przez ness Cz, 05.10.2006 19:10
Jestem.
Układam to sobie wszystko w głowie, w sercu...
Gdy dowiedziałam się, że wyniki już są, spadł na mnie strach. Chciałm się już dowiedzieć, ale... Gdy jechałam do szpitala, ścisk w gardle, ale mina dziarska.
Odebrałam różową kartkę. Pierwsza, ta sprzed miesiąca była o połowę mniejsza...
Wyniki w skrócie.
W wyciętej i bliźnie i w części pleców, które pobrano nie znaleziono już komórek nowotworowych-ulga, więc tam go już nie ma...
W dwóch węzełkach, które pobrano (o czym nie wiedziałam, zrobiono to "przy okazji") -też czysto -ulga...
Ale w węźle wartowniczym, pod jego torebką widać kilka gniazd komórek nowotworowych o największym wymiarze 7mm. To - wytłuszczonym drukiem...
Konsultacja z moim lekarzem, który z miną zbitego psa pt "dlaczego mi to zrobiłaś?", tłumaczy co i jak. Wszystko wskazuje na to, że w samych węzłach nie ma przerzutu, ale jest w okolicach, a stamtąd tylko krok i trzeba je wszystkie usunąć. Żeby się nie rozlazło. termin za tydzień. 12 do szpitala, 13 w piątek (cudowna data!!!) operacja. Zniosłam to dzielnie, dzielniej niż pielęgniarka z izby przyjęć, cudowna pani Jola, którą przytulałam, bo płakała i pocieszałam, że będzie dobrze. Powiedziała, że nie chce takich spotkań... no,ja też wolałabym pójśc z nią na kawę , bo jest bardzo miła. Mój M. w drodze ze szpitala tez nie dał rady...
Ja mam jeszcze swój ocean łez przed sobą. Przyjdzie pewnie, gdy nikt nie będzie widział.
Mistery, potwierdzam to, co mówi Skandynawska, najlepiej chyba mówić otwarcie i prosto.
Wydaje mi się , że większość chorych nie lubi jak się z nimi cackać i traktować inaczej. Chyba lepiej jest rozmawiać o chorobie normalnie jak o farbowaniu włosów niz owijac w bawełnę. Ale każdy ma swoje podejście. Zauważyłam, że czasem ludzie z jesienną infekcją wirusową robią wokól siebie więcej chorobowego szumu, niż ci naprawdę chorzy.
Ktoś może powiedzieć, że ja robię wokół siebie szum ,ale Ci, którzy mnie troszkę poznali wiedzą jakie są moje intencje.
Co do terminu "chory", to wiecie, jakoś mi to do mnie nie pasuje, nie potrafię tak o sobie myśleć. Odbieram to jako stan przejściowy...
Trzynastko! bardzo dziękuję za Twoj post, proszę, przybywaj tu i poradź co robić. A ja oczywiście zagladam również na Zdrówko.
Agniś! he... kusząca myśl z tym sportowym czerwonym i Wami w środku...
Bystra! cudownego wypoczynku a potem biegiem do dermatologa!
Siedem, tu nie chodzi o przekupstwo... Bogu nie jest potrzebna nasza modlitwa, ale nam-bardzo... Dziękuję Braciszku za wsparcie!
mała-oj, czuję...tchu nie moge złapać!!!
dziękuję Emci i Kangurzycy i wszystkim piśmiennym za maile!!!
na razie znikam...