej interpretacji. Dzięki też, że pilnujesz kto co pisze i potem korzysta z "edytuj" - tak t za nic w świecie nie wiedziałabym, że Kangurzyca podmieniła wiersze.

Kangurzyco - temat wiosny w rozmowie z Tobą litościwie przemilczę, natomiast zafascynowała mnie ta wycieczka policyjna - mam nadzieję, że nie płaciliście nigdzie mandatów. Ja też nie lubię tych zorganizowanych, ale jak ja byłam organizatorem, to musiałam jechać. Bardzo lubiłam moje urlopy w Wilnie i okolicach. Praktycznie całe miasto "schodziłam" pieszo i korzystając z trolejbusów.

a teraz w kontekście bajek, poetek i nie tylko

"Kariera Marysi"

Po szumiącym pięknym lesie
Idzie dziewczę, koszyk niesie.
Niesie dziewczę kosz z grzybami,
Przekomarza się z ptaszkami.
Siedzi czyżyk na patyku:
- Co tam niesiesz w tym koszyku?
Może rybki, albo pipki?
- Nie, mój ptaszku, niosę grzybki!
Będą dobre niesłychanie,
Gdy uduszę je w smietanie!
Zajrzał lisek przez paprocie:
- Jakie grzybki niesiesz, trzpiocie?
Borowiki, czy rydzyki?
- Nie, mój lisku, sromotniki.
Będzie dużo śmiechu w chacie,
Gdy je ugotuję tacie!
Wylazł wilk, drżą pod nim udka:
- Maryś, dyćżeś to jest trutka,
Może z tego być ambaras,
Bo ci tatko kojfnie zaraz...
Toż powali nawet byka
Taka porcja sromotnika!
Roześmiała się dziewczyna
Jak ten strumyk, jak kalina...
- Toć wszystkiego jeść nie musi,
Gdyż połowę dam mamusi!
Załkał gorzko jesion dumny:
- Hej, porobią ze mnie trumny!
Nie bądź Maryś, taki psotnik,
Wyrzućżeż won ten sromotnik!
Duma Maryś, drapiąc nogę:
- Choćbym chciała, to nie mogę.
Nie chcę robić wszak awarii
Pani Konopnickiej Marii,
Dzięki niej mam szanse duże
Znaleźć się w literaturze,
A w tej całej polityce
Przeszkadzają mi rodzice...
Tu tupnęła z mazowiecka,
Zafurczała za nią kiecka,
Pomarszczyły się pończochy
I pobiegła w stronę wiochy.
...a las cały szemrał słodko:
- Z Bogiem, Marysiu Sierotko...!
(Andrzej Waligórski a śpiewano m.in. w kabarecie "Dudek")
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez gocha Śr, 22.03.2006 23:06

Teremi, wielkie dzieki za Waligorskiego! Zaraz mi sie moje studenckie czasy przypomnialy. Tez studiowalam we Wroclawiu.
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Postprzez GrejSowa Cz, 23.03.2006 00:59

Niech będzie pochwalone DNO i okolice (rowy, doły, czarne dziury etcetera...)

U mnie wszystko w porządku, szczegóły jak wyżej. Mam na to sposób - wmawiam sobie, że jest ZA-JE-BI¦-CIE. A że mam dar przekonywania siebie samej, to wierzę, że tak właśnie jest i niech NIKT nawet nie próbuje wyprowadzić mnie z błędu, bo będzie żałował.

Kronika wydarzeń z cyklu "Z życia wzięte" lub jak kto woli "Z pamiętnika młodego Grejsa" - będzie później, a tymczasem odnaszam się moją ulubioną metodą "odkońcową", czili "ile się da". Ja dam z siebie wszystko, a potem padnę...a wraz ze mną ciąg dalszy...

Teremi - skacz ile wlezie, bez krępacji, i dlaczego tylko odrobinę...? Spełniaj swoje marzenia i bądź nam tu NATYCHMIAST cyrkówką!!! A Ty myślisz, że po kiego grzyba ja tu po nocy tę trampolinę targałam, co? Żeby się odbić, a nawet wybić!!! To jest dopiero sztuka, no nie?
Jeśli się rozchodzi o budzenie i budziki, to nie ma reguły - czasem budzę się przed czasem ;-), czasem jak dzwoni budzik, a czasem budzik nie dzwoni (nie wiem dlaczego) i budzę się za późno...Ważne, że jak dotąd zawsze się budzę...Tak czy siak budzik musi być elektroniczny i nie może go być słychać wcześniej przed dzwonieniem...bo inaczej nie zasnę. Kiedyś, dawno temu, przed podróżą nastawiłam budzik, żeby zdążyć na poranny pociąg. Budzik był archaiczny i budził już przez samo chodzenie. Całą noc spędziłam na chowaniu go w różnych dziwnych miejscach i nasłuchiwaniu, a na koniec, o świcie - po prostu wstałam z łóżka i trzepnęłam go ostentacyjnie. Następnym razem zamówiłam dzwonienie, ale nie mogłam zasnąć z nerwów i obawy, że mogą mi w nocy wyłączyć telefon z powodu awarii lub nie zapłaconego rachunku. Nie wyłączyli...Kiedy wreszcie zadzwonił - odebrałam tak szybko, że prawie zanim jeszcze zadzwonił wprawiając miłą panią w totalne osłupienie...Po prostu lubię budzić się SAMA!!! Czy to jest jasne?!
Czerwony Kapturek to według Ciebie kryminał? A według mnie HORROR!!!

Rikki Matrix - dawaj tu jakąś KONSEKWENTNĄ poezję, bo jestem skołowana na maksa!!! Aha, czy mogę jeszcze prosić o odrobinę koniaczku po starej znajomości...? Twoja Baba Wielkanocna lub Podmiotka Liryczna. Buuuuu....

Magnolia - ziemia jest pod stopami. Stoisz? Spóźnione ale szczere życzenia imieninowe!!! A ja wolę raj. Z braku raju może być ostatecznie piekło. Nie jestem aż tak wybredna.

Emcia - myślałam że Ty baba jesteś, czili tekstoholiczka...Ale siurprajz...ju newa noł ;-)))

Masza - o co Ci chodzi z tym sznurem..? Będziesz może suszyć na nim majtki? Aaaa, szanty, węzły...łza się w oku kręci...mazurska łza...

Emcia - sznur ma dwa końce...ten magik zrobił Cię w balona...i pewnie mu jeszcze za to zapłaciłaś...oj, Emcia, Emcia...znowu piłaś...A ja, jak widzisz - żyję!!! ¦ciana miała rację, przynajmniej RAZ!! I Ty się lepiej o nic u ¦ciany nie upominaj, dobrze Ci radzę! Szczekaj na nirwanę i nie marudź...Zrób zapasy wody i żarcia...

Kangurzyco...witaj i opowiadaj w jakie to ZNAKI wierzysz...? Nie każ długo czekać bo nie wytrzymam!!! A w tajemnicze kręgi w zbożu wierzysz? I ciekawa jestem co Ty robiłaś na wycieczce z policjantami, którzy kiedyś byli milicjantami...? Rozprawiałaś się może z nimi tak jak teraz ze ¦cianą...?

¦cianulka - no, pewnie, że fajnie wymyśliłaś!!! Ty to w ogóle fajna jesteś, wiesz...? I nie wydaje Ci się, że ja tutaj narzekam na Ciebie...Oczywiście, że narzekam. A co, narzekasz, że ja narzekam...? Nie narzekaj, przynajmniej coś się dzieje...Wyobrażasz sobie co by było, gdybym ja tylko Ci wciąż miodziła....? To by dopiero było DNO!!! NUDA!!! Twoja sowa z mOCHOTowa. Uhuuuu, uhuuuu, uhuuuu. Nie bój się...ja tylko tak....
Nie wiem, czy to Ci w czymś pomoże, ale wydaje mi się, że robota, do której się idzie na 2:15 to robota zmianowa. Ale może się mylę...ekhm, ekhm...

Cześć, Greenw!!! Nic się nie martw, mnie też się wszystko pomieszało co kto napisał...i żyję!!! Pocieszam się tym, że ten kto pisał, wie co pisał. Przynajmniej mam taką nadzieję. A to już coś, no nie? W kwestii wycieczek to nie mam nic przeciwko zwiedzaniu z kimś, pod warunkiem, że JA oprowadzam! Dzizys, Ty też o tym maszowym sznurze...może do żelazka jej potrzebny..., albo chciała się pobujać...?

Doszłam do swojego ostatniego postu/a* (*niepotrzebne skreślić), więc na razie na tym kończę...Dziękuję za wszystkie teksty, we łbie mi się od nich kręci...mgli mnie trochę...czy może ktoś otworzyć okno...?

Spadam na trampolinę.

P.S. Czy wiecie co to jest ZARAZ? Odpowiedź - duża bakteria. Dzisiaj się dowiedziałam.
P.S. Aaaaa, i jeszcze piosenka...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
NIC O MNIE NIE WIECIE - Reni Jusis

Dobrze mi tu i teraz
Nie chcę niczego zmieniać
Chcę zostać w swoim świecie
Nic o mnie nie wiecie...

Szukałam szczęścia wszędzie
Może jutro nas już nie będzie
Znalazłam swoje miejsce
Nie powiem wam więcej

Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Nic o mnie nie wiecie

Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Nic o mnie nie wiecie

Dlaczego to robicie
Przecież to moje życie
Żyć nie chcę w waszym świecie
Nic o mnie nie wiecie

Co robię, moja sprawa
Nie będę udawać
Kamieniem rzuca winny
Gdy nie rozumie innych

Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Nic o mnie nie wiecie

Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Zostawcie mnie
Nic o mnie nie wiecie...
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ściana Cz, 23.03.2006 01:53

Witajcie Siostry Serdeczne. Luuuuudzie, co mi sie snilo! Dobrze, ze juz sie obudzilam, bo normalnie zalamka. Jak to jest moja podswiadomosc, to ja bardzo chetnie podziekuje jej za takie filmowe odcinki. Wczoraj wieczorem ukladalam puzzle (lubicie?). Ukladanie puzzli ma moc terapeutyczna. Sluchalam sobie muzyki (szukalam jakiegos tekstu do obrobki) i w gaszczu kawaleczkow szukalam tego jednego, jedynego, pasujacego do ukladanki. To tak jak w zyciu, co? Kto szuka, ten znajdzie. A potem snily mi sie takie kawalki puzzli zyciowych. Nie wiem jak je ulozyc w calosc. Normalnie DNO!

Rikki - jeszcze NIE uzgodnilismy stanowiska, dobra? Poniewaz moim skromnym zdaniem (prosze Panstwa, bez ironicznych usmieszkow) pisanie wierszy (tutaj Rikki uzyl slowa "liryka", a chyba powinno byc "pisanie wierszy", albo wzglednie "uprawianie liryki" (hi hi)) jest czynnoscia, tak jak sikanie. Czlowiek, tfu, podmiot liryczny, musi, bo inaczej sie udusi.
Moim skromny zdaniem (j/w - bez sarkazmu), czasem autor nie ma NIC na mysli. Slowa wylewaja sie z niego. Talent. Natchnienie. Podswiadomosc. Nie rozumiem w ogole calego tego "co autor mial na mysli". Z odbiorem sztuki, tfu, liryki, chodzi o to, co "my mamy na mysli, jak czytamy taki wiersz, jak go odbieramy, co on w nas otwiera, jakie emocje wyzwala". Aha - przypominam, ze to jest moje wlasne i osobiste zdanie. Przez cale liceum walczylam z moja polonistka o interpretacje wierszy. Wszystkie prace mialam podpisane: "dobra praca, ale NIE na temat"! Wypraszam sobie! Nikt nie ma prawa oceniac odbioru sztuki przez widza, czytelnika, odbiorce. Amen.
PS Rikki, co mnie razi w "odwadze"? Pytasz: "sens czy wyraz artystyczny"? A ja na to odpowiem: "a czy jest jakas roznica?"

Sonja - wcale nie zbladzilas! Tiule sa GIT! Prosze sie czestowac.

Kangurzyco - jak to dobrze, ze odczuwasz "zal" zamiast "gniewu". Widze postepy.
Jak Ty przestaniesz reagowac na moje czepialstwo, to bedzie to oznaczalo tylko jedno: czas sie zmywac z HP. Paniala?
PS dzieki za wszystkie linki o JK.
Pozdrawiam mocno. Twoja Manifa Feministyczna, czyli ZNAK.
PS na Twoje pytanie: "Czy byliscie kiedys na wycieczce z policjantami, ktorzy kiedys byli milicjantami i dla ktorych byl to pierwszy wyjazd za granice?" odpowiadam grzecznie: "Nie! I nigdy bysmy nie pojechali na taka wycieczke. For sure!"
No to czekam na opowiesc o policjantach, ktorzy kiedys byli milicjantami. Na rozprawienie sie ze mna tez czekam. To sie nazywa "Odwaga", phi! Milosz tez pewnie by sie mna zachwycal, gdyby mnie znal.

Emcia - pozdrow Alberte. Ona zawsze wie, co jest najlepsze - czek!
W temacie "pod presja powstaja arcydziela" - Michal Aniol? Gdyby NAPRAWDE namalowal to pod presja, to by nie wlozyl tam tych wszystkich alegorii, swintuszen i zagadek. Namalowalby to, o co go poproszono. Phi!
PS nie wiem gdzie jest piosenka o Mashmunie
PS nie wiem gdzie jest lista kobiet
PS nie wiem gdzie jest opowiesc o Scianie jako wrednej szefowej
Moze sprawdz w Twoim brudnopisie, co? Albo na rece. Phi!

Mashmun - troche Ci groze palcem, a co zabronisz mi?
Zamiast pisac lakonicznie i gryzc sie w palce, moze lepiej napiszesz nam jaki fajny film wczoraj widzialas, co? Momenty byly?

Emcia - dog fight! Dobre! Jasne, ze Sciana wygra. Ostatnio moj nowy szef zapytal mnie "to kto wygra".....chodzilo o przekonywanie siebie nawzajem w pewnej sprawie (nowy projekt do obrobki, czili dno). Spojrzalam na niego metnym wzrokiem (no co? zmeczona bylam ta dog fight) i powiedzialam "jak to KTO?". Przysle szefa na przeszkolenie w HP, to bedzie wiedzial KTO zawsze wygrywa, co nie?

Emcia i Masza - a co WY w ogole wiecie o mleku sojowym? NIC - czek.

Magnolia - Ty rzeczywiscie ostatnio jestes jakas nie halo. Jak to "gdzie ziemia"? Na ziemi.

Rikki - uwazaj tylko, zeby Ciebie nie rozsadzilo z tej odwagi, tfu, dumy (na ktora sa dowody naukowe).
PS jaki punkt siedzenia? Kto tutaj siedzi i za co? Hi hi...

Teremi - tez chcialam kiedys byc cyrkowka, nawet marzyla mi sie szkola cyrkowa, ale rodzice kazali mi najpierw skonczyc liceum, no to skonczylam, a potem cos innego przyszlo mi do glowy i tak zostalam klownem w Kredensie.
PS Dzieki za Kariere Marysi. Teraz juz wszystko wiadomo. Czerwony Kapturek to byla naprawde Sierotka Marysia, czili Spiaca Krolewna. Czek. Usmiech.

Gocha - co tam slychac? Jak zycie w Madrycie, tfu, w Hameryce?

Hej Sowa z mOCHOTOwa - jasne, ze jest FAN-TA-STY-CZNIE. Dno zawsze jest GIT! Nie marudz!
Otwieram dla Ciebie okno. OKNO na denny swiat. Chcesz? Popatrzymy sobie razem....mozemy rowniez skoczyc, tak na pysk. No co? W grupie razniej!
PS Aaaaa.. dzieki za piosenke. Pozdrawiam Cie Sowo. Twoja Depresja. Nic sie nie martw - ta Twoja piosenka W OGOLE mnie nie wpedzila w jeszcze wieksze dno. Sama sie nakrecam.
PS Jak to dobrze, ze przywloklas trampoline! Odbijam sie! Jestes tam? Odbilas sie? Pooooooczeeeeeekaaaaaaj na mnie! Hop! Hop!

No to spadam. Lece na miasto. Przyniose ciasto. Adios.
PS zaraz bedzie piosenka. Duza Bakteria.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Ściana Cz, 23.03.2006 02:37

Voila.

"Są piosenki intelektualne /tak im sie tylko wydaje/
Które gardzą szarą prozą dnia /proza dnia jest najlepsza, sto razy lepsza od poezji, liryki i tych wszystkich podmiotow lirycznych/
Rymy mają wiotkie, niebanalane /np. sowa z mOCHOTowa/
¦miało szukaj w nich drugiego dna /czy WY to widzicie? DNO, jak oliwa, zawsze na wierzch tekstu wyplywa/
Są piosenki pięknoduchy drżące /takie piekne inaczej, a nie z jakiegos tam "kanonu urody klasycznej"/
Wyrzeźbione z bladolila mgły /Emcia! Jest dno, jest mgla.....czego nam wiecej potrzeba do szczescia?/
Napółsenne, wpółomdlewające /cale w tiulach/
No więc są piosenki takie i /czek/

I /sa jeszcze inne, a co? Znowu nie wiedzialyscie!/

I są piosenki, z których się żyje /no przeciez mowie, ze proza dnia jest GIT/
Siostry serdeczne, żony niczyje /siostry, matki, zony, kochanki, konkubiny, kobiety upadle, przyjaciolki, tolibki, wredne malpy, zolzy, gowniary, kobiety silne, feministki, kobiety zagubione, muzy, gwiazdy filmowe, gejsze, kobiety zakochane, kobiety niekochane, sciany. Emcia ---> chcialas, to masz. Cala dwudziestka/
W walizce noszą sposób na życie /ale zgubily gdzies kluczyk do walizki, szyfru tez nie pamietaja/
I okulary ciemne o świcie /to slonce oslepia. L-A-T-O/
Wloką się za mną w poranki mgliste /autor musi sie wysikac/
W dalekim mieście być za artystkę /w ..... prosze sobie wstawic wlasne miasto/
Na dworcach gubią spinki do włosów /albo gumki od majtek. Masza, to jeszcze nie jest piosenka o Mashmunie Wojowniku z Japonskich Kreskowek/
Cienką herbatę siorbią z termosów /zielona herbate bez mleka sojowego. Dlaczego siorbia? Bo u nas w Azji siorbanie wcale nie jest "faux pas"/
I mówią: „Ty się nie martw kochana /a KTO sie tutaj martwi? Skoro kazda piosenka jest o Scianie, to powiem Wam prywatnie i w sekrecie, ze mi O. wczoraj powiedzial, ze ja cierpie na "permanentny stan zamartwiania sie na smierc". Dr Frojd sie znalazl! Phi!/
Jeszcze Ty rzucisz Łódź na kolana /poplyne wtedy w rejs dookola swiata, na lodce co sie Noe nazywa/
Na przekór wszystkim i mimo wszystko /jasne, ze na przekor. Inaczej nie moge/
Jeszcze Ty w Łomży zrobisz nazwisko” /Prosze bardzo: Sciana Łomża, najs tu mic ju/

I patrzą na mnie ich oczy piwne /prosze sobie wstawic wlasny kolor, zeby pasowalo do "a co autor mial na mysli"/
Ciut podkrążone chytro-naiwne /a co wczoraj pilyscie? mleko sojowe?/
Marzeń nie kryję i łez nie kryję /przed Wami to NIC nie mozna ukryc! To znaczy mozna, ale jakbym Wam powiedziala CO, to nie byloby tych calych podchodow/
Przed piosenkami, z których się żyje /czek. Przeciez wklejam/

Nie sprzeciwiam się eksperymentom /no chyba, ze tym takim z klonowaniem i tworzeniem nadczlowieka/
Subtelności w tekście nigdy dość /przeciez Trzynastka zamiescila ogloszenie, ze w Scianie to kompletny brak kobiecej delikatnosci/
Lecz i nie mam nic przeciwko puentom /MY z Emcia to uwielbiamy puenty Alberty/
Które prócz autora pojmie ktoś /no prosze bardzo - zawsze chodzi o KTOSIA, a nie o autora/
Więc przerzucam tych piosenek masę /czy ktos liczy? Jak to dobrze, ze mam tylko 3 dni wolnego. Teremi ma racje, jakbym nie pracowala, to zalalby Was ocean tekstow z podtekstem/
Co to mają podtekst, drugie dno /i KTO zawsze wygrywa? Chcecie zadzwonic do mojego szefa?/
Po czym, jak to mówią, ruszam w trasę /juz planuje kolejna trase. Soon. Monsoon/
I z walizką w ręku wracam do... /zawsze wracam do Krednesu. Wasz Bumerang/

Do tych piosenek z których się żyje /nie sama piosenka czlowiek zyje. Ekhm...ekhm/
Co piszą listy z małych stacyjek /MY przeciez jestesMY rozsiane po calym swiecie/
Nad zmiętą schylą się fotografią /w HP wszystkie fotografie wyprasowane przez Greenw i Kangurzyce/
I bez miłości żyć nie potrafią /robimy glosowanie! Kto w HP bez milosci zyc nie potrafi?/
Co już zdołały przeżyć niejedno /zdecydowanie i glosno: TAK. Kobiety po przejsciach, mezczyzni z przeszloscia/
I wszystkie prawdy książkowe bledną /SWIT, jasnosc, OSWIECENIE/
Przy piosenkowych tych prawdach paru /Alberta na Prezydenta!/
Rodem z ulicy, łóżka, baru /jak nic - upadle kobiety/
W refrenie pierwszym nucą „że rzucił” /czym rzucil?/
W referenie drugim „że jednak wrócił’ /a po wrocil?/
A na przygrywce szepcą do ucha: /szeptem do mnie mow/
„Popatrz kochana jak naród słucha” /Narod zamiast sluchac, to moze zabralby sie do roboty/

Nieraz mam dosyć tych sióstr kochanych /tak tylko zartuje/
To pełnych wiary, to załamanych /Trzynastka zawsze pelna wiary, Sciana pelna dna/
Lecz zawsze wracam na łeb na szyję /czasem nawet leze sobie krzyzem/
Do tych piosenek, z których się żyje.." /Emcia, czek, jestesMY uzaleznione. Wiesz co jest najlepsze jako Rehab? Kolejna piosenka, kolejny tekst. Hi hi./

spiew: Alicja Majewska + /Sciana/

Siostry Serdeczne - trzymajcie sie. Rece precz od DNA!
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez MarysiaB Cz, 23.03.2006 03:14

Jestem, w biegu /w ciagu dnia inaczej sie nie da, ale noc jest moja/.
Sciana, gniew to mi minal, jak odwrocilas kota ogonem. Bo juz naprawde myslalam, ze chcesz wiedziec, co poeta mial na mysli. Wszystko przez te Twoje doslownosci. '...czasem autor nie ma NIC na mysli.' No pewnie, ze tak! Na przyklad takie slawne czterdziesci i cztery. Ile prac na ten temat powstalo! Ile spekulacji! Wieki temu gdzies przeczytalam, ze sam wieszcz tez byl meczony drazacymi pytaniami na te okolicznosc. W koncu, chcac splawic pytaczy, podobno wyznal: 'Kiedy pisalem, wiedzialem. Teraz - nie wiem'. Jak rozmawiac o wierszach w szkole? Zeby nie zniechecic, a rozbudzic i uwrazliwic? Oto jest pytanie! Taaa... Milosz na pewno zachwycalby sie Toba. Ze tez Cie nie poznal! Kiedys, dokladnie latem 2001r., w Polsce, przeczytalam w 'Polityce' fajny wywiad z Czesiem M. Jak go znajde, to zamieszcze strone.
"Nie! I nigdy bysmy nie pojechali na taka wycieczke. For sure!" /chodzi o wycieczke z milicjantami po transformacji/. Ale czekasz na opowiesc! Doswiadczen ROZNISTYCH mi nie brakuje, co cieszy, bo stad duzo wspomnien, w ktorych, jak wiadomo, lubie sie zanurzac. Mam nadzieje, ze jeszcze troche przede mna /roznistych doswiadczen/.
Teremi, ale mnie rozbawilas 'Kariera Marysi'! Dzieki! Musimy kiedys NAPRAWDE polezec razem pod drzewem. Kiedy przeczytalam o Twoim spaniu nad jeziorami, od razu zrozumialam, ze wiesz o co chodzi z tym moim drzemikowaniem pod niebieskim namiocikiem nad oceanem. Wiesz, takie porozumienie przez komp.
Rikki, juz pierwszy wers 'Odwagi' wywoluje moj sprzeciw /wiersz odbieram na poziomie tekstu, bo tak jakos bardziej rzuca sie w oczy niz artyzm/. 'Nie będę niewolnicą żadnej miłości." Zniewolenie miloscia jest dla mnie istota czlowieczenstwa. I baby, i chlopa.
Ide, bo musze. Zajrze do sklepu - wskocze za lade po czekolade. Paaa...
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez GrejSowa Cz, 23.03.2006 09:02

Szczęść DNO!!!

Spałam mocno, nie słyszałam śpiewu koreańskich ptaków...¦niło mi się wielkie NIC, a może to było DNO, nie wiem...Ale był to sen realistyczny z zadatkami na proroczy...

Zaraz przychodzi do mnie komisja w sprawie wodomierzy, które zareklamowałam, gdyż wyszło mi, że średnio zużywamy dziennie ok. 1 200 litrów wody. Pani, co ja mówię - BŻDZIĄGWA zwana RASZPLĄ, z administracji stwierdziła, że to absurd, no chyba że mam w domu basen. Wywróciliśmy z Miśkiem mieszkanie do góry nogami, ale basenu nie znaleźliśmy...Jak wysoka komisja stwierdzi, że wszystko jest w porządku, to jak nic pójdę z torbami (sorry, Kangurzyco...) a następnie przestanę się myć, za co z góry przepraszam. ¦cianulka, nie zamykaj okna...

¦cianulka, ja UWIELBIAM puzzle...Co ja się z Miśkiem naukładałam w życiu, czego ja nie ułożyłam...Czasem jakiś puzzel/puzzl* (niepotrzebne skreślić) nie chciał się wpasować, to żeśmy w niego pukali i stukali aż wszedł, a kiedyś jak skończyliśmy, to zostały nam 2 kawałki i trochę się zdziwiliśmy. Ale one chyba były od innych puzzli, które się wymieszały. Jak w życiu, prawda..? Jak się nie wie jak ułożyć kawałki puzzli życiowych, to trzeba się troszkę wznieść (można w wyniku odbicia na trampolinie) i spojrzeć na to życie z lotu ptaka koreańskiego czili globalnie. Powtarzam tu maksymę ekonomiczną mojego profesora z uczelni: "myśl globalnie, działaj lokalnie". Może pomoże, a jak nie, to na pewno nie zaszkodzi.
Też myślałam o tym uprawianiu liryki, ale mi wyszło "liryczenie" lub względnie "li-ryczenie". Dzięki za to, co napisałaś o wojnie na intrerpretację wierszy w liceum. Skąd ja to znam! Moja polonistka to dopiero była bżdziągwa zwana raszplą!!! Brrrrrr.
No, otwieraj to okno, tylko na oścież a nie uchylnie, dobra??? Możemy skoczyć, jak chcesz...a które to piętro...? (pytam nieśmiało...) Bo jakby co, to może zamiast na ten pysk to lepiej na trampolinę...? Jak myślisz...? A można na pysk na trampolinę...? Czili ja i ty to grupa, tak? Dobrze kombinuję...? Aha, do tej dwudziestki w tekście dorzucam bżdziągwy i raszple, to już jest 22...może jeszcze coś wymyślę...A jak jest bżdziągwa po koreańsku? Czy może BŻDZIĄG-WA? No, tak myślałam, brzmi nieźle!!! Twój tekst fajny. Zdecydowanie jesteś uzależniona. Zaszyję Cię, chcesz..? Albo może lepiej dam kolejny tekst, bo widzę, jak już Ci się ręce trzęsą...
P.S. Czy możesz mi dać numer do swojego szefa...?

Kangurzyco - był kiedyś dawno temu taki czeski film "Kobieta za ladą". Grałaś w nim może? Dzięki za czterdzieści i cztery. To o MNIE, ale niestety tylko w TYM roku (¦ciana, zazdraszczasz mi???) i jestem romantyczna jak jasna cholera!!! Jestem sławna!!! Jestem bohaterką!!! Niech ktoś napisze na mój temat pracę, pliiiiizzzzzz!!!!!! Mogę nawet udzielić wywiadu, byle nie w tym tygodniu, bo nie mam czasu...

Teraz też nie mam, komisji tylko patrzeć...spadam na trampolinę przez okno...Paaaaaaaa
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
WRÓCI WIOSNA, BARONOWO – KULT – Tata Kazika

Mówisz, że cię miłość mierzi - zmierź mnie sobie, wołam, zmierź!
Spójrz, powiadasz, to są piersi - kogóż natchnie taka pierś?
A ja twierdzę - baronowo - wkrótce minie zima zła,
Z wiosną zaczną się na nowo nasze słodkie trulla-la...
Znowu będę twój don Diego, znowu księżyc, znowu bzy,
Jak u Pawła Geraldiego: sitwa zmysłów, ja i ty.

I nie powie stary baron więcej do mnie "paszoł won!",
Nie wypchnie za próg z gitarą - bowiem w grobie leży on.
Czarna kryje go piżama, biedak gonił resztką sił
I - jak stał - w salonie zamarzł, bo otwarty lufcik był.
Zły baronie, dobrze tak ci - chciałeś naszą miłość zgnieść,
Nasze słodkie koci-łapci, że tak powiem - naszą płeć.

Na złość tobie wiosną amor, co sekrety różne zna,
Ukołysze nas tak samo w tym najsłodszym trulla-la.
Aktualnie jeszcze zima - jakże nie lubimy zim!
Nasze zmysły w karbach trzyma i rozkwitnąć nie da im.
Ba! - przez całą Europę - "zimno" krzyczy dziad i wnuk
I zawieszam się jak sopel pod okapem twoich nóg...

Lecz się nie martw, baronowo, już przemija zima zła,
Rozpoczniemy znów na nowo nasze słodkie trulla-la!
Trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla-la!
Rozpoczniemy, ach, na nowo, nasze słodkie trulla - la!

Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars -
Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł,
Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch,
O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch...
Na pierś moją marmurową chodź jamniczku, gdy ci źle,
A ty właśnie, baronowo, swym jamniczkiem zowiesz mnie.

Czemu dni wesołe nie są, czemu z oka płynie łza?
Cierpliwości, baronesso, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa,
A powrócą nasze święta, jak najprędzej, pragnąłbym,
Szał zmysłowy się rozpęta! Huknie harfa - rym cym cym!
I pochłonie przepych kanap purpurowe serca dwa,
W górę uszy, ukochana! Trulla, trulla, trulla-la!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez M.C. Cz, 23.03.2006 10:12

Hey HP, to ja, pozno, nie moge spac. Chwilowo daje wczorajszy tekst. Bardziej mi sie dzisiaj podoba niz wczoraj. Trzeba wykorzystac niski poziom czili DNO wlasnej samokrytyki, nie?

"Na deszczowe dni" (KAP)

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (nie trzeba nic miec, wystarczy TYLKO byc. KAP)
Może jakieś usta, co nie mówią "nie"(nie mowia bo sie CISZA obowiazuje jak PADA, deszcz to forma SZTUKI, PHI)
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (moje usta rozesmiane...)
Może jakieś oczy, by całować je. (moje oczy zaplakane....)

Może kilka nut z nie deszczowych dni (mokre nuty spadaja rynek)
Może kilka słów obiecanych mi (magiczne, deszczowe slowa?)
Może gdzieś tu są i przywołam je (hey, jest tam kto? nie puuuusto...)
Chociaż jeden ton, chociaż jeden dźwięk. (...kap...)

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (chwile czasu zeby sie wsluchac w deszcz)
Może jakiś dawno nie mówiony wiersz (przeciez powtorkom mowimy TAK!)
Może jakieś drzwi, których adres znasz (HP, adres znam, mam nawet w ulubionych, acha)
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz. (do deszczu? TAK.)

Może kilka nut z nie deszczowych dni (przydalaby sie melodia tej piosenki, ale jak nie ma to pasuje ta z "ciagle pada...")
Może kilka słów obiecanych mi (z kilku slow powstaja T&T&T&T, czek)
Chociaż parę zdjęć, chociaż jeden list (chociaz jedna piosenke, czek!)
Bo już późno jest, a ja nie mam nic. (pozno jest, czek, a ja mam truskawki...)

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (internet!!! zeby zaraz napisac o tym do HP!!!)
Może jakieś lato, gdy nie padał descz (taaa, wiadomo GDZIE nie pada deszcz w lecie, DNO)
Może jakieś drzwi, których adres znasz (drzwi w Kredensie?)
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz (to zalezy,...gdzie do kogo, z kim, kiedy, i jak)
Ale, czy to warto...(....kochac tak?)
(słowa Jerzy Miller a śpiewała przed laty Zdzisława Sośnicka)+(wczoraj spiewala Emcia, ale wkleja dopiero dzisiaj)

PS Maszmunie to byl wlasnie TEN tekst
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Rikki Cz, 23.03.2006 10:15

Czy ja, kurna, zawsze muszę się tu bronić? Otóż nie mam zamiaru!
Zgadzam się co do:
a) między sikaniem a uprawianiem (a fuj, a fuj) liryki jest jedność w sensie czynnościowej konieczności - wielu wybitnych poetów (oraz fizjologów) o tym wspomina: mus człowieka przyciśnie i się pisze (się sika),
b) między sensem a wyrazem artystycznym jest jedność, bo sens nie istnieje niezależnie od wyrazu, tylko się nim (wyrazem artystycznym) wyraża - w pytaniu chodziło mi o to, czy masz zastrzeżenia do samej treści czy też ubrania jej w cienką metaforę,
c) na temat kategorii po(d)miotu lirycznego oraz tzw. stylu odbioru liryki wykładu robić nie będę (niech mi dobry prof. Kulawik wybaczy!) - nie będę się powtarzał, więc tu odsyłam do swoich impresji w temacie SZCZEBIOTANIE strona 80,
d) dowody naukowe są na moje fascynacje A¦ przed Miłoszem, a nie na rozdymanie hihi zresztą liche te dowody, więc i rozdymanie nieprzesadne,
e) więcej grzechów nie pamiętam (ale i tak nie żałuję) ;))

dla Grejs(a) podwójny koniaczek i wierszyk konsekwentny:

WIOSNA

Takiej wiosny rzetelnej, jaką w swym powiecie
Widział Jędrek Wysmółek - nikt nie widział w świecie!

Poprzez okno karczemne łeb w bezmiar wyraził
I o mało się w durną mgłę nie przeobraził!

Lecz umocnił się w karku i nieco przybladłszy,
Łbem pochwiał dla otuchy, i splunął i patrzy...

Jego własna chałupa wraz z babą i sadem
Odwróciła się nagle nieproszonym zadem.

Wieprz-znajomek, nie większy na pozór od snopa,
Biegnie w skradzionych portkach Magdzinego chłopa.

Ryj mu Lilią zakwita! Czar bije od przodu!
I z wołaniem: "Gdzie Magda?" - pcha się do ogrodu!

Wóz drabiasty, jaskółczej doznając uciechy,
Z okrzykiem: "Co ja robię?" - frunął ponad strzechy.

A wójt w ślad mu się jarzy to modry, to złoty
I zębami przedrzeźnia znikłych kół turkoty.

Wywróconą na opak do rowu ulicą
Mknie Kachna i płonącą powiewa spódnicą.

Wichrzy się i pokłębia i upałem bucha,
Cała w ogniu i szumie! Pożar - nie dziewucha!

Skry miota wedle woli - nie szuka powodu,
I z szeptem: "Moja wina!" - dymi się od spodu!

A Maciej - ten z przeciwka, co to brak mu klepki,
Konno dybie w niebiosy wesoły i krzepki!

Cały w różach i malwach, coraz nieznajomszy
Pyskiem w niebie wydziwia, jakby służył do mszy.

Tuż obok, jak to bywa między błękitami,
Przelatuje siedząco Pan Bóg z aniołami.

A ten wrzeszczy od rzeczy i na koniu pstroku
To skoczy, to zje malwę, to ginie w obłoku!

(BL)
Rikki
 
Posty: 433
Dołączył(a): Pn, 02.05.2005 18:43

Postprzez Rikki Cz, 23.03.2006 10:49

Zabijecie mnie, ale trudno. Wklejam tasiemca:

Bolesław Leśmian, Z ROZMY¦LAń O POEZJI

Nietzsche - o ile sobie przypominam - w jednym ze swoich utworów wygłasza taki aforyzm: "Cokolwiek się powie o kobiecie - jest prawdą." Możemy odmienić i odwrócić to zdanie: "Cokolwiek się powie o poezji, jest błędem."

Poezja żywcem się wymyka wszelkim określeniom. Określenie jest dla niej smutnym rodzajem trumny szklanej, która - przejrzyściejąc - zabija. Ileż to razy, naukowo rozważając niepochwytną i zmienną istotę poezji, nic innego nie czynimy - jeno uroczyście kołyszemy w próżni trumnę szklaną w tym przekonaniu, że oczom własnym i cudzym wspaniałomyślnie rozwidniamy przyłapana na gorącym uczynku i odtąd już posłuszną nam tajemnicę poezji! A zauważmy to mimochodem, lecz niezupełnie od niechcenia, że ilekroć poezja przestaje być dla nas tajemnicą, tylekroć my dla niej przestajemy być poetami. (...)

W jednym z naszych prowincjonalnych ogrodów zoologicznych widziałem bociany, które chodziły na wolności nie zdradzając żadnej chęci odlotu. Zdawało mi się, że trzyma je w obrębie ogrodu instynktowne i trzeźwe przywiązanie do tego kawałka ziemi, gdzie mają swój dom - pokarm i opiekę - przywiązanie do wygód życia codziennego. Myliłem się jednak... Dozorca mi wytłumaczył, że w celu przykucia ich do miejsca podcina im nożycami owe lotki, których brak, niewidoczny dla oka, uniemożliwia ptakom korzystanie ze skrzydeł. Przypominają sobie chwilami swoją wrodzoną skrzydlatość i z nagłą wiarą w siebie zrywają się do upragnionego i należnego im lotu - ale nadaremnie! Machają tylko na miejscu skrzydłami, lecz już odlecieć nie mogą. Uwięziono je w ogrodzie w sposób tak na pozór skrzydlaty i pełen pozornej swobody, że - trudno zgadnąć od pierwszego wejrzenia bolesną tajemnicę ich przyziemnego trwania - ich ruchliwego, a jednak więziennego zawieruszenia się w zaklętym kole ogrodu zoologicznego.

Albo się jest ptakiem - albo się nim nie jest! Nie ma ptaków połowicznych! Skrzydło niecałkowite przestaje być skrzydłem. Albo słowo się wyzwala z pęt pojęciowych. albo dobrowolnie wdziewa te pęta. Zjawia się właśnie - szkoła, która twierdzi, że należy pisać nie wyzwolonymi słowami, lecz ideowo skomponowanymi zdaniami tak, aby treść pojęciowa górowała w zdaniu nad nie usamodzielnionym słowem. Słowo chętnie zanika w ideowej całości zdania, pozostawiając pierwszeństwo temu ostatniemu. Tego rodzaju poezja pragnie nas czarować nie magią słów, lecz treścią zdań. Ma nawet pogardę dla magii słów. Uważa ją za przebrzmiały, raz na zawsze zużyty środek artystyczny - niezdatny do chwytania samego życia lub współżycia.

Toteż słowa w wierszach tych poetów zatracają swą rzeczową niezależność, swą uczuciową niepodległość, swą twórczą niespodzianość i nieprzewidzianość. Pozbywają się swych twórczych kaprysów, swych cudów, dziwów i zaklęć - w tym niejako przeświadczeniu, że pochłonięte ogólnymi, ideowo określonymi zdaniami nabiorą powagi.. doniosłości społecznej, staną się zawczasu oczekiwane, spodziewane i - ułatwią sobie drogę do dusz i umysłów szerszej publiczności. Poeta tedy stara się nie tyle wyodrębnić, ile upodobnić do otoczenia. Zamiast dążyć do nowości, którą w sztuce jest tylko - niepowtarzalna indywidualność - dąży do współczesności. Współczesność wszakże dla nikogo nie jest tajemnicą, wymagającą odkrycia. Wiedzą o niej ci, którzy przy kawie czarnej - w zgiełku kawiarnianym - z nieodpartą stanowczością wyrokują o tym, czym powinna być sztuka dnia dzisiejszego. I ci wiedzą o niej, którzy ze zwycięską brawurą patrzą w głąb naukowo spopularyzowanego wszechświata przez skwapliwie modną, świeżo wynalezioną lornetkę - w tym przekonaniu, że oglądają zbliżoną w ten sposób i zawczasu już udoskonaloną przyszłość. (...)

W takich zapewne bolesnych dla jednostki okresach współczesność, jako znak przynależności do przewag i przywilejów dnia ostatniego, budzi w poetach ospałą już nieco wiarę w siebie samych, w swoje wartościowe przodowanie światu - dodaje niezbędnej otuchy i odwagi - podnosi znaczenie twórcy użytecznością najmodniejszego tworzywa, słowem: spełnia cudownie rolę najnowszym na pozór życiem świeżo pobarwionej maski, pod którą się ukrywa nieco już wczorajszy, wstydliwie i niepochwytnie wczorajszy wyraz spragnionych spojrzenia w przyszłość oczu, które już tej przyszłości niedowidzą. Ta maska broni nas jednak przed niebezpieczeństwem utraty wszelkiej postawy względem świata. Uwspółcześnia nasz wygląd, pozwalając w ukryciu zachować na dzień jutrzejszy choćby odrobinę własnej nieustępliwej duchowości. Niewiara w jednostkę - w jej wyłączność, w jej wartość, a natomiast wiara w zbiorowość - w zjawiska częstotliwe, szare, powtarzalne musi koniec końcem stłumić, zmusić do milczenia niezależne i swobodne władze duszy ludzkiej i powołać w zamian do twórczości jakieś inne - dotąd wzgardzone - unikające swobody i niezależności - chętnie ginące w zbiorowej szarzyźnie lub w zbiorowym zgiełku władze tej właśnie duszy. Otóż te władze, które dotychczas były nieomylną oznaką braku wszelkiego talentu, stają się "talentem" nowych poetów - ich cechą chwalebną - ich "prawem do talentu".

Odtąd bowiem należy mieć przede wszystkim wspomniane wyżej prawo do talentu, a potem dopiero - talent. Tego ostatniego można nie mieć wcale. Typy ludzkie, które dotychczas milczały, zaczynają przemawiać - pisać wiersze, powieści - dyktować nowe poglądy na sztukę. Wśród tych właśnie - pomijanych dotychczas ludzi - panuje ożywienie radosne, zapał nagły, wiara w jutro. Tak bywa zawsze. Tak być powinno. Inaczej być nie może. Idzie tylko o to, jakie typy ludzkie w danej chwili mają przodować - tworzyć sztukę i poezję. Czy te - czy tamte? Czy indywidualne, czy pozbawione indywidualności? (...)

Poeci zawsze uważnie i domyślnie są wpatrzeni w dzień ostatni i w ten następny, który ma nadejść dopiero. Zawsze są gotowi do przyjęcia nie tylko nowej radości, lecz i nowego smutku, byle był nowy - byle był inny niż ten, który dział się wczoraj, a który dzisiaj już się dziać nie chce i nie może.

Poeci nigdy nie szczędzą żadnych ofiar, byle tylko rozstać się ze starym, przebrzmiałym wierszem, z przestarzałą treścią i formą i uzyskać wiersz nowy - wiersz, który budzi zamarłą już uwagę słuchacza i roznieca na nowo zapał twórczy w samym autorze. Poeci zawsze wróżą - zawsze wyprzedzają swój wiek i swoje otoczenie - i zawsze, mówiąc słowami jednego z nich, jak żuraw z szyją w przyszłość wyciągniętą lecą ku nie zwiedzonym światom, gdzie na nich czekają śpiewne zdobycze słów wiecznie młodych i tajemnic wiecznie niecierpliwych. Z tych słów, z tych tajemnic pragną utkać wiersz laki właśnie, żeby potrafił pochłonąć nowe znoje i nowe radości dnia ostatniego. A choćby ów dzień ostatni - bezserdeczny i niewyrozumiały - żądał od nich ofiary z poezji czystej i prawdziwej, uczynią i taką ofiarę, byleby zniewolić słowo do nowych prób i nowego brzmienia. (...)

Poeci przychodzą na świat z wrodzoną wiedzą swego nowego - dotąd nie znanego jeszcze wiersza. Z taką właśnie wiedzą przyszli na świat najmłodsi nasi poeci. Może ten wiersz wiedząc o sobie to, czego my o nim nie wiemy, pragnie się narazić na wszelkie możliwości - na wszelkie niebezpieczeństwa twórcze, aby w ten sposób trafić na ścieżki przez innych dotychczas przeoczone? A może chce się zapobiegliwie zdeformować w tym zuchwałym celu, żeby w każdej chwili być gotowym do przyjęcia nowej, niespodzianej formy? A może tak jest zajęty rzetelnym sprawdzaniem siebie i swoich przeznaczeń, że zwleka tymczasem z ostatecznym wybuchem twórczym? Trudno zgadnąć, ile baśniowych i cudacznych, ile tragicznych i zachłannych trosk i wysiłków tai się na dnie każdego wiersza! Trudno się domyślić, jakimi środkami - jakimi napomknieniami i zaklęciami wiersz zły lub dobry potrafi przyswoić sobie teraźniejszość - zaskarbić przyszłość - przewidzieć własne swoje jutro i swoje pojutrze, ażeby wreszcie zbudować odpowiedni swego twórcy instrument, na którym odtąd grać będzie. (...)

Przypominamy zdanie wygłoszone na początku naszego szkicu: "Cokolwiek się powie o poezji - jest błędem." Chętnie się spowiadamy z poczucia tego błędu i wyznajemy, że nie potrafimy odsłonić tajemnicy tego dna, gdzie się odbywa cud powstawania nowej sztuki. Wiemy tylko, że cały szereg młodych talentów pracuje nad wydobyciem z dookolnego mroku - tych świateł, bez których życie staje się brzemieniem nie do zniesienia.

(na podstawie: Bolesław Leśmian, Szkice literackie. Opracował i wstępem poprzedził J. Trznadel, Warszawa 1959, s. 76-91)
Rikki
 
Posty: 433
Dołączył(a): Pn, 02.05.2005 18:43

Postprzez MarysiaB Cz, 23.03.2006 11:23

Wlasnie przyleciala do mnie piekna piosenka Michala Bajora. Dziekuje forumowy duszku. Mozna sluchac piaty i dziesiaty raz, a oczy ciagle spocone /czytajcie miedzy wyrazami/.
Nooo, Kangurzyca rozmemlala sie dokladnie. Tymczasem, zostawiam piosenke:

Twarze

Czy w trwaniu
czy to we wrzątku zdarzeń
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
płyną tu gdzieś z głębi wspomnień
z otchłani snu
idą nocą do mnie

Z jasnym śmiechem
lub smutku makijażem
twarze, twarze
wciąż widzę wasze twarze
w ciszy łąk i zdań różańcu
twarzy krąg
w niepowstrzymanym tańcu.

Dzięki losie
za to żeś dał mi w darze
twarze, twarze
te bliskie twarze
że mi dałeś tę jasną oczywistość
im swiat większy
tym bliższa bliskość.

Wśród marzeń
rozwianych, jak miraże
twarze, twarze
zawsze życzliwe twarze
czyjaś dłoń i ciepłe słowo:
trzymaj pion !
my jesteśmy z tobą !
Słońca duszy
te oczy jak witraże
twarze, twarze
co płoną jak lichtarze
w mroczny czas, serc drogowskazy
ja wśród was -
twarz pośród innych twarzy

Dzięki losie...

Czas toczy
swe koła po zegarze
prawda w oczy:
kiedyś mnie Panie wskażesz
skoro już, tak jak w walizkę
w pamięć włóż
te wszystkie twarze bliskie

Dzięki losie...

Czas toczy
swe koła po zegarze
prawda w oczy:
kiedyś mnie Panie wskażesz
skoro już, tak jak w walizkę
w pamięć włóż
te wszystkie twarze bliskie

/sl. Jan Wolek, muz. Wojciech Trzcinski/
Ostatnio edytowano Cz, 23.03.2006 11:38 przez MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez sonja Cz, 23.03.2006 11:27

Rikki!ja nie zabije .......po prostu tego nie czytam;) ...............no dobra na razie...

ps. wiosna cudo...........najlepsze "Ryj mu Lilią zakwita!"
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Postprzez M.C. Cz, 23.03.2006 11:29

I tekst # 2, teksty sa nie tylko dobre na wszystko, teksty sa nawet dobre na bezsennosc!

"Są piosenki intelektualne /tak im sie tylko wydaje/(a po co rozwiewac zludzenia)
Które gardzą szarą prozą dnia /proza dnia jest najlepsza, sto razy lepsza od poezji, liryki i tych wszystkich podmiotow lirycznych/("restore balance"?)
Rymy mają wiotkie, niebanalane /np. sowa z mOCHOTowa/(hi hi, zdecydowanie niebanalna)
¦miało szukaj w nich drugiego dna /czy WY to widzicie? DNO, jak oliwa, zawsze na wierzch tekstu wyplywa/(jak kawalek zyciowego puzla, co?)
Są piosenki pięknoduchy drżące /takie piekne inaczej, a nie z jakiegos tam "kanonu urody klasycznej"/(taaa, TE piosenki to POEZJA codziennosci)
Wyrzeźbione z bladolila mgły /Emcia! Jest dno, jest mgla.....czego nam wiecej potrzeba do szczescia?/(piosenki o mgle?)
Napółsenne, wpółomdlewające /cale w tiulach/(czili KTOS im spac nie dawal?)
No więc są piosenki takie i /czek/(vivat takie piosenki!)

I /sa jeszcze inne, a co? Znowu nie wiedzialyscie!/(musze sprawdzic w brudnopisie...chwileczke...)

I są piosenki, z których się żyje /no przeciez mowie, ze proza dnia jest GIT/(troche szara...)
Siostry serdeczne, żony niczyje /siostry, matki, zony, kochanki, konkubiny, kobiety upadle, przyjaciolki, tolibki, wredne malpy, zolzy, gowniary, kobiety silne, feministki, kobiety zagubione, muzy, gwiazdy filmowe, gejsze, kobiety zakochane, kobiety niekochane, sciany. Emcia ---> chcialas, to masz. Cala dwudziestka/(mam pytanie, czym sie roznia malpy i zolzy?)
W walizce noszą sposób na życie /ale zgubily gdzies kluczyk do walizki, szyfru tez nie pamietaja/(ale za to duzo podrozuja...)
I okulary ciemne o świcie /to slonce oslepia. L-A-T-O/(na wiosne tez oslepia, czek)
Wloką się za mną w poranki mgliste /autor musi sie wysikac/(przepraszam, a czy nam cos ta proza da?)
W dalekim mieście być za artystkę /w ..... prosze sobie wstawic wlasne miasto/(ja tu tylko sprzatam)
Na dworcach gubią spinki do włosów /albo gumki od majtek. Masza, to jeszcze nie jest piosenka o Mashmunie Wojowniku z Japonskich Kreskowek/(czy TA piosenka bedzie po japonsku? WOW)
Cienką herbatę siorbią z termosów /zielona herbate bez mleka sojowego. Dlaczego siorbia? Bo u nas w Azji siorbanie wcale nie jest "faux pas"/(moim drugim ulubionum dzwiekiem obok siorbania jest plucie...paszport do Azji zaklepany...)
I mówią: „Ty się nie martw kochana /a KTO sie tutaj martwi? Skoro kazda piosenka jest o Scianie, to powiem Wam prywatnie i w sekrecie, ze mi O. wczoraj powiedzial, ze ja cierpie na "permanentny stan zamartwiania sie na smierc". Dr Frojd sie znalazl! Phi!/(dostal w leb?)
Jeszcze Ty rzucisz Łódź na kolana /poplyne wtedy w rejs dookola swiata, na lodce co sie Noe nazywa/(awantura!)
Na przekór wszystkim i mimo wszystko /jasne, ze na przekor. Inaczej nie moge/(jing jeng)
Jeszcze Ty w Łomży zrobisz nazwisko” /Prosze bardzo: Sciana Łomża, najs tu mic ju/(czek, Sciana nie jedno ma imie, Duska chyba notuje)

I patrzą na mnie ich oczy piwne /prosze sobie wstawic wlasny kolor, zeby pasowalo do "a co autor mial na mysli"/(a ja wole z niedomowieniem, np oczy wyplakane, albo przezroczyste, albo psychodeliczne, albo utkwione...)
Ciut podkrążone chytro-naiwne /a co wczoraj pilyscie? mleko sojowe?/(kto, ja?)
Marzeń nie kryję i łez nie kryję /przed Wami to NIC nie mozna ukryc! To znaczy mozna, ale jakbym Wam powiedziala CO, to nie byloby tych calych podchodow/(my i tak wiemy, ale jakbysmy powiedzialy CO to by nie bylo tej calej zabawy, phi)
Przed piosenkami, z których się żyje /czek. Przeciez wklejam/(juz myslalam ze nie przezyje, fijiu)

Nie sprzeciwiam się eksperymentom /no chyba, ze tym takim z klonowaniem i tworzeniem nadczlowieka/(a tak sie cieszylas tym azjatyckim psem?!)
Subtelności w tekście nigdy dość /przeciez Trzynastka zamiescila ogloszenie, ze w Scianie to kompletny brak kobiecej delikatnosci/(a Sciana rabnela na to w stol zelazna reka, az sie SOWA z mochotowa obudzila)
Lecz i nie mam nic przeciwko puentom /MY z Emcia to uwielbiamy puenty Alberty/(i nie tylko puenty, CALA Alberte)
Które prócz autora pojmie ktoś /no prosze bardzo - zawsze chodzi o KTOSIA, a nie o autora/(przepraszam czy to ktos czyta?)
Więc przerzucam tych piosenek masę /czy ktos liczy? Jak to dobrze, ze mam tylko 3 dni wolnego. Teremi ma racje, jakbym nie pracowala, to zalalby Was ocean tekstow z podtekstem/(syndrom permanentnej szefowej, hi hi)
Co to mają podtekst, drugie dno /i KTO zawsze wygrywa? Chcecie zadzwonic do mojego szefa?/(ja to bym wolala porozmawiac z O.)
Po czym, jak to mówią, ruszam w trasę /juz planuje kolejna trase. Soon. Monsoon/(zaloze sie ze to beda cieple kraje)
I z walizką w ręku wracam do... /zawsze wracam do Krednesu. Wasz Bumerang/(pozdrawiaja Cie inne kawalki drewna)

Do tych piosenek z których się żyje /nie sama piosenka czlowiek zyje. Ekhm...ekhm/(dopiero teraz wers dla Maszy?)
Co piszą listy z małych stacyjek /MY przeciez jestesMY rozsiane po calym swiecie/(uwielbiam male stacyjki! moze zrobimy tekst o Kutnie?)
Nad zmiętą schylą się fotografią /w HP wszystkie fotografie wyprasowane przez Greenw i Kangurzyce/(cholera, mowilam zeby mojej nie prasowac!)
I bez miłości żyć nie potrafią /robimy glosowanie! Kto w HP bez milosci zyc nie potrafi?/(nie widze morza rak)
Co już zdołały przeżyć niejedno /zdecydowanie i glosno: TAK. Kobiety po przejsciach, mezczyzni z przeszloscia/(liczy sie przyszlosc, phi)
I wszystkie prawdy książkowe bledną /SWIT, jasnosc, OSWIECENIE/(a te oczywiste?)
Przy piosenkowych tych prawdach paru /Alberta na Prezydenta!/(oczywiscie ze nie, Alberte trzeba chronic od holoty, pardon)
Rodem z ulicy, łóżka, baru /jak nic - upadle kobiety/(moga byc tez po prostu zagubione)
W refrenie pierwszym nucą „że rzucił” /czym rzucil?/(slowem, bron XXI wieku!)
W referenie drugim „że jednak wrócił’ /a po wrocil?/(po czym ? po slowie?)
A na przygrywce szepcą do ucha: /szeptem do mnie mow/(ale slow mi brak, hi hi)
„Popatrz kochana jak naród słucha” /Narod zamiast sluchac, to moze zabralby sie do roboty/(nad slowami)

Nieraz mam dosyć tych sióstr kochanych /tak tylko zartuje/(you better)
To pełnych wiary, to załamanych /Trzynastka zawsze pelna wiary, Sciana pelna dna/(Emcia pelna deszczu, Greenw pelna teczy)
Lecz zawsze wracam na łeb na szyję /czasem nawet leze sobie krzyzem/(mam dosyc pospiechu, a jak lezec to tylko pod grusza)
Do tych piosenek, z których się żyje.." /Emcia, czek, jestesMY uzaleznione. Wiesz co jest najlepsze jako Rehab? Kolejna piosenka, kolejny tekst. Hi hi./(hi hi kiedys minie, jak kazdy nalog?)

spiew: Alicja Majewska + /Sciana/+(Emcia)

Aaaaauuuh....ziewam. Dobranoc.
PS. Sciana, tekst GIT!

Oczywiscie wpadne jak sie wyspie.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Małgosia Sz Cz, 23.03.2006 12:35

Emci tekst nie może długo czekać, więc zabieram się do roboty.
Grejs – „wróci wiosna baronowo” przerabiam na „przyjdzie wiosna Masza” i zabieram (swoją wersję, druga wersja zostaje w HP). Majtki na sznurku zamarznięte. Mówię Ci, trzeba się będzie nieźle nafikać na trampolinie, żeby chociaż trochę odmarzły.
Wiersz BL od Rikkiego piękny, piękny! A wiecie o kim ten wers:
Wichrzy się i pokłębia i upałem bucha,
Cała w ogniu i szumie! Pożar - nie dziewucha!
Jasne, że wiecie!
Zaraz mi ¦ciana znów palcem pogrozi (znaczy się nie jest zwolenniczką bezstresowego wychowania (Teremi czek)). To już lepiej napiszę o filmie, zgodnie z życzeniem. Ale raczej w Rozmowach (hi hi).

"Na deszczowe dni" (KAP) [wiosenny deszczyk uratowałby mi życie]

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (nie trzeba nic miec, wystarczy TYLKO byc. KAP) [przede wszystkim to trzeba mieć deszczowe dni!]
Może jakieś usta, co nie mówią "nie"(nie mowia bo sie CISZA obowiazuje jak PADA, deszcz to forma SZTUKI, PHI) [moje usta mówią TAK, chcę deszczu!]
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (moje usta rozesmiane...) [moje usta stęsknione ... deszczu]
Może jakieś oczy, by całować je. (moje oczy zaplakane....) [wody, wody, wody!]

Może kilka nut z nie deszczowych dni (mokre nuty spadaja rynek) [to się może tylko przyśnić]
Może kilka słów obiecanych mi (magiczne, deszczowe slowa?) [raczej suche, mroźne, brrr]
Może gdzieś tu są i przywołam je (hey, jest tam kto? nie puuuusto...) [umieram z pragnienia, głosu nie mogę z siebie wydobyć]
Chociaż jeden ton, chociaż jeden dźwięk. (...kap...) [taaaa.... chciałaby dusza do raju]

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (chwile czasu zeby sie wsluchac w deszcz) [czas – czek, deszcz - ?????]
Może jakiś dawno nie mówiony wiersz (przeciez powtorkom mowimy TAK!) [HP ostatnio wierszem stoi!]
Może jakieś drzwi, których adres znasz (HP, adres znam, mam nawet w ulubionych, acha) [tam trafię zawsze]
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz. (do deszczu? TAK.) [a czy ktoś jeszcze pamięta, kiedy ostatnio padał deszcz?]

Może kilka nut z nie deszczowych dni (przydalaby sie melodia tej piosenki, ale jak nie ma to pasuje ta z "ciagle pada...") [może kilka kropel?]
Może kilka słów obiecanych mi (z kilku slow powstaja T&T&T&T, czek) [„kilku” hi hi]
Chociaż parę zdjęć, chociaż jeden list (chociaz jedna piosenke, czek!) [„chociaż jedną” hi hi]
Bo już późno jest, a ja nie mam nic. (pozno jest, czek, a ja mam truskawki...) [a ja nie mam deszczu, to tak jakbym nic nie miała]

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (internet!!! zeby zaraz napisac o tym do HP!!!) [a może jakiś załącznik z deszczem Emciu?]
Może jakieś lato, gdy nie padał descz (taaa, wiadomo GDZIE nie pada deszcz w lecie, DNO) [na pewno nie w Polsce hi hi, u nas w lecie do dopiero pada!]
Może jakieś drzwi, których adres znasz (drzwi w Kredensie?) [zamknęły się na chwilę te dwie co na trampolinie skaczą, aaa chciałam powiedzieć, że do skoku to ¦ciana potrzebuje towarzystwa w przeciwieństwie do innych czynności np. zwiedzania]
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz (to zalezy,...gdzie do kogo, z kim, kiedy, i jak) [do HP zawsze, przynajmniej tutaj trochę pada]
Ale, czy to warto...(....kochac tak?) [to o miłości jest?... bez tego deszczu już w ogóle nie łapię aocochodzi?]
(słowa Jerzy Miller a śpiewała przed laty Zdzisława Sośnicka)+(wczoraj spiewala Emcia, ale wkleja dopiero dzisiaj) +[Mashmoon umierający na przedłużającą się zimę, brak wiosny i brak deszczu, jednym słowem DNO (Trzynastko wybacz, ale ja chociaż mam POWÓD)]
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Ściana Cz, 23.03.2006 13:56

"Na deszczowe dni" (KAP) [wiosenny deszczyk uratowałby mi życie] {w czasie deszczu dzieci sie nudza}

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (nie trzeba nic miec, wystarczy TYLKO byc. KAP) [przede wszystkim to trzeba mieć deszczowe dni!] {albo azyl w HP}
Może jakieś usta, co nie mówią "nie"(nie mowia bo sie CISZA obowiazuje jak PADA, deszcz to forma SZTUKI, PHI) [moje usta mówią TAK, chcę deszczu!] {usta NIC nie mowia, jak PADA, otwarte sa z WRA-ZE-NIA}
Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (moje usta rozesmiane...) [moje usta stęsknione ... deszczu] {moje usta zmeczone praca....proza dnia! phi}
Może jakieś oczy, by całować je. (moje oczy zaplakane....) [wody, wody, wody!] {Mashmun, chcesz troche wina z CA? To popros Emcie}

Może kilka nut z nie deszczowych dni (mokre nuty spadaja rynek) [to się może tylko przyśnić] {a potem spelnic. Mashmun, uwazaj lepiej na to, co Ci sie sni}
Może kilka słów obiecanych mi (magiczne, deszczowe slowa?) [raczej suche, mroźne, brrr] {wlasciwie wiosenne-denne, poszlam na spacer, paki na drzewach juz pekaja}
Może gdzieś tu są i przywołam je (hey, jest tam kto? nie puuuusto...) [umieram z pragnienia, głosu nie mogę z siebie wydobyć] {no to polewamy kolezance z K-R. Emcia - Sciana, jako ten Szarik, ZAWSZE jest na posterunku, nawet jak jej NIE MA}
Chociaż jeden ton, chociaż jeden dźwięk. (...kap...) [taaaa.... chciałaby dusza do raju] {i tak pojde do piekla - czek. Mam to jak w banku}

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (chwile czasu zeby sie wsluchac w deszcz) [czas – czek, deszcz - ?????] {czas- nie czek, deszcz - kurna, zawsze i wszedzie}
Może jakiś dawno nie mówiony wiersz (przeciez powtorkom mowimy TAK!) [HP ostatnio wierszem stoi!] {a co autor mial na mysli? Dzizys, o maly, siwy, wlos na skroni Grejsa (44-czek) prawie sie udusilam od sarkazmu}
Może jakieś drzwi, których adres znasz (HP, adres znam, mam nawet w ulubionych, acha) [tam trafię zawsze] {Mashmun? Zawsze to ma racje Alberta, OK?}
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz. (do deszczu? TAK.) [a czy ktoś jeszcze pamięta, kiedy ostatnio padał deszcz?] {hmmm....u mnie, we snie, deszcz pada ZAWSZE - czek}

Może kilka nut z nie deszczowych dni (przydalaby sie melodia tej piosenki, ale jak nie ma to pasuje ta z "ciagle pada...") [może kilka kropel?] {A co polewaMY?}
Może kilka słów obiecanych mi (z kilku slow powstaja T&T&T&T, czek) [„kilku” hi hi] {Emcia! Nie badz taka skromna, dobra?}
Chociaż parę zdjęć, chociaż jeden list (chociaz jedna piosenke, czek!) [„chociaż jedną” hi hi] {i co ja robie tu? tak sobie spiewam....i tak wiem, co robie...REHAB}
Bo już późno jest, a ja nie mam nic. (pozno jest, czek, a ja mam truskawki...) [a ja nie mam deszczu, to tak jakbym nic nie miała] {Emcia, tez mam truskawki. Dobre! Made in Korea. Troche nie-organiczne, ale organicznych NIE BYLO}

Na deszczowe dni trzeba też coś mieć (internet!!! zeby zaraz napisac o tym do HP!!!) [a może jakiś załącznik z deszczem Emciu?] {Mashmun! A gdzie wyobraznia? Albo sny?}
Może jakieś lato, gdy nie padał descz (taaa, wiadomo GDZIE nie pada deszcz w lecie, DNO) [na pewno nie w Polsce hi hi, u nas w lecie do dopiero pada!] {u nas, w Korea, to leje non-stop, czek}
Może jakieś drzwi, których adres znasz (drzwi w Kredensie?) [zamknęły się na chwilę te dwie co na trampolinie skaczą, aaa chciałam powiedzieć, że do skoku to ¦ciana potrzebuje towarzystwa w przeciwieństwie do innych czynności np. zwiedzania] {phi! ja to jestem otwarta na potrzeby INNYCH}
Ale, czy to warto wracać jeszcze raz (to zalezy,...gdzie do kogo, z kim, kiedy, i jak) [do HP zawsze, przynajmniej tutaj trochę pada] {jak to "troche"? U nas zawsze leje. Od stop do DNA}
Ale, czy to warto...(....kochac tak?) [to o miłości jest?... bez tego deszczu już w ogóle nie łapię aocochodzi?] {kazda piosenka jest o Scianie. Sciana = Milosc. Czek. Podpisano: Alberta.}

(słowa Jerzy Miller a śpiewała przed laty Zdzisława Sośnicka)+(wczoraj spiewala Emcia, ale wkleja dopiero dzisiaj) +[Mashmoon umierający na przedłużającą się zimę, brak wiosny i brak deszczu, jednym słowem DNO (Trzynastko wybacz, ale ja chociaż mam POWÓD)] +{Sciana, pelna werwy, nadziei, bez DNA. Nie ma jak pogadac z Grejsem, zaraz PH wraca na szczyty, phi!}
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez M.C. Cz, 23.03.2006 18:14

Drogie HP, bede szczera, hi hi, wiosna u mnie w pelni i niewiarygodnie piekna. Chwilowo deszczu brak, ale wszystko inne tak jak trzeba. (Sciana, czy Ty jeszcze pamietasz te kalifornijska wiosne?) Malo mam czasu zeby zrobic zdjecia...

Teremi, a jednak golab dolecial! Dziekuje, mam nadzieje ze kanapa byla w poblizu gdy juz po nim padlas? Duo Maszmun i Teremi, kariery kulinarnej to Wy nie zrobicie...Nie ma sztuki kulinarnej bez wyczucia...nie wszystko mozna zmierzyc i przeliczyc. Do gotowania jednym slowem trzeba miec serce. Ale nic sie nie martw Teremi ja tez kariery w kuchni nie zrobie. Powyzsze zdanie o sercu to byl skrocony cytat z mojego P. W razie nieprzewidzianego rozwoju wypadkow sluze wsparciem w AKCJI BURAKI, hi hi.

Teremi i Grejs, a mnie sie zawsze wydawalo, ze Czerowny Kapturek to zmora senna. Chociaz wilk jako symbol wyobrazen seksualnych CzK-a, tez dobry.
A tak w nawiasie i nie na temat, to wczoraj zobaczylam ksiazke angielska o tworczosci ktoregos z poetow rosyjskich. Moze i dobra, moze i lepsza niz rosyjskie na ten temat, ale nie mam do nie-Slowian zaufania i juz. Dyskryminuje, co? (taka dygresja w zwiazku z rosyjska wersja "Wilka i Zajaca")

Gocha, Wroclaw TAK, chociaz nie studiowalam we Wroclawiu.

Grejsie rodzju zensko-meskiego, czili jestesmy w jednej lodce lub boat-cie! Oczywiscie ze Emcia to Emc!!! Podpisano Alberta. Na nirwane to ja nie czekam, na nirwane to ja sobie zasluguje. A skad Ty wiesz ze ja gromadze zapasy wody i zarcia? No, na wypadek trzesienia ziemi.
Jak to co pilam, mleko sojowe, fuj, nic dziwnego ze widzialam cztery konce tego sznura, phi, sprobuj, sama zobaczysz.
Fajnie Cie widziec. Buzka!


Sciana, jak sie jest PRAWDZIWYM artysta to WSZYSTKO mozna przemycic, nawet, albo wlasnie, pod taka czy inna presja. Kwestia zarazenia innych swoja wizja, phi, nawet tych ktorzy maja zupelnie inna wizje.
PS Jak to NIE WIESZ?! I to tylko X3?! Co jest z Toba Siostro Wiosno? A moze Grejs ma racje lepiej sie nie dopominac? Siedziec cicho i spuscic ogon? Sorki rosolki i tak sie nie boje, phi.
PS O sojowym mleku to ja wiem tyle ile trzeba. To wcale nie jest mleko. Ale prosze bardzo, krzyz na droge, samo zdrowie i najwazniejsze, ze Tobie smakuje. Wole, a nawet lubie, edamame, zdecydowanie. To co, bedzie mi wybaczona niechec do sojowego "mleka", phi.
PS Uwazaj na psy na ringu, moga pogryzc nawet zwyciezce...
PS Puzle uwielbia ukladac moj J.! Tylko ze nie bardzo ma z kim, a lubi towrzystwo. Jakbys miala wolna chwile to zapraszam. Mysle,...nie to chyba nie kwalifikuje sie jako tyrystyka...

Maszmunie no rzeczywiscie jestes lakoniczna troche. Ostatni golab jest, ten to dopiero lakoniczny, hi hi, dziekuje zastanwiam sie....
Skonczylam sluchac nowa ksiazke "Bee season" Myla Goldberg, nie wiem czy jest tlumaczenia na polski, ale wiem ze jest juz film, Juliet Binoche i...Richard Gere. No i co tu zrobic? Ksiazka dobra, o poszukiwaniu, taka jest moja interpetacja przynajmniej, phi.
PS Fragment z BL od Rikkieg (pierwsze przeczytalam Rilkiego nomen omen, hi hi) pasuje, hi hi!

Wasze rozmowy o poezji czytam, ale nie czuje sie na silach zeby dyskutowac, hi hi.

Lesmian ZAWSZE I WSZEDZIE, doslownie!

Rikki rozmyslania Lesmiana prawie zawsze i wszedzie. Dziekuje.

Musze w pospiechu spadac. U&U

PS. Magnolia, tulipan cudo! Buzka za Wallatko, hihi
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Magnolia Cz, 23.03.2006 19:30

ja
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum