POKONAŁAM RAKA!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez aleksandra Pn, 19.03.2007 11:48

Ness pozdrawiam serdecznie!
Avatar użytkownika
aleksandra
 
Posty: 846
Dołączył(a): Cz, 17.11.2005 23:58

Postprzez kozlatka Pn, 19.03.2007 12:36

Nessko! Trzymam kciuki i posyłam buziaka :D
kozlatka
 
Posty: 69
Dołączył(a): Śr, 31.08.2005 20:45

Postprzez Ola B. Wt, 20.03.2007 07:15

Nessko Kochana, czekam z niecierpliwością na jakieś wiadomości, przesyłam słonko w formie uśmiechu, bo na to prawdziwe chyba nie ma co dziś liczyć.
I pozdrawiam Wszystkie dobre duszki.
Ja już w pracy z poranna kawą no i mobilizuję się do "roboty":)
Avatar użytkownika
Ola B.
 
Posty: 1816
Dołączył(a): N, 27.02.2005 19:43
Lokalizacja: Kutno

Postprzez ness Wt, 20.03.2007 22:57

O Warszawie słów kilka.
na początek wnioski z konsultacji - radioterapia uzgodniona - jej rodzaj przede wszystkim. Pan dr, który prowadzi tam program badawczy nad nową chemią (w świecie już znaną, ale w Polsce wprowadzaną dopiero) mocno mnie pocieszył, że w przypadkach przerzutów in tranist są większe szanse na pokonanie tego dziadostwa. W tej chwili nie ma sensu brać tej chemii, ale gdyby pojawiły się kolejne przerzuty, mam się zgłosić. Polecił zrobić badanie PET nie wcześniej niż 2 miesiące po radioterapii. I pilnie się obserwować.Długo objaśniał mi wiele spraw, ale za dużo żeby tu pisać. Dał nadzieję, naładował.
Dziś miałam dzień czekania. Badania różne, rozpoczęcie procedury na Radiologii. Jutro jadę na symulacje i ...tatuaż!
coś tam będą zaznaczać, poprosiłam, czy zamiast kropek mogłyby być motylki, ale niestety...chyba nie da rady.
Potem to wszystko "wrzucą" w kompa i z fizykiem będą ustalać plan leczenia.
Tyle o mnie...

A teraz cosik o instytucie onkologii.
O mamo...ile tam ludzi... kolejka, ta, co miała być mniejsza, była ogromniasta! gdyby nie pewna zaradna J. wszyscy by się tam pogubili. Ustawiła kolejkę jak trzeba i po ponad dwóch godzinach już dostałam się do...rejestracji. Gdzie okazało się, że mój pan doktor, z którym byłam umówiona leci z jakiegoś sympozjum i nie wiadomo czy doleci...
no, ale chmury były przychylne i doleciał. W tak zwanym międzyczasie widzieliśmy skazańca skutego z obstawą i w piżamie, ludzi na łóżkach w strasznym stanie, ludzkie łzy (bo trzeba zostać w szpitalu) i uśmiechy bo wyniki dobre!). Rozmowy, zwierzenia, dramaty, nadzieje i wielka siła. A jeśli brakowało jej chorym, to zawsze mieli przy sobie kogoś z rodziny, komu sił nie brakło.
Myślę, że jak ktoś ma problemy ze sobą, z jakimiś trudnymi sprawami, to powinien jeden dzień tam posiedzieć. Porozmawiać, popatrzeć, posłuchać...nabiera się pokory...
Ludzie są tam bardzo życzliwi, nie ma drapieżności kolejkowej, jeden słabeusz ustępuje miejsca drugiemu, podpiera, pociesza, dodaje otuchy.
Niesamowite.
I przez cały ten czas miałam przy sobie dobrą duszę, kogoś, kto czekał wytrwale ze mną... Dziękuję jeszcze raz.
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Agniś Wt, 20.03.2007 23:02

Nesko - to dobre nowiny , cieszę się że dostałaś się w fachowe ręce - ważne że ufasz lekarzowi.
Dbaj o siebie do przesady, śpij , wypoczywaj i ciesz się wiosną - która już za progiem ;)
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez Ola B. Wt, 20.03.2007 23:06

Ness musi być dobrze, i ja wiem, że bedzie, zresztą WSZYSCY tu to wiemy. Najważniejsze, że już zaczęły się jakieś działania związane z wyganianiem tego gada!
Nieustannie, wieczorna modlitwa za Twoje zdrowie!
Przytulam!
Avatar użytkownika
Ola B.
 
Posty: 1816
Dołączył(a): N, 27.02.2005 19:43
Lokalizacja: Kutno

Postprzez Jerry Wt, 20.03.2007 23:34

Wiecie co?
Tyle w tym prawdy!
Ness, jest własnie tak jak mówisz! Żyjemy w przeświadczeniu, że mamy masę kłopotów, problemów, że los nam nie sprzyja, że jesteśmy mniej lub bardziej nieszczęśliwi, niż szczęśliwi..
I raptem... gdy tylko trochę szerzej otworzymy oczy, zrzucimy klapki z oczu własnej uprzęży w której orzemy naszą codzienność... możemy dostrzec ogrom, niestety właśnie ogrom, bezmiar... czyjegoś (cudzego???) nieszczęścia...
Nagle, nasze kłopoty stają się czymś mocno śmiesznym... nie wartym uwagi i zastanowienia... zatrzymywanie się nad nimi to strata czasu i energii... bo tyle jest do zrobienia!
Nie wierzycie? Rozejrzyjcie się wokół...
Avatar użytkownika
Jerry
 
Posty: 1076
Dołączył(a): Pn, 05.03.2007 22:30
Lokalizacja: z sieci :)

Postprzez Marysia Śr, 21.03.2007 10:36

Ness, dokładnie tak jest w każdym Instytucie Onkologii. Gliwicki przyjmuje dziennie 1000!!!!!!pacjentów. Tzn.przychodnie przy instytucie. Przed moja choroba przejżdżałam wielkorotnie obok tego wielkiego budynku i pojecia nie miałąm, co czują tam ludzie. Tak jak piszesz, łzy, radość, troska, wszystko pomieszane...a na salach szpitanych cisza, przejmująca cisza....Bo tu każdy niesie swój plecak doświadczeń związanych z chorobą sam, po prostu sam.....
Bedziesz Ness miała czerwonym flamastrem narysowane kółeczka na skórze. Pamietaj tylko, by nie myć miejsc po naświetlaniach, bo personel medyczny nie zawsze o tym mówi pacjentom.
My tu tyle dobrej energii ślemy, że chyba wystarczy jej jeszcze dla wszystkich wokół Ciebie!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez KrystynaP Śr, 21.03.2007 14:22

Ja tą atmosferę pamiętam nawet po 36 latach, chociaż na „mojej” sali było trochę inaczej, tak nas dobrali, żeby było w miarę przyjemnie. Była to sala 4 osobowa, momentami 5. Główną lokatorką była pani rezydująca już tam od 4 lat ( gwoli wyjaśnienia, była leczona z ran, spowodowanych awarią urządzeń do naświetlania). Mimo, że była tam tak długo, z krótkimi przerwami urlopowymi, to nie straciła poczucia humoru. Wieczorami, kiedy większość z nas doszła już do normy po naświetlaniach, zabawiała nas opowiadając kawały i śmieszne historyjki. Za towarzyszkę niedoli miałam jeszcze starszą o 4 lata Anię i to z nią właśnie wieczorami czy nocą, urządzałyśmy sobie wielkie „żarcie”, a za stół służyło nam biurko w dyżurce. W nocy szpital cichł, nikt nie biegał na badania czy naświetlania. Można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w sanatorium. Klinika w Gliwicach już w tamtych czasach była wizualnie przyjazna dla pacjentów, a personel był bardzo sympatyczny. Tak ja to pamiętam, a miałam parę lat temu porównanie z inną tego typu Kliniką. Kiedyś z koleżanką urządziłyśmy sobie na balkonie noc na pogaduchy i śmiechy, ponieważ w bliskim sąsiedztwie był pokój lekarza dyżurnego, to niestety, nie pospał za wiele. Nie należał do naszych ulubieńców, parę dni wcześniej u niego odbywała się impreza, dlatego miałyśmy z rewanżu dodatkową frajdę, takie byłyśmy małe jędze. Na drugi dzień, podczas porannej wizyty, pan doktor zaledwie skwitował to krytycznym uśmiechem. Nie zawsze musi być smętnie, to zależy od usposobienia pacjentów, no i oczywiście od ich stanu zdrowia.
Życzę Ci Ness równie sympatycznego towarzystwa, aby czas tam spędzony upłynął możliwie najprzyjemniej. :) :) :) :)
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez ness Śr, 21.03.2007 18:33

Marysiu, wiem, ze nie można myć tych miejsc. Nie mam czerwonych kółeczek, za to czarne krzyżyki, które po ustaleniu planu leczenia zostaną zastąpione tatuażami. Cała ta symulacja była trochę dziwna i czułam się nieco nieswojo - te wszystkie maszyny...ale nie było tak źle.
Krysiu, jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że naświetlania mam w rodzinnym mieście i po nich będę wracać do domu. Jedyny mankament, to dojazdy- do autobusu spory kawałek, jeżdżą tylko dwa na godzinę, więc muszę brać taksówkę na ogół, a blisko to nie jest. No ale lepiej tak, niż w obcym mieście.
Zaczynam 2 kwietnia, w drugą rocznicę śmierci Papieża i jednocześnie drugą rocznicę chrztu Olgi. Dobra data.
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Rfechner Śr, 21.03.2007 18:38

Nessko ,bardzo dobra data .Zreszta ,dla Ciebie kazda dobra ! Pozdrawiam Cie goraco !
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ness Śr, 21.03.2007 18:42

Buziak, Reniu!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez KrystynaP Śr, 21.03.2007 19:13

Codziennie masz naświetlania? To strasznie kosztowne te dojazdy, ale lepsze to niż szpital, ja przez dwa miesiące byłam w klinice, tylko na soboty i niedziele miałam przepustki. To był jednocześnie czas relaksu i odnowy biologicznej, zero promieniowania, no nie ja emitowałam. Spałam obok mamy, po krótkim czasie mama zaczęła się źle czuć, okazało się, że ma złe wyniki krwi, lekarze potwierdzili, że ja jestem tego przyczyną. Może mnie byli zmuszeni ostrzej napromieniować, a poza tym metody się zmieniają, ja też miałam innego nowtwora. Jeżeli chodzi o tatuaż , to miałam zielony, w tym akurat jest chyba dowolność hi, hi.
Mam nadzieję, że wspomagasz się dietą, nie odpuszczaj, to równie ważne jak terapia. Pamiętaj o dużej ilości kiełek brokuła, nie odpuszczaj kurkumy, mieszaj z jogurtem naturalnym, 3 -4 łyżeczki dziennie. Najlepiej z jogurtem, bo w obecności białka łatwiej przenika ona przez "ścianki" komórek. Pa, pozdrawiam.
KrystynaP
 
Posty: 1257
Dołączył(a): Wt, 30.01.2007 21:21
Lokalizacja: z rodzinnych stron

Postprzez ness Śr, 21.03.2007 19:17

Krysiu, naświetlania będę miała 2 razy w tygodniu (za to silne bardzo)- w poniedziałki i czwartki, z wyjątkiem wielkanocnego poniedziałku, przesunięte na wtorek. Co do dojazdów, dzięki Wam nie będę musiała się o to martwić.
Kiełki brokułów mi nie wyszły ostatnio, sama nie wiem czego było za dużo - wilgoci czy światła...?
Kurkuma, siemię, olej lniany, wszystko jest.
Buźka!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez ladyBlack Śr, 21.03.2007 19:21

A Omega 3, też?
Avatar użytkownika
ladyBlack
 
Posty: 3863
Dołączył(a): N, 14.01.2007 18:15

Postprzez ness Śr, 21.03.2007 19:32

oczywiście! w dużych ilościach.
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez maradali Śr, 21.03.2007 19:49

Ness wszystko co postanowilas i postanowisz bedzie w porzadku,
najwazniejsze zebys tak jak 13 i Krystyna mowia, ochraniala i wzmacniala to co z Toba walczy -- Twoj system Immunologiczny.
Twoj wierny przyjaciel, pomoze Ci , musisz go tylko bezprzerwy
"ladowac"
maradali
 
Posty: 650
Dołączył(a): Pt, 25.03.2005 21:51
Lokalizacja: Europa

Postprzez IZA :) Śr, 21.03.2007 22:53

Nessko za pośrednictwem moim masz wiadomość od Bystrej2000, czyli Alicji , cytuję jej słowa :
"Ness - przytulam cieplutko i wiem że dasz radę, nie ma innej opcji :)"
Bystra nie może się zalogować tu na forum :(
Ja oczywiście podpisuję się pod Alicji słowami :)
Avatar użytkownika
IZA :)
 
Posty: 632
Dołączył(a): N, 12.11.2006 01:56
Lokalizacja: z ul. Marsza

Postprzez Agniś Cz, 22.03.2007 10:01

Nesska - może się Ci przyda ta informacja :


Trzecie w Polsce urządzenie pozwalające na bardzo wczesne wykrywanie raka czeka już na pacjentów w Dolnośląskim Centrum Medycyny Nuklearnej przy ul. Borowskiej

Aparat jest już w pełni sprawny, ale pacjenci będą mogli z niego skorzystać w maju. - Zrobimy wszystko, żeby w ciągu tygodnia-dwóch podpisać kontrakt z NFZ - zapewnia Piotr Janicki, prezes firmy Euromedic, do której PET należy.

Badanie nierefundowane przez NFZ kosztuje 4,5 tys. zł. W Polsce pracują tylko dwa podobne aparaty - w Bydgoszczy i Gliwicach.

PET-CT to pozytonowy tomograf emisyjny połączony z tomografem komputerowym. Służy do kompleksowego diagnozowania chorób nowotworowych, schorzeń kardiologicznych oraz neurologicznych, takich jak demencja lub choroba Alzheimera. W Polsce pracują tylko dwa podobne urządzenia - w Bydgoszczy i Gliwicach. W kolejce do badania trzeba czekać nawet trzy miesiące.

PET-CT jest znacznie skuteczniejszy niż rezonans magnetyczny lub tomograf, bo pozwala zaobserwować zaburzenia metaboliczne, charakterystyczne dla początkowego stadium raka. - To etap wyprzedzający o trzy, a nawet pięć lat zmiany strukturalne w komórkach - mówi dr Andrzej Kołodziejczyk, kierownik otwartego w środę ośrodka.

Samo badanie trwa krótko, około 20 minut. Wcześniej pacjentowi dożylnie podaje się glukozę oznaczoną izotopem fluoru. - PET skanuje całe ciało i "widzi", co i gdzie jest chore - mówi dr Kołodziejczyk.

Prof. Alicja Chybicka z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM jest zachwycona: - PET we Wrocławiu to zbawienie dla moich pacjentów. Do tej pory dzieci na badania jeździły aż do Berlina.

Wrocławski PET należy do Euromedic International Polska, która jest częścią holenderskiego holdingiu medycznego. Prezes firmy Piotr Janicki szacuje, że cała inwestycja kosztowała 20 mln zł. Jedno badanie wyceniono na 4,5 tys. zł.

Problem w tym, że nie refunduje go jeszcze dolnośląski oddział NFZ. - Fundusz wiedział od dawna, że PET ruszy w marcu, ale mimo to kontraktu nie udało się jeszcze podpisać - mówi prezes Janicki.

Joanna Mierzwińska z NFZ zapewnia, że pieniądze na badanie są, ale konkretnej kwoty nie chce podać. W przyszłym tygodniu w NFZ mają się spotkać wojewódzcy konsultanci ds. onkologii, kardiologii i neurologii, którzy oszacują potrzeby. - Jedno jest pewne - ponieważ diagnostyka jest droga, konsultanci będą musieli weryfikować wszystkie skierowania - mówi Mierzwińska


http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4003309.html
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez ness Cz, 22.03.2007 10:24

Dzięki Agniś, wszystko wiem. Dzwoniliśmy tam. Jestem na liście.Nawet wolałabym pojechać do Wrocka na to badanie, ale wiesz, nie mają tam jeszcze doświadczenia w tych badaniach.W Gliwicach chyba jednak więcej o tym wiedzą. Sama nie wiem...zobaczymy.
W każdym razie mam je zrobić w czerwcu i zobaczymy co te naświetlania dały.

Mara, cieszę się, ze tu bywasz. Wzmacniam, ochraniam!

dziś Rolaśka chora, wymioty całą noc...jakiś wirus paskudny... postaram sie nie zarazić!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne